Październikowe Szczęścia 2015 ;)
-
WIADOMOŚĆ
-
U nas było tak:
My zaczęliśmy swoje starania w noc poślubną później w październiku poszłam do ginekologa, bo nie dostałam @, dostałam duphaston na wywołanie, w listopadzie poszłam sprawdzić czy owulacja jest - nie było. Dostałam CLO. Na grudzień zawiesliśmy starania, bo byliśmy trochę chorzy i zaczęłam brać CLO od stycznia. Do tego też bromergon i duphaston. W styczniu nie było owulacji. Ja załamana byłam... zaczęłam modlić się do św. Rity. I w drugim cyklu był pęcherzyk dominujący i o to... jestem w ciąży! -
Bree - naturalnie, akurat u mnie ciąża rozwijała się bardzo wolno ale mimo wszystko coś tam się działo więc dalej ją podtrzymywałam z moją gin. No i doszło do czasu kiedy na kolejnej wizycie już szans nie było bo zarodek zaczął się kurczyć - czy jakoś tak. Poronienie zaczynało się ok 1-2tygodni później i naturalnie z czego akurat się cieszyłam.
Bree lubi tę wiadomość
-
polkosia wrote:Ursa, a czemu się zabezpieczaliście?
Bo ja nie chciałam byc w ciąży. Na sama myśl wpadałam w taką panikę, że aż się trzęsłam. Ostatnie poronienie to był dla mnie szok... przecież wszystko było dobrze. Wszyscy mówili, że wszystko dobrze... a potem nagle dowiedziałam się, że już po wszystkim. To był piątek a, że my z męże mamy konflikt serologiczny musiałam w szpitalu zaczekać na immunoglobulinę. Przeleżałam cały weekend podczas którego faszerowali mnie tabletkami na skurcze, skręcałam sie z bólu. W poniedziałek zamówili immunoglobulinę, zrobili mi zabieg bo tabletki poza ogromnym bólem nie dały nic i dopiero we wtorek po wykonaniu szczepionki łaskawie wypuścili do domu.
Te dni i noce to był koszmar. Po prostu koszmar. Mąż był na szkoleniu, teściowie przyjechali dwa razy na chwileczkę, przywieźć mi wodę. Moja rodzina była za daleko. Byłam totalnie sama... Nie chciałam przechodzić przez to raz jeszcze.Bree lubi tę wiadomość
-
Ja też wyczyściłam się całkowicie. bez zabiegu.
Bree lubi tę wiadomość
* Starania od stycznia 2014 * 5 Anioków w niebie
*Listopad 2018 - laparoskopia - udrożnione oba jajowody
*PAI-1 G4 homo,On: OligoAsthenoTeratozoospermia, Mofrologia 0%, Fragmentacja 48,15%, ROS 3,26 -
Ursa to miałaś przejścia . My też z mężem mamy konflikt ale na szczęście nic się nie dzieje , dzięki temu też że my od samego początku wiedzieliśmy że konflikt jest . Takich zastrzyków już miałam wiele teraz też mnie czekają 3 z tego co mi położna powiedziała to koło 15 25 i po urodzeniu albo przed samym porodem ale nie pamiętam tak dokładnie .
Co do starań to u nas walka nie trwała długo ale musiałam być na wspomagaczach bo moje jajniki są na wymarciu także my mieliśmy za każdym razem stres bo monitoring i za przeproszeniem jak króliki się bzykaliśmy tak jak kazał doktorek eh ale udało się tego cudownego Stycznia w sumie to już pomału odpuszczaliśmy bo ja miałam dość traktowania mnie jak doświadczenie . wiem że gdybym nie miała dzieci to walczyłabym jak lwica ale mam dlatego łatwiej byłoby mi odpuścić . Bardzo Podziwiam kobiety starające się po kilka lat lub przechodzące te wszystkie procedury do ewentualnego in-vitro. Powinni im postawić pomnik i medal dawać dosłownie
Bunia86, agania, Betti-85, Bree, Kaśku lubią tę wiadomość
-
A u mnie było tak:dzidzie planowaliśmy tak, żebym od września już nie wróciła do pracy, a w lipcu obroniła staż na mianowanie.W sierpniu odstawiłam tab anty po 9 latach brania i zaczęliśmy serduszkowac już bez żadnych zabezpieczeń. Ja myślałam że odstawie i od razu zajde, ale jakoś tak zeszło, że minęły 4 m-ce od odstawienia. Powiem szczerze, że zaczęłam wkurzać się na mojego M bo zawsze kiedy wypadaly mi dni płodne to on akurat był poza domem. W październiku zmarła mi nagle mama, wiec tez za bardzo nie miałam ochoty o tym mysleć. Mamcia wiedziala, że bardzo chciałam mieć drugie dziecko i mnie pocieszala że będzie wszystko dobrze.W listopadzie zrobilam pierwsze badania sama, zeby sprawdzić czy hormony są w porzadku i wyszło że jest ok. Zalogowalam się na ovufriend, zaczęłam mierzyć codziennie temp., od sierpnia brałam tez kwas foliowy. I stwierdziliśmy z mężem i tesciami ze jedziemy na Sylwka w gory. Wiedzialam że nic z tego nie będzie, więc prosilam M, żeby w lutym przyjechał kiedy będę mogła brykać. Jak wracaliśmy z gór byliśmy w Częstochowie i modliłam się o dzidzie. No ale jednego dnia po powrocie jak byłam w pracy zrobiło mi się bardzo nie dobrze, cisnienie bardzo niskie, bol glowy, wymioty, ale nie sądziłam ze to zagnieżdżanie chociaż po cichu na to liczyłam. No i okazało się, że się udało... owulacja przesunęła mi się o tydzień do przodu i plemniki mojego męża poczekaly sobie we mnie 5 dni. Wiec dla mnie to był cud, że akurat w tym cyklu zaszłam, bo nic na to nie wskazywało. Tak sobie cały czas myślę, że to moja Kochana Mamcia nade mną czuwa i mimo stresu czasami, myślę że będzie dobrze. Ktoś mi kiedyś powiedział, że jak Bóg zabiera kogoś bliskiego to w zamian daje kogoś, żeby wypełnić pustkę. Powiem Wam, że jest mi cholernie ciężko bez Mamci, boli bardzo , że nie mogę iść porozmawiać z nią, pokazać fasolki zeby cieszyla się razem z nami... No i się popłakałam... Kończę
Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 lutego 2015, 17:35
Bree, Amerie, Kaśku, nat_alia lubią tę wiadomość
Nasza księżniczka Zuzia już jest z nami od 15.09. -
Ale żem się rozpisała...sorki
Babcia moja mówi, że będzie goralka, bo poczelismy w górach albo zaraz po powrocie .
Ursa my też z mężem możemy mieć konflikt w tej ciąży, ale mój młody zrobił mi prezent i odziedziczył moją grupę krwi. Także żadnego zastrzyku nie dostałam po porodzie. Niby zdarzają się przypadki, że jak w pierwszej jest ok i dziecko odziedzicza grupę krwi matki to w drugiej może być inaczej. Mi lekarz powiedział że w 30 tyg zrobimy przeciwciała i wtedy zobaczymyWiadomość wyedytowana przez autora: 25 lutego 2015, 17:38
Bree, Kaśku lubią tę wiadomość
Nasza księżniczka Zuzia już jest z nami od 15.09. -
U mnie przeciwciał niestwierdzono więc też nic się pewnie dziac na tle konliktu nie będzie Tylko sam fakt, że zamawiają ją jedynie w dni powszednie do którejś godziny jest straszny bo wszystko opóźnia. Tak by mi już w sobotę zrobili łyżeczkowanie i poszłabym do domu a tak musiałam czekac aż do wtorku.
Bree lubi tę wiadomość
-
Ursa wrote:U mnie przeciwciał niestwierdzono więc też nic się pewnie dziac na tle konliktu nie będzie Tylko sam fakt, że zamawiają ją jedynie w dni powszednie do którejś godziny jest straszny bo wszystko opóźnia. Tak by mi już w sobotę zrobili łyżeczkowanie i poszłabym do domu a tak musiałam czekac aż do wtorku.
Bree lubi tę wiadomość
-
u nas to bylo tak ze staralosmy sie od marca zeszlego roku ale jakos nie chcialo zaskoczyc.. we wrzesniu zwolnilam sie z pracy bo stwierdzialam ze jest zbyt stresujaca a od listopada pracuje tam gdzie teraz ale tylko na zlecenie mimo to wciaz sie staralismy.. od stycznia dostalam umowe o prace ale postanowilismy ze styczen odpuszczamy zeby nie bylo ze od razu zachodze w ciaze.. co prawda dalej sie nie zabezpieczalismy ale stwierdzialam ze jak beda dni plodne to odpuscimy no i ja inteligentnie nie zauwazylam ze cykl mi sie skrócił kiedy zauwazylam ze nie mam sluzu w czasie kiedy powinny sie zaczac dni plodne zaczelam analizowac i co..? okolo 8 dpo (prawdopodobnej owu) zrobilam test wyszla druga jasna kreska dzien pozniej była juz ciemniejsza i wiedzialam ze to juz to pojechalam na bete ktora to potwierdzila i tak teraz fasolka rosnie szefowi juz powiedzialam byl lekko zdziwiony ale powiedział ze przyjmujac kobiete zdawal sobie sprawe ze predzej czy pozniej zajde w ciaze a stalo sie to szybciej
Bree pierwsze co pomyslalam to ze gin zobaczyla ten martwy plod czyli tego blizniaka o ktorym mowil tez ten wczesniejszy gin.. moze nie zwrocila uwagi ze jest tam jeszcze jedna fasolka?
poczekaj jeszcze do tej niedzieli moze jeszcze wszystko bedzie dobrze.. :* trzymam kciuki mocno:*Bree, Kaśku lubią tę wiadomość
-
Bree bardzo mocno Cię tule i wierzę w to że jeszcze wszystko będzie ok !!!
Co do ciąży to w listopadzie Odstawiłam tabletki po jednym cyklu odczekania po prostu się kochaliśmy jak zwykle bez większego liczenia dni płodnych nie płodnych itp no i okres kolejny nie przyszedł i jest fasolinkaBree, Kaśku lubią tę wiadomość
-
Ursa wrote:Paula strasznie mi przykro z powodu Twojej mamy
A tak z innej beczki: dzisiaj pierwszy raz od tyg wzielam się za jakąś robote i nie przeleżałam całego dnia w łóżku. Tak nie miałam siły się ruszyć, słabo mi było, chciało mi się spać. A dzisiaj posprzątałam, pomyłam podłogi, spr ćwiczenia dzieciakom, posiałam sałatkę, świeży szczypiorek :)Jestem z siebie dumnaWiadomość wyedytowana przez autora: 25 lutego 2015, 17:50
Nynusia, Bree, Kaśku lubią tę wiadomość
Nasza księżniczka Zuzia już jest z nami od 15.09. -
Nynusia wrote:Paula no wiem ja też sobie to tak tłumacze ale mimo że teraz w niedziele minęło 2 lata chodzę na cmentarz praktycznie co tydzień to i tak zawsze płacze za nim jak stoje przy grobie.
No dobra wygadałam sie trochę i mi lepiejWiadomość wyedytowana przez autora: 25 lutego 2015, 18:19
Bree lubi tę wiadomość
Nasza księżniczka Zuzia już jest z nami od 15.09.