Sierpniowe mamy 2024
-
WIADOMOŚĆ
-
Pauli05 wrote:Ja jestem dziś 10+3 i jutro idę na test genetyczny Panorama. Wolę zapłacić ale mieć względny spokój już do końca ciąży. 14.02 mam USG prenatalne i już odliczam dni do tego czasu i do wyniku genetycznych, mam nadzieję że wszystko będzie ok ❤️ rocznikowo już 33 lata.
Też w pierwszej ciąży robiłam test hormony i miałam 33 lata. Te testy są drogie , ale dają spokojną głowę na resztę ciąży.04.2020 synek 💙
08.2024 córeczka 🩷 -
Mamma-mia wrote:Szczerze dla mnie nie ma to żadnej różnicy
Mniejsze ryzyko poronienia jest po 12 tc, a z kolei dolegliwości nieprzyjemne ciążowe to kwestia indywidualna i nie patrzą na to, czy jest 1 czy 2 trymestr 😅 Niektóre mają krótko, inne długo, jeszcze inne przez całą ciążę 🙈
Betka, nie tylko Tobie. 😙 Ja się bałam na początku, bo mam za sobą poronienia, a teraz myślę o tym, żeby szyjka dawała radę i bym nie miała przygód znowu z skaczącymi się wodami.
Niemniej co ma być to będzie. Trzeba myśleć pozytywnie 💚 i robić wszystkie badania terminowo by mieć rękę na pulsie. Będzie dobrze 😙
12 tc to komfort psychiczny 🙂
Mimo sączących wód udało Ci sie urodzić w bezpiecznym terminie? Miałam podejrzenie tego w poprzedniej ciąży, czułam dosłownie potok, ale to niby nie były wody.. testy na wykrywanie wod, paseczki lakmusowe wszystko pokazywało, ze to nie to… do dziś mam wątpliwości i tez sie tego boje 😫 -
Każda z nas ma obawy, jedna ma za soba poronienia, inna długi czas starań bez żadnych rezultatów , niektóre znów mają nieprawidłowości teraz i też się martwią .. tak to wygląda jak komuś zależy , są matki które wpadną i mają brzydko mówiąc wyrąbane i nic się nie dzieje a są osoby które latami marza o maleństwie o ciągle coś się dzieje . Nie ma sprawiedliwości , trzeba wierzyć że będzie ok i nie poddawać się .
Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 stycznia, 12:10
Cerva, klaudia_23, Asiasia1, Emiliia, Kitana, Betkaa, Emzet92, Nietypowa30, justinas lubią tę wiadomość
-
Pauli05 wrote:Ja jestem dziś 10+3 i jutro idę na test genetyczny Panorama. Wolę zapłacić ale mieć względny spokój już do końca ciąży. 14.02 mam USG prenatalne i już odliczam dni do tego czasu i do wyniku genetycznych, mam nadzieję że wszystko będzie ok ❤️ rocznikowo już 33 lata.👫33 lata
🐕2019
👶12.2022 💙
👶08.2024 💙 -
Ja się trochę uspokoiłam, bo wbiłam sobie te moje wyniki z krwi tak orientacyjnie w kalkulator żeby przeliczyć na MOM i biorąc pod uwagę mój wiek i tydzień ciąży to wg tego są w normie. 🤍 Wiadomo, że mogą się różnić u lekarza, ale na ten moment dało mi to trochę komfortu. 😛 Oby na USG też było ok. 😊
Lolcia37, Betkaa, Emzet92, Małgosiagosia lubią tę wiadomość
31 🙋🏼♀️
👶🏼 2024 -
Emiliia wrote:12 tc to komfort psychiczny 🙂
Mimo sączących wód udało Ci sie urodzić w bezpiecznym terminie? Miałam podejrzenie tego w poprzedniej ciąży, czułam dosłownie potok, ale to niby nie były wody.. testy na wykrywanie wod, paseczki lakmusowe wszystko pokazywało, ze to nie to… do dziś mam wątpliwości i tez sie tego boje 😫
Jednak jak ktoś przeżył takie traumy szpitalne - krwawienia, skracanie się szyjki, sączące się wody, skurcze itd., to mysle, że komfort psychiczny osiągnie dopiero jak się już dziecko urodzi bezpiecznie. Tak to już jest.
Ale uważam też, że nie ma się co nakręcać, bo tym nic dobrego nie zdziałamy. Jednak dla mnie wejście w 12 tc nie było jakąś magiczna barierą.
Co do Ciebie - mi paski lakmusowe od razu pokazały, więc musiałaś mieć po prostu tak wzmożoną wydzielinę. Na przełomie 2/3 trymestru często się taka pojawia. Zdarza się też nietrzymanie moczu, połączone z tym to daje dużą wilgotność 😅 moja koleżanka miała tak, że jak siadala to mokre plamy zostawiała, więc musiała używać wkładek.Betkaa lubi tę wiadomość
-
Mamma-mia wrote:Szczerze dla mnie nie ma to żadnej różnicy
Mniejsze ryzyko poronienia jest po 12 tc, a z kolei dolegliwości nieprzyjemne ciążowe to kwestia indywidualna i nie patrzą na to, czy jest 1 czy 2 trymestr 😅 Niektóre mają krótko, inne długo, jeszcze inne przez całą ciążę 🙈
Betka, nie tylko Tobie. 😙 Ja się bałam na początku, bo mam za sobą poronienia, a teraz myślę o tym, żeby szyjka dawała radę i bym nie miała przygód znowu z skaczącymi się wodami.
Niemniej co ma być to będzie. Trzeba myśleć pozytywnie 💚 i robić wszystkie badania terminowo by mieć rękę na pulsie. Będzie dobrze 😙
Staram się myśleć pozytywnie. Choć wiele może się zdarzyć jeszcze po drodze... 😪 oby nie, tego życzę każdej z nas. Jednak tak jak piszesz, po stracie czy innych traumach poprzedniej ciąży, komfort psychiczny będzie możliwy do osiągnięcia po urodzeniu, bo jednak mimo najszczerszych chęci z tyłu głowy mimo woli płaczą się złe myśli🤱❤️
Emiliia wrote:Co się działo z łożyskiem? Przepływy czy coś?Mamma-mia lubi tę wiadomość
-
Betkaa wrote:Prawdopodobnie problem z przepływami z powodu mojej nadkrzepliwosci krwi - ale nie jest to diagnoza potwierdzona. 😔
Jest to spowodowane tym, że w poprzednich ciążach, w 1 trymestrze i części 2 trymestru miałam jak nie plamienia to krwawienia po seksie... Różne powody były. A to krwiak na kosmówce. A to torbiel, która zaczęła pękać. A to coś innego.
Generalnie jako tako sam seks nie był powodem tych sytuacji, ale najwidoczniej taki ruch sprzyjał temu, że ta krew wtedy akurat się pojawiała...
I do dziś mam lekki stres co pójście do toalety po seksie. No ale tak jak pisałam - tak to już jest, jak ma się jakaś "historię".
Jednak generalnie panuję nad swoją psychiką i nie nakręcam się w tym strachu, bo wiem, że to by mi nic dobrego nie dało, a kortyzol akurat przenika przez łożysko, także stres jest bardzo niedobry dla ciąży.
A coś do Twojego problemu z łożyskiem w poprzedniej ciąży - a brałaś wtedy heparynę? Czy jeszcze nie widzieliście o trombofili?Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 stycznia, 18:30
-
Mamma-mia wrote:Urodziłam wcześniaka, ale późnego wcześniaka, więc przy tym co się działo, to wielką wygrana miałam uzupełnianie wód w postaci dużej ilości kroplowek + podanie antybiotyku, a później też pompa naskurczowa i sterydy domięśniowo na rozwój płuc dziecka, gdyby się miało urodzić już.
Jednak jak ktoś przeżył takie traumy szpitalne - krwawienia, skracanie się szyjki, sączące się wody, skurcze itd., to mysle, że komfort psychiczny osiągnie dopiero jak się już dziecko urodzi bezpiecznie. Tak to już jest.
Ale uważam też, że nie ma się co nakręcać, bo tym nic dobrego nie zdziałamy. Jednak dla mnie wejście w 12 tc nie było jakąś magiczna barierą.
Co do Ciebie - mi paski lakmusowe od razu pokazały, więc musiałaś mieć po prostu tak wzmożoną wydzielinę. Na przełomie 2/3 trymestru często się taka pojawia. Zdarza się też nietrzymanie moczu, połączone z tym to daje dużą wilgotność 😅 moja koleżanka miała tak, że jak siadala to mokre plamy zostawiała, więc musiała używać wkładek.
Najważniejsze, że finalnie z dzieckiem wszystko dobrze! ❤️
A jaki był powód sączenia się wod? Jakaś bakteria?
Wychodzi na to, ze wydzielina, ale tej jednej nocy, po toalecie dosłownie woda po nogach, sor i lekarze sami nie wiedzieli… ale paski ciagle żółte, więc coś się lało, ale nie wody. Kilka razy w przeciągu ciąży tak było, w mniejszej ilości i trauma. Tak jak piszesz. Jak już coś nas spotkało, to strach przed powtórką będzie. Myślenie pozytywne musowo, bo nie przewidzimy nic 🙂
Ale paski lakmusowe zaraz zamawiam 😂 i śmieszne i, straszne, ale jestem kobietą po przejściach 🙈Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 stycznia, 19:16
-
Mamma-mia wrote:Ja się przyznam, że po każdym seksie mam trochę lęki. M.in. dlatego teraz długo się wstrzymywaliśmy.
Jest to spowodowane tym, że w poprzednich ciążach, w 1 trymestrze i części 2 trymestru miałam jak nie plamienia to krwawienia po seksie... Różne powody były. A to krwiak na kosmówce. A to torbiel, która zaczęła pękać. A to coś innego.
Generalnie jako tako sam seks nie był powodem tych sytuacji, ale najwidoczniej taki ruch sprzyjał temu, że ta krew wtedy akurat się pojawiała...
I do dziś mam lekki stres co pójście do toalety po seksie. No ale tak jak pisałam - tak to już jest, jak ma się jakaś "historię".
Jednak generalnie panuję nad swoją psychiką i nie nakręcam się w tym strachu, bo wiem, że to by mi nic dobrego nie dało, a kortyzol akurat przenika przez łożysko, także stres jest bardzo niedobry dla ciąży.
A coś do Twojego problemu z łożyskiem w poprzedniej ciąży - a brałaś wtedy heparynę? Czy jeszcze nie widzieliście o trombofili?
Emiliia wrote:Najważniejsze, że finalnie z dzieckiem wszystko dobrze! ❤️
A jaki był powód sączenia się wod? Jakaś bakteria?
Wychodzi na to, ze wydzielina, ale tej jednej nocy, po toalecie dosłownie woda po nogach, sor i lekarze sami nie wiedzieli… ale paski ciagle żółte, więc coś się lało, ale nie wody. Kilka razy w przeciągu ciąży tak było, w mniejszej ilości i trauma. Tak jak piszesz. Jak już coś nas spotkało, to strach przed powtórką będzie. Myślenie pozytywne musowo, bo nie przewidzimy nic 🙂
Ale paski lakmusowe zaraz zamawiam 😂 i śmieszne i, straszne, ale jestem kobietą po przejściach 🙈
Dokładnie tak jak piszecie, stres w niczym nie pomaga. Dlatego myślmy pozytywnie, bo i tak koniec końców co by się nie działo, nie mamy na to wpływu. Będzie już tylko dobrze i tego się trzymajmy ❤️
-
Betkaa wrote:Nie brałam heparyny bo nie wiedziałam o trombofilii. Nawet nie było powodów do jej podejrzeń- pierwszą ciążę donosiłam bez żadnych problemów, dziś wiem, że to było błogosławieństwo. Nawet po CC nie miałam heparyny, wyniki krwi były dobre. W tej ciąży biorę Clexane 40 i acard 150. Też się boję sexu po przygodach z odklejającą się kosmówką i krwiaczku. Na tę chwilę wszystko jest w porządku ale ten strach mi towarzyszy. A wkładkę i papier sprawdzam po każdej wizycie w toalecie 🙈🤷♀️
Pierwszą ciążę też mialam donoszoną bez problemów, latałam samolotem w ciąży, były seksy, aktywność fizyczna itp. Żadnych krwawień, żadnych akcji. O trombofilii nie miałam pojęcia.
Po cc też nie dostałam heparyny.
Dopiero przy staraniu się o drugie dziecko zaczęły się problemy. Najpierw puste jajo płodowe a potem organizm za każdym razem wcześnie odrzucał ciążę.
Jak czytam historię innych dziewczyn i dowiaduję się od koleżanek, to jestem "wdzięczna", że u mnie poronienia skończyły się bardzo wcześnie i było "tylko" puste jajo, bo nie wiem, jak zniosłabym psychicznie inną stratę ciąży 😪 no i moje pierwsze zdrowo doniesione dziecko to cud ❤️
Teraz o trombofilii dowiedziałam się w równym 5 tygodniu ciąży i od tamtej pory biorę heparynę, acard i progesteron. Prawdopodobnie będę na tych koksach już do końca ciąży.
Całkowity zakaz latania samolotem, zakaz seksu niby tylko w 1 trymestrze. Chociaż libido mi tak poleciało w dół, że w ogóle średnio mam ochotę i tak😪
Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 stycznia, 20:58
👶2019
Starania o drugie 👶 od 04.2023
1 cs 04.2023 - 💔 puste jajo płodowe - indukcja farmakologiczna i łyżeczkowanie w 06.2023
2 cs 09.2023 - 💔 cb
3 cs 10.2023 - 💔 cb
4 cs 11.2023 - ⏸️ + acard
01.12 beta 21,210 (11dpo); 04.12 beta 165,650 (14dpo); 06.12 beta 486,150 (16dpo)
11.12 5+0 pęcherzyk ciążowy w macicy + heparyna
20.12 6+2 zarodek 0,44cm ❤️
12.01 9+4 2,67cm człowieczka ❤️
26.01 11+4 prenatalne - wszystko ok 💪
12.02 14+0 chłopczyk 💙
23.03 połówkowe - wszystko ok 💙
26.04 - 795g chłopa 💪
22.05 - 1265g
20.06 - 2kg
05.07 - 2600g
19.07 - 3200g 🫠
02.08 - 3440g
12.08 - szpital 💞
14.08 👶
_________________
MTHFR_1298A hetero
PAI-1 4G homo
Acard75 + clexane
-
Sunnysunsun wrote:To masz podobną historię do mnie.
Pierwszą ciążę też mialam donoszoną bez problemów, latałam samolotem w ciąży, były seksy, aktywność fizyczna itp. Żadnych krwawień, żadnych akcji. O trombofilii nie miałam pojęcia.
Po cc też nie dostałam heparyny.
Dopiero przy staraniu się o drugie dziecko zaczęły się problemy. Najpierw puste jajo płodowe a potem organizm za każdym razem wcześnie odrzucał ciążę.
Jak czytam historię innych dziewczyn i dowiaduję się od koleżanek, to jestem "wdzięczna", że u mnie poronienia skończyły się bardzo wcześnie i było "tylko" puste jajo, bo nie wiem, jak zniosłabym psychicznie inną stratę ciąży 😪 no i moje pierwsze zdrowo doniesione dziecko to cud ❤️
Teraz o trombofilii dowiedziałam się w równym 5 tygodniu ciąży i od tamtej pory biorę heparynę, acard i progesteron. Prawdopodobnie będę na tych koksach już do końca ciąży.
Całkowity zakaz latania samolotem, zakaz seksu niby tylko w 1 trymestrze. Chociaż libido mi tak poleciało w dół, że w ogóle średnio mam ochotę i tak😪
Trzymam kciuki, za Ciebie i za siebie też 😊 żebyśmy teraz z profilaktyką przeciwzakrzepową urodziły terminowo zdrowe maluszki ❤️❤️❤️🙏🙏🙏🙏
Heparyna też ze mną zostanie do końca, acard jak informowała hematolog - do 34tc a z duphastonu zeszłam teraz z 3x2 do 3x1, po kolejnej wizycie jak nie będzie plamień zmniejszę do 2x1 i w planie odstawienie całkiemWiadomość wyedytowana przez autora: 28 stycznia, 21:49
-
Emilia, nie wiadomo. Najpierw były skurcze. Byłam w szpitalu, jak zrobiły się regularne, na ktg też się pisały, mimo, że ciąża była jeszcze "młoda" jak to mówili, bo to było jakoś ok 25/26 tc. Spędziłam w szpitalu trochę czasu, wypuścili mnie i po jakimś tygodniu była ta akcja z wodami, później skurcze znowu. Wtedy infekcji żadnej nie znaleziono, antybiotyk dostałam, żeby nie zrobił się stan zapalny w macicy, bo to by był koniec dla ciazy. Na szczęście tragedii nie było. Wody się trochę sączyły przez parę dni, ale nie było to jak przy porodzie że chlust wielki tylko po trochu jak wstawałam głównie. Wtedy w szpitalu położyli mnie taka specjalna pozycja - głowa w dół 🙈 na łóżku i miałam prawie że zakaz wstawania. To było trudne, ale było warto. Mówili, że jest jakieś rozszczelnienie w jednej części. Później się zasklepilo, wody dzięki kroplowkom i mojemu piciu wody się uzupelnily.
Spotkałam tam dziewczynę, która musiała mieć dolewane wody.... U niej prawie nic nie zostało, więc mimo, że sam zabieg był bardzo ryzykowny, to po prostu już nie było innej opcji, bo to była za niska ciąża, żeby dziecko przetrwalo. Udało im się. urodziła wcześniaka w 33 tc, ale to i tak było ponad 12 tygodni później niż sytuacja z tymi wodami...Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 stycznia, 23:43
-
Ja też mam trombofilie. Do tego Pai-1.
Biorę clexane 0,6 wg wyniku anty-Xa który kontrolujemy z hematologiem co jakiś czas, oprócz tego acard 150 i luteinę. Luteinę mam nadzieję, że niedługo już odstawimy, bo teraz łożysko powinno przejąć funkcje produkcji progesteronu na wyższym poziomie, a na ten moment z szyjką jest wszystko super, więc innych wskazań nie będzie.
Clexane biorę już kolejną ciążę. Odstawimy w 34-36tc (zależy jak będzie z szyjką) z tego względu, że jak kobieta jest na heparynie w trakcie porodu to ma zwiększone ryzyko krwotoku i mój gin (pracuje na naszej porodówce) się zawsze o to mocno niepokoi. Mam włączana na nowo dzień po porodzie i wtedy biorę przez cały połóg.
O acardzie tym razem jeszcze nie gadaliśmy, ale pamiętam, że poprzednim razem odstawiali w 34 tc z uwagi na to, że jak się nie odstawi do tego czasu, to u dziecka występuje ryzyko przedwczesnego zamknięcia się przewodu Botalla i to jest dla malucha duże zagrożenie.
A tak to poza ciąża mam zalecenie by brać clexane jak wybieram się w podróż trwająca dłużej niż 4h, jestem po jakimś zabiegu/operacji/złamaniu czy innym unieruchomieniu i w covidzie też mialam -
Ja w poprzedniej ciąży miałam chorobę zakrzepowo-zatorową (masywne zapalenie żył głębokich udowej i biodrowej) i miesiąc na chirurgii pod kontrolą, pomimo braku trombofilii i innych wrodzonych schorzeń. Hormony plus ucisk prawdopodobnie, także niestety kobiety w ciąży są narażone na różne atrakcje... Wcześniej nie paliłam, nie brałam leków hormonalnych, nie miałam żylaków itp. (dopytywali o to w szpitalu, szukając przyczyny). Trzeba się pilnować, być czujnym. Ja dałam się niepotrzebnie zbyć lekarzowi, który na boląca i spuchnięta nogę powiedział, że takie są uroki ciąży i jak trafiłam do szpitala to już było stan dość poważny.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 stycznia, 00:03
-
Mamma-mia wrote:Emilia, nie wiadomo. Najpierw były skurcze. Byłam w szpitalu, jak zrobiły się regularne, na ktg też się pisały, mimo, że ciąża była jeszcze "młoda" jak to mówili, bo to było jakoś ok 25/26 tc. Spędziłam w szpitalu trochę czasu, wypuścili mnie i po jakimś tygodniu była ta akcja z wodami, później skurcze znowu. Wtedy infekcji żadnej nie znaleziono, antybiotyk dostałam, żeby nie zrobił się stan zapalny w macicy, bo to by był koniec dla ciazy. Na szczęście tragedii nie było. Wody się trochę sączyły przez parę dni, ale nie było to jak przy porodzie że chlust wielki tylko po trochu jak wstawałam głównie. Wtedy w szpitalu położyli mnie taka specjalna pozycja - głowa w dół 🙈 na łóżku i miałam prawie że zakaz wstawania. To było trudne, ale było warto. Mówili, że jest jakieś rozszczelnienie w jednej części. Później się zasklepilo, wody dzięki kroplowkom i mojemu piciu wody się uzupelnily.
Spotkałam tam dziewczynę, która musiała mieć dolewane wody.... U niej prawie nic nie zostało, więc mimo, że sam zabieg był bardzo ryzykowny, to po prostu już nie było innej opcji, bo to była za niska ciąża, żeby dziecko przetrwalo. Udało im się. urodziła wcześniaka w 33 tc, ale to i tak było ponad 12 tygodni później niż sytuacja z tymi wodami...
Jaka Ty jesteś dzielna!!! Przeszłaś wiele… o leżeniu głową w dół słyszałam, ale jeśli to pomaga to wiadomo, że matka zrobi wszystko…
Pocieszające jest to, że to może się zasklepić, a wody uzupełnić.
Oby teraz już na spokojnie, bezproblemowo 🫶🏻