Sierpniowe Mamusie 2016
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyJa mieszkam na Mazurach i tutaj z praca jest ciezko, na sezon to chcą do barow czy innych knajp a jakies wieksze zaklady to oblegane sa a i malo ich jest. Ja szczerze to po skończeniu szkoly jeszcze nie pracowalam, najpierw dzieci a kariera pozniej. Maz.w.miare dobrze zarabia i jakos nam starcza.
-
Hejka Dziewczyny!
I ja dorzuce swoje trzy grosze jesli chodzi o strach przed obecna sytuacja w Niemczech i wielkiej checi powrotu do domu. Mianowicie, ja jestem w Niemczech od prawie 8 lat. Niemniej mysl o tym, ze kiedys wroce do domu - do Poznania, nie opusciala mnie nigdy. Z mezem byloby juz nas stac na zakup mieszkania. Pytanie tylko co dalej? Ja pewnie znalazlabym jakas administacyjna prace, moze nie z naaaajwyzszej polki, ale praca jakas tam by byla. "Problemem" jest moj maz. On nie wyobraza sobie mieszkac w Poznaniu, bo wedlug niego nie znajdzie tam na tyle dobrej i dobrze platnej pracy, na jaka ma ambicje. Moja rodzinka jest chyba dla niego za bardzo "zaplanowana". Z drugiej strony mysle, ze jakbysmy sie przeniesli wiekszego miasta to ponownie "rodzinnie" bylibysmy sami jak palce. W calej tej sytuacji, ktora obecnie ma w DE miejsce, powiem szczerze, ze niemniej nie wiem czy kiedys poprostu nie powiemy - dosc multikulti i religijnych swirow, wracamy do PL bo strach. Co niestety dla mnie nie odznaczaloby koniecznie powrotu do rodzinnego miasta. Musialabym gadac latami, zeby chlopa przekonac. Mna kieruja jeszcze inne, wazne powody mysli o powrotcie - brak rodziny i znajomych. Wiem, ze teraz wszystko sie pozmienia, ale wlasnie, jednoczesnie tak duzo nas ominie. Nie bedzie niedzielych odwiedzin babci i dziadkow, kaw u kuzynek i spotkan na miescie z ciociami psiapsiolkami. Tego nie odda nam nikt..za tym tesknie najbardziej - bycie czescia czegos wiekszego
Ale sie spisalam, przepraszam za smeciki....
Makota jutro ide do szpitala na wizyte do anestezjologa i wypytam o chodzace PDA Ja rowniez, zdaje mi sie, mialam pobierany wymaz tylko z pochwy w 34+6 Mhmm...Wynik negatywny i mam wielka nadzieje, ze tak jest i ze czasowo to zostalo dobrze zbadane..
Jesli chodzi o lozeczko, to chyba na 37+0, zrobie sobie prezent i je ubioreDomi793, Kasiaaaaa88, Kasiaaaaa88 lubią tę wiadomość
Asiasia
-
Asiasia wrote:Hejka Dziewczyny!
I ja dorzuce swoje trzy grosze jesli chodzi o strach przed obecna sytuacja w Niemczech i wielkiej checi powrotu do domu. Mianowicie, ja jestem w Niemczech od prawie 8 lat. Niemniej mysl o tym, ze kiedys wroce do domu - do Poznania, nie opusciala mnie nigdy. Z mezem byloby juz nas stac na zakup mieszkania. Pytanie tylko co dalej? Ja pewnie znalazlabym jakas administacyjna prace, moze nie z naaaajwyzszej polki, ale praca jakas tam by byla. "Problemem" jest moj maz. On nie wyobraza sobie mieszkac w Poznaniu, bo wedlug niego nie znajdzie tam na tyle dobrej i dobrze platnej pracy, na jaka ma ambicje. Moja rodzinka jest chyba dla niego za bardzo "zaplanowana". Z drugiej strony mysle, ze jakbysmy sie przeniesli wiekszego miasta to ponownie "rodzinnie" bylibysmy sami jak palce. W calej tej sytuacji, ktora obecnie ma w DE miejsce, powiem szczerze, ze niemniej nie wiem czy kiedys poprostu nie powiemy - dosc multikulti i religijnych swirow, wracamy do PL bo strach. Co niestety dla mnie nie odznaczaloby koniecznie powrotu do rodzinnego miasta. Musialabym gadac latami, zeby chlopa przekonac. Mna kieruja jeszcze inne, wazne powody mysli o powrotcie - brak rodziny i znajomych. Wiem, ze teraz wszystko sie pozmienia, ale wlasnie, jednoczesnie tak duzo nas ominie. Nie bedzie niedzielych odwiedzin babci i dziadkow, kaw u kuzynek i spotkan na miescie z ciociami psiapsiolkami. Tego nie odda nam nikt..za tym tesknie najbardziej - bycie czescia czegos wiekszego
Ale sie spisalam, przepraszam za smeciki....
Makota jutro ide do szpitala na wizyte do anestezjologa i wypytam o chodzace PDA Ja rowniez, zdaje mi sie, mialam pobierany wymaz tylko z pochwy w 34+6 Mhmm...Wynik negatywny i mam wielka nadzieje, ze tak jest i ze czasowo to zostalo dobrze zbadane..
Jesli chodzi o lozeczko, to chyba na 37+0, zrobie sobie prezent i je ubiore
Tez tesknie za odwiedzinami babc i dziadkow, kawkami z nimi i niedzielnymi obiadkami, psiapsiolkami itp.. Tez po ostatnich wydarzeniach zaczelam myslec o powrocie do PL choc oboje z mezem wiemy ze nie zylo sie tam kolorowo a mimo wyksztalcenia ciezko.. ja pracowalam w sądzie na dosc wysokim stanowisku, maz prowadzil wlasna firme i nieraz ciezko bylo zwiazac koniec z koncem.. w de problemow finansowych nie mamy, zdecydowalismy sie jak widac na drugie dziecko itp..ale co z tego wszystkiego jak robi sie tak niebezpiecznie.. przeraza mnie to i jestem ta sytuacja sfrustrowana..Asiasia, Kasiaaaaa88 lubią tę wiadomość
Julia, 10 latek
Alex, ur. 9.08.2016r., 3600 g., 54 cm -
Dziewczyny, znacie dobrze niemiecki, na pewno dacie radę znaleźć super prace w Polsce
Zawsze jest argument finansowy, ale wtedy można sobie zadać pytanie, czy to, co tracę jest dla mnie mniej warte niż to, co sobie moge kupić za ta nadwyżkę, która niewątpliwie można zarobić za granica. Wiadomo, zawsze jest druga połowa, która moze mieć inne zdanie
Ja nie dałabym rady tak długo, byłam 2 razy na pracy wakacyjnej za granica i zawsze sie trochę gorsza czułam.
Mam nadzieje, ze podejmiecie dobre decyzje dla Was i Waszych maluszków
Karola, myśle, ze taka kolejność jest jak najbardziej OK!Asiasia, makota, Kasiaaaaa88 lubią tę wiadomość
-
Smętnie się zrobiło dziewczyny... ale widzę, że wszystkie na obczyźnie myślimy podobnie....Ja do tej pory (no może po wydarzeniach w Kolonii miałam taką refleksję) nie myślałam o powrocie, bo dla nas życie w pl to nie jest kwestia trochę gorszego standardu, ale raczej ciągłego strachu o to czy starczy na kredyt i od 1 do 1...
Agusienka, moja Mama po obejrzeniu wczoraj wiadomości o tej ciężarnej, zadzwoniła do mnie i mówiła podobnie, że może poszukać pracy gdzie indziej i żeby wracać. Przyznam, że myślę o tym. Nie wiem czy teraz mamy super sytuację finansową, ale w pl nigdy takiej nie mieliśmy; nawet gdy oboje pracowaliśmy - nie mogliśmy też sobie pozwolić na dziecko. Przyjechaliśmy niecałe 3 lata temu i mimo to, że ja teraz nie pracuję, żyjemy normalnie, bez strachu o to, co do gara włożyć... ale masz rację - dobrze jest mieszkać w swoim kraju, oby tylko sytuacja na rynku pracy się poprawiła. Dzięki za wsparcie
Asia, bardzo długo już mieszkacie w Niemczech - jestem ciekawa jaki byłby mój stosunek do tego kraju po takim czasie. Brak przyjaciół i rodziny mocno doskwiera, bo my też nikogo tu nie mamy, ale pocieszam się, że może teraz na wszystkich kursach dla maluchów i mam poznamy jakieś fajne pary. Asia, myślę, że jak się uprzesz to Twój mąż będzie musiał pójść na jakiś kompromis i wrócić z Tobą do kraju; ale wiadomo - to nie są łatwe decyzje. Trzymam kciuki dziewczyny, żebyśmy wszystkie mogły kiedyś wrócićAsiasia, Domi793 lubią tę wiadomość
-
Asiaa jakbym czytała siebie Mój mąż ma takie samo podejście..Ja w Pl też pracowałam 5 lat w jednej firmie i gdybym chciała tam wrócić napewno bym nie miała problemu.Tylko tak jak u Ciebie ambicje męża :)A jak juz pisałam wyżej życie jeden tu drugi tam wogóle nie wchodzi w rachubę 1,5 roku przed weselem tak było mąż co weekend przyjeżdżał lub co dwa i wiem, że dla niego to było mega męczące a dla mnie mega stresujące dlatego zapadła taka decyzja..
Domi793, Asiasia lubią tę wiadomość
-
Co do rynku pracy to w Polsce bardzo się poprawił na pewno w Krakowie gdzie już praktycznie nie ma bezrobocia ale też w innych większych miastach najgorzej na wschodzie jest.
Ja u siebie w firmie w ciągu dwóch lat zaczęłam zarabiać dwa razy więcej a nawet nie prosiłam o podwyżkę, po prostu szefowie się bali że pójdę gdzie indziej, ja pracuje w księgowości plus kadry. Na moje miejsce szefowie kandydatki szukali 4 miesiące ale i tak nie są zadowoleni, u mnie w firmie ciągle poszukujemy fakturzystów i kierowców kat C a nie ma wokóle chętnych do pracy non stop niedobory pracowników, a nie płacą u nas mało. Mój mąż pracuje w Polskim oddziale niemieckiej firmy i też nie mogą znaleźć pracowników do biura z dobrą znajomością niemieckiego. Ludzie już się nie boją utraty pracy i dużo szuka i znajduje pracę lepszą.
My się budowaliśmy 5 lat temu wzięliśmy kredyt i teraz nie dość że nie musimy się martwić że nie starczy nam na kredyt ale też dużo nadpłacamy aby go spłacić szybciej.makota lubi tę wiadomość
-
Ja uważam, że wszystko wymaga cierpliwości. Nie mówię, że mamy kokosy, ale nie mogę powiedzieć, że żyjemy w biedzie, odkładamy sukcesywnie pieniądze pomimo pensji poniżej średniej krajowej, naprawdę da się. Ja szukałam pracy 1,5 roku,choć jestem po bardzo dobrych studiach i w końcu się udało,może nie ma kokosów,ale moja pensja starcza nam na życie. Mąż również szukał rok pracy, też jest po tych samym studiach co ja.Zaczynał od najniższego stanowiska, a dziś zarabia już całkiem nieźle i ma w perspektywie kolejne podwyżki. Cierpliwość w dążeniu do celu,u nas to się sprawdziło i co roku jest coraz lepiej. Fakt na razie mieszkamy z teściową, ale właśnie po to by móc odłożyć na własny dom i nie pakować się w ogromne kredyty. Gdybyśmy nie odkładali pieniedzy to byśmy żyli na całkiem przyzwoitym poziomie. Na dziecko się zdecydowaliśmy, bo ja w tym roku kończę 30 lat i choć będę się jeszcze kilka lat męczyć w 1 pokoju to jakoś to wytrzymam,bo wiem, że to ostatni gwizdek na pierwsze dziecko, a finansowo przecież jest z roku na rok coraz lepiej.
Agusienka1985 lubi tę wiadomość
http://dotsandlace.blogspot.com/ -
Dots na pewno Ci sie uda, trzeba wykorzystać talent teraz jest moda na rzeczy eko i na pewno znalazło by sie miejsce na takie akcesoria.
Myśle, ze to b dobrze powiedziane, w Polsce sie da, tylko trzeba trochę cierpliwości. My z mężem zaczynaliśmy od niskich zarobków, a teraz jest naprawdę OK. Przetrzymaliśmy ten najgorszy kryzys.
Jaskółeczko, święte słowa, w Krakowie to juz raczej rynek pracownika sie zrobił i nie jest tak cieżko o prace -
Gbs miałam pobierany tylko z jednej dziurki
A co do pracy w PL to i ja się wypowiem.
Pracowałam w 8 szkołach (nauczyciel nauczanie początkowe i wychowanie przedszkolne - mgr)
Nieco szczęścia mi brakło żeby się załapać na stałe.
To męczące, umowy miałam przeważnie na 10 miesiecy - wakacje w UP na zasiłku, a potem bez niego...
Pracowałam w Krk w przedszkolu - dojeżdzałam w obie str ponad 80km dla mnie masakra, czasem w sumie 4h dziennie w dojazdach - bus/samochód/pieszo itd.
Potem w Zielonkach - własnym samochodem bo ze wsi nie miałam innej opcji - 600zł paliwo/mc a zarabiałam 1860zł...
Teraz od 4 lat w szkole społecznej po 10 mc w roku (bez wakacji) płaca 1500-1650 (dojazd 250zł) bez dodatków, bez 13-ki.
Szukam państwowej pracy w zawodzie NA STAŁE!!!
O przeprowadzce nie ma mowy - mam dom rodzinny- po dziadkach, ale o sprzedaniu go nie ma mowy (jest na mame zapisany darowizną) i moge się wyprowadzić, ale dom zostawić musze.
Za dużo kosztowało mnie wykończenie/remont/ dbanie o dom - mieszkamy tu 6 lat.
Wcześniej u mamy i tam remontowaliśmy i dbaliśmy 8 lat znów, wiec nie bede kolejny raz inwestować i zostawiać wszystko.
Mąż pracuje w jednej firmie - kierowca, ma umowe - dowozi chleb do KRK - pensja 1500zł + chleb + bułki + coś tam kasy ma na śniadania i papierosy.
Wiec na czysto w domu mamy 3 tysie i szału nie ma
Mi umowa kończy się wraz z porodem i po macierzyńskim nie mam gdzie wrócić, jest nowa dziewczyna przyjęta po licencjacie i "tańsza" odemnie, pracuje 8h dziennie za tą samą pensję co ja za 5h...
Jej zależało się załapać bo nie miała licencjatu jeszcze, wiec ją przyjeli w sumie po średniej szkole jako nauczyciela.
-
Truskaweczko wiemy wszyscy że nauczyciele mało zarabiają państwowa praca i za dužaa konkurencja, mało dzieci.
Ale jakby mąż poszukał na pewno znalazł by lepiej płatną pracę.
Ja też chciałam zostać nauczycielką tylko matematyki mam licencjat z matematyki w.finansach i ekonomii. Po licencjackie musiałam sobie zrobić przerwę i popracować zarobić na dalsze studia i o znalezieniu pracy jako nauczycielka nie było mowy więc poszłam do pracy na fakturzystkę w sklepie, później skólończylłam finanse i rachunkowość na AE i poszłam do pracy jako pomoc księgowej, później awansowałam na księgową poduczyłam się kadr i płac bo nam zwolnili kadrową, i nie wyobrażali sobie nikogo na jej miejsce tylko mnie, i tak część pracuje ww kadrach część w księgowości od 5 lat. A jako nauczycielka dostawałabym pewnie grosze, choć pewnie praca byłaby bardziej satysfakcjonująca dla mnie.
-
Jaskółeczka ja prace w szkole lubie bardzo - realizuje się, a w przedszkolu już nie aż tak, tzn dzieci fajne, ale jednak praca o wiele cięższa, podcierałam pupy a w tedy np się ktoś przewrócił na sali i zaraz rodzice u dyrekcji i nieprzyjemności były.
Czasy są teraz nieciekawe na zawód nauczyciela.
Dzieci opryskliwe, rodzice pretensjonalni - nie wszyscy oczywiście, ale róznie bywało.
Ja mam już 3 stopień awansu i powinnam zarabiać ok 2000 do 2200zł, ale pracowałam w społecznej i tu są inne stawki.
Ale nie mam za bardzo co innego robić, jednak z dziećmi lubie
Nie widzę siebie w innym miejscu, a w zawodzie strasznie ciężko znaleźć.
Dobrze, że masz stałą pracę i najważniejsze to ją lubić -
Kasiaaaaa88 wrote:AA i Asiaa głowa do góry jak tylko się urodzą nasze maluszki to będziemy razem chodzić na spacerki i na pogaduchy W końcu mamy do siebie rzut beretem a zawsze raźniej
Makota tez chce w to wierzyc, ze przez te rozne bobasine kluby uda sie kogos poznac. Niemniej mi tu brakuje takich polskich kontaktow Ja w okolicach Monachium mieszkam od Paz 15, stad taka pustka. Wczesniej mieszkalam w Erlangen przez 7lat i tam juz mialam jakies polskie znajomosci. Ale ponownie..Maz zmienil prace, wiec i ja sie do niego przprowadzialam i znow trzeba walczyc o znajomychWiadomość wyedytowana przez autora: 26 lipca 2016, 22:04
Kasiaaaaa88, makota lubią tę wiadomość
Asiasia
-
Witamy się i my z rana
Matko co za noc juz myślałam,że to już ten czas ;/ od 2.30 bóle miesiączkowe z czasem coraz silniejsze + bóle podwozia..o 4 powiedziałam mężowi,że mnie boli więc szybka akcja woda do wanny gorąca herbatka 15 min poleżałam w wodzie i ból się zmniejszał az w końcu nie boli dobrze,że dziś wizyta już jestem gotowa i zwarta ciekawe co tam się dzieje czy to już niech jeszcze poczeka cały przyszły tydz,żeby było 37+0 i żeby byl sierpień w lipcu za dużo urodzin w rodzinieAsiasia, Penelope30 lubią tę wiadomość
-
Czesc, podczytuje Was cały czas, ale jakos nie umiem wbic sie tu z tematem.
Prosze o rade, taka sytuacja ma miejsce i nie wiem co to.
n Mam taka rozkmine- w nocy odszedł mi bardzo mały kawałek czopa- takie cos bardzo galaretkowego o zabarwieniu różowawym.
Od 4 rano czuje pod lewym zebrem (w górnej czesci brzucha) takie bóle co jakis czas.
W dodatku założyłam majtki ale nie użtyłam wkładki i na bieliznie zauwazyłam mała plamke białego śluzu a ale majtki były poprostu mokre- i nie wiem czy moze wody sie sacza, czy na koncu ciazy jest jakis inny wodny śluz?
Sorki za dosłownosc ale nie umiem ocenic sytuacji