Pazdziernikowe mamusie 2014
-
WIADOMOŚĆ
-
Kajaoli wrote:Dziewczyny, jak sobie radzicie z ciemieniuszka na glowie dziecka? Bo Charliemu pojawil sie taki maly bialy strupek w ksztalcie trojkata. Myslalam, ze mu to zejdzie ale obserwuje od tygodnia i nic. Dlatego podejrzewam, ze to moze byc ciemieniuszka. Chyba pojde z nim do apteki zeby mi cos polecili. Macie moze jakies wyprobowane sposoby?
Pol godziny przed kąpielą smruje się główkę oliwka żeby zmieklo. Potem się myje, suszy i wyczesuje szczoteczka. Tak mówiła położna na sr
Kajaoli lubi tę wiadomość
-
Kasiula09 wrote:Kajaoli u mnie ostatnio na sr babka mowila o ciemieniuszce dala nam materialy i to co tam pisze cytuje "1) jesli jest zaleczona a czesto powraca moze byc objawem alergii, 2) zawsze trzeba zrobic godzinny kompres z cieplej oliwy, nastepnie wyczesac luski, umyc glowke, powtarzac czynnosc az do skutku" a babka nie mowila zeby godzine tylko zeby oliwe podgrzac posmarowac i wyczesac no i umyc glowke
No wlasnie tez slyszalam o takim sposobie. Piszesz o oliwce z oliwek ?
-
Kakabaka wrote:Mam genialną książkę o karmieniu piersią. Magdalena Nehring-Gogulska "Warto karmić piersią"
Książka bardzo dobra, dostępna w pdf na chomikuj. Też polecam
Dziękuję za podpowiedzi - koszule kupiłam dwie. Trzecią wezmę awaryjną. A co do łóżka, to faktycznie wykorzystam podkład pod prześcieradło i będzie ok
Kakabaka lubi tę wiadomość
-
Już od tygodnia zbieram się, żeby napisać Wam o swoim porodzie, ale piszecie tak dużo, że jak tylko skończę Was nadrabiać, to przychodzi pora na kolejne karmienie albo coś innego pilnego do ogarnięcia
Jak pamiętacie (albo i nie), końcówkę ciąży spędziłam w szpitalu z powodu cholestazy. Lekarze trzymali mnie na lekach i pod obserwacją do ukończenia 37 tc i następnego dnia rozpoczęli indukcję porodu. Moja córka, ledwo przekroczywszy granicę wcześniactwa, wcale nie była jeszcze gotowa do przyjścia na świat. Po pierwszej próbnej (2-godz.) dawce oksytocyny moja szyjka macicy miała 3 cm długości i przepuszczała 1 palec. Po drugiej pełnej (6-godz.) dawce niewiele się skróciła, a rozwarcie się nie zwiększyło. Będąc pod oxy, na KTG rejestrowały się silne i regularne (co 3 minuty) skurcze, ale ja czułam tylko lekki ból miesiączkopodobny. Wszystko to minęło wraz z odłączeniem oxy. Następnego dnia włożyli mi do szyjki cewnik Foleya (balonik) i napełnili solą fizjologiczną. Jego zadaniem, o ile dobrze zrozumiałam, była stymulacja wydzielania prostaglandyn i równocześnie mechaniczne (?) napieranie na szyjkę. Ponownie towarzyszył temu lekki ból miesiączkopodobny. Po niemal dobie balonik wypadł, a szyjka skróciła się do 1,5 cm i przepuszczała luźno 2 palce. Następnego ranka znowu pełna dawka oxy i, jak poprzednio, natychmiastowe mało bolesne skurcze co 3 minuty rejestrujące się na KTG jako fale w skali ok. 0-100. Po 6 godzinach oxy byłam przekonana, że znów nic z tego nie będzie, kiedy zbadała mnie moja położna i powiedziała, że szyjka skróciła się do 0,5 cm i przepuszcza 3 palce. Zaproponowała przebicie pęcherza płodowego, bo szkoda truć mnie i dziecko kolejną dawką oxy za 2 dni. No i przebiła, chlusnęły czyściutkie wody, a ja podekscytowana zaczęłam pakować się na porodówkę. Sale porodowe w św. Zofii są b. przyjazne, mało szpitalne, sprzyjają atmosferze rozluźnienia i intymności. Najpierw skakałam na piłce, a po niedługim czasie miałam 4 cm rozwarcie. Wtedy położna zaproponowała mi wannę, z czego skorzystałam. Powiedziała, że Malutka z racji tego, że jest malutka, nie potrafi wpasować się pionowo w kanał rodny i leży trochę ukośnie. Więc jak poleżę na prawym boku, powinno być jej łatwiej się właściwie ułożyć. Więc kołysałam się w tej ciepłej wodzie na prawym boku, a skurcze były coraz intensywniejsze. Kiedy położna przyszła za jakiś czas mnie zbadać w tej wannie, rozwarcie było na 5 cm. Mówi się o słynnym kryzysie siódmego centymetra, a ja miałam kryzys 5 cm. Powiedziałam wtedy do męża, że jeśli teraz już tak mnie boli, to chyba nie wytrzymam do 10 cm. Wtedy położna podeszła, usiadła na brzegu wanny i powiedziała, że najgorsze jest pierwsze 5 cm i najdłużej trwa ich osiągnięcie. Teraz będzie znacznie szybciej. Powinnam więc się rozluźnić i dać się ponieść skurczom. Więc starałam się tak robić, długo przygotowywałam się psychicznie do naturalnego porodu bez interwencji medycznych, naczytałam się m.in. książek Iny May Gaskin i próbowałam wczuć się w jej filizofię porodu. Zaraz po wejściu do wanny wypracowałam sobie swój rytuał porodowy: przy każdym skurczu odbijałam się jedną nogą lub obiema od brzegu wanny i odliczałam ok. 20 takich "skoków" aż minął skurcz. Do tego starałam się koncentrować na rozluźnianiu wszystkich mięśni, oddychaniu i na tym, że każdy skurcz otwiera moje ciało, by zrobić mojej córeczce bramę do wyjścia. Po 20 minutach rozwarcie wynosiło już 8 cm i tym samym przegapiłam moment, kiedy można mi było podać zzo. Położna powiedziała, że teraz już nie będzie bardziej bolało i znów skupiłam się na swoim rytuale. Kiedy doszłam do 10 cm, skurcze macicy i ból brzucha zupełnie ustały, a nadeszły rzadsze skurcze parte, jakbym musiała zrobić potężną kupę. I przez tę fazę położna bezpiecznie mnie przeprowadziła, mówiła kiedy przeć a kiedy tylko oddychać i wypychać dziecko samym wydechem. Pamiętam jak dotknęłam wychodzącą główkę. Zdziwiłam się, bo myślałam, że będzie twarda i koścista, a była miękka jak policzek. Chciałam urodzić do wody, ale nagle Magdzie zaczęło spadać tętno, a ja zaczęłam pękać, położna widziała, że moje krocze nie rozciągnie się wystarczająco, poprosiła więc bym podniosła pupę nad wodę (żebym straciła mniej krwi) i nacięła mnie przy następnym skurczu (żeby oszczędzić mi stresu powiedziała mi o tym po fakcie). Zaraz urodziła się główka, a potem reszta ciałka i położna podała mi moją śliczną córeczkęPrzeszłyśmy na łóżko porodowe i tam zszyła mi ranę, a ja tuliłam swoje słodkie maleństwo.
Tak jak dotąd pisały dziewczyny, zszywanie jest b. nieprzyjemne i bolesne, bo na skutek silnego unerwienia okolic krocza nie da się go całkiem znieczulić i część szycia z konieczności odbywa się "na żywca". Moja położna na szczęście szyje tak, jak się zszywa rany po operacjach plastycznych, tj. szwy nie są klasyczną "drabinką" z uwierającymi supełkami, tylko idą pod skórą, a tylko na początku i na końcu szycia jest supełek. Takich szwów się nie zdejmuje, powodują minimalny dyskomfort przy siedzeniu, a rana szybciutko się goi. Mnie już od kilku dni powtarzają na obchodzie położniczym, że w ogóle nie widać, że rodziłam.
Leżąc w szpitalu tak długo, wielokrotnie słyszałam przerażliwe wrzaski rodzących, w których aż było czuć marnującą się energię. Po swoim porodzie jestem pewna, że tak właśnie jest, ten rodzaj dżwięków nie pomaga ani trochę. Dlatego na szkołach rodzenia uczą innych, niskich dźwiękôw z brzucha. Ja nie krzyknęłam ani razu, a jak mnie b. bolało, jęczałam sobie cichutko, niskie dżwięki z przepony rozluźniają i naprawdę pomagają dziecku wychodzić, a wysokie napinają tylko ciało i przeszkadzają.
Przed porodem czytałam sporo opowieści porodowych, szczególnie fascynowały mnie te, w których kobiety określały swoje porody jako "cudowne doświadczenie", które mogłyby powtarzać co tydzień. Teraz je rozumiem, mój poród też był cudowny i mogłabym dziś znów rodzić.
Dziewczyny, które jeszcze czekają na swoje maluszki, powodzenia, uwierzcie w swoje siły, macie ich pod dostatkiem! Niech Wasze porody będą cudownym doświadczeniem!
Tym, które już urodziły, gratuluję! Niech Wam dzieciaczki rosną zdrowe i szczęśliwe!Strokrotka, Vilenka, paaolka, ao12., Eva0507, lubek, Kakabaka, ataga4, MOI, sylwia1985, poczwarkah, tofirus, anka_a, agatas, Anoolka, pestka, Bergo lubią tę wiadomość
-
Wczoraj wieczorem wyszliśmy ze szpitala. Niestety żółtaczka jeszcze nie minęła, więc musieliśmy wypożyczyć maszynę do naświetlania. W poniedziałek kontrola.
Chwilowo nie mam dostępu do internetu, ciągle jeszcze piszę z komórki. Zdjęcie wkleję i zmienię suwaczek jak już będę mogła. -
Witam się z rana. Meldunek ze wczoraj cały dzień byłyśmy tylko na cycusiu spała dwa razy po dwie godziny a tak to po pół, po godzinę. W każdym razie wyspala się w ciągu dnia i wieczorem jak się obudziła o 0:30 tak do czwartej spała tylko jak miała w buzi cyca. Niestety nie dałam rady ani fizycznie bo moje cycki by tego nie wytrzymały, ani psychicznie, bo też się musiałam trochę przespać. O 4 poszłam po mm, dostałam 25 ml wypiła wszystko od razy i śpi do teraz. Nie chce się obudzić :p a dzisiaj kolejny dzień walki o mleczko jest już innej konsystencji i kolor niż wczoraj i jest go więcej, więc będziemy walczyć
Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 października 2014, 07:34
Strokrotka, Nelly, Kasiula09, ataga4, sylwia1985, anka_a, Kajaoli lubią tę wiadomość
-
Helo dziewczyny! U mnie przez noc nic się nie wydarzyło. Myslalam ze wypuszcza mnie do domu a tu dupa, na obchodzie doktor powiedział ze jutro znowu zrobią mi test oksytocynowy:-\ Bo zapis dziecka jest prawidlowy ale nie było żadnego skurczu. Powiedzial ze rozwarcia nie mam a sama krotka szyjka nic nie daje. Wiec wygląda na to ze chcą mi wywołać poród w sumie nie wiem po co tak na sile. Powiedzialam mu ze przecież wg miesiączki termin mialam na 8 a wg USG na 15 i ze mam jeszcze czas, to on mi na to ze tylko 5 % rodzi w wyznaczonym terminie. Nie tak to sobie wymarzylam
Myslalam ze poród wywołują jak jest się mocno po termine albo są jakieś konkretne wskazania. Ale w sumie może i dobrze
Sama nie wiem, dziewuszki co o tym myslicie?