Sierpniowe mamy 2024
-
WIADOMOŚĆ
-
Cerva wrote:O piękne imię. 🥰 Ostatnio rozmawialiśmy, że rzadko już ktoś je daje, a kiedyś było ich od zatrzęsienia. 😀 Mam siostrę Annę. A ja mam imieniny jutro. 😛
Też mam siostrę Anię 😁 właśnie u mnie była bo miala dzisiaj wizytę u 'naszego' gina i w 35tc mały zrobil jej psikusa i fiknął głową w górę 🫣 Jednak to święta prawda że każda ciąża inna i każda matka ma inne zmartwienia, albo że dziecko za małe albo że za duże a jak już jest w 50 centylu to fiknie fikołka i się martw człowieku jak tu urodzić 😅 -
@mamma mia cieszę się że napisałaś co u was. Trzymajcie się ❤️🫶
Ja dzisiaj też miałam wizytę i okazało się że źle liczę i mam już skończony 35 tydzień. Powiedziała mi donoszona ciąża jest od 36 tygodnia więc został mi jeszcze tydzień do donoszonej ale nie wiem, bo czytałam że donoszona jest od 37 tyg. To w końcu jak to jest od skończonego 36 czy 37 ? Jeszcze mi grzebała tam w środku palcami i powiedziała że czuć główkę dziecka i że jak sama sobie włożę tam palce to też ją wyczuję. Mam nic nie robić i się oszczędzać bo prawdopodobnie za niedługo też urodzę według niej.Mamma-mia lubi tę wiadomość
👩🏼27 👨🏽26
4x🐈🐈⬛🐈🐈⬛
•Podejrzenie endometriozy
2 cs ❤️
⏸️ 23.12.2023
27.12,2023 - beta hcg 332,86 mIU/ml
30.12.2023 - beta hcg 1076,36 mIU/ml
19.01.2023 - usg, jest kropek 1,20cm i serduszko 😻
26.04.2024 - połówkowe, 484g dziewczynki 👧🏼🩷
27.06.2024 - III badania prenatalne, 1512g 🩷
29.08.2024 - sn na świat przyszła Sara🥰
-
Monia• wrote:@mamma mia cieszę się że napisałaś co u was. Trzymajcie się ❤️🫶
Ja dzisiaj też miałam wizytę i okazało się że źle liczę i mam już skończony 35 tydzień. Powiedziała mi donoszona ciąża jest od 36 tygodnia więc został mi jeszcze tydzień do donoszonej ale nie wiem, bo czytałam że donoszona jest od 37 tyg. To w końcu jak to jest od skończonego 36 czy 37 ? Jeszcze mi grzebała tam w środku palcami i powiedziała że czuć główkę dziecka i że jak sama sobie włożę tam palce to też ją wyczuję. Mam nic nie robić i się oszczędzać bo prawdopodobnie za niedługo też urodzę według niej.
Donoszona jest od skończonego 37 tc (37+0)Monia•, Cerva, Asiasia1, Mamma-mia lubią tę wiadomość
-
Ewappp wrote:Też mam siostrę Anię 😁 właśnie u mnie była bo miala dzisiaj wizytę u 'naszego' gina i w 35tc mały zrobil jej psikusa i fiknął głową w górę 🫣 Jednak to święta prawda że każda ciąża inna i każda matka ma inne zmartwienia, albo że dziecko za małe albo że za duże a jak już jest w 50 centylu to fiknie fikołka i się martw człowieku jak tu urodzić 😅
O kurcze, to ancymon. 😛 Oby się jeszcze przekręcił. 🤞🏼31 🙋🏼♀️
👶🏼 2024 -
Monia• wrote:@mamma mia cieszę się że napisałaś co u was. Trzymajcie się ❤️🫶
Ja dzisiaj też miałam wizytę i okazało się że źle liczę i mam już skończony 35 tydzień. Powiedziała mi donoszona ciąża jest od 36 tygodnia więc został mi jeszcze tydzień do donoszonej ale nie wiem, bo czytałam że donoszona jest od 37 tyg. To w końcu jak to jest od skończonego 36 czy 37 ? Jeszcze mi grzebała tam w środku palcami i powiedziała że czuć główkę dziecka i że jak sama sobie włożę tam palce to też ją wyczuję. Mam nic nie robić i się oszczędzać bo prawdopodobnie za niedługo też urodzę według niej.
Ale suwaczek chyba masz ustawiony dobrze? 🙂 Termin porodu na 31.08 czy coś się zmieniło?31 🙋🏼♀️
👶🏼 2024 -
Cerva wrote:Ale suwaczek chyba masz ustawiony dobrze? 🙂 Termin porodu na 31.08 czy coś się zmieniło?
Jeszcze miałam KTG robione i nie mam skurczy, ale mała akurat wtedy dostała czkawki 😂Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 lipca, 15:25
👩🏼27 👨🏽26
4x🐈🐈⬛🐈🐈⬛
•Podejrzenie endometriozy
2 cs ❤️
⏸️ 23.12.2023
27.12,2023 - beta hcg 332,86 mIU/ml
30.12.2023 - beta hcg 1076,36 mIU/ml
19.01.2023 - usg, jest kropek 1,20cm i serduszko 😻
26.04.2024 - połówkowe, 484g dziewczynki 👧🏼🩷
27.06.2024 - III badania prenatalne, 1512g 🩷
29.08.2024 - sn na świat przyszła Sara🥰
-
Asieek wrote:Jezuuuu.. która to ostatnio pisała o tym bólu od pachwiny/pośladka aż do stopy? Właśnie mnie tak przeszyło jak poszłam się wysikać. Uczucie jakby mnie piorun trzasnął. Straszne to było 😱
-
Małgosiagosia wrote:Nie wiem czy chodzi o mnie, ale ja pisałam. Miałam to rano właśnie podczas sikania. No straszne to było trzeba przyznać. 😅 Miałaś wcześniej coś podobnego już?
Pierwszy raz. Boję się iść teraz znowu wysikać czy się nie powtórzy 🫣 rwy kulszowej wcześniej nie miałam
A u Ciebie to jednorazowo się zdarzyło? -
Asieek wrote:Pierwszy raz. Boję się iść teraz znowu wysikać czy się nie powtórzy 🫣 rwy kulszowej wcześniej nie miałam
A u Ciebie to jednorazowo się zdarzyło? -
Małgosiagosia wrote:Ja już byłam sikać i było już normalnie, a też się mega bałam. Ten raz co mnie tak zabolało to miałam bardzo pełny pęcherz, nie wiem czy to nie miało wpływu. Też miałaś to po prawej stronie? Mnie wcześniej już czasem łapały bóle po prawej stronie kręgosłupa. Kilka razy też mnie w toalecie zakłuło w stronę nogi, ale takiego hardcoru jak dziś jeszcze nie miałam.
Ej też po prawej stronie 😅 jedynie wcześniej mi się zdarzyło podczas stania taki nagły ból w pachwinie, jakby mi mała szpile od środka wbiła i aż mnie zgięło -
Mamma-mia wrote:Jeśli chodzi o nas... To będzie długi post, uprzedzam.
Malutka pojawiła się na świecie będąc w ogólnie bardzo dobrym stanie i takie też poczatkowo były jej wyniki. Wydawało się, że ma jedynie problem z utrzymywaniem ciepła i że po dobie wróci do mnie spod inkubatora na patologii noworodka, a dalej wszystko będzie już dobrze. Przychodziłam tam do niej co maksymalnie 2 h, kp, głaskalam przez okna inkubatora.
Owszem, wrocila do mnie, ale już parę godzin później dostałam ostrzeżenie, że jeśli się nie poprawi, to wraca. Na tamten moment nie wiedziałam, że coś już było nie tak jak ją wypisywali. No bo przecież skoro lekarz zdecydował o wypisie z patologii to chyba wie co robi, prawda? Nie będę tutaj opisywać godziny po godzinie, ale w skrócie mówiąc - doszło u małej do dużej hipoglikemii. A pan doktor, który został wezwany przez położne po kolejnym pomiarze cukru, walnął tekstem "co to za idiota wypisał dziecko z patologii w takim stanie?". Po czym spojrzał w kartę i okazało się, że to on sam. Zaczął się tłumaczyc, że położna przekazała mu informacje, że dziecko jest w super stanie i nic nie wiedział o jego wynikach, gdyby wiedział, to by nie wypisał. Tylko, że... to w jego obowiązki jest sprawdzic wyniki. W dalszej kolejności mała miała kontrolę cukrów co 2h, ciągle była albo albo na granicy, albo sporo pod normą. Owy pan wpadł nagle do nas i zaczął krzyczeć, że odbiera mi dziecko, albo dam jej modyfikowane.
Dodam, że mala karmiona była cały czas w ten sam sposób, co na patologii i nawet z większą częstotliwością, bo jak typowy noworodek - wisiała na mnie. Tylko, że ona tak dziwnie jadła - chwilę jadła, zaraz spala, znowu chwilę jadła itd. Podpadalo mi też to, że bolały mnie brodawki, mimo prawidłowego przystawienia, często się zsuwala i czasami cmokala. Tu jak już wcześniej pisałam, póki nie zniklam, zaczepiłam na korytarzu neurologopedke, która znalazłam z pobytu z moim synkiem. Okazało się, że mała ma skrócone wędzidełko i ona ją zakwalifikowała do podciecia, jednakże z uwagi na mnogość przyjęć neonatolog zajmujący się podcinaniem mógł to zrobić dopiero w pon, czyli za kilka dni.
Kiedy przychodził lekarz cały czas zgłaszałam, że są problemy z tym jej usypianiem, zjezdzaniem. Lekarz walił teksty, że mam pewnie za mało mleka, powątpiewał czy w ogóle je mam, skoro jest hipoglikemia. Wysylali do mnie co rusz jakieś położne kolejne. Oficjalnie po to, żeby "popatrzeć jak przystawiam i pomoc", ale z każda jedna miałam wrażenie, że sprawdza czy coś jest w piersiach... Ostatecznie każda stwierdzała, że pokarmu mam dużo, choć wolny wyplyw (byłam zestresowana) i że problem tkwi w dziecku, nie w mleku.
To wszystko, co się działo było dla mnie bardzo obciążające psychicznie. To nie było tylko przystawianie ciągle i niewyspanie. Przystawialam jedna, później druga i do tej pierwszej miałam laktator podłączony (kazali mi używać szpitalnej medeli tej dużej), jednocześnie co rusz musząc go odkładać, bo mała się zsuwala z piersi i musiałam ją od nowa przystawiać. Zaczęto mnie rozliczać co rusz z tego, ile ściągnęłam pokarmu, choć jak wiadomo nie jest to wyznacznik laktacji, szczególnie, że odciagam PO karmieniu a nie zamiast. Mała była ciągle kluta w stopki, próbowano też w palce u raczek, ale ma takie chude, że się nie dało.
Czułam, że pokarmu mam dużo, ale u mnie ściąga się trudno i zawsze tak miałam, mimo, że długo karmiłam dzieci. Byłam przez to zmuszona do dania małej mm 3 razy. Ona nie miała siły wyssać z piersi tyle, ile potrzebuje. Jedzenie ją bardzo męczyło... A jak wiadomo z butli leci bez problemu. W końcu wpadł neonatolog z furią tocząc monolog przez 15 min podniesionym głosem, że GŁODZĘ dziecko i że nie mam pokarmu. Kiedy próbowałam się odezwać, wrzasnął na mnie, że mam teraz siedzieć cicho i słuchać. Czułam się jak gówno dosłownie i byłam w tym totalnie sama. Położne nie śmiały się przy nim odezwać, męża nie było. Byłam zmęczona, to był wieczór i chciała się zaraz zdrzemknac z małą, a on mi zafundował takie coś. Jak w końcu skończył, to powtórzyłam, że ona sobie nie radzi przez te wędzidełko i czy nie można dzisiaj go podciąć (jedna położna wcześniej wspomniała, że jak są pilne przypadki, to wzywają laryngologa i on podcina od ręki). A on mnie wyśmiał mówiąc, że on też się zna na tym i u niej to jest głodzenie, ona chce jeść, tylko ja jej nie daje. Sęk w tym, że ona z butli nawet nie wyjadala porcji, które jej wyliczono jako właściwe dla doby życia. Do tego krzyusila się. Ale do typa nic nie docierało. Powtarzał mi listę objawów, jakie moje dziecko będzie miało w wyniku niedocukrzenia... Tak jakbym ja tego nie wiedziała i jakbym robiła to specjalnie.
Jak wyszedł, to pękłam, ryczalam i miałam ochotę uciec stamtąd z dzieckiem. Wiedziałam, że to, co się dzieje to tylko rujnuje mi laktacje i zaraz tylko zdobędą swoje potwierdzenie, że mleka rzeczywiście nie mam.
Co 2h przeżywałam koszmar o każda jedną jednostkę mniej lub więcej na tym wyniku i kolejne strasznie, że ją zabiorą, mam przestać karmić swoim, dawać mieszankę. Pytałam o glukoze, bo kilka razy powiedzieli (rozchodziło się o 2 neonatologów), że jak będzie taki wynik to dostanie. To nagle usunęli te opcje i ciągle słyszałam, że mam dawać modyfikowane. Pytałam co to zmieni, jak długo mam to robić i w jaki sposób na to pomoc na to, że dziecko NIE MA siły wyjadać dostatecznie porcji. Na to już nie potrafili odpowiedzieć.
Jeden z nich palnąl tekstem, że to przez to, że za często ją karmię!! Ze mam karmić nie częściej niż co 2,5-3h. Położne, jak ich nie było, to kręciły głowami, mówiły, że to jakaś bzdura. Ale żadna nie odezwała się w ich towarzystwie. Zresztą... Prawdę mówiąc w czasie całego pobytu, poza 2 babkami, nie czułam tam takiego wsparcia położnych jak na patologii.
Byłam kłębkiem nerwow. Głowa mnie ciągle bolała, byłam wykończona, bo prawie nie sypialam - walczyłam by małej dać jak najwięcej i z piersi i z butli swoje mleko. Niestety z piersi jadła tak właśnie przerywanie, miałam wrażenie, że ma coraz mniej tej siły jeszcze. Na szczęście zaczęłam odciągać więcej i podawałam jej swój pokarm po 30-60 min od piersi. Niestety zjadała małe porcje, więc jedno moje odciągnięcie musiałam dzielic na 2 razy, a do tego jeszcze walczyć o tak naprawdę każdy mililitr, który zje... Przyszła fajna starsza neonatolog, a później wieczorem jeszcze taka młoda, obie kontrastowo inne niż tamci faceci. Obie rzeczowe, ale wspierające, rozumiejące mój problem, a nie szukające go we mnie. Starsza powiedziała, że mówię sensownie, zgadza się ze mną i czuje, że wiem co robię.
W końcu cukru zaczęły iść do góry lepiej... Udało mi się.
Jedna z tych babek oglądała wędzidełko po raz kolejny i potwierdziła, że to to i wcześniactwo jest naszym winiwajca problemow. Mała nadal nie przyrastala na wadze. Przyszedł znowu ten dupek i jak powiedziałam, co tamta mówiła, to stwierdził, że mam.. jej nie słuchać, bo jest młoda i się nie zna, on się bardziej zna. Na szczęście jak sobie poszedł, to tamta przypilnowała, żeby nas dopisali na tę podcięcie. Po podcięciu jak ręką odjął - karmienie przestało boleć, mała przestała zjeżdżać, cmokać, zaczęła wyjadać dużo ładniej. Zaczęła przybierać na wadze.
Miała i nadal ma problemy z utrzymywaniem temperatury, więc kiedy ja dusiłam się przez upał, ona była zawinięta w 2 rożki i 2 pieluchy, ale to już mniejszy problem.. ma też żółtaczkę, wynik był graniczny, zastanawiali się nad naświetlaniem, jednakże z uwagi na to, że zaczął rosnąć już bardzo pomału, to zdecydowali,ze poradzi sobie bez tego. Rozmawiałam o tym z ta starsza babka, mówiła, że jeśli moich 3 synów było naświetlanych, a ona tego nie wymaga i u niej wolniej rośnie żółtaczka, to rzeczywiście mogę mieć jakieś zmiany w krwi (nie pamiętam jak to określiła dokładnie), które wpływają na nasilenie problemu u moich dzieci konkretnej plci.
Przez ten cały stres i brak możliwości kontaktu skora do skóry po porodzie, miałam zdecydowanie opozniony nawał pokarmu. Pojawił się dopiero wczoraj.. czyli jak wyszlysmy ze szpitala. Myślę, że głowa byla tak zmęczona, że puściła dopiero po wyjściu. A swoją drogą - od czasu wyjścia mała lepiej sypia, bardzo spokojna jest. Budzi się na jedzenie, albo ja ją budzę, przebieram, karmię i śpi dalej. W szpitalu 3 ostatnie noce do 2:30/3 nie spalysmy, bo ciągle stękała, wiła się albo plakala. Może czula też moje napiecie. Ja muszę na razie odpocząć psychicznie, ale myślę, że jak się zregeneruje, to złoże skargę na jednego typa.
W czasie pobytu mój ginekolog przyszedł do nas 4 razy, raz nawet na patologie noworodka, jak tam siedziałam. Sprawdzał nas i moj stan psychiczny - takie miałam wrazenie. Bardzo wspierający był. Drugą osobą, której słowa mi pomogły była jedna pacjentka. Niestety trafiłam na nią dopiero na końcu pobytu, w kuchni, stojąc z czerwonym od płaczu nosem. Może gdybym wpadła na nią wczesnej, to lepiej bym się czuła. Rozmawiałyśmy i okazało się, że ona i jej mąż mają problem z tym samym neonatologiem, co ja (tym co wrzeszczał, że głodzę dziecko i mam się nie odzywac) oraz, że pierwsze spięcia mieli z nim 4 lata temu, po poprzednim porodzie. Podobno jej mąż teraz już zaraz po porodzie miał z nim awanturę. Jak mi opowiadała, to włos się na głowie jeży, więc rzeczywiście koleś musi mieć jakiś kompleks Boga.
Dodatkowo o ile czasami mówi się o terrorze laktacyjnym w szpitalach, o tyle ja mogę powiedzieć o terrorze mm.
Nie wierzę, że czytam historię z tego roku. Co za średniowiecze w mentalności niektórych lekarzy. Przeszłaś przez piekło. To w ogóle nie powinno się wydarzyć, żenada. Mam nadzieję, że do tego idioty karma wróci. Jeśli będziesz na siłach i chęciach to może go warto zgłosić do izby lekarskiej albo skargę do nfz albo dyrekcji. Ale to wiadomo, też rozdrapywanie rany i powrót do traumy. Jak można stresować i takimi tekstami walić do położnicy i jeszcze ryja drzeć. Może na swoją babę niech ryja drze, chyba ktoś tu sobie musi ego i testosteron podbijać darciem mordy. Złamas. Dobrze, że już jesteście w domu, w waszym bezpiecznym azylu. Szkoda, że szpital wam nie zapewnił spokoju. Ale już po wszystkim. Odpoczywajcie i nabierajcie sił z malutką 🩷Mamma-mia lubi tę wiadomość
ONA:
PCOS, insulinooporność, drożne jajowody
💊 metformina + inozytol (Fertistim), 3-7 dc NAC, oleje: do owulacji z wiesiołka, po owulacji lniany
ON:
teratozoospermia, fragmentacja: 14%, USG ok
💊 Profertil, Fertistim, NAC, L-karnityna, wit. D 4000 j., koenzym Q10, wit. A + E
11.12.2023 ⏸️
08.2024 mała A. 👸🏻 🩷
-
Asieek wrote:Ej też po prawej stronie 😅 jedynie wcześniej mi się zdarzyło podczas stania taki nagły ból w pachwinie, jakby mi mała szpile od środka wbiła i aż mnie zgięło
Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 lipca, 17:03
-
Asieek wrote:Ej też po prawej stronie 😅 jedynie wcześniej mi się zdarzyło podczas stania taki nagły ból w pachwinie, jakby mi mała szpile od środka wbiła i aż mnie zgięło
Ja też mam po prawej stronie 😅 ale u mnie to nie rwa na pewno, to takie prądy przeszywające od pachwiny aż pod kolano, mi się to zdarza najczęsciej podczas stania/chodzenia. Mi się wydaje że to po prostu ucisk na jakiś nerw -
Ewappp wrote:Ja też mam po prawej stronie 😅 ale u mnie to nie rwa na pewno, to takie prądy przeszywające od pachwiny aż pod kolano, mi się to zdarza najczęsciej podczas stania/chodzenia. Mi się wydaje że to po prostu ucisk na jakiś nerw
-
Monia• wrote:Jaki suwaczek ? Bo nie ogarniam🤣 nie wiem w końcu na kiedy mam termin. Pytałam się to powiedziała tylko że ,,według miesiączki 27.08 , ale że to i tak zawsze zawsze wypada w inny dzień więc może być różnie” Ja liczyłam że 31.08 bo mi na pierwszym usg tak powiedziała… teraz już nic nie wiem. 🤷♀️
Jeszcze miałam KTG robione i nie mam skurczy, ale mała akurat wtedy dostała czkawki 😂
Te kurczaczki co masz w stopce ustawione. 😅 U mnie między terminem z miesiączki, a terminem USG jest 7 dni różnicy. Dlatego dla mnie wiążący jest termin z USG i taki mam wpisany w kartę ciąży. U Ciebie ta różnica to tylko 4 dni, ale jakby się uprzeć to wg jednego dziś masz 34+6, a wg drugiego 35+3. Oficjalnie donoszona jest 37+0. 🙂 A wagowo jak Bobo wypada? 😀31 🙋🏼♀️
👶🏼 2024 -
Dziewczyny a ma któraś taką sytuację że brzuszek wychodzi większy u dziecka? U mnie przez to mała jest w 75 centylu, jestem dzis 36+2 a brzuchol na 39 tydzień wychodzi. Moja Pani Doktor sie nie kazała martwić, bo na usg trymestrów wychodziło anatomicznie wszystko dobrze, może to też zależeć od pory dnia ale kurczę spora ta różnica. Główka bodajże na 37 tydzień.
-
Asieek wrote:@Mamma-mia bardzo mi przykro przez co musiałyście przejść!! Całe szczęście jesteście już w domu i jest coraz lepiej ❤️ ściskam mocno!!!
Co do lekarzy.. wcale mnie to nie dziwi, połowa z nich się nie nadaje do pracy z ludźmi 😢 wiem, bo u mnie w pracy jest to samo.
Silna babka jesteś i dałaś sobie radę, to najważniejsze.
Co do AFI to lekarze chyba obliczają to z paru pomiarów. Ja na ostatniej wizycie miałam prawie 8. Wydawało mi się, że to dość mało ale lekarka powiedziała, że na tym etapie jest to ok i gdybym miała więcej to dziecko jeszcze mogłoby się za dużo poobracać albo owinąć a tak jest prawidłowo ułożone
No to mnie nie pocieszyłaś bo ja w 34 miałam już 20 prawie. -
Cerva wrote:Te kurczaczki co masz w stopce ustawione. 😅 U mnie między terminem z miesiączki, a terminem USG jest 7 dni różnicy. Dlatego dla mnie wiążący jest termin z USG i taki mam wpisany w kartę ciąży. U Ciebie ta różnica to tylko 4 dni, ale jakby się uprzeć to wg jednego dziś masz 34+6, a wg drugiego 35+3. Oficjalnie donoszona jest 37+0. 🙂 A wagowo jak Bobo wypada? 😀👩🏼27 👨🏽26
4x🐈🐈⬛🐈🐈⬛
•Podejrzenie endometriozy
2 cs ❤️
⏸️ 23.12.2023
27.12,2023 - beta hcg 332,86 mIU/ml
30.12.2023 - beta hcg 1076,36 mIU/ml
19.01.2023 - usg, jest kropek 1,20cm i serduszko 😻
26.04.2024 - połówkowe, 484g dziewczynki 👧🏼🩷
27.06.2024 - III badania prenatalne, 1512g 🩷
29.08.2024 - sn na świat przyszła Sara🥰