Październikowe Mamusie 2016
-
WIADOMOŚĆ
-
Dziewczyny mam pytanie czy przeszedł wam już lęk o dzidzie czy dalej się martwcie że coś będzie nie tak ? Ja nie potrafię do końca cieszyć się ta ciaza
cały czas się zamartwiam,boję się i codziennie coś sobie wkrecam. Chciałabym mieć USG codziennie żeby mieć pewność że niunia jest i się wierci w brzuszku, mam nadzieję że jak zacznę czuć ruchy to strach o stratę ciąży minie.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 kwietnia 2016, 11:54
-
Madziuszka, mam tak samo, jestem w 15 tyg ale cały czas się martwię,panikuje jak tylko zaczyna mnie gdzieś nawet delikatnie w brzuchu kłuć, uciskać itp.I każda wizyta w toalecie jest stresem czy nie będę plamic.Pomimo tego,że to II trymestr ja cały czas się bardzo martwię i tez smuci mnie to ,że nie potrafię do końca być szczęśliwa ,po prostu boję się cieszyć.
-
Chwilka ja mam tak samo, kazda wizyta w toalecie konczy sie sprawdzaniem czy nie plamie! Ogolnie zamartwiam sie caly czas, staralismy sie o ta ciaze tak dlugo, i mimo tego ze lekarz mowi, ze wszystko jest ksiazkowo, nie moge sie pozbyc tych czarnych mysli.
-
To ja też dopisuje się do klubu martwiących się, czy wszystko z dzieckiem dobrze
również chciałabym juz mieć jakąś wizytę, żeby się upewnić, ale jeszcze trochę musze poczekać.
Dziewczyny byle wytrwać do pierwszych ruchów! Jak się zaczną te nasze dzieciaki rozbijać po żebrach i żołądku to będziemy wiedziały, że wszystko jest w jak najlepszym porządkujeszcze parę tygodni
chyba ze ktoś już czuje, to zazdraszczam
Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 kwietnia 2016, 12:53
aneta93 lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny, boli mnie tak od kilku dni. Najczęściej wieczorami i popołudniami. Teraz jest ok, bo cała noc za mną i leniwy poranek.
Dzisiaj mam i tak wizytę w LuxMedzie u swojego gina z wynikami badań to zapytam przy okazji. Szkoda, że nie będzie usg -
Madziuszka wrote:Dziewczyny mam pytanie czy przeszedł wam już lęk o dzidzie czy dalej się martwcie że coś będzie nie tak ? Ja nie potrafię do końca cieszyć się ta ciaza
cały czas się zamartwiam,boję się i codziennie coś sobie wkrecam. Chciałabym mieć USG codziennie żeby mieć pewność że niunia jest i się wierci w brzuszku, mam nadzieję że jak zacznę czuć ruchy to strach o stratę ciąży minie.
jest cały czas. Zachowuję się chwilami jak nienormalna. Mąż mówi,że gadam głupoty. Ale staram się nie popadać w paranoję.
Co do usg to nie wiem skąd u mnie taka cierpliwość (ćwiczę chyba silną wolę), bo ostatnio miałam 23 marca i teraz kolejne bedzie dopiero 16 maja (już połówkowe).Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 kwietnia 2016, 12:58
-
Ola_85 wrote:a moze kamyczek?ja mam problem z kamica i wlasnie takie mam uczucie jak kamien schodzi.
A co do strachu przed czymś co moze sie wydarzyć w czasie ciazy to mam cały czas. I tez przy każdej wizycie w toalecie patrzę czy nie ma plamien. Boje sie o moje serduszko. Staraliśmy sie prawie 4 lata moze dlatego to takie niedowierzanie ze w końcu sie udało. I w głowie ciagle krążą mysli czy napewno mam cieszyć sie zeby chociaz niezauważyć tym szczęściem. -
No ja podobnie. Św. Rita ma mnie serdecznie dosyć, bo zamęczam ją w tej ciąży. Trochę dzięki Niej się uspokoiłam, ale na początku to była jazda bez trzymanki.
Mam nadzieję, że takie lęki to tylko "zasługa" hormonów. Póki co podstaw do obaw nie mam. Nie chcę tracić radości z tego czasu. Rozumiem Was doskonale. -
Z tym martwieniem się to wiecie co ja wam powiem.. O pierwszą ciążę staraliśmy się ponad rok, była wystarana, wyczekana, doszło do niej z pomocą medyczną. Los niestety odebrał nam córeczkę na etapie ciąży, na którym statystycznie rzecz biorąc rodzą się już zdrowe dzieci. Czy ja się w tamtej ciąży martwiłam, że coś może byc nie tak. Chyba nie. I wiecie co, bardzo się cieszę, bo dzięki temu dziś, mimo iż córki z nami nie ma to mamy piękne wspomnienia, gdy zwyczajnie cieszyliśmy się z ciąży, gdy rozmawiałam codziennie z brzuchem, opowiadałam o swoich planach na dziś, jutro czy weekend, jak jechaliśmy się z kimś spotkać i opowiadaliśmy brzuszkowi kto to jest i czy go lubimy, czy jest dla nas ważny itp., gdy się wściekałam i zazdrościłam mężowi, że on się może do brzucha przytulić a ja nie, gdy codziennie zasypiałam z rękami na brzuchu, bo gdzieś wyczytałam, że dziecko lubi 'czuć dotyk', i mogłabym tak jeszcze długo..
Teraz, choć zupełnie uzasadnione są wszelkie możliwe obawy o szczęśliwe zakończenie obecnej ciąży, to każdego jednego dnia staram się odganiać złe myśli. Robię wszystko to co robiłam w pierwszej ciąży, ale dodatkowo robię to, czego żałowałam, że wtedy nie zrobiłam (jak choćby zdjęcia brzucha w równych cotygodniowych odstępach od 2 kresek na teście). Trzeba wierzyć w to, że będzie dobrze, strach w niczym nie pomaga, a może odebrać piękne chwile i wspomnienia. Oby każda z nas miała przed sobą dłuuuuuugie lata budowania pięknych wspomnień ze swoimi maleństwami, ale jakkolwiek to zabrzmi, jeśli miałoby się cokolwiek złego wydarzyć (czy teraz czy potem), to przecież chciałybyśmy móc wspominać piękne i radosne chwile z naszymi dzieciaczkami, a nie długie dnie pogrążone w strachu, smutku i płaczu.
Nie musicie tłumaczyć, że to jest trudne i czasami silniejsze od zdrowego rozsądku, ale moim zdaniem na prawdę warto zainwestować w zmianę nastawienia i w pozytywne myślenie. Tego właśnie wam i samej sobie życzę!!MamaTuśka, MMM2016, Sunflower, Chwilka84, Anieńka, Limerikowo, szynszyl, Dea28, kehlana_miyu, Ibiza lubią tę wiadomość
-
A ja po wizycie w luxmedzie, jak zwykle wizyta szybka ale dr zbadała mnie szyjka ok, próbowała posłuchać tętna dziecka ale nie udało jej sie znaleść wiec ja juz cała w stresie, do domu weszłam ze złami w oczach. Ale postanowiłam nie panikować zjadłam pomidorowa, na pocieszenie kawałek szarlotki i położyłam sie, po chwili maluszek dal o sobie znać wiec jestem spokojna.
Z tym martwieniem sie to chyba normalne i tak juz zostaje bo o dziecko zawsze będziemy sie bać przynajmniej ja tak mam i rak juz zostanie
-
kkkaaarrr wrote:Z tym martwieniem się to wiecie co ja wam powiem.. O pierwszą ciążę staraliśmy się ponad rok, była wystarana, wyczekana, doszło do niej z pomocą medyczną. Los niestety odebrał nam córeczkę na etapie ciąży, na którym statystycznie rzecz biorąc rodzą się już zdrowe dzieci. Czy ja się w tamtej ciąży martwiłam, że coś może byc nie tak. Chyba nie. I wiecie co, bardzo się cieszę, bo dzięki temu dziś, mimo iż córki z nami nie ma to mamy piękne wspomnienia, gdy zwyczajnie cieszyliśmy się z ciąży, gdy rozmawiałam codziennie z brzuchem, opowiadałam o swoich planach na dziś, jutro czy weekend, jak jechaliśmy się z kimś spotkać i opowiadaliśmy brzuszkowi kto to jest i czy go lubimy, czy jest dla nas ważny itp., gdy się wściekałam i zazdrościłam mężowi, że on się może do brzucha przytulić a ja nie, gdy codziennie zasypiałam z rękami na brzuchu, bo gdzieś wyczytałam, że dziecko lubi 'czuć dotyk', i mogłabym tak jeszcze długo..
Teraz, choć zupełnie uzasadnione są wszelkie możliwe obawy o szczęśliwe zakończenie obecnej ciąży, to każdego jednego dnia staram się odganiać złe myśli. Robię wszystko to co robiłam w pierwszej ciąży, ale dodatkowo robię to, czego żałowałam, że wtedy nie zrobiłam (jak choćby zdjęcia brzucha w równych cotygodniowych odstępach od 2 kresek na teście). Trzeba wierzyć w to, że będzie dobrze, strach w niczym nie pomaga, a może odebrać piękne chwile i wspomnienia. Oby każda z nas miała przed sobą dłuuuuuugie lata budowania pięknych wspomnień ze swoimi maleństwami, ale jakkolwiek to zabrzmi, jeśli miałoby się cokolwiek złego wydarzyć (czy teraz czy potem), to przecież chciałybyśmy móc wspominać piękne i radosne chwile z naszymi dzieciaczkami, a nie długie dnie pogrążone w strachu, smutku i płaczu.
Nie musicie tłumaczyć, że to jest trudne i czasami silniejsze od zdrowego rozsądku, ale moim zdaniem na prawdę warto zainwestować w zmianę nastawienia i w pozytywne myślenie. Tego właśnie wam i samej sobie życzę!!
Poryczałam się -
Blu wrote:Kkkaaarrr, ja też się wzruszyłam
podziwiam Cię za takie podejście pomimo trudnych przeżyć.
NiecierpliwaKarolina, Blu lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyCześć!
Nie bywam często ale poczytuje...
Wysyp chłopaków - no właśnie, a u mnie dziewczyna!
Nisko łożysko - moja dr powiedziała, żebym się nie przemęczała, dużo leżała bo przy leżeniu mięśnie się nie napinają tak i spokojnie łożysko może się podnosić. Do tego bardzo uważać przy seksie - nie zabroniła ale jednak delikatnie. Do tego zero dźwigania i minimum chodzenia.
Wózki - o matko... temat rzekawidzę, że każda to przerabia teraz... Obawiam się, że trzeba pojechać i pojeździć. Online wyglądają w zasadzie wszystkie te wózki na super ładne, praktyczne itd... Przeraża mnie zakup wózka...
Stres ciążą - no właśnie a myślałam, że tylko ja taka nienormalna jestem.Byłam pewna, że to nie jest normalne takie denerwowanie się, a jednak macie podobnie. Strach w sumie nie wiadomo o co. Ciąża idzie prawidłowo, brzuszek rośnie, mdłości ustały. A jednak nie umiem się cieszyć tak do końca...
Wizyta dopiero za tydzień, myślałam że nie wytrzymam miesiąca bez oglądania fasolki ale wygląda na to, że się udaA już kupowałam detektor tętna płodu, żeby sprawdzać czy fasolka nadal tam jest
A jak Wasze brzuszki?? Rosną coś? Wrzucajcie foto!Blu, Rutelka, Dea28 lubią tę wiadomość
-
Hej kochane- ja znów jestem niestety na etapie poszukiwania dobrego lekarza- poprzedni rozczarował mnie maksymalnie, cieszę się,że miałam okazję zobaczyć go w "akcji" w jego gorsze dni bo bardzo rozczarowałabym na dalszym etapie prowadzać u niego ciążę. Gdy wróciłam do Gdyni natychmiast udałam się do laboratorium aby zrobić badania, pani pielęgniarka zobaczywszy nazwisko mojego lekarza zbladła i przy swojej koleżance współpracownicy ostrzegła mnie przed nim, wiele lat temu miała przez niego straszne komplikacje i epitet "oszołom" to było najłagodniejsze określenie jakim go określiła. Ja sobie dałam na to poprawkę, pomyślałam, że każdy ma prawo do błędów, pani pielęgniarka ma "swoje lata" więc ta sytuacja musiała wydarzyć się bardzo dawno temu.
W poniedziałek miałam wizytę podczas, której lekarz pokazał swoją prawdziwą twarz i nie oceniam go jako profesjonalisty tylko jako człowieka. Nie rozpoznał mnie, zaczął robić uwagi co do mojego stroju- spodnie HM MAMA, które jakoby były przyczyną moich wszystkich ciążowych przypadłości (związanych z pęcherzem) i zwyczajnie zaczął na mnie się wydzierać, ja nie byłam bierna więc on zagalopował się i zaczął gadać już takie bzdury,że to jest wręcz śmieszne. A żeby dodać sobie powagi używał słów po angielsku (który akurat znam świetnie). Po chwili gdy zerknął w komputer i zauważył, że mam umowę podpisaną ze szpitalem i chyba przypomniał sobie mnie, zaczął być obrzydliwie uprzejmy. Żałuję ,że stamtąd nie wyszłam, ale byłam bardzo ciekawa co u dzidzi i to zwyciężyło. Dla mnie ten lekarz jest spalony i oczywiście nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Przykre bo miałam bardzo pozytywne odczucia jak i oczekiwania co do niego, no ale trudno. Widać jest bardzo interesownym człowiekiem, który ludzi traktuje bardzo nierówno ma problem z emocjami i w ogóle. No ja żadną głupią gąską, która pozwala na siebie krzyczeć nie jestem i pewnie dałam mu odczuć ,że się więcej nie zobaczymy.
Piszecie o wózkach- dla mnie to temat nadal dość odległy- pewnie skorzystam z wózka gondoli po córce- tylko najpierw muszę go odzyskać od przyjaciółki i kupię później jakiś nowy świetny wózek parasolkę bo u nas wózek 3 w 1 się nie sprawdził- nie skorzystałam później z głębokiego wózka spacerowego prawie wcale. My bardzo często podróżujemy i na lotnisku z walizkami czy zwiedzając potrzebowaliśmy bardzo lekkiego szybko składanego wózka dla 1 córki, więc bardzo szybko wózek typu parasolka kupiony tylko na wyjazdy okazał się niezastąpiony wszędzie:) Ale to oczywiście indywidualna sprawa i każda rodzina ma inne priorytety.
(25.01-2016-beta hcg 28, 29.01-2016-beta hcg 402.6 2.02-2016- beta hcg 4519.0 :)5.02-2016- beta cg 14034 :)18.02-2016- beta hcg 44496.0 ????
29.06.12 mój 1 cud
16.09.2016 mój 2 cud -
No więc jestem po wizycie. Ból brzucha może być i jest to normalne, bo więzadła się rozciągają (chyba, że będzie silny to wtedy od razu na IP). Co do bólu krzyża to nie powinno go być. Pan dr zbadał mnie, powiedział, że to na pewno nie od ciąży, bo z nią wszystko w porządku. Wg niego kręgosłup i mam się zgłosić do ortopedy. Powiedział, że może jakiś nerw mam uciskany. W skrajnie pechowym przypadku może być to rozchodzenie się spojenia łonowego i wtedy jest już problem, bo leżenie do końca ciąży. No i jeśli coś nie tak z kręgosłupem to gwarantowana cesarka
-
My juz sprawę wózka mamy rozwiązana, kupiliśmy mojego wymarzonego stokke xplory
czy sie sprawdzi czy nie to sie okaże ale on mi sie tak strasznie podoba ze bym sobie nie darowała gdybym go nie kupiła :p dzisiaj byliśmy tez oglądać łóżeczko bo akurat mielismy po drodze. Chyba juz jestesmy zdecydowani na pinio moon, jest prześliczne i mam nadzieje ze dzidzi sie spodoba
zastanawialiśmy sie tylko nad rozmiarem, czy któraś z Was miała łóżeczko 140x70? Czy duzo dłużej dziecko jest w stanie w nim spac czy raczej standard 120x60?