Październikowe szczęścia 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Nie jestem stewardessą, bo nie umiałabym dosięgnąć półki żeby pomóc pasażerówi ją zamknąć hahaha
pracuję w biurze
co do miejsc to najlepiej chyba pytać już na pokładzie, ewentualnie można przedzwonić do biura obsługi klienta, ale nie wróżę sukcesów, raczej się nie robi czegoś takiego żeby zostawiać wolne miejsca celowo. Jeśli nie wszystkie miejsca w samolocie będą wykupione to najprędzej się to załatwi na pokładzie.
www.zcukremalbowcale.com -
Dziwie sie ze na lotnisku kaza cos sprobowac bo maja specjalne urzadzenia do rozpoznawania wody czy proszku ale moze jak im sie spieszy to kaza probowac
Ale jakby to byl jakis bialy narkotyk to przeciez po sprobowaniu nie padniesz im odrazu haha
Z ta rozszerzaniem to jakas meka gorzej mi idzie niz przy pierwszym .
Dziewczyny jakie owoce podajecie na deserek bo juz mi pomyslow brak a moj ze sloiczka nie zje bo niesmakuja mu .
Co do stulejki to moj starszy syn jak mial 3 lata jeszcze mu nie zeszla skorka , teraz ma prawie 4 i skorka juz odchoszi ale moze dlatego ze sam go tak tarmosi ze mi wlosy sie jeżą.
Akilegna ja bym sie przeszla z tym do lekarza bo jak zeszla skorka to moze lapac jakies infekcje siuraŁKa szybko ( moj starszy tak teraz ma)chociaz ja sie nie znam na tym.. -
Śliwka suszona bardzo fajnie działa i smakuje mojemu małemu - ja kupuje gotowa z gerbera ale jak robisz sama przeciery to zalej wrzątkiem niech się namoczona , odsącz i potem zblenduj to będziesz miała ten sam efekt
Na początku ciężko z tymi owocami bo poza gruszka jabłkiem i bananem nie ma za wielkiego wyboru świeżych dobrych owoców takich jak morela czy brzoskwinia ( o tej porze roku ) a inne nie za bardzo można włączać w dużych ilościach dlatego gotowe mixy są fajne .
Powiem wam , ze ja nie wiem co to znaczy , ze mały mi czegoś nie zje ... on je wszystko co mu dam z uśmiechem i błaga o jeszcze - jak dziecko jest w stanie ropoznac ,ze dany owoc jest ze słoiczka czy nie ..?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 2 kwietnia 2019, 07:14
-
Dziewczyny, zazdroszczę Wam tych zagranicznych wojaży. Mnie już wyjazd nad morze kojarzy się jak szkoła przetrwania
Co do stulejki, to zostawia się ją w spokoju. U nas nie odkleiła się do końca i poszłam z tym do lekarza jak młody miał 4-5 lat. Dostaliśmy maść i w ciągu miesiąca wszystko pięknie się odkleiło.
Orchidea, mój już nie tarmosi, ale był czas, że cuda z sikiem wyprawiał. -
AnnaManna wrote:Wczoraj spotkałam się z kuzynka, która ma o równy miesiąc starszą dziewczynkę. Mama zadowolona, że dziecko: nie pije już w ogóle mleka- tylko je pokarmy stałe, nie obraca się na brzuszek, bo robi coś lepszego - stoi sztywno na nogach. Wcina już wszystkie jogurty - oczywiście te z cukrem też i pije soczki typu Kubuś i Caprio (OMG!) Wczoraj nawet jadła bitą śmietanę z tortu. Myślałam, że zejdę na zawał jak to wszystko zobaczylam, ale ścisnęłam tylko szczękę i siedziałam cicho. Kuzynka patrzyła się na mnie, jak na dziwną, że "na nic nie pozwalam" swojej Ani...
-
Wiecie co ... jestem w stanie zrozumieć wiele .. ale parówki ? Największy szajs jest właśnie w parówkach
wolałabym uniknąć dawania ich jak najdłużej ... poza tym jak podać parówkę dziecku bez uzębienia ? Zblendowac ?
No chyba, ze te dzieci były tak wyjątkowe , ze w wieku pół roku miały już gotowe uzębienie
-
Aaaa tak, zapomniałam o parówkach. Chwaliła się, że zblendowała parówkę i mała wcinała.
Zblendowana parówka - czy może być coś bardziej ohydnego?
U nas kryzys z rozszerzeniem diety. Ania nie chce jeść zadnych owoców, a po kaszach ma odruch wymiotny. Na razie tylko warzywa jej smakują.
Pół roku, jak jeden tydzieńpamiętam, jak jeszcze wszystkie byłyśmy w dwupaku, a zaraz nasze szkraby będą przemieszczać się z prędkością światła po domu.
-
nick nieaktualnyTo chyba tylko ja jestem tak daleko w tyle z rozszerzaniem diety, bo dziś jest 4 dzień. Przez 2 dni była dynia i przez 2 dni Pasternak. Szczerze mówiąc to nie wiem nawet czy coś jej trafia do brzuszka, bo mam wrażenie, że wszystko jest wymazane, a w buzi nic nie ma. Czy Wasze dzieci też ściągają jedzenie z łyżeczki rączka?
-
Cukierniczka wrote:O, Edka to trochę się uspokoiłam z tym chodzeniem do tyłu, myślałam, że to mój tylko taką manianę odwala
Monika, ja nie Megsss co prawda, ale branża lotnicza więc pozwolę sobie odpowiedzieć - możesz dla dziecka wziąć butelkę 1,5 l i słoiczek powyżej 100 gczasem mogą poprosić np o spróbowanie, ale można brać spokojnie, w zasadzie niezależnie od linii lotniczej
swoją drogą - zazdroszczę wyjazdu! My będziemy lecieć pewnie we wrześniu dopiero, chyba mnie skręci do tego czasu.
No widzisz , a ja dzwoniłam się pytać odnośnie wniesienia wody i słoiczka na pokład i mi powiedzieli że słoiczek owszem można, a wodę tylko do 100 ml. -
Dziewczyny muszę się pozalic,bo już nie wytrzymuje. Mam chyba jakiś poważny kryzys z mężem..ciągle się kłócimy,jak już słyszę jego ton jak do mnie coś gada to mi się odechciewa. Najchętniej bym się spakowala,zabrała małego i pojechała do rodziców. Dziś od samego rana znów kłótnia. Mąż ma opryszczke i chciałam mu powiedzieć na co ma zawracac uwagę to znów mnie opieprzyl że on wie co ma robić i że teraz pewnie przez tydzień będę mu pieprzyć na co ma uważać żeby nie zarazić dziecka. Normalnie nie da mu się nic powiedzieć bo id razu włącza mu się atak...masakra. jak nie ostatnio teściową to teraz on...
-
Annamanna, mam nadzieję, że spotkalysmy tę samą osobę, bo dwie takie głupie baby to już za dużo.
Hedhehog, może i tak, ale są lepsze mięsa niż ta parowka. Np. Gerber ma fajne propozycje samego kurczaka albo indyka. -
neska7 wrote:No widzisz , a ja dzwoniłam się pytać odnośnie wniesienia wody i słoiczka na pokład i mi powiedzieli że słoiczek owszem można, a wodę tylko do 100 ml.
Buko, mój wyrywa łyżeczkę i wkłada sobie do buzipo drodze często upaćka sobie ręce oczywiście. Ale widzę po tygodniu, że coraz więcej zjada, pierwsze dni to tylko zabawa łyżeczką była, teraz już buzię otwiera też - bo bawi się nadal
www.zcukremalbowcale.com -
nick nieaktualnyMonika, jakbym czytała o mnie i o moi mężu. Nic mu nie mogę powiedzieć, no zaraz wyskakuje z tekstem, że twierdzę, że jest złym ojcem (ostatnio zwróciłam mu uwagę, że nie można zalewa mm wrzątkiem, a wg niego nie ma różnicy i żeby na spacerze omijal wózkiem dziury, bo mała jest delikatna jesCze to stwierdził, że przecież już nie jest taka mala). Widzę też, że bardzo denerwuje się na mała. Fajnie jak ona się uśmiecha i może jej zrobić tysiąc zdjęć żeby się chwalić znajomym, ale jak zaczyna plakac albo krzyczeć (ostatnio tak robi jak się złości), to tylko słyszę mówione ze Złościa "czego ty dzieciaku chcesz", tyle razy to powtórzył w weekend, że już ja miałam dosc. Spędził z małą w weekend 3 godziny (z tym, że ja byłam cały czas w domu), a wszystkim opowiada jak mała zrujnowala mu psychikę przez weekend. Zachowuje sie jakby znudziła mu się zabawka (przecież miała się uśmiechać, wielbić ojca i za przeproszeniem srac tęcza). I stwierdził, że on musi przemyśleć czego tak naprawdę chcę, bo teraz to on nie wie. Szczerze mówiąc to jestem załamana. Wszelkie próby rozmowy wywołują tylko agresję. Najchętniej albo bym pojechała do rodziców żeby go nie oglądać, albo wywaliła go z domu. Już nawet zaproponowałam żebysmy poszli na terapię małżeńska, bo sami sobie nie poradzimy, to uznał, że on do żadnego psychologa nie będzie chodził (to przecież takie niemeskie).
-
Buko, my zaczęliśmy w poniedziałek tydzień temu a mamy dopiero za sobą brokuła i marchewkę. Jutro ruszam z pasternakiem. Daję słoiczki po 4 dni (kupiłam po 2 sztuki każdego warzywa i owocu), bo gdzieś wyczytałam, że alergIa pokarmowa może uaktywnić się po 3 dniach podawania danego produktu. A jak wiadomo, większość słoików po otwarciu można przechowywać tylko 24 godziny, wiec wzięłam po 2 i trochę mi szkoda, żeby się zmarnowały
Kinga na początku (przy brokułach) tez łapała łyżeczkę w dłonie i próbowała ściągać jedzenie paluszkami. Pozwalałam jej, bo liczyłam, ze będzie je oblizywać, ale gdzie tam. Większość lądowała na ubrankumarchewka jej tak smakuje, ze „siedzi” niemal nieruchomo jak je. Ostatni słoiczek z Humany (podzielony na pół) wciągnęła cały.
Monika30, tak to jest w życiu... u mnie tez z mężem nie najlepiej. Do tego stopnia, ze zaczęłam się zastanawiać, co będzie we wrześniu i nawet niezobowiązująco rozglądam się za żłobkiem. U nas większość ostatnich spin wynika z tego, ze mąż jest bardzo przewrażliwiony na punkcie Kingi, non stop się mnie czepia i poucza. Czyli w sumie odwrotnie niż u Was -
A to znowu mój jest taku spokojny. Tylko mnie tuli i pociesza jak mala ma gorszy dzien. I wiecie co? To tez wkurza.
Wlasnie wrocilam od kosmetyczki. Czuje sie bosko, mialam kawitacje i czyszczenie. Potem maseczki etc. Zasnelam na foteluale mi lepiej!
-
My z mężem dogadujemy się za to u nas przed ciąża było nie ciekawie bo tez dużo lekarzy badań i moja frustracja kolejnymi nieudanymi cyklami na to wpływała.
Dziewczyny jeśli u nas cały czas kp to czy przy rozszerzaniu diety mam podawać wodę ? Kiedy w jakich ilościach ? Narazie daje małej tylko pół słoiczka dziennie „obiadku” i pół owoców na podwieczorek reszta pierś nawet nie liczę ile razy poprostu jak jej się zachce. -
Katiusza ja bym dawała nawet jeśli nie trzeba .. chociaż trochę .. żeby ja przyzwyczaić .. bo z ta woda im później tym trudniej nauczyć ..
Co do kłótni ...Nam dobrze zrobił wyjazd we dwoje ale wiem ,ze nie każdy ma taka możliwość albo chęci ... ale wiadomo ze spięcie się zdarzają ... wczoraj mój mąż miał urodziny .
Rano siedział z młodym bo ja miałam szkolenie a o 14 byliśmy umówieni - zaprosiłam go na obiad .
Przygotowałam wszystko na wyjście - spakowałam torbę dla małego, jedzenie - ubranka na wyjście . Generalnie miał go tylko przebrać po drzemce ,zapakować do auta i pojawić się w danym miejscu o danej porze ... pojawił się ale o 15 .. czekałam jak kretynka w knajpie ..myślałam , ze mnie strzeli
Wiadomość wyedytowana przez autora: 2 kwietnia 2019, 17:07