przyszła mama na zwolnieniu lekarskim
-
WIADOMOŚĆ
-
cieszę, się że ktoś mnie rozumie- zresztą ja prowadzę ciąże w gabinecie prywatnym, płacę słone pieniądze tej babie a ona mi takie cyrki robi!!! Rozumiem, gdybym w jakimś biurze, sekretariacie pracowała- pewnie w tedy sama z siebie chciałabym w pracy dłużej pozostać, ale ja w szkole z dziećmi, maluchami wiecznie chorymi mam kontakt. To jak, zapalenie płuc, szkorbut, ospę, świnkę miałam załapać żeby zwolnienie miało podstawę? załamka, jak mawiają moi wychowankowie:)
-
Cześć, w niedzielę test ciażowy pokazał mi 2 kreski- jestem w 4 tc...dziś dostałam złą wiadomość w pracy i mam nadzieję, ze któras z Was mi pomoże w tej sprawie..
mianowicie jestem zatrudniona w prywatnej firmie - umowa o pracę do końca 2015 roku na pół etatu, pracuję już tam ponad rok...dziś szefowa powiedziała mi, że w kwietniu albo maju prawdopodobnie zlikwiduje firmę...nie wie jeszcze o mojej ciąży...powiedziała, zebym zaczęła może pracy innej szukać... nie mam pojęcia co mam robić w takiej sytuacji- chciałam iść na zwolnienie lekarskie bo jestem już po 1 poronieniu...z pracą ciężko...nie wiem jakie mam prawa teraz...co mogę zrobić? Jaka jest dla mnie najlepsza opcja?? Może macie jakąś wiedzę na ten temat, pomysły??? Błagam, pomóżcie!!! -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyanilorak wrote:Pewnie, że to rozumiem
Powiem Ci, że mój lekarz na pierwszej wizycie spytał jaki charakter ma moja praca, czy jest ciężka itp. Ja mam typowo siedzącą pracę, 8h, ale i bywało 10 i 12h. Jest stresująca i pod presją czasu. No i za każdy dzień chorobowego zabierają premię, więc większość osób przychodzi do pracy chorych, bo szkoda im iść na L4. Lekarz powiedział, że to niedobrze i mimo, że na początku ciąża była zagrożona i L4 było oczywistością, to teraz już jest wszystko pod kontrolą, to dalej dostaję L4.
Trzymaj się i nie załamuj
Wskaż mi droge do tego ginka jeśli to Warszawa, bo moja mi odmówiła L4 mimo stresującej pracy i tak samo ludzi chorych dookoła mnie non stop. Zresztą w pracy dziś powiedziano mi wprost, że wolą żebym załatwiła sobie L4 bo im przeszkadzam. -
nick nieaktualnyMoja lekarka też wysłała mnie na zwolnienie mimo tego, że po 1 trymestrze, kiedy największe zagrożenie minęło chciałam wracać do pracy. Nie wiem co prawda jak to się skończy i co mnie czeka jak wrócę, ale lekarka sama mnie przekonywała, że tak będzie lepiej.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyPrywatna, w sensie chodzę do niej albo do LuxMedu albo do CMP i na początku zwolnienie miałam od innych lekarzy bo ona była na urlopie a potem już tylko od niej. To nie musi być ten sam lekarz zawsze, ale internista raczej nie będzie wypisywał tak długich zwolnień bo jak to potem obroni przed ZUSem? Moja lekarka podejrzewam, że nie swojej pacjentce nie wypisywałaby długoterminowych, bo co jakiś czas ona też jest kontrolowana przez ZUS więc musi prowadzić bardzo dokładną dokumentację ze wszystkimi kodami.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 marca 2013, 20:52
-
Ja jestem na zwolnieniu od 12 tyg i też miałam spory problem z moja gin. Fakt, że pracy nie mam lekkiej, łatwej i przyjemnej i istniało spore zagrożenie nie było dla pani dr wystarczającym powodem. Ale w końcu sie wkurzyłam porządnie i powiedziałam wprost, ze chciałabym isc na zwolnienie, bo juz nie daje rady. I dostałam L4
Suzy Lee lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Suzy Lee wrote:anilorak wrote:Pewnie, że to rozumiem
Powiem Ci, że mój lekarz na pierwszej wizycie spytał jaki charakter ma moja praca, czy jest ciężka itp. Ja mam typowo siedzącą pracę, 8h, ale i bywało 10 i 12h. Jest stresująca i pod presją czasu. No i za każdy dzień chorobowego zabierają premię, więc większość osób przychodzi do pracy chorych, bo szkoda im iść na L4. Lekarz powiedział, że to niedobrze i mimo, że na początku ciąża była zagrożona i L4 było oczywistością, to teraz już jest wszystko pod kontrolą, to dalej dostaję L4.
Trzymaj się i nie załamuj
Wskaż mi droge do tego ginka jeśli to Warszawa, bo moja mi odmówiła L4 mimo stresującej pracy i tak samo ludzi chorych dookoła mnie non stop. Zresztą w pracy dziś powiedziano mi wprost, że wolą żebym załatwiła sobie L4 bo im przeszkadzam.
Suzy Lee miałam ten sam problem z moim gin, ale zmieniłam na kobietę gin i odrazu była inna rozmowa. Bez problemu dostałam zwolnienie . Ja pracuje w Call Center praca dość stresująca mimo, iż jest siedząca ;/ A chciałam iść na zwolnienie z powodu wymiotów, które nie skończyły się mimo końca 1 trymestru, a mój poprzedni gin stwierdził, że od tego są tabletki imbirowe;/ -
nick nieaktualnyPatuska1992 - ja tez siedze na platformie telefonicznej, ale windykacyjnej, prócz obdzwaniania dłużników we Francji i kłócenia się z nimi (niesamowicie teraz działają mi na nerwy odzywki typu- nie zapłaciłem po raz piąty, bo tym razem spadl śnieg i nie mogłem wyjść do banku), bądź służenia za psychoterapeutę tam gdzie sa prawdziwe dramaty, to jeszcze dochodziły czynności typowo bankowe, przeksiegowania, zwroty aut itp itd... normalne procedury windykacyjne, dokumentacje itp. Nowy szef nie widzi człowieka, tylko cyferki, to jakis robol... zmienil sie w lipcu i wszystko poucinał, warunki pracy co miesiąc są coraz bardziej rygorystyczne, wczesniej siedzial 3 lata w chinach i chyba mu tam mózg wyprali, bo nikt nie ma prawa chodzić na chorobowe, to taki wąż w owczej skórze, co to sie uśmiecha do Ciebie, poda rękę, a życzy Ci porażki.... okropny typ. NA SZCZESCIE MAM FANTASTYCZNEGO NEUROLOGA - dr. Maciej RZESKI z Medicover Tarchomin (uwielbiam,go, gdyby byl ginekologiem byłby moim prowadzącym ciążę, gdyby był sprzedawcą w warzywniaku, chodziłabym tam codziennie, a gdyby był nikim, byłby moim kumplem - jest przeuroczy i niesamowicie wykształcony i zabawany też... i ludzki) On mi wystawił L4 do 28/03 i kazał od razu umówić się na następną wizytę i ewentualnie będziemy przedłużać.
A co do ginki to przejechalam się na niej drugi raz... potelepałam sie dzis specjalnie na koniec Wawy, na pragę południe do tamtego Medicover, bo mi tam recepte zostawiła na 4 Luteiny, bo zapomniała na wizycie we wtorek mi dać tej recepty. Ide do apteki i patrze i oczom nie wierze - 115zł ?!?!?!?!?! wyszłam z apteki z pustymi rękoma, nieźle spocona... nigdy nie kupowałam Luteiny za wiecej niż 3zeta za opakowanie, a ta mi dala bez refundacji... czy na ciażę nie obowiązuje refundacja?Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 marca 2013, 17:42
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnySuzy, nie ma refundacji na luteinę chyba, że masz np. w wywiadzie poronienia na tle niedomogi lutealnej a niskie wartości progesteronu są dobrze udokumentowane. Wtedy NFZ się nie czepia. Ja profilaktycznie tez brałam luteinę i placilam co najmniej 30 zł za opakowanie.
Suzy Lee lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyyoku wrote:Suzy, nie ma refundacji na luteinę chyba, że masz np. w wywiadzie poronienia na tle niedomogi lutealnej a niskie wartości progesteronu są dobrze udokumentowane. Wtedy NFZ się nie czepia. Ja profilaktycznie tez brałam luteinę i placilam co najmniej 30 zł za opakowanie.
Nigdy nie miałam ani tego ani tego... dostawałam recepte na Luteine, żeby cykl regulować przy PCOS, wpłynać na płodność to tyle...
A propos recepty i naszej niedawnej rozmowy- na niej tez figuruje, że mam niby 26 lat, a nie 25 jak jest na prawde.