Pazdziernikowe mamusie 2014
-
WIADOMOŚĆ
-
Małgosia zaraz po wyjściu z brzuszka
http://i62.tinypic.com/11v6xdx.jpg
Małgosia dziś
http://i58.tinypic.com/302m2bq.jpgmisiulka2000, Zielono mi:-))))), mad8, paaolka, sylwia1985, agatas, ao12., lubek, nadzieja!!!, renatkach, anka_a, Kakabaka lubią tę wiadomość
-
pestka wrote:Dziewczyny karmiące mam szybkie pytanko: zanim miałyście nawał dokarmiałyście dzieciaczki mm, nie?
bo mój mały ssak pierwsze raz jadł z 20min już z cyca jednego w drugiej dobie(doradczyni laktacyjna mi pokazała, że faktycznie coś w piersiach już mam:))lubek lubi tę wiadomość
-
Tofirus cudowna księżniczka. Te oczka są przesłodkie.
-
Tofirus śliczna jest Twoja córeczka!
i od razu po porodzie takie mądre spojrzenie
Kaszulator super że spacerek macie już zaliczonyPiotruś na pewno jest dumnym braciszkiem
a gdzie chodzisz w Piasecznie na spacery? gdzies dalej, czy jakos po osiedlu i w okolicach? tu na osiedlu ciasno..i te wszędzie stojące samochody...zastanawiam się gdzie my będziemy chodzić
-
Scęscie mały przystojniak z Kubusia.
Rozczulające te nasze "październikowe" maluchy.Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 października 2014, 15:47
-
paaolka wrote:Tofirus śliczna jest Twoja córeczka!
i od razu po porodzie takie mądre spojrzenie
Kaszulator super że spacerek macie już zaliczonyPiotruś na pewno jest dumnym braciszkiem
a gdzie chodzisz w Piasecznie na spacery? gdzies dalej, czy jakos po osiedlu i w okolicach? tu na osiedlu ciasno..i te wszędzie stojące samochody...zastanawiam się gdzie my będziemy chodzić
Dziś pierwszy spacer dookoła kościoła
Jak już się oswoi ze świeżym powietrzem ruszymy w miastoZ Piotrusiem chodziłam 2 razy dziennie po min. godzinę-dwie i już miałam dość tych samych miejsc. Czasem z nudów zdarzało mi się dojść do Zalesia, no ale teraz na początku będę się kręcić dookoła w okolicach domu, bo pora roku trochę gorsza (Piotruś urodził się w kwietniu, więc przewijanie, karmienie itp. to nie był taki problem, teraz będzie gorzej...).
Najgorsze jest to, że u nas od czerwca remont bloku i nie zrobili jeszcze podjazdupołożyli dechy na schodach, ale takie dla samobójców...na razie mąż jest na urlopie, ale co będzie później to nie wiem. Ja po cesarce, wózek, Magdalenka i Piotruś...hmm.
Jak się już ogarniemy i będziemy miały stałe pory spacerów to ja bardzo chętnie umówiłabym się na wspólne dreptanie po Piasecznie.paaolka lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny, w końcu się zmobilizowałam, żeby usiąść przed laptopem. Czytałam Was trochę z telefonu, ale to nie to samo.
Przede wszystkim gratuluję wszystkim rozpakowanym mamusiom i życzę dużo wytrwałości tym, które oczekują jeszcze na swoje maleństwa.
A teraz krótko jak to było u mnie.
Pisałam Wam w zeszłą środę, że odszedł mi kawałek czopu i zaczął pobolewać mnie brzuch. Oczywiście bardzo się nie przejęłam i pojechałam załatwiać sprawy w pracy i na zakupy remontowe. Poszłam sobie potem spokojnie spać i o 4 nad ranem poczułam, że coś mnie zalewa. I tak zaczęły odchodzić mi wody. Budzę męża i pytam "co teraz?"A on na to, że jedziemy do Zakopanego do szpitala (100 km!). Skurcze dopiero się zaczynały, więc spakowaliśmy się na spokojnie i ruszyliśmy w drogę. Skurcze regularne co 5 min, ale słabe.
W szpitalu byliśmy o 6. Podłączyli mnie pod KTG, zbadali i było 2 cm rozwarcia, więc kazali chodzić po korytarzu.
Na szczęście na dyżur przyszła wspaniała położna, której bardzo zależało, żebym szybko i bezproblemowo urodziła. Jako, że skurcze były słabe, połączyła mi delikatną dawkę oxy, kazała skakać na piłce i dała tensa. Mąż cały czas kręcił mi biodrami jak siedziałam na tej piłce i ból był całkiem znośny. Przy rozwarciu 4 cm położna zaproponowała mi wannę. I to był strzał w dziesiątkę! Skurcze się nasiliły i po 1,5 godziny leżenia w cieplutkiej wodzie wyszłam od razu z pełnym rozwarciem. Parłam 20 min, z tym, że dwa pierwsze skurcze zmarnowałam, bo krzyczałam zamiast przeć. Musiałam być lekko nacięta i mam jeden szew założony. Parcie było bardziej do wytrzymania niż skurcze rozwierające, a nacięcia w ogóle nie czułam. Za to czułam szycie. Nie było to przyjemne. Mąż był ze mną cały czas i był niesamowitym wsparciem.
Powiem Wam, że jak zobaczyłam już główkę Małgosi między nogami, to zapomniałam, że mnie w ogóle coś boli czy bolało. Nawet od razu włączyło mi się poczucie humoru i prosiłam położną, żeby wzięła miarę z męże jak będzie mnie zszywać
Podsumowując, miałam cudowny poród i nie mogę na nic narzekać. Pamiętajcie Dziewczyny, że pozytywne nastawienie to 90% sukcesu. Ja myślałam tylko o tym, że im bardziej boli, tym szybciej Małgosia będzie na świecie. I naprawdę ten ból jest do wytrzymania. Jeśli macie możliwość, żeby był z Wami ktoś bliski, skorzystajcie z tego. Mój poród trwał prawie 10 godzin od momentu odejścia wód i chyba nie dałabym rady sama na tej porodówce. A i jeśli macie ochotę i możliwość wskakujcie w czasie porodu do wanny, to naprawdę rozluźnia.
Trzymajcie się dzielnie!ataga4, Zielono mi:-))))), Kajaoli, paaolka, sylwia1985, agatas, ao12., lubek, Monica, misiulka2000, Nelly, Aniqa, anka_a, Kakabaka lubią tę wiadomość
-
tofirus jakie to nietypowe uslyszec ze mialas cudowny porod.. przewaznie kazda na cos narzeka
pozazdroscic ze tak wam to poszlo, ze maz byl dla ciebie tym wsparciem ze trafilas na super polozna... ze nastawilas sie na bol wiec cie on nie przerazal
pestka ale godzine wisi i faktycznie ssie? czy trzyma tylko? poruszaj mu tam tym cycem by ssal ciagle, powinien samym ssaniem sie w godzine zmeczyc... ja swojego nei odbijam po jedzeniu, bo on nie odbija, ani nie ulewa...