SIERPNIÓWCZKI 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
Agata nie dziwie sie. Jak maz jechal do domu to stalam wtulona w niego i plakalam. Bite 2 tygodnie jak lezalam oprocz dnia z cc. Maz ma nagrywanie wszystkich polaczen. To na kazdym ze szpitala placze jak dziecko.
Ofka czemu mialas konsultacje psychiczne? -
Agaata wrote:Szybkie pionizowanie, kilka godzin p[o operacji, to bardzo dobra rzecz, nie powinno się leżeć zbyt długo, dzięki szybkiemu wstaniu spada ryzyko zakrzepicy a to bardzo niebezpieczne.
-
jesslin87 wrote:Agata nie dziwie sie. Jak maz jechal do domu to stalam wtulona w niego i plakalam. Bite 2 tygodnie jak lezalam oprocz dnia z cc. Maz ma nagrywanie wszystkich polaczen. To na kazdym ze szpitala placze jak dziecko.
Ofka czemu mialas konsultacje psychiczne? -
Ofka wrote:Wlasnie to jest roznie w szpitalach. I nawet pytalam czy powinnam miec rajstopy uciskowe. Ale mi powiedzieli ze 24 h to naprawde za ktorki czas a dostalam heparyne.
Hmm ja też dostawałam heparynę, ale powiedzieli, że 8 godzin i wystarczy tego dobregoI to nie było w sumie takie złe, bo bolało pionizowanie jak cholera jasna, ale mogłam się juuż zaraz umyć, przebrać, uczesać i poowoli zacząć chodzić.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 stycznia 2016, 00:08
-
Wiecie jak ja rodzilam to kuzyn mial operacje. Lekkie problemy z nerkamj jaki kanalik mu odtykali. I on 5 dni lezal nieruchomo. Jak do mnie zadzwonil i uyszal ze ja juz chodze a mialam cc w nd a od pn juz latalam do kibla, do kolezanki na sale i do inkubatora to on jeszcze lezal bez ruchu.
-
Agaata wrote:Szybkie pionizowanie, kilka godzin p[o operacji, to bardzo dobra rzecz, nie powinno się leżeć zbyt długo, dzięki szybkiemu wstaniu spada ryzyko zakrzepicy a to bardzo niebezpieczne.
My już koło Warszawykot się drze jak szalony ale ważne, że dziecko śpi
Weridiana lubi tę wiadomość
-
Ofka biedna Ty. Ja Ci powiem ze ja mialam depresje przed porodowa, traume poporodowa. Plakalam od rano do wieczora i to takie szlochy, plakanie spazmatyczne. Na 4 dzien jak mi wbijali zastrzyki a dupa juz nie dawala rady wytrzymac i odstawialam histerie ze nie chce zadnego zastrzyki to sie dziwie ze zadnego psychologa do mnie nie wyslali. W domu tez non stop plakalam. Nie umialam sie jakos pozbierac psychicznie.
-
Ehhh ciary mnie przeszły jak sobie to wszystko przypomniałam. I jeszcze ta katorga później z rana po nacięciu i rwa kulszowa grrrr
No a blizna nadal mnie boli.
Laura super ze u Was tak sprawnie poszło masz zatem piękne wspomnienia.Laura lubi tę wiadomość
-
jesslin87 wrote:Pamietam Laura. Tak liczylam po Twoim opisie ze jak dostane oxy to urodze. A tu dupa blada.
W ciąży miałam pod górkę , dwa pobyty w szpitalu, ciągłe bóle podbrzusza tak się bałam o małego a wspomnę że kupe lat staralismy się o niego, ale poród odwdzięczył mi się za te wszystkie dolegliwości i bojaźnie
Do tego jeszcze synek jest taki kochany i grzeczny
PS. Na dodatek brat mój zmarł w czerwcumiał 28 lat
Ciężko to wspominam bo w każdej chwili mogłam urodzić....magda sz, Weridiana lubią tę wiadomość
-
magda sz wrote:Laura oby Ci synek wynagrodził wszystkie smutki :*
Dałam mojemu synkowi wtedy wiele miłości, nie mogłam myśleć o bracie nawet nie próbowałam,a jak to się stało to pojechaliśmy do niego z mężem , mąż musiał wyważyć drzwi
ale teraz płaczę, bo już mogę....
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 stycznia 2016, 00:23
Weridiana lubi tę wiadomość
-
Widzę, że traumy puściły i temat porodów wrócił
Moja dopiero zasnęła, darła się nie wiadomo o co, tylko u mnie na rękach było w miarę ok. Jak poszłam pod prysznic, to przez szum wody ją słyszałam.
A z tymi porodami, to co szpital to inaczej. Niby już jest lepiej, ale dużo braków niestety jeszcze. Ja tym razem odesłałam męża do domu, bo nie wiedzieli czy będą robić cc jeszcze wieczorem czy poczekają, a ja stwierdziłam, że to bez sensu żeby czeka tylko po to żeby dziecko zobaczyć i jechać potem i tak bo noc. Z anestezjologiem żartowałam na sali, jaja sobie robiliśmy,a potem gapiłam się w tę lampę, bo chciałam zobaczyć wszystko. Mloda od razu krzyczała, ale pielęgniarka przytuliła mi ją do skóry tak przy twarzy, ze mogłam ją pocalowaći pogadać do niej i uspokoiła się. To było niesamowite. Wiedziałam, że zobaczę ją dopiero rano, ale nie przeszkadzało mi to. Wiedziałam, ze później już nie będzie że boli, trzeba będzie się nią zająć. Wiedzialąm, ze zdrowa, wszystko ok, jakoś spokojnie czekałam. Zadzwoniłam tylko do męża, zeby rano przyjechal i wyłączyłąm telefon żeby mi nikt dupy nie zawracał. Pionizowali mnie po 12 godzinach. -
Każdy kto stracił kogoś bliskiego musi wyrzucić z siebie żal, koleżanka starała się być twarda rok po stracie taty, po roku jak zaczeła płakać to nie mogła przestać aż skończyła u psychiatry -tak się wzbraniała przed płaczem, udawała twardą dla mamy żeby mama się nie załamała. Zwykle płacz pomaga, także kochana nie duś tego w sobie. Nie da się z tym pogodzić ale z czasem będzie Ci lżej na duszy, najważniejsze że masz dla kogo żyć i się uśmiechać
Laura, małaMyszka lubią tę wiadomość
-
Aska u nas w szpitalu faktycznie masz 2 godz z dzieckiem i mężem po porodzie. Ale przy rodzinnym SN. A tak to nie wiem. A ten szpital to i tak jest sto lat do tylu. Znieczulenia ponoć są ale od 7 do 14. Ja nie dostałam absolutnie nic. Ciepły prysznic. A i jak dają oxy na wywołanie to tez nie ma znieczulenia, bo może zahamować akcje porodowa. Masakra jakas.
-
Laura bardzo mi przykro
nie wyobrazam sobie takiej tragedii.
Wiecie laski jezeli mowicie ze pamietacie bol z sn to sie ciesze ze mialam cc. Pionizowanie nawet nie pamietam tego bolu, ani pozniej jak bolal brzuch przy wstawaniu. Wogole to jak dali mi dziecko to smigalam jak gizela.
Aaa i na te wozeczki co dzieci lezaly w szpitalu mowilam korytka. Nawet sobie je puste wozilam po pokoju i marzylam by Maks juz tam lezal. A jak sie urodzil to zamiast mowic do niego synku czy Maksiu to mowilam moje korytko.
O moje korytko wstalo, chodz korytko do mamy, kocham Cie moje korytko. Nawet maz ma na filmiku jak tak do niego mowie. Nawet tak mowilam przy lekarzach i poloznych no naprawde dziwne ze do mnie psychologa nie wyslali.
Ale macie racje byl taki wysyp dzieci. Normalnie gin mnie chcial we srode do domu puscic tylko czekalam na Maksa. Jak ordynator wchodzil na sale a mnie widzial to mowil dalej tu pani jest? Co jest ze dziecka nie chca wypuscic. Byl u nich popytac i wrocil i mowi, ze oni chca go poobserwowac. A przeciez pani go ma u siebie caly czas. Juz w pt jak byl to wszedl i mowi pani czeka i wyszedl nawet mnie nie ogladal. Wogole ja myslalam ze w pt mi dziecko wypisza i sie spakowalam a byla jakas inna lekarka i powiedziala ze w sb beda mu robic usg calego ciala. Ale wylam siedzialam pod gabinetem pediatry i szlochalam a maz mbie tulil. Jak potem jadlam obiad to tez plakalam.
W sb zabrali go o 8 rano na usg. Przywiezli i sie pytam jak dziecko to mi polozna powiedziala za ona takich informacji nie moze udzielac ale ze wyszlo ok i pojdziemy do domu. Zadzwonilam ze wychodze i w 10 minut sie spakowalam, ubralam i czekalam do wyjscia.
Ofka dopisuje do postanowien noworocznych wizyte u gina bo mialam isc w listopadzie i jakos mi to umknelo.
Mowie do chlopa musze isc bo co jak pojde a sie okaze ze ja moze w ciazh jestem a nie wiem. -
Ja porod SN na prawde dobrze wspominam , mimo oksytocyny , balonika , zelu na wywolywanie.
Podpisuje sie rekami i nogami ze mnie tez nic na swiecie tak nie bolalo jak kur*** ten hemoroid po porodzie ... ja dziewczyny sie darlam na pol bloku jak mialam isc na kibelek... przy porodzie nie krzyczalam a na kiblu sie darlam i plakalam jednoczesnie.
Na porodowce tez bylam spocona jak swinia i tez w stopy mi bylo zimno , aaaaa i pamietam ze w pologu tez budzilam sie zlana potem ale zimnym.
A z porodu SN najbardziej pamietam , jakby to bylo wczoraj - placz mojego meza jak zobaczyl corke , wielki ,postawny chlop a rozpadl sie na miliony kawaleczkow. To takie moje najprzyjemniejsze wspomnienie. Pierwszy raz widzialam go jak placze.
Mialam corke od razu po porodzie na piersi , i lezalysmy dwie godziny razem ale jednak ten widok mojego meza byl dla mnie bezcenny.
Zreszta dlugo po porodzie nie moglam uwierzyc ze ja na prawde urodzilam i ze ta istotka jest moja.
Milosc do corki przychodzila mi stopniowo , teraz mam tez do siebie o to zal ze powinna mnie niby zalac ta fala milosci - tak nie bylo , a teraz nie wyobrazam sobie rzeczywistosci bez dziecka.
-
Ale to tez wina telewizji , prasy itd... w wiekszosci przypadkow macierzynstwo jest pokazywane w rozowych barwach a pozniej mialam pretensje do samej siebie ze jestem matka a nawet lezka szczescia mi nie splynela ze urodzilam. Bylam zmeczona , obdarta z intymnosci , rozczochrana , pozszywana , dookola krew a ja nie czulam tej magicznej chwili tak jak powinnam przeciez przezyc a raczej jak sobie wyobrazalam . Czulam po prostu ulge ze to juz , po bolu.
No to tyle z moich nocnych przemyslendobrej nocki
małaMyszka lubi tę wiadomość