PAŹDZIERNIK 2023
-
WIADOMOŚĆ
-
No ja ostatnio byłam w przychodni zrobić podstawe badania i pielęgniarka do mnie, nie patrzac na brzuch. Zaczyna opowiadać o jakiejs akcji profilaktycznej. Mówię do niej, że ja teraz nie. A ona że o matko to Pani jeszcze w ciąży 😛 no mi teraz przez palce będą dni mijać. Jutro mam gości. We wtorek sami jedziemy do chrzestnego córki. W niedzielę przeprowadzka. Później w kolejny weekend urodziny mojej chrześnicy. No i koniec sierpnia 😛 a w miedzy czasie układanie kartonów itp.. także zleci.
-
Kropka, Praskovia ja wizytuje 18.08
Kropka, właśnie tak się niefortunnie zdarzyło, że kiedy całą ciążę przechodziłam bezproblemowo to mój gin był na wyciągnięcie ręki a kiedy zaczęły się jakieś problemy to akurat on góry i szczyty zdobywa 🙈
17.08 kończy urlop i od razu w piątek mam wizytę.
Ten mój były gin, to lekarz do którego chodzę od 2017 r, który prowadził mi ciążę z Tolą. Ja do niego oczywiście poszłam w 6 TC i poprosiłam o prowadzenie ciąży ale mnie odesłał właśnie do kolegi, który jest przyszłym profesorem perinatologii bo jak stwierdził mój "ex" - będzie spokojniejszy jeśli będę w rękach tego drugiego, zwłaszcza że dysponuje też lepszym sprzętem. Ale obaj pracują na jednym oddziale więc znają się też prywatnie dlatego podczas gdy mój prowadzący jest na wczasach to bez skrępowania kontaktowałam się z tym byłym
Kazał mi jeszcze przed wizytą powtórzyć kilka badań i poczekać te kilka dni na wizytę i decyzję prowadzącego. Ten z kolei jest dość przewrażliwiony więc aż się boje co wymyśli 🙄 -
Ten sam lekarz, inny sprzęt, a w czwartek mlody 1650, dzisiaj 1500. Troche mu spadl z siatki od ostatniej wizyty. On w ogóle nie pamiętał,że byłam u niego Prywatnie, a to mniej niż tydzień temu😁
Dokładnie zrobił usg, wszystko ok, a to najważniejsze;)
Nie wiem jak szyjka, bo oczywiście nie sprawdził, ale na następnej wizycie poproszę, chociaż czuje,że jest stalowa.
Nawet dostałam od niego skierowania na kilka badań, więc mnie zaskoczył, no i wizyta za 3 tygodnie, więc pewnie będę go widziała więcej razy niż zakładałam. -
Mała syrenka ja zawsze kupuję 50ki i nawet moje starszaki z wagą 4,2 kg nosili 50ki 🫣 krótko to krótko ale nosili.
Młoda urodziła się 2650g w 36tc i nosiła 50ki bity miesiąc.
A różnice na USG mogą być, to są wciąż tylko pomiary komputeroweno przecież się nie skurczył!
-
Moje dwie nosiły 56. Ale starszej na szybko dokupiłam 50. Masz racje, to grosze będą, a będę lepiej przygotowana.
Teraz mu wyszła mniejsza głowa, a ostatnio byla taka duża, że bym się nawet ucieszyła jakby się kurczyla 😆😆
Jestem ciekawa, który pomiar był bliżej prawdy. Jakoś lżej by mi było że świadomością,że mam wypchnąć małe dziecko;D -
O kurcze Ania, trzymaj tą szyjkę ! Sciskaj. Wiem że łatwo mówić. Ale każdy dzień na wagę złota dla Twoich maluchów. Jutro już będzie 31+0.
Z ubrań mam tylko 56.. ja nie dokupuje. Moja miala5 wagę 3000g i 55 cm i spokojnie się mieściła nawet nie topiła. Tylko że ja wszystkie ubranka miałam po kimś. Więc wydaje mi się, że wielokrotność prań zrobiła swoje 😉 teraz mała też bedzie mieć te same. A wychodzi wieksza lekko od staresszej. A moja miała malusia głowę i do tej pory ma taka malutką zgrabną główkę więc mam nadzieję, że i tym razem tak będzie 😛 teraz rozkminiam kiedy zrobić te wszystkie badania do porodu, te wszystkie na H.. itp.. czy czekać do 35. Czy może wcześniej zrobić. A GBS w 35.. i czy nie wiecie ale chyba nie trzeba być naczczo na te badania 🤔 bo mi ostatnio pielęgniarka powiedziała, że jak robię morfologie i cukrzyce mam, to nie muszę. Bo glukozy tam nie ma. A żebym cukier dobrze miała.GrubAsia lubi tę wiadomość
-
Ania trzymaj się ✊
Kropka no ja już zrobiłam te wszystkie badania. Już na ostatniej wizycie lekarz je zlecił.
GBS nie wiem czy będzie pobieral teraz w 34+2 czy jeszcze na kolejnej wizycie. Na pewno rozmawialiśmy o tym, że skoro miałam GBS dodatni w ostatniej ciąży to prawdopodobnie teraz też będzie. Dlatego ma dać mi receptę na antybiotyk, który mam podać sobie sama gdy zacznę rodzic bo jest ryzyko, że nie zdążą w szpitalu -
Kropka chcę się wstrzymać do środy.
Jeszcze nie mam wyników wymazów... Dzisiaj się dobijam i
nikt nie odbiera. Już mi głupio dzwonić co godzinę, bo jest telefon tylko na portiernię i przekierowują.
Pojadę chyba na przyjęcie i sama odbiorę...
W sobotę było w miarę ok na wizycie. Pozamykane wszystko.
Wczoraj pogoniłam M żeby mnie spakował. Wszystko prawie przygotowane jest.
Nawet się zbytnio nie ruszałam. Denerwowali mnie tylko i się złościłam. I się wczoraj
zaczęło coś dziać. Ale że dzisiaj wizyta, to stwierdziłam że poczekam.
No i na wizycie rozwarcie wewnętrzne znowu. Spore. Szyjka 1cm. W sobotę miała 2cm.
Macał brzuch i mówi że jest mocno spięty. Dzieci wróciły do pierwotnych pozycji.
Jedno poprzecznie, drugie miednicowo. Nie powinni namawiać na sn przy tym ułożeniu i mam się nie zgadzać na obroty.
Nie jestem gotowa psychicznie na takie leżakowanie co dwa tygodnie.
Wiem że teraz prawdopodobnie dostanę już sterydy. Chyba że do momentu przyjęcia, szyjka się magicznie zamknie i wydłuży znowu...
Teraz mam taką jazdę w psychice, że z chęcią bym skończyła już tą przygodę, bo się boję podejmować jakiekolwiek decyzje. -
Ojej brzmi raczej nie na leżakowanie tylko na akcję.. ale dobrze czekaj do środy. Zawsze to dwa dni dłużej dla maluchów. A przy tym ułożeniu to ciężko rodzić. I nie wiem jakby to obracanie miało wyglądać. Jedno to jestem w stanie sobie wyobrazić ale dwoje dzieci..
-
Ania, mogę sobie tylko wyobrażać jak Ci ciężko. Mnie paraliżuje myśl o pójściu do szpitala. A Ty już leżałaś i się znowu zapowiada, nie wiadomo jak długo. Ale pomysł,że teraz poleżysz i później będzie lżej.
Bo jednak jakby się maluchy teraz urodziły, to sobie poradza,ale też poleżą w szpitalu i to też potrafi dobić psychicznie.
Więc zaciskaj ciasno nogi i nie poddawaj się, bo dużo od głowy tez zależy. Jeszcze 3-4 tygodnie, to naprawdę nie jest bardzo długo, a dużo może zmienić.
Fajnie,że się maluchy obróciły, niech tak zostanie i pod nóż w dobrym momencie. Trzymam kciuki. -
Moje dzieci zawsze z usg mają mieć niby duże głowy, a wcale takie nie wychodza. A to akurat wydaje się takie łatwe to bezbłędnego pomiaru. Zdecydowałam,że nie kupuje ciuszków. W razie czego w szpitalu posiedzę na necie i kilka zamowie albo wyślę starego do pepco, bo tam nawet 56 jest malutkie. I jakoś się dokulamy do większego rozmiaru;)
-
Powiem szczerze że poprzednio byłam lepiej nastawiona psychicznie, bo było lepiej. Teoretycznie.
Teraz wiem że samo ogarnianie się do łazienki, jedzenia itd. w szpitalu będzie gwoździem do trumny. W domu dzisiaj nawet jem na leżąco. Tam niestety ciągle trzeba będzie gdzieś latać. Do tego to ktg i maltretowanie co chwilę brzucha... Miałam dość wtedy, bo one dostawały szału.
Mam straszny ucisk na krocze. Wczoraj nawet powiedziałam M, że mam wrażenie że wypadną za chwilę.
Dzisiaj po napisaniu posta, myślałam że sączą mi się wody. Papierek był zielony. Kazałam M sikać żeby sprawdził jaki on będzie miał. Bo nie mam porównania w sumie i dzisiaj pierwszy raz wyjęłam ten sprzęt. U niego był pomarańczowy... Założyłam tą wkładkę na wody, ale nic nie wyszło. Na noc spróbuję jeszcze raz.
Staram się zachować spokój ale nie idzie. Boję się że w końcu przedobrze i pojadę za późno.
Chciałam dobić do 2kg, dzisiaj gin też zalecał taką wersję do porodu, brakuje w sumie po 400g każdemu.
Jutro święto. Przypuszczam że nie będzie się szczególnie nic działo w szpitalu i szkoda jechać. Tym bardziej że mam duży problem z ciepłem. Też działa na mnie skurczowo. W domu leżę w klimie i sobie nie wyobrażam dusić się w salach szpitalnych.
Jeszcze mnie męczy to gdzie mam jechać. -
Ania ale i tak dotrwałaś długo! One mają blisko 2 kg, a są wczesniaczki po 600g.. wiadomo nam łatwo pisać, pocieszać, jak każda z nas i tak drży i jakby stanęła w takiej sytuacji to by się martwiła. Ale ja wierzę, że będzie dobrze, że Twoje dzieci są bardzo silne! I Ty też dasz radę psychicznie. Ważne że mąż już jest i masz wsparcie.
-
Ania, biedactwo! Jeszcze trochę! Wiem, że każda decyzja wydaje się tak samo zła jak inne i jednocześnie… tak samo dobra. Ciężko podjąć tę właściwą- jechać czy nie? Na pewno masz rację, że w domu możesz leżeć plackiem… Kropka ma rację- łatwo się mówi, ale spróbuj wytrzymać jeszcze trochę (głównie psychicznie, no bo fizycznie to nie masz ostatecznie wpływu). Już raz się szyjka wydłużyła!
-
Ania..
Nawet krótka szyjka nie oznacza ze za chwilę urodzisz. Spokojnie...
Dobrze ze masz warunki w domu żeby leżeć i nie pogarszać sytuacji.
Znasz swoje ciało, trzymasz rękę na pulsie... Więc jak się coś zadzieje to ruszysz do szpitala prędzej.
A jak sie nic nie dzieje to w srode na spokojnie pojedziesz.
Wierzę że jeszcze wytrwasz jakiś czas.... Niech maluszki nabierają masy!!
Każdy dzień to sukces.
Trzymam kciuki!!
Każda z nas obawia sie tego szpitala... Ale nie znamy ani dnia ani godziny...
Jedyne pocieszenie... To ze czas zapierdziela... i ani się obejrzymy a z dzieciaczkami będziemy w domu!!!!
I nie ma ze boli... Musimy wytrwać ten trudny dla nas teraz czas. Nie mamy wyjścia 🤦♀️
Ja kilimy nie mam. A, duszno jak tu spać.
Pogoda na ten tydzień dla nas kiepska 😉.
A my w trakcie malowania jesteśmy 🙈 gdzie tu sprzątać to wszystko jak ledwo człowiek chodzi.
Dobrze ze córka starsza pomaga. Ale sama też nie potrafie siedzieć... Dzisiaj już mam maxa z samopoczuciem i ta pogoda.
❤ 2008r. - 👧
❤2016r.- 👧
❤2023r. -👧 -
Ania, jeszcze chociaż parę dni. Może się uda. Każdy kolejny to sukces! I tak maluchy mają dobrą wagę i poradzą sobie, ale im dłużej tym lepiej. Mocno za was trzymam kciuki.
Mnie pogoda wykańcza. Na szczęście pierwszy rok nie mieszkamy już na 4, ostatnim piętrze bloku bez windyg gdzie temperatura była prawie jak na zewnątrz. Wtedy nie wiem co bym zrobiła. Teraz ledwo dycham, a w domu ok 23 stopnie.
Wczoraj skoczyliśmy do świata dziecka i Ikei to myślałam że padnę.
Za to pranie super wyschnie. Akurat zostały mi rzeczy, których nie mogę wrzucić do suszarki.