Październikowe szczęścia 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Dziewczyny, znów zostałyście forumowymi ciociami 😁. Dziś o 6.45 sn urodziłam córeczkę, 3890g i 58 cm.
Karo_Wi, Hedgehog, Justynuszek, Bajka111, Flavia, Zuuziaaaa, monika30, Katiuszaaaa, 1Malinka1, Megsss, akilegna♥ lubią tę wiadomość
-
edka85 wrote:Dziewczyny, znów zostałyście forumowymi ciociami 😁. Dziś o 6.45 sn urodziłam córeczkę, 3890g i 58 cm.
Przypomnij czy pierwszy porod tez był SN ?Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 sierpnia 2020, 22:01
edka85 lubi tę wiadomość
-
Chodzimy do państwowej placówki, od września zeszłego roku. Adaptacja trwała około 2 tygodnie. Najpierw zaprowadzałam małą na 2 godziny, a potem stopniowo wydłużano czas w miarę jak Kinga się przyzwyczajała, czyli do 4 godzin. Po 2 tygodniach można było być już w pełnym wymiarze czasu. Po tym czasie zostawiałam ją na drzemkę i odbierałam około 13:30 i tak było dłuższy czas dopóki nie wróciłam do pracy w połowie października.
-
2 dni od 9 do 12
3 dni od 9 do 14
Potem juz normalnie 8-14
Zaczęłyśmy tydzien przed roczkiem.
U mnie gładko poszlo dlatego panie sugerowaly zeby szybciej zostawic na dluzej. W sumie 2 pierwsze dni byly takie gorsze, nie zjadla obiadu i trochę marudzula a potem juz fajnie.
Wydaje mi sie ze im dziecko młodsze tym adoatacja szybsza. Teraz byłoby na pewno gorzej.. Widzialam jak szla w czerwcu po 3 miesiącach w domu, no... Ze 3 dni plakala ze nie chce.Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 sierpnia 2020, 13:00
-
Jagoda jest właśnie w trakcie adaptacji, od poniedziałku chodzi, na początek była 2 h i wydłużam w tym tygodniu o 30 min mniej więcej. Najgorzej ze mam wrażenie ze dostała katar. W ciągu dnia było wszytko ok nie zauważyłam nic ale wsumie byłam w pracy, dopiero jak usnęła teraz to słyszę ze coś świszczy oddycha przez usta i pochrapuje ale nie mogę sprawdzić jak śpi czy to katar czy dziś poprostu tak ma.
Jagoda nie chodzi do typowego żłobka tylko do grupy żłobkowej przy przedszkolu ( prywatny) jak narazie uważam ze to strzał w 10 bo ona jest zachwycona, w środę płakała jak po nia przyszłam ze ona nie chce iść do domu tylko do dzieci dalej się bawić, przekonałam ja dopiero placem zabaw. Rano budzi się i pierwsze co to pyta czy idziemy do przedszkola do dzieci, zupełnie nie przeszkadza jej ze nie ma tam rodziców. Pytała przez pierwsze dwa dni dość często teraz podobno zapyta raz panie powiedzą ze mama i tata sa w pracy i jej to wystarczy, we wtorek dam kocyk i niech sprubuja ja uśpić zobaczymy czy im się uda -
Jagoda jest właśnie w trakcie adaptacji, od poniedziałku chodzi, na początek była 2 h i wydłużam w tym tygodniu o 30 min mniej więcej. Najgorzej ze mam wrażenie ze dostała katar. W ciągu dnia było wszytko ok nie zauważyłam nic ale wsumie byłam w pracy, dopiero jak usnęła teraz to słyszę ze coś świszczy oddycha przez usta i pochrapuje ale nie mogę sprawdzić jak śpi czy to katar czy dziś poprostu tak ma.
Jagoda nie chodzi do typowego żłobka tylko do grupy żłobkowej przy przedszkolu ( prywatny) jak narazie uważam ze to strzał w 10 bo ona jest zachwycona, w środę płakała jak po nia przyszłam ze ona nie chce iść do domu tylko do dzieci dalej się bawić, przekonałam ja dopiero placem zabaw. Rano budzi się i pierwsze co to pyta czy idziemy do przedszkola do dzieci, zupełnie nie przeszkadza jej ze nie ma tam rodziców. Pytała przez pierwsze dwa dni dość często teraz podobno zapyta raz panie powiedzą ze mama i tata sa w pracy i jej to wystarczy, we wtorek dam kocyk i niech spróbują ja uśpić zobaczymy czy im się uda -
U nas Filip chodzi od 3 tygodni, jednak w pierwszym tygodniu był tylko 2h w poniedziałek, bo się rozchorował.
Tak więc pełne 2 tygodnie dzisiaj skończy. Nie planowaliśmy większej adaptacji.
poniedziałek przed chorobą - 2 h (bez posiłków żadnych, sama zabawa)
poniedziałek po chorobie - jakieś 3/4h (ze śniadaniem)
wtorek - 6h (ze śniadaniem i obiadem)
środa tak samo jak wtorek
czwartek - 7h (ze śniadaniem, obiadem i drzemką ale wiadomo, ze nie spał)
I piątek był już cały dzień, czyli jakieś 8,5 h.
I tak jak pisałam wcześniej - było ciężko. Pierwszy tydzień to był rollercoaster emocjonalny dla niego. Teraz sam wchodzi na salę, jest lepiej. Tylko jak ja go odprowadzam to trochę płacze, że ja sobie idę, ale idzie śmiało sam, tylko niezadowolony. Ale to dlatego, ze mamy etap "mama". Z Tatą jest lepiej, bez płaczu. -
A jeśli chodzi o różnice przed COVID/COVID. Po prostu nie ma adaptacji z rodzicami na sali - ale podobno w tych żłobkach u mnie i tak się już tak nie robiło. Ale trzeba orientować się co do konkretnego miejsca. Filip miał już iść od dawna, w kwietniu miał iść do Montessori - ale w okresie epidemii to wygląda tak, że rodzice nie wchodzą ani razu z dzieckiem i oddają przy budynku. Kompletnie sobie tego nie wyobrażałam z high needem. Więc zrezygnowaliśmy. Udało nam się tutaj gdzie chodzimy i byliśmy raz z Młodym po południu oberjzeliśmy cały żłobek z nim. Też normalnie wchodzimy do szatni, jedyna różnica to w maseczkach i jedna rodzina w jednym momencie. I oczywiście oba prywatne - nie mam pojęcia jak jest w publicznych, bo nie mamy żadnych szans na dostanie się.
-
U nas adaptacja była już w w pandemii .
Trzy dni po 2,5 h ( wspólny posiłek z reszta dzieci )
Potem już z drzemkę ( odbierałam zaraz po drzemce przez ponad tydzień.
Teraz jest od 8.30 do 15/16
Nasz młody niestety dość długo płakał jak go oddawałam . Teraz mówi mi papa i idzie z uśmiechem .
W naszym klubiku bez względu czy to pandemia czy nie to nie ma możliwości zostania z dzieckiem na adaptacji . Panie nie praktykują tego .
Natomiast wiem , ze są placówki które dopuszczają obecność rodzice na początku adaptacji a raczej dopuszczały przed pandemia Wiec to może być główne różnica .