Pierwsze fasolki po długich staraniach
-
WIADOMOŚĆ
-
No nic... Lekarz stwierdził że ból po zdjęciu pessara i wszystko inne też. Nie widzę sensu zgłaszać im czegokolwiek tutaj. Oby do poniedziałku wyczekać i wychodzę, a jakby się coś działo to jadę już do siebie do szpitala.
Kensington lubi tę wiadomość
-
Adrenalina oczywiście, że zakończenie będzie szczęśliwe! Nie ma innej opcji!
Ba to będzie cudowny nowy początek!
Codziennie z mężem sobie rozmawiamy jak to wszystko będzie wyglądać jak już maluszek będzie z nami,a mąż to już takie opowieści snuje do brzucha,że muszę go czasem hamować
Sylwia śluz o którym piszesz czyli takie gluty gęściejsze od płodnego mam już od jakiegoś czasu. Lekarka twierdzi, że to normalne na tym etapie i nie jest to jeszcze czop.adrenalina, Sylwia91 lubią tę wiadomość
-
A ze mnie chyba nic nie leci. Czasem po nocy jakby woda albo mocz albo pot ( bo budzę się cała spocona ).
My tez rozmawiamy codziennie jak to będzie jak synek będzie z nami. Wczoraj bawiliśmy się w dom mąż był tata, ja mama, a synek był pluszakiem na którym tatuś uczył się zakładać pampersa usmialismy się zabawy 3 minuty a śmiechu dużo więcej. I został w tym pampersie pluszakSylwia91, urocza lubią tę wiadomość
-
A my ubierzemy łóżeczko dopiero jak wrócimy z malutką do domu. Pościel poczeka w szafie gotowa do założenia a jak wrócę ze szpitala z dzidzią to poleży chwilkę w nosidełku albo u tatusia na rączkach. Też wszystko mam w folii.
urocza lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny trzymajcie kciuki!
O północy odeszły wody i właśnie rodzimy. Skurcze od 6godzin, już bliżej niż dalej nie jest źle, da się wytrzymać!
Mam nadzieję, że do południa maluch będzie już z nami.adrenalina, Sylwia91, Aguś77, milagro, kalika lubią tę wiadomość
-
ku pokrzepieniu serc przedstawiam swoja historie
17 wrzesien 2016
6;00 budzę się, mierzę temperaturę, 16 dpo 36,65 no nie, coś musi być na rzeczy, okres tak jakby straszył, ale go nie ma, no to sikamy, na dwa testy dla pewności. Wychodzę na 4 minuty, smykam się po domu i denerwuję, dawno nie miałam aż takiej nadziei na II jak dziś, wchodzę do łazienki z powrotem i bach! Nogi się ugięły i w płacz! 10 minut płakałam i kłóciłam się ze sobą czy dzwonić do męża czy nie, wraca wieczorem z delegacji dopiero, no nie wytrzymam, kombinowałam zawsze myślałam jak to zrobię a on mnie tak załatwił, trzeba przyznać był w nie lada szoku bo myślał, że dostanę okres, bo tak myślałam i tak mówiłam.
I kto by pomyślał, że głupi andrzejkowy wróżbita będzie miał rację, powiedział mi rok temu, że zajdę w ciążę ale najprędzej we wrześniu, no i co? nie dało rady wcześniej, owulacja 1września, 17 września dwie piękne kreseczki:)
A dlaczego nie zaszłam wcześniej? Krótki skrót dla tych które nie czytały wcześniej:
Starania zaczęliśmy w grudniu 2014, w razie gdyby sie udało szybko (o glupia ja naiwna) żebym mogła dokończyć rok i obronić mgr.
Czerwiec 2015 ciąży nie było sprawdziłam za to całkiem przypadkiem tsh i było za duże, 3,990, leczenie i nadzieje, że po wyleczeniu zajdę
Listopad 2015 nic się nie dzieje, mąż na badania, wyniki slabe pod względem lepkości aglutynacji i upłynnienia, suplementy flegaminy itd al dalej nic
Marzec 2016 wizyta u ginekolog i jeb strzał w pysk, wada macicy, przegroda bądź macica dwurożna, w dodatku okazało się, że mamy ureaplazmę, wyleczyliśmy ją antybiotykami a ja czekałam na zabieg laparo i histeroskopii na kóry pani doktor od razu dała mi skierowanie
29.06.2016 Zabieg, okazało się,że w macicy była 1,5 cm przegroda którą usunęli, w dodatku moja macica nie była zaokrąglona tylko prostokątna jakaś i musieli ją nacinać na bokach, i jeszcze ta pieprzona endometrioza II stopnia. Załamka.
Lipiec 2016 wizyta u kochanej pani doktor i zalecenia starań naturalnie max do pół roku potem inseminacja. Planowaliśmy ją nawet wcześniej, jak widać jednak nie potrzebnie a oto myślę sowity dowód
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/6e75ad945d14.jpgSylwia91 lubi tę wiadomość
-
Kochane!
Piotruś urodził się przez CC o godz.15tej. 3000g i 54cm, dostał 10 punktów i jest cudowny! Rozwarcie szło dobrze ze znośnymi skurczami,miewałam gorsze miesiączki, bez znieczulenia,położne były zadziwione,że tak dobrze znosze. Ale faza z parciami szła wolno,mimo oksytocyny i moich chęci mały nie chciał się dobrze ustawić i wyjść. Stąd decyzja o CC. Opieka super, miałam na końcu 3położne i lekarkę, cc zrobili migiem,teraz odpoczywam,mały też śpi,na razie woli spanie od jedzenia. Dzięki za kciuki!adrenalina, Aguś77, Sylwia91, Anatolka, kalika lubią tę wiadomość