X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum W ciąży - ogólne PAŹDZIERNIK 2023
Odpowiedz

PAŹDZIERNIK 2023

Oceń ten wątek:
  • agentka93 Autorytet
    Postów: 3109 4096

    Wysłany: 21 lutego, 11:23

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    O matko, Praskovia historia jak z jakiegoś horroru🫣
    Syrenka czytam co piszesz i jestem zmęczona na samą myśl.
    No powiem Wam, bardzo skutecznie zniechęcacie do wizji większej liczby dzieci 🫣 bo ja przy jednym czasami mam dość.
    Iga ma regres snu myślę, tzn z tego co czytam to brzmi to jak standardowa noc u niektórych dzieci, ale no ona od początku ładnie śpi, więc 4 pobudki co godzina gdzie ja nie zdążę dobrze zasnąć lub wiercenie się w łóżku od północy do 4, bo się nie może ułożyć to ewidentnie nie jest norma u niej, więc coś się dzieje.
    A jakie awantury lecą, o ludzie. Straszna awanturniczka z niej. No i do tego „żartownisia” w bardzo złym tego słowa znaczeniu tzn wszystko co zakazane to ja mega śmieszy i typowo robi to czego nie pozwalam i cieszy się jak złośliwy gremlin.
    Marży mi się weekend w samotności 😅 a gdzie tu przy 3 by tak było… no nie nadawałabym się kurczę

    Mało się odzywam, bo też zawodowo jestem zawalona, późno kończę, czasem do wieczora coś jeszcze robię jak położę Małą i tak czas ucieka przez palce.

    Gauss, elforia lubią tę wiadomość

    Hashimoto, z.Sjögrena
    ANA3 dodatnie
    Pai homo 4G



    10.2022- puste jajo 8tc.
    25.01- beta:80, prog: 31
    03.02-pęcherzyk 0,69cm w macicy
    11.02- mamy zarodek i serduszko❤️
    17.02- IP, krwiak, bobo 1,05 cm
    28.02- 2,16 cm bobasa, krwiak zniknął ❤️
    18.03- NIFTY: niskie ryzyka, dziewczynka 🌸
    21.03- prenatalne, 5,5 cm fikającej panienki 💖
    11.04- 9,9 cm i 130 gramów obrażonej princessy👑
    09.05- 284 gramy małej damy
    22.05- 21+0, 405 gramów akrobatki
    23.06-25+4, 880 gramów Myszki 🌸
    04.07-27+1, jest 1 kilogram💪
    21.07-29+4, III prenatalne, 1425g💖
    04.08-31+4, 2kg bobasa 🙈
    29.08-35+1, 2,7kg dużej panny 🤩
    18.09-38+0, ok.3kg, przyjęcie na oddział i czekamy 🍀

    28.09- 39+3, 2890g-Iga na świecie💝
  • Eskalopka Autorytet
    Postów: 711 379

    Wysłany: 21 lutego, 17:43

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    agentka, czyli taka średnia nocka u nas 😆 Już przywykłam trochę i jakoś funkcjonuję, ale słabe to jest. Jest dokładnie tak jak piszesz, że zdarza się, że się nie zdąży usnąć między jedną pobudką a drugą. Wtedy to jest najgorsza opcja, a bywają też tortury w stylu już dziecko usnęło po 15 min wiercenia, układasz się wygodnie na drugi boczek i sru! znów się budzi 🙈 Do tego młody śpi z nami więc jak niechcący uśnie na mojej kołdrze to go przykrywam drugą połówką i sama nie mam 👍 Więc ciesz się, że nie masz takiej zabawy od samego początku 🤣

    Praskovia lubi tę wiadomość

  • Kropka6 Autorytet
    Postów: 3331 1385

    Wysłany: 21 lutego, 20:54

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Praskovia opowieść grozy.. czyli jak zwykle los cię nie oszczędza... A mąż kiedy wraca? Nawet trudno mi jakoś skomentować tą całą sytuację. Ta Paulina to młoda osoba? A duszności, może atak paniki jakis na tle nerwowym?

    Menina oj przykro mi bardzo że mama choruje.. to ciężkie dla całej rodziny jak bliski członek choruje. Ale trzymam kciuki za zdrowie mamy.

    Syrenka Twoje wpisy jak zawsze ściskają za serce, nawet mam wrażenie że bardziej niz Praskovi. Może dlatego że jak czytam Twoje wpisy to oduczwam energię prosze o pomoc. A od Praskovi jako patrzcie dziewczyny jaka mam kolejna ciekawa historyjkę. Czuje że jesteś wymeczona mocno. Ale podziwia Ciebie,bo ja jak musze sama rano przed pracą ogarnąć dziewczyny. To 700 metrów samochodem zaworze 🫣 czekam do lata, żeby móc na pieszo. Nie mam nerwów teraz na to. Ubieranie ich dwóch. Z czego z Misią to walka czasem. moje dziewczyny nigdy nie miły kombinezonow wiec po sekundzie już rano to zamarzają. Także w samochod i jazda.

    33 lata
    19.02.2019 💔 11 tyg
    03.2021 👧🏼
    13.09.2023 2760 g, 52cm 💣
    age.png
  • Kropka6 Autorytet
    Postów: 3331 1385

    Wysłany: 21 lutego, 21:02

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Agentka u nas Misia tez regres snu.. aż nawet kupiliśmy jakis olejek aromaterapeutyczny na dobry sen . Czego to człowiek sie nie chwyta 🫣 u nas nocki zawsze były kiepskie przez dziewczyny wiec standard w sumie u nas i jakos nie przeżywamy. Jedynue jak bardzo fatalna nocka , to wtedy zoombi.

    Misia to chochlik jakich mało. 🫣 Jest juz tak fajnie kumata. Ale i psotna i dramy tez wchodzą. Mam wrażenie że Marcelina w najgorszych momentach taka nie była jak Misia teraz 🫣 dramy az sie poklada na podlodze 🤭 ale ogólnie wiecej jest tego na plus niz na minus. Ale za to jest wielkim "noszeniakiem"... I tutaj sie śmieje że teoria moich teściów nie noś bo sie przyzywczai obalona. Bo Marcelina jako niemowle była nieodkladalna, tak jaj zaczęła chodzić, to juz na prawdę w ostateczności na rece. A Misia jako niemowlaka do roku. To mogła i sama zasypać i bawic sie w łóżeczku na macie dlugi czas. Tak teraz są dni że jak wróci ze żłobka. Tk nawet na 5 minut podłogi jej stopa nie dotknie az do zasniecia 🫣

    33 lata
    19.02.2019 💔 11 tyg
    03.2021 👧🏼
    13.09.2023 2760 g, 52cm 💣
    age.png
  • Praskovia Autorytet
    Postów: 810 878

    Wysłany: 22 lutego, 12:55

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Kropka6 wrote:
    Syrenka Twoje wpisy jak zawsze ściskają za serce, nawet mam wrażenie że bardziej niz Praskovi. Może dlatego że jak czytam Twoje wpisy to oduczwam energię prosze o pomoc. A od Praskovi jako patrzcie dziewczyny jaka mam kolejna ciekawa historyjkę. Czuje że jesteś wymeczona mocno.

    Ja mam podobne odczucia. Na mnie się bardzo dużo zwala takich wypadków losowych i mam też niezbyt sprzyjającą sytuację życiową- mąż wyjeżdża, jak jest w domu to jest niezbyt wspierający. A jednak jak czytam wpisy Syrenki, to myślę, że jednak nie jest u mnie źle. Niby mój młody też ciągle jęczy, niby też nie śpi (przybijam piątkę mamom, które po usunięciu dziecka nie zdążą same zasnąć nim dziecko się znowu obudzi), niby też ciągle chorujemy, niby ledwo ogarniam, a jednak czuję, że u Syrenki dużo gorzej. Mi też się czasem serce kraja jak czytam. ☹️ Bardzo chciałabym Ci jakoś doradzić, ale właściwie tylko czas może tu pomóc. O pomoc specjalisty już zadbałaś, mąż też jest obecny, nie wiem co więcej możnaby zrobić. A to jeszcze tyle czasu…

    Ja szybko wracam do równowagi psychicznej i na szczęście widzę to i doceniam. Największy kryzys miałam we wrześniu, październiku i listopadzie, kiedy pisałam Wam, że czuję się obwieszona dziećmi, że już nerwowo nie daję rady. Wtedy byłam krok od załamania. Dostałam leki od psychiatry i zdążyłam wziąć jedną dawkę zanim dowiedziałam się, że jestem w ciąży. I paradoksalnie ta ciąża mi pomogła, bo najwyraźniej hormony „wyłączyły” mi to niedotykalstwo i złagodziły nerwy. Jest lepiej niż jesienią, ale też nastawiam się psychicznie, że po raz pierwszy będę mieć depresję poporodową. Bo to wszystko pewnie wróci po porodzie i pewnie ze zwielokrotnioną siłą. Muszę się pilnować, żeby tego nie zaniedbać. Na razie jest ok i po przeżyciach ostatnich dni też już w miarę doszłam do siebie…

    A to co Wam napisałam to wcale nie był koniec historii. Właściwie najgorsze było dopiero przede mną. Jak zajechałem pod hostel, to domofon okazał się głuchy. Dzwoniłam i dzwoniłam, nikt nie otwierał. Wyciągnęłam telefon, żeby zadzwonić i zapytać co się dzieje, a on rozładowany! Dookoła pusto. Nikogo. Dwanaście stopni mrozu. Przejścia dla pieszych tak porozrzucane w okolicy, że jak tylko zobaczyłam w oddali ludzi przechodzących, to zanim tam doszłam już ich nie było, za to pojawiał się ktoś na innym przejściu 400m dalej. I tak biegałam z tą torbą i dusznościami, płacząc i przeklinając, aż po jakiś 30 minutach wreszcie jakaś para usłyszała, że ich wołam i poczekała. Telefon do hostelu też głuchy, a rezerwację miałam opłaconą i według informacji na bookingu wciąż powinna być czynna recepcja i możliwy check-in. Już kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić, para, która się zatrzymała starała się być bardzo pomocna, ale co tu można więcej zrobić? Poprosiłam, żeby mi wezwali taksówkę na dworzec. Bo cóż więcej mogłam z wyładowanym telefonem, głodna, chora i w obcym mieście.

    Na dworcu na szczęście było ciepło, mogłam też wreszcie zamówić pizzę. Było to około 23:45. Zaczęłam się trochę uspokajać, że w sumie nie jest tak źle, to tylko 5,5 godziny do pierwszego pociągu. Wyciągnęłam książkę i czekałam na pizzę jak na zbawienie. A tu nagle, o północy, wychodzi z pomieszczenia służbowego dozorca i zaczyna gasić światła! I mówi: „proszę państwa, zamykamy dworzec”! Boże, jak ja zaczęłam płakać! Wszystko mi pękło już totalnie. A w tej rozpaczy najgorsze wydawało mi się, że przecież zamówiłam pizzę i jak oni mnie znajdą jak muszę opuścić ten dworzec?

    Long story short. Pan dozorca ulitował się nade mną i pozwolił mi zostać. Zadzwonił nawet do biura ochrony kolei, żeby uzyskać zgodę i uczynić mój pobyt na zamkniętym dworcu legalnym. Wpuścił też moją pizzę i zrobił mi herbatę. I wtedy już odzyskałam równowagę. Bo było w tym coś magicznego- pusty ciemny dworzec, ta dobroć ludzka, migające automaty z batonami i wspomnienia podróżowania stopem po Bałkanach i spania na stacjach benzynowych. Do tego miałam pewność, że nikogo tam nie ma i mogłam sobie pospacerować czy pójść do toalety bez ciężkiej torby. Oczywiście byłam zmęczona jak szlag, wciąż się dusiłam i dupa mnie bolała od siedzenia, ale już było dobrze. Przypomniałam sobie jak wracałam z trzymiesięcznym Mietkiem pekaesem od okulisty mając w perspektywie łapanie stopa do mojej wiochy i oddałam się przemyśleniom, czemu zawsze mnie spotykają takie przygody? Nie potrafiłam sobie wyobrazić żadnej z Was na moim miejscu, bo żadna z Was nie pojechałaby bez swojego środka transportu, nawet mając stuprocentową pewność, że ją zatrzymają na oddziale. Chyba, że któraś by pojechała, to przyznawać się bez bicia! 😂

    Sam powrót też nie obył się bez komplikacji, bo w połowie drogi pociągiem kazali nam czekać 40 minut na inny skład, a potem nie miałam jak dostać się ze stacji na swoją wiochę, ale ostatecznie dojechałam do domu około 7 rano i padłam na cały dzień. Doszłam już do siebie i traktuję to wszystko jak świetną historię. Może oprócz odejścia Pauliny. Staram się o tym nie myśleć, bo wywołuje to u mnie same negatywne uczucia. Odbiera mi też siły. Nie chcę myśleć jak dam sobie radę bez pomocy, po prostu odsuwam to od siebie i liczę, że się jakoś ułoży.

    Problem jest też taki, że dalej się duszę. Biorę antybiotyk od poniedziałku, to już naprawdę powinno pomóc. Mama musi jutro jechać, a ja wciąż nie mogę oddychać. Na pewno nie jest to na tle nerwowym, bo za długo trwa i bez przerwy. Nie wiem, czy nie spróbuję dziś jeszcze dostać się gdzieś na usg płuc. Bo już nie wiem co robić. Rtg nikt mi nie chce wykonać, to może chociaż to?

    Mój czort też dużo większy drama king niż starszy brat. Bolusiek to było złote dziecko w jego wieku. 🥲 A tutaj opis Agentki jak Iga się zachowuje jak złośliwy gremlin bardzo do mojego Mitki pasuje. Do tego straszna z niego mucha śmieciucha- najchętniej to by zanurkował w kuble na śmieci, szczotka do kibla to jego święty Graal, jakby mogl to by się kupą z pampersa też wysmarował. A wszystko to oczywiście zerkając, czy wszyscy widzą. Czesto też łapie przedmioty, których mu nie wolno dotykać i ucieka z nimi, a jak czuje już, że go doganiam to rzuca ten przedmiot za sobie, żeby mnie spowolnić. 🤣 Ile razy dostałam w ten sposób na przykład tłuczkiem w stopę to nie zliczę…

    Aha! Zapomniałam! Mietek odstawiony! I to już od początku lutego! Czy zaczął lepiej spać? Cóż… 🥲

    Syrenka, przytulam Cię mocno!

    👦🏻 26.10.2021

    👶🏻 02.10.2023

    preg.png
  • Mala_syrenka Autorytet
    Postów: 4628 1935

    Wysłany: 22 lutego, 19:34

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dzięki dziewczyny bardzo za te słowa. Ja po prostu przeważnie jak tu pisze to jestem w głębokim dołku, ale to tylko etap i później jest lepiej. Tylko,że wtedy rzadko się udzielam. I miałam kryzys. Ojj miałam. Te choroby to najgorszy syf. A mi się uszy zatykają od chorych zatok, nie wiem,czy któraś tak miała? Ja to bardzo źle znoszę. i to głównie psychicznie.
    Jeszcze jak dzieci krzyczą, a ja w głowie takie stereo. no dramat.
    Dzisiaj póki co czuje się lepiej, mieliśmy fajny dzień, taki ciepły, spokojny, Olaf też chyba wyczuł kryzys, bo zachowywał się fajnie.
    On też kręci aferki. Kładzie się na podłogę, rzuca wszystkim. Zaczyna mieć swoje zdanie. W sumie fajnie, ale te całe bunty mnie przerażają.
    i widzę,że nasze nocki, to pewnie jakiś regres, może jakiś skok rozwojowy, bo większość maluchów źle śpi. Bo u nas nie zeby. Nie mamy tylko trójek, ale one są wysoko, bo widac. Mam nadzieję, że się nam wszystkim noce poprawia.
    Menina, mam nadzieję, że się u Was zdrowotnie poprawi, bo to co piszesz, to też nie jest ciekawa sprawa.
    Agentka, ja myślę, że tam, gdzie się pojawiamy z rodzinka, jesteśmy dobra reklama antykoncepcji;D dzieci się dra, ja umordowana, nie ogarniam, aż się dzieci odechciewa. Ale też wiem, że to etap. Bo są wszystkie małe. Już ta starsza jest taka bardziej cywilizowana. A małe, to małe, będą krzyczeć, bo dopiero uczą się swoich emocji.
    Ja stara baba, a też nie ogarniam czasem, więc co się dzieciom dziwić.
    Praskovia, historia ciekawa, ale sama bym tego nie chciała przeżyć. Dobrze,że Ci się udało to ogarnąć i przetrwac. Miło, że umożliwiono Ci 'nocleg' na dworcu. Ale aż mnie dreszcze na myśl przechodzą, że bym miała być na Twoim miejscu.
    Fajnie jak Ci się uda znaleźć dobrą osobę do pomocy. U Ciebie dzieci beda z taką samą różnica jak u mnie, więc będzie ciężko, a skoro już miałaś kryzys, to dobrze, ze się szykujesz na kolejny. Jak będziesz gotowa, to może nie będzie tak źle. Zawsze możesz się tu pożalić, będziemy ojojac, to naprawdę dużo daje.
    A może akurat po urodzeniu trzeciego dzieciaczka zacznie się fajny czas, kto wie. Na pewno pomoc przyda się Wam bardzo, zwłaszcza przy braku zaangażowania męża.
    Jestem ciekawa Twoich duszności. A wyniki miałaś ok? USG raczej powinno wszędzie zrobić.
    Jak ja miałam, to przechodziły same, po kilku tygodniach, mam nadzieję,że u Ciebie podobnie, że to nic poważnego i samo przejdzie wkrótce.

    Zdrówka dla wszystkich, bo to już połowa sukcesu i szczęścia!
    I jeszcze raz dzięki za wsparcie. Raz na jakiś czas potrzebuje pogłaskania po główce i jest mi wtedy o wiele lżej;)

  • Eskalopka Autorytet
    Postów: 711 379

    Wysłany: 23 lutego, 10:16

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Praskovia wrote:
    Mój czort też dużo większy drama king niż starszy brat. Bolusiek to było złote dziecko w jego wieku. 🥲 A tutaj opis Agentki jak Iga się zachowuje jak złośliwy gremlin bardzo do mojego Mitki pasuje. Do tego straszna z niego mucha śmieciucha- najchętniej to by zanurkował w kuble na śmieci, szczotka do kibla to jego święty Graal, jakby mogl to by się kupą z pampersa też wysmarował. A wszystko to oczywiście zerkając, czy wszyscy widzą. Czesto też łapie przedmioty, których mu nie wolno dotykać i ucieka z nimi, a jak czuje już, że go doganiam to rzuca ten przedmiot za sobie, żeby mnie spowolnić. 🤣 Ile razy dostałam w ten sposób na przykład tłuczkiem w stopę to nie zliczę…

    Aha! Zapomniałam! Mietek odstawiony! I to już od początku lutego! Czy zaczął lepiej spać? Cóż… 🥲

    Hahaha nasz taki sam. I weź tu zmień pampersa jak typ poluje na zawartość pieluchy. Czasem niezłe bitwy odchodzą jak chłop ucieka, wyrywa się i jednocześnie łapie swoją dwójkę. Szczotka od klopa też jest najlepsza i wszystko co na kuchennym blacie czyli nic dla młodego. Do tego macanie i ciągnięcie telewizora... Mały gremlin!

    A co do nocowania na dworcu to dla rozluźnienia napiszę wam swoją przygodę, tyle że w Bombaju. Jakieś 15 lat temu, w czasach młodzieńczej brawury, postanowiliśmy z moim wtedy jeszcze nie-mężem wyruszyć do Indii. To był nasz pierwszy daleki wyjazd, totalna improwizacja. Całe oszczędności – 2,5 tysiąca złotych – poszły na bilety lotnicze, a na pobyt dozbieraliśmy tyle, ile się dało. Budżet napięty jak struna ok. 45 zl na dzień na 2 osoby 🤣. Podróż zaplanowaliśmy na miesiąc, z ambitnym planem zwiedzania – Goa, Agra, Varanasi, Kajuraho i wiele innych miejsc. Dużo jazdy tanimi pociągami. Jak się okazało, Varanasi zobaczyliśmy dopiero pięć lat później, a do Kajuraho dotarliśmy dopiero po dekadzie tak nam zajebiście poszło 😅. W sumie do Indii wracaliśmy dwa razy.

    Wszystko szło zgodnie z planem, dopóki po dobie jazdy z Goa do Bombaju nie odkryliśmy, że jeden z naszych biletów ma status „WL”. Nie miałam pojęcia, co to znaczy, więc nie przejęłam się tym zupełnie. No i jakże byliśmy zdziwieni, kiedy na miejscu dowiedzieliśmy się, że „WL” to „Waiting List” – czyli biletu w rzeczywistości nie mamy!

    W Indiach to wygląda tak: dopiero na kilka minut przed odjazdem pociągu pojawia się typ z listą pasażerów i przykleja ją do wagonu. Wtedy wszyscy rzucają się, żeby sprawdzić, czy ich nazwisko się na niej znalazło. Ludzi tłum, totalny chaos, a żeby jakoś nad tym zapanować, policjant z bambusową pałą skutecznie „uspokaja” tłoczących się – leje ich po nogach. My też próbujemy się dopchać, ale na liście nas nie ma. Co teraz?

    Godzina coraz późniejsza, my umęczeni 40-stopniowym upałem, po dobie jazdy, w środku jednego z najbardziej chaotycznych miast świata i z perspektywą utkwienia tu na dobre. Idziemy do kasy, a tam w okienku słyszymy, że biletów nie ma – na żaden pociąg, na najbliższe dni, koniec tematu. Może jutro rano coś się znajdzie. Świetnie. Kasy na hotel nie mamy, noc idzie, a my stoimy w środku gwarnego Bombaju z bagażami i wielkim znakiem zapytania nad głową.

    W końcu wracamy na dworzec, prawie pusty o tej porze. Ze zmęczenia ledwo stoję na nogach, a kiedy dociera do mnie, że naprawdę nie mamy gdzie spać, puszczają mi nerwy. Siadam na posadzce i po prostu zaczynam płakać. I wtedy pojawia się ochroniarz – krzyczy coś na nas i macha rękami, bo, jak się okazuje, dworzec w nocy jest zamykany. Czyli mamy nie tylko zero biletów, ale i zero miejsca do przeczekania.

    Na szczęście nagle zjawia się drugi strażnik, opiernicza pierwszego i każe mu się opamiętać – w końcu jesteśmy gośćmi z innego kraju. Zamiast wyrzucić nas na ulicę, prowadzą do poczekalni. Normalnie w Indiach kobiety i mężczyźni śpią w osobnych pomieszczeniach, ale dla nas robią wyjątek i dają miejsce w sali dla rodzin. Ludzi pełno, wszędzie porozkładane maty i bagaże, ale jakimś cudem wciskamy się w kąt. Mamy swoje karimaty, więc jakoś się układamy. Duszno, gwarno, wszyscy zmęczeni, ale wreszcie możemy choć na chwilę zamknąć oczy.

    Rano zaczynamy walkę o bilety od nowa. Punkt szósta ustawiamy się w dwóch kolejkach – ja do kasy dla kobiet, on do tej dla mężczyzn. Moja jest pierwsza. Tłumaczę kasjerce naszą sytuację, a ona nawet nie patrząc na mnie, rzuca, że biletów nie ma, po czym ostentacyjnie się odwraca. Po chwili przychodzi kierownik, coś na nas wrzeszczy, i znowu jesteśmy w punkcie wyjścia.

    Jakoś udaje nam się dowiedzieć, że w Bombaju istnieje biuro dla turystów, gdzie można spróbować coś załatwić. Po całym dniu tułaczki, przepychania się przez tłumy i odpierania naciągaczy, którzy dosłownie czują białych turystów na kilometr, w końcu tam trafiamy. Siedzi tam kobieta, patrzy na nasz plan podróży i powoli, krok po kroku, szuka rozwiązań. W końcu znajduje nam połączenie do Delhi. Plan szlag trafił, bo z Delhi musimy wszystko improwizować, ale przynajmniej ruszamy dalej.

    Zmieniamy kierunek i jedziemy do Małego Tybetu. Było super – temperatura dużo niższa i fantastyczny klimat.

    Praskovia, elforia lubią tę wiadomość

  • Praskovia Autorytet
    Postów: 810 878

    Wysłany: 23 lutego, 11:56

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Eskalopka, uwielbiam takie historie! 🥰 Zostają w pamięci na zawsze! Dlatego właśnie ten pobyt na dworcu mnie w jakiś sposób uspokoił- bo jeszcze dziesięć lat temu co chwilę pakowałam się takie tarapaty, więc był to pewnego rodzaju powrót do korzeni. 😅 Zazdroszczę Ci bardzo, że masz takie wspomnienia ze swoim starym. Ja niestety podróżowałam głównie z byłym chłopakiem, więc nie mam tak, że sobie wieczorem powspominam z mężem: „a pamiętasz jak…?”. Ale z drugiej strony dużo też jeździłam z bratem, mam nadzieję, że jeszcze koło czterdziestki zostawimy dzieciaki z drugimi połówkami i pojedziemy stopem na jakąś awanturniczą przygodę. 😂

    Syrenka, kamień z serca! Jeśli faktycznie jest u Ciebie taka sinusoida i wpadasz napisać tylko w dołkach, to dobrze to słyszeć! Bałam się, że masz taki zjazd cały czas.

    Menina, jeśli mama nie odzyska sprawności i jedynym rozwiązaniem będzie aby zamieszkała u Was, to być może udałoby się sfinansować budowę windy ze środków PFRON. Moja mama jak brała babcię do siebie miała identyczną sytuację- też czwarte piętro bez windy, dodatkowo na drugim również mieszkała osoba z ograniczoną sprawnością. W klatce bloku nie było szans wybudować szybu, dlatego powstał szyb zewnętrzny i sprawdza się to znakomicie! Oczywiście PFRON nie finansuje całości inwestycji, ale olbrzymią jej cześć, a na resztę mieszkańcy dostali bardzo preferencyjną pożyczkę. Generalnie wszyscy mieszkańcy byli bardzo zadowoleni z pomysłu, bo nawet jak się nie ma problemów z poruszaniem, to przecież winda jest super też dla wózków dziecięcych, rowerów, nawet ludzi z większymi zakupami. No i wartość mieszkań znacznie wzrosła. Dlatego jak dojdzie do takiej sytuacji, to daj znać, a podpytam mamę jak to załatwiła. Co najlepsze, to przecież też Krakow, więc może nawet warunki przyznania dofinansowania będą takie same.

    👦🏻 26.10.2021

    👶🏻 02.10.2023

    preg.png
  • Kropka6 Autorytet
    Postów: 3331 1385

    Wysłany: 24 lutego, 09:06

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ale opowieści tu sie pojawiły, fajny taki off topic.

    Co do przygód aktualnych Praskovia, to wydaje mi się,. że to wynikiem jest tego, że jestes sama i to w dodatku na drugim końcu Polski bez najbliższej zmotoryzowanej rodziny.. bo ja rozkminialam. Że jakbym miała podobna sytuację, to w kilku największych miastach mazowieckich, to bym znalazła kogoś do kogo moge właśnie o 4 w nocy zadzwonić i w dodatku miałby samochód. Vzy przenocować. Bo wiem że te osoby o takich porach nie śpią. Czy wlansie na tyle sie znamy, że nie bedzie to problemem. Ale jak myślę sobie jakbym wylądowała w jakiejs Wielkopolsce czy pomorzu, no to juz klops 🫣 tam moje zasiegi nie trafiają.

    No mój chochlik akurat zawartością poeluchy nie zainteresowana przynajmniej w takim znaczeniu. Ale jak słuszy hasło pieluszka, to dyla i ucieka do namiotu Marceliny 🫣 i najlepiej to na parapecie jej zmieniać. Bo stoi sobie i puka w szybe a ja wtedy moge myk myk 🫣 ale z pieluszkowuch opowieści od kilku dni Misia wie, że puściła bąka 🫣 normalnie łapie sie wtedy za pupe i sie smieje. Jak kupe zrobi, to leci na nocnik Marceliny i siada na sekunde i wstaje. Także coś tam sie dzieje w tym umyśle.

    33 lata
    19.02.2019 💔 11 tyg
    03.2021 👧🏼
    13.09.2023 2760 g, 52cm 💣
    age.png
  • Kropka6 Autorytet
    Postów: 3331 1385

    Wysłany: 24 lutego, 18:05

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Aaa Praskovia mam pytanko czy dalej reflektujesz chęć na ubranka? 🫣

    33 lata
    19.02.2019 💔 11 tyg
    03.2021 👧🏼
    13.09.2023 2760 g, 52cm 💣
    age.png
  • Mju Autorytet
    Postów: 722 334

    Wysłany: 25 lutego, 16:27

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Agentka, nawet rzadko miło Cię widzieć! Aż w szoku jestem, że Iga taki gremlin, bo zawsze pogodna uśmiechnięta w Twoich opowieściach.

    Syrenka, mi się ostatnio często wydawało, że Ty wpadasz się „wyrzygać” i lecisz dalej. A w sumie gdzieś to trzeba z siebie wyrzucić i gdzie jak nie przed bandą obcych, ale jednak jakoś bliskich bab.
    Weź mi powiedz, kiedy ten sezon choroby się kończy u placówkowych dzieci ;D bo Kropki tak nie chorują w kółko jak Twoje czy moja to słaba próba badawcza.

    Praskovia, Ty to jak coś opowiesz to nie mogę. Przykro mi, że tak się ułożyły sprawy z „Pauliną”. Pomyślałam sobie, że nic dziwnego, że tak się wcale do domu nie spieszyła i pewnie to miała być właśnie z niego ucieczka, a się nie udało. Nie mniej kurde, ciężarną zostawiać w takiej sytuacji… miło. I nawet jak świadczy o nich bardzo źle to Twojej sytuacji nie zmienia. Mam nadzieję, że kogoś szybko znajdziesz na jej miejsce i wyjdzie, że nie ma tego złego. Btw kiedy masz połówkowe? Ciekawa jestem czy płeć się potwierdzi 🤭
    W ten weekend zostałam sama z Marceliną na 4 dni i dużo myślałam o Tobie jako herosce, że Ty tak większość roku sama z chłopakami.

    Menina, mam nadzieję, że z mamą będzie lepiej. My
    Mieliśmy na kilka miesięcy moja babcię po upadku w stanie leżącym i to była większa próba dla naszego związku niż dziecko.

    age.png
  • Mala_syrenka Autorytet
    Postów: 4628 1935

    Wysłany: 25 lutego, 19:53

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Przy tej mojej bandzie to nie mam czasu na pisanie. I ostatnio każdą wolną chwilę przeznaczam na szydełko, chciałabym coś dorobić, a nie mam nawet niczego, żeby wstawić na profil, pokazać, czym ktoś byłby zainteresowany. I tak sobie dlubie powolutku. A że nie lubię jednej rzeczy robić długo, to mam 10 zrobionych na 99%, czekają cierpliwie na zakończenie.
    I tu właśnie wpadam jak mi się ulewa, ale obiecuję się poprawić i czasem dorzucić coś pozytywnego;D
    Olaf się trochę poprawił, nie chorujemy obecnie.
    Sezon na choroby trwa u nas od października do końca marca. czyli zaraz koniec. A ciągnie sie, bo u nas każdy po kolei. Jedno kończy i kolejne zaczyna, więc jedna infekcja to 3 tygodnie. No i ja zawsze łapie od nich. mam nadzieję,że już z górki.

    Eskalopka, jak ja żałuję,że nie miałam takich przygód! Żałuję,że nie podrozowalam jak nie miałam dzieci. Ze starym szybko wskoczyliśmy w pieluchy, a można było poczekać i pojeździć po świecie. Takie przygody mnie kręcą bardzo. Ale mój stary nigdy by się na takie cos nie zgodził. Dla niego 8/10 na bookingu to absolutne minimum. Ja bym mogła mega budżetowo, w spartańskich warunkach, ale wiadomo, z dziećmi to się nie da. Macie super wspomnienia, na pewno takich historii macie mnóstwo. Słuchałabym z otwartą paszcza;D
    Olaf nawet nocnika nie widział, on nie ogarnia,że robi siku, ostatnio stał bez pampersa i zaczął siurac, to się zdziwił, że mokro, usiadł i zaczął chlapać. nie wiedzial, skąd mokro, ale mu się podobało. Tańczy za to pięknie, ma bardzo dobre wyczucie rytmu, no i z piłką cuda robi, dostał ksywę Lewandowski;D
    Mowa dalej średnio, więcej słów się pojawiło, ale tata dalej nie..
    Mieliśmy lepsze noce i w dzień robi 3 godzinne drzemki. Nastąpiła duża poprawa u nas.
    A w weekend stary wyjeżdża, zostaje sama z ekipą. Za to za miesiąc z samym Olafem i kuzynka jedziemy do Paryża. Z jednym dzieckiem to powinnam mieć luz;D

  • Kropka6 Autorytet
    Postów: 3331 1385

    Wysłany: 28 lutego, 10:37

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    No to u nas Misia dalej nie mówi. Tzn czasem uda sie jakies typu dobranoc jak któregoś razu napisalam ostatnio literka powiedziała. Ale to na zasadzie chyba powtorzenia po nas. Wszystkie jest tata. Nie. Ta. I papa.
    Za to u nas Misia spiewa "aaa aaa toty wa". Ogólnie dużo mówi, przy tym gestykuluje. Ale to jest w ogóle niezrozumiałe. Coś jakby nam polazuje tłumaczy. Ale to dalej jest w jej języku. Najwiecej to mówi. Do Marceliny jak jej zabawek zabierze 😜
    No i nie schodzi z rąk. Ona potrafi był pol dnia na ręku i wielka tragedią odstawić na na pol minuty. Olaboga. Jakie kladzenie sie na podlodze jest wtedy. No tragedia.. Marcelinę to jak sie w kuchni coś robiło to na blat kucheny i jazda a tutaj nawet to nie pomgaa trzeba trzymać na ręku i koniec! I powiem Wam,.jak rzadko narzeka. To zaczyn być frustrujące.. bo chciałoby sie coś z Marcelina a nie można.. bo ona tylko na reku.. i w jej oczywiście zakresie czego ona chce i gdzie ona chce 🫣 no jest taki pierun.. teraz odkryła pasje.. chodzenie ze żłobka na swoich nogach.. trase 700 metrów pokonujemy w 30 minut 🫣 a wziąć na rece ją, to robi fik wygina sie tak, że wyslizguje sie na ziemie w tych sliskich kurtkach i gleba... Także idziemy 30 minut. Pamiętam Marcelina w tym wieku też uwielbiała chodzić. Ale było jej zimno. I w wózku siedziała.

    Nie wiem w ogóle jak zabrać sie za odstawienie cyca. Bo teraz weszla w taka fazę że jak w nocy nie przyjdę do niej. Bo jestem np u Marceliny i maz uspokaja to taka histeria.. że o matko i ona wie że u Marceliny jestem. Chyba przeoczyliśmy super okienko na odstawienie.. 😥

    Co do chorób. To chyba Syrenka Twoja starszs do żłobka nie chodziła, tylko przedszkole?. Może Mju w tym być roznica. Że moja jedna juz i żłobek i przedszkole wiec inna ta odporność. Ale fakt jest taki że kazdy ma inną. I jedni beda chodzić do żłobków i nic nie bedzie. A drugie co drugi tydzień chore..

    33 lata
    19.02.2019 💔 11 tyg
    03.2021 👧🏼
    13.09.2023 2760 g, 52cm 💣
    age.png
‹‹ 471 472 473 474 475
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Gdzie rodzić - wybór szpitala do porodu

Poród to wyjątkowa chwila. Wraz ze zbliżającym się terminem porodu, wiele kobiet zastanawia się gdzie rodzić. Warto poświęcić trochę czasu na wybór szpitala, w którym chciałabyś aby przyszło na świat Twoje dziecko. Przeczytaj jak się do tego dobrze przygotować, czym się kierować przy wyborze szpitala i jakie informacje zebrać na temat wybranej placówki.   

CZYTAJ WIĘCEJ

Dieta w ciąży - po trymestrach

Odpowiednia dieta w ciąży wpływa nie tylko na przebieg samej ciąży, ale również na zdrowie Twojego dziecka w przyszłości (np. słaby układ odpornościowy dziecka lub problemy z otyłością). Przeczytaj dlaczego dieta w ciąży jest tak istotna, czy kompleks witamin jest w stanie ją zastąpić oraz na co powinnaś zwrócić uwagę w każdym trymestrze ciąży.   

CZYTAJ WIĘCEJ

Endometrioza – zagadkowa choroba powodująca niepłodność

Jeżeli dokuczają Ci silne bóle brzucha przed oraz w trakcie miesiączki, odczuwasz ból przy współżyciu, nie możesz zajść w ciążę - objawy te mogą wskazywać na endometriozę, tajemniczą chorobę, która może powodować niepłodność. Ale nie mając powyższych objawów, mając regularne, niebolesne miesiączki może okazać się, że ta sama choroba powoduje u ciebie problemy z płodnością. Dlaczego?

CZYTAJ WIĘCEJ