Najlepsze prezenty świąteczne-Grudniówki 2016
-
WIADOMOŚĆ
-
Martusiazabka wrote:A ja mam jeszcze pytanie do dziewczyn które juz rodziły... Ja generalnie BOJĘ SIĘ porodu. Im bliżej tym bardziej przerażona jestem. Na ostatnich zajęciach w SR jeszcze położna mówiła o tych wszystkich przyjemnościach które nas czekają... Ze lewatywa. Ze cewnik w pęcherzu. Że w razie potrzeby dren w kręgosłup żeby podać znieczulenie... To tego mega skurcze i ok 30cm średnicy główka która musi przejść przez kanał rodny. Ewentualne pęknięcie czy nacięcie krocza... Przerasta mnie to. Czy któraś może mnie uspokoić? Bo o ile rurka w tyłku wydaje mi się z tego wszystkiego najprzyjemniejsza, to rurki w cewce moczowej się boje. Drenu też. A samego porodu tym bardziej. Możecie powiedzieć jak to wygląda naprawdę? Czy boli? Jest się czego bać? Ja generalnie nie przepadam za igłami. Ale do pobrań.krwi juz się przyzwyczaiłam. Ale cała ta reszta... Teraz boje się jeszcze bardziej
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/792cecbfdc9a.jpg
ale podobno tego bolu się nie pamięta!
Cewnik miałam. Luzik. Lewatywa też. Boli porodowych nie doświadczylam... ale podobno, skurcze są bolesne jak cholera. Zato nagroda! Dasz radę! Jak to mawiała moja babcia- nie ty pierwsza i nie ostatnia!Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 listopada 2016, 16:55
Martusiazabka, Olcia..89 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMam nadzieję, że ktoś Cię tu jakoś uspokoi, Martusia
bo to niestety nie będę ja. Ja mogę ewentualnie pocieszać i uspokajać te, które przez 30ileś tygodni nastawiały się na sn, a nagle się okazuje, że idą pod skalpel
Mogę tylko pocieszyć co do cewnika, że podobno teraz zakładają w znieczuleniu i to jest jakaś odgórnie narzucona kwestiaWiadomość wyedytowana przez autora: 9 listopada 2016, 17:03
Martusiazabka lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Nita, kit z położną. Nie pierwszą i nie ostatnią kupę w swoim zawodzie by zobaczyła. Bardziej by mnie krępowala obecność męża
ale tam, z lewatywą dam radę. Cewnik to jakiś koszmar. Dren też. Poród. I nacinanie. Ech...
A co do tekstu że "nie ty pierwsza i nie ostatnia" to moja babcia cały czas za mną chodzi i to powtarza. I to ze "juz niedługo" słyszę conajmniej 10 razy dzienniewcale mnie to nie pociesza. A wręcz przeciwnie. Zaczynam coraz bardziej panikować
Dagn_ lubi tę wiadomość
-
A ja po ostatniej przygodzie zastanawiam się, czy taka lewatywa nie byłaby lepszym rozwiązaniem niż spinanie się. Jasne, można iść do toalety, ale jak podłączą pod ktg to trzeba swoje odsiedzieć i wstrzymać się. No ale w moim szpitalu nie robią, tak samo jak nie zakładają cewników, chyba że przy CC. Zakładają wenflon i od razu pobierają krew.
Martusia, dasz radę. Nie nastawiaj się negatywnie bo każdy poród jest inny. Słyszałam jak kobiety wrzeszczą i jak rodzą w spokoju. Na początku te krzyki mroziły mi krew w żyłach, ale potem się przyzwyczaiłam, a jak słyszałam płacz noworodka, to robiło mi się tak miło. Na oďdziale te wszystkie krzyki, problemy, wydzieliny były czymś normalnym. To tylko jeden dzień a może tylko kilka godzin. Damy radę.Martusiazabka lubi tę wiadomość
-
Lewatywy możesz odmówić, ale ja przy pierwszym się obsrałam wiec teraz skorzystam. Cewnika nawet nie poczułam. Tak samo jak nie bolała przechodząca główka- skurcze bolały i to bardzo, ale to akurat każda ma troche inaczej, tak jak każdą inaczej brzuch na okres boli. Ja ból pamietam, ale to nie jest moje główne skojarzenie z porodem. Najbardziej pamietam to niesamowite uczucie jak położyli synka na piersi. Ogarnęło mnie takie uczucie które trudno nazwać, i którego nie doświadczysz nigdy w życiu oprócz porodu. Pewnie oxytocyna tez miała na to wpływ, ale uczucie nieziemskie. Pomimo ze rodziłam to tez się boję, ale przeważa radość z tego co poczuje jak juz zobaczę małą.
Nie stresuj się, nie każdy poród to trauma. Oczywiście żaden chyba nie jest bezbolesny ale da się wytrzymać, jak masz świadomość jaki cię czeka finał to jest silna motywacja żeby znieść ten bólMartusiazabka lubi tę wiadomość
-
Martusiazabka wrote:Nita, kit z położną. Nie pierwszą i nie ostatnią kupę w swoim zawodzie by zobaczyła. Bardziej by mnie krępowala obecność męża
ale tam, z lewatywą dam radę. Cewnik to jakiś koszmar. Dren też. Poród. I nacinanie. Ech...
A co do tekstu że "nie ty pierwsza i nie ostatnia" to moja babcia cały czas za mną chodzi i to powtarza. I to ze "juz niedługo" słyszę conajmniej 10 razy dzienniewcale mnie to nie pociesza. A wręcz przeciwnie. Zaczynam coraz bardziej panikować
Co do cewnika się nie wypowiem, bo nie wiem czy to boli i nie mam pojęcia czy u nas go zakładają, ale chyba nie.
Martusia ja też się boję porodu i tych wszystkich rzeczy, które wymieniłaś. Będzie boleć. I to bardzo. Ale musimy jakoś przez to przejść, damy radę. Ja już bym chciała, żeby to było za mną, ale jeszcze muszę chwilę poczekać. Boję się, że dostanę ataku paniki na porodówce. Albo że zacznę bardzo krzyczeć na mezai go wyzywaćMartusiazabka lubi tę wiadomość
-
Kurczę to ja chyba jestem jakaś inna
bo ja się porodu nie boję
przynajmniej póki co, hehe.
Bardzo jestem ciekawa tego doświadczeniapowtarzam sobie, że skoro przebiegłam pięć półmaratów, kilka 15-stek i 10-tek i treningi związane z przygotowaniami, to co tam poród
hehe
jestem przygotowana, że będzie bolało, ale też świadoma, że musi boleć żeby zmotywowało mnie to do np. parcia i wypchania dziecka na świat (jeśli będzie dane mi rodzić naturalnie, a mam nadzieję, że tak).
Oczywiście wiem, że lewatywa, cewnik i inne gratisy to nic przyjemnego, ALE właśnie nie ja pierwsza nie ostatniahehe
Podchodzę do porodu bardzo zadaniowo, tak jak do treningów i później zawodów. Teraz przygotowania: rozciąganie się, masaż krocza, basen, a później zawody: poród
Ciekawe, jakie podejście będę miała do drugiego porodu)) hihi
Martusiazabka lubi tę wiadomość
14.01.2016 - [*] 8t3d ;(
9.12.2016 - 38t1d - 3270g, 52cm)
-
Ja jednak wam wszystkim polecę lewatywe. Tym które robiły wcześniej to najlepiej samej w domu jak się wszystko zaczyna. Niestety ból który jest przy końcówce jest zbliżony do tego partego na kupę (potwierdziły to dziś moje dwie koleżanki). Jak kobieta wie, że nie było kupy to się wtedy powstrzymuje bo boi się że kupa wyjdzie. W pewnym momencie na kibel nie pozwolą i to jest taka blokada psychiczna która utrudnia poród. Bardzo specyficznie w mojej sr mówili żeby zadbać samemu o wyproznienie przed.
Ja mam zestaw w domu. Jak mi się nie uda zrobić to biorę go do szpitala. Jak nie puści to proszę o czopki albo jakiś koktajl, jak nie to niech oni robią lewatywe.Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 listopada 2016, 17:56
-
aaa i nasza Gosia waży 2640
także ten teges jeszcze z 1kg jej przybędzie do porodu, więc będzie co wypychać
hihi
a dziś skubana najpierw jedną ręką zasłaniała buźkę, a później dwiema rękami i stopąpo kim to takie wstydliwe to ja nie wiem
))
MoBo, Werix, Nita, Olcia..89, baranosia, RedLady, Iva79, Izieth, Angela B-D lubią tę wiadomość
14.01.2016 - [*] 8t3d ;(
9.12.2016 - 38t1d - 3270g, 52cm)
-
MoBo może staraj się o tym tyle nie myśleć
))
Polecam krzyżówki i grę w tysiąca na kurniku (my z mamą namiętnie gramy w tysiaka hihi)
ja w ciągu dnia nie mam nawet zbytnio kiedy myśleć o porodzie (ciągle jakieś kwestie z budową się pojawiają),a na wieczór już nie mam sił na jakiekolwiek myśli, bo jak się kładę to od razu zasypiamI tak bezstresowo mija dzień za dniem
14.01.2016 - [*] 8t3d ;(
9.12.2016 - 38t1d - 3270g, 52cm)
-
Ja odetchnę z ulgą za dwa tygodnie i jak przestanę krwawić. A już w ogóle poczuję ulgę jak się przeprowadzimy.
No właśnie mój to kupy u mnie nie widział i mnie to ostatnio mocno zablokowało. Następnego dnia jak mnie znów lekarka badała i czyściła (co prawda krócej), a ja byłam rozluźniona i wypróżniona, nie bolało. Było to nieprzyjemnie, ale mogłam się 'otworzyć'.
Co do maratonów, to wypowiadały się bardzo aktywne fizycznie dziewczyny, że to faktycznie daje wytrzymałość, ale to ćwiczenia rozciągające i rozluźniające pomagają urodzić. Także warto nad tym też popracować. -
Martusiazabka wrote:A ja mam jeszcze pytanie do dziewczyn które juz rodziły... Ja generalnie BOJĘ SIĘ porodu. Im bliżej tym bardziej przerażona jestem. Na ostatnich zajęciach w SR jeszcze położna mówiła o tych wszystkich przyjemnościach które nas czekają... Ze lewatywa. Ze cewnik w pęcherzu. Że w razie potrzeby dren w kręgosłup żeby podać znieczulenie... To tego mega skurcze i ok 30cm średnicy główka która musi przejść przez kanał rodny. Ewentualne pęknięcie czy nacięcie krocza... Przerasta mnie to. Czy któraś może mnie uspokoić? Bo o ile rurka w tyłku wydaje mi się z tego wszystkiego najprzyjemniejsza, to rurki w cewce moczowej się boje. Drenu też. A samego porodu tym bardziej. Możecie powiedzieć jak to wygląda naprawdę? Czy boli? Jest się czego bać? Ja generalnie nie przepadam za igłami. Ale do pobrań.krwi juz się przyzwyczaiłam. Ale cała ta reszta... Teraz boje się jeszcze bardziej
1) lewatywa
Lewatywa nie jest konieczna - z reguły przed porodem już tak nas czyści samoistnie organizm, że większość z nas "wyleci przed"Ja nie miałam - co prawda przy parciu wydaje mi sie, że trochę mi tam "wypadło", ale NA PRAWDĘ to nie jest w trakcie porodu ani dla nikogo z personelu niespodzianka, ani żaden problem. Położna szybko ogarnia i w sumie to wszystko przebiega błyskawicznie i sprawnie - także no stres.
2) cewnikowanie - miałam, ale założyli mi już po podaniu zzo, ze zwględu na to, że od znieczulenia już nie wstawałam. Nie wiem czy cewnik jest konieczny jak nie ma zzo? w każdym razie po zzo nic nie czujesz, bo jesteś znieczulona
3) założenie drenu do zzo - generalnie, nie możesz się ruszać (leżysz na boku) - dla mnie najtrudniejsze było to, żeby się nie poruszyć mimo strasznie mocnych skurczy - byłam bardzo skoncentrowana, ale tego na prawde nie czuć (przed wkłuciem znieczulają Cię miejscowo jakimś sprayem) Trochę dziwne to uczucie jak się rozchodzi zniecuzlenie, ale nie jest to nic nieprzyjemnego - zwłaszcza jak masz świadomość, że oto nadchodzi kres twoich cierpień (no prawie!)
4) pęknięcie/nacięcie - ja niestety byłam nacięta (błagałam położną, bo nie miałam siły przeć) Samego nacięcia nie czujesz (tym bardziej jak masz zzo). Ja miałam traumę przy szyciu niestety - i sporo dziewczyn ma. Ale moja aktualna położna powiedziała, że do szycia można podać znieczulenie w zastrzyku i TEGO BĘDĘ SIĘ DOMAGAĆ!Walczmy o swoje prawa, a na pewno będzie ok!
Oczywiście lepiej próbować bez nacinania- to nie prawda, że pęknięcie jest gorsze - każde nacięcie to rana II stopnia (czyli taka - jak pęknięcie aż do odbytu a zdarza się rzadko jeśli położna jest dobra) Większość pęknięć to tylko pęknięcia śluzówki - czasem nawet nie wymagają szycia.
Ja będę teraz robić wszystko, żeby nie nacinać. Tylko w Polsce stosuje się jeszcze tyle "rutynowych" nacięć. Położna powinna to zrobić jedynie w przypadku kiedy widzi duże ryzyko duzego pęknięcia, albo gdy poród idzie słabo i zdrowie dziecka jest zagrożone.
Dodam tylko, że mój poród był generalnie dosyć traumatyczny - ale mimo wszystko do drugiego znów podchodzę pozywytwnie. Ostatecznie doprowadzi nas do spotkania z naszymi skarbami
Trzymaj się i nic się nie martw.Isia86, Nita, MoBo, Werix, cudek2, Martusiazabka, RedLady lubią tę wiadomość
-
Ja się zastanawiam jak to będzie z tą kupą u mnie, bo ja mam w planach rodzić w wodzie i jak się za przeproszeniem posram to co, będzie sobie to tak pływało koło mnie?
w trakcie normalnego porodu na łóżku kobiety robią pod siebie, na te maty na łóżko, położna szybko zbiera i wymienia podkład na czysty. Ale jak to jest w wodzie to nie wiem. Będę musiała zapytać położnej przy kolejnej wizycie.
Najbardziej jednak mnie przerażają kleszcze, bo wiem, że są tu używane bardzo często a taki poród kleszczowy wygląda po prostu jak rzeźnia, dosłownie! Nie chcę nawet o tym myśleć, bo już mi niedobrze.Kokardka44 lubi tę wiadomość
-
Isia ja akurat w niedzielę miałam kurs więc jest na świeżo. Ogólnie też nie mam czasu myśleć, ale niestety ja z tych co na pogotowiu ladowaly przez bóle menstruacyjne, a to jednak zawsze tam gdzieś drzemie na tyle głowy