Sierpniowe mamy 2024
-
WIADOMOŚĆ
-
@Evvee27
Do fizjoterapeuty zapisałam małą przez moje wrażenie, że ma wzmożone napięcie mięśniowe. I też co mnie niepokoi to dość szybko potrafiła zrobić przewrót z boku na plecy i z pleców na bok. I bardzo wysoko główkę potrafi unieść i też co ostatnio zauważyłam to, że np na brzuszku jak leżała to próbowała nogami i dupką do góry się wypiąć. No i gdzieś mi się obiło o uszy, że z dzieckiem z cesarki zawsze warto iść sprawdzić czy wszystko ok u fizjoterapeuty, ale może to już sobie sama wymyśliłam nie wiem 😂.
No a co do prawka to tak , muszę koniecznie. Gorzej, że i tak jedno auto mamy, a partner nim do pracy jeździ, więc ja bym rzadko korzystała. W zasadzie no wolę być pasażerem niż kierowcą, bo odczuwam paniczny strach przed kierowaniem. No ale muszę serio…
No niestety mam wrażenie, że kobieta matka często zdana jest sama na siebie i, że kiedyś kobiety trochę łatwiej miały z pomocą od innych. Teraz wiele osób , które mogłyby pomóc są po prostu wygodne…ONA:
PCOS, insulinooporność, drożne jajowody
💊 metformina + inozytol (Fertistim), 3-7 dc NAC, oleje: do owulacji z wiesiołka, po owulacji lniany
ON:
teratozoospermia, fragmentacja: 14%, USG ok
💊 Profertil, Fertistim, NAC, L-karnityna, wit. D 4000 j., koenzym Q10, wit. A + E
11.12.2023 ⏸️
08.2024 mała A. 👸🏻 🩷
-
Przybijam piątkę co do Teściowych!
Moja właśnie naopowiadała rodzinie ze cały wrzesień jest u nas nam pomoc i ma własny pokój u nas w domu, zebrała oklaski i ordery… a właśnie była na tydzień nad morzem wróciła na jeden dzień się przepakować i jest teraz w Zakopanem. Przesyła nam zdjęcia znad grzańca cała rozpromieniona 😅
Jeszcze między wyjazdami dzwoniła do Męża i pyta się jak tam, a Mąż mówi ze okłady ma na stopy bo go bolą i chodzić nie może a ze Patrycji leci już któryś dzień z rzędu krew z nosa. A ona co „No to dobrze ze wszystko dobrze jutro mamy zamiast wyjechać o 6”
Tam buuum, pozamiatane ❤️ -
Małgosiagosia wrote:Może pogadaj z teściową? Albo niech jej mąż zasugeruje z tym obiadem? Pewnie chce dobrze, ale na to nie wpadła.
My mieliśmy ciężką noc, aż mi w głowie szumi jak po bąbelkach. 😅
No właśnie tu sprawa trochę bardziej skomplikowana i jesteśmy mega rozczarowani z narzeczonym. Bo rozważaliśmy babciowe dla teściowej, bo ona zdrowa i stosunkowo młoda babka, jest na utrzymaniu swoich rodziców od kilkunastu lat (bo nie pracuje, bo jej się nie chce zwyczajnie…). No i ona odmówiła. Rozumiem, że kasa słaba, ale jej rodzice też chcieli by się małą zajęła. A my proponujemy nie za darmo. No i ona też się zachowuje jak wieczna nastolatka. Narzeczony wkurzony, bo ona też ubezpieczona zdrowotnie nie jest, do pracy nie chce iść, żyje na utrzymaniu jego dziadków, jak miała możliwość takich malutkich robótek dla teścia w domu to też nie chciała. No lenistwo dla mnie to jest. No i wkurzeni jesteśmy, bo liczyliśmy że dla niej to będzie jakaś własna kasa, my że będziemy spokojniejsi, że dziecko jest z kimś zaufanym no ale się przeliczyliśmy. No wina jej rodziców niestety. Moja mama nie może wziąć babciowego, bo dalej ciężko pracuje i za granicą. No i przykre. Dlatego domyślamy się, że ona z tym obiadem to po prostu wie, ale jej się nie chce. Ba my kiedyś chcieliśmy zamiast za katering jej zapłacić, bo mieliśmy taki okres , że mieliśmy zdemontowaną kuchnię i tylko obiadów potrzebowaliśmy. To też nie była zainteresowana. Chociaż sobie też przecież trzeba ugotować 😅. Także obydwoje jesteśmy rozczarowani, partnerowi jest wstyd za jej zachowanie i sam też nie ma ochoty z nią po tej akcji rozmawiać. No a na jej starość to problem z nią będzie pewnie nasz a ona chyba nawet prawa do emerytury nie będzie miała 🙃ONA:
PCOS, insulinooporność, drożne jajowody
💊 metformina + inozytol (Fertistim), 3-7 dc NAC, oleje: do owulacji z wiesiołka, po owulacji lniany
ON:
teratozoospermia, fragmentacja: 14%, USG ok
💊 Profertil, Fertistim, NAC, L-karnityna, wit. D 4000 j., koenzym Q10, wit. A + E
11.12.2023 ⏸️
08.2024 mała A. 👸🏻 🩷
-
Papapatka wrote:Przybijam piątkę co do Teściowych!
Moja właśnie naopowiadała rodzinie ze cały wrzesień jest u nas nam pomoc i ma własny pokój u nas w domu, zebrała oklaski i ordery… a właśnie była na tydzień nad morzem wróciła na jeden dzień się przepakować i jest teraz w Zakopanem. Przesyła nam zdjęcia znad grzańca cała rozpromieniona 😅
Jeszcze między wyjazdami dzwoniła do Męża i pyta się jak tam, a Mąż mówi ze okłady ma na stopy bo go bolą i chodzić nie może a ze Patrycji leci już któryś dzień z rzędu krew z nosa. A ona co „No to dobrze ze wszystko dobrze jutro mamy zamiast wyjechać o 6”
Tam buuum, pozamiatane ❤️
Najlepiej tak pozbierać pochwały, że się babcia roku jest 😅. Dobra agentka
ONA:
PCOS, insulinooporność, drożne jajowody
💊 metformina + inozytol (Fertistim), 3-7 dc NAC, oleje: do owulacji z wiesiołka, po owulacji lniany
ON:
teratozoospermia, fragmentacja: 14%, USG ok
💊 Profertil, Fertistim, NAC, L-karnityna, wit. D 4000 j., koenzym Q10, wit. A + E
11.12.2023 ⏸️
08.2024 mała A. 👸🏻 🩷
-
enpe wrote:@Evvee27
Do fizjoterapeuty zapisałam małą przez moje wrażenie, że ma wzmożone napięcie mięśniowe. I też co mnie niepokoi to dość szybko potrafiła zrobić przewrót z boku na plecy i z pleców na bok. I bardzo wysoko główkę potrafi unieść i też co ostatnio zauważyłam to, że np na brzuszku jak leżała to próbowała nogami i dupką do góry się wypiąć. No i gdzieś mi się obiło o uszy, że z dzieckiem z cesarki zawsze warto iść sprawdzić czy wszystko ok u fizjoterapeuty, ale może to już sobie sama wymyśliłam nie wiem 😂.
No a co do prawka to tak , muszę koniecznie. Gorzej, że i tak jedno auto mamy, a partner nim do pracy jeździ, więc ja bym rzadko korzystała. W zasadzie no wolę być pasażerem niż kierowcą, bo odczuwam paniczny strach przed kierowaniem. No ale muszę serio…
No niestety mam wrażenie, że kobieta matka często zdana jest sama na siebie i, że kiedyś kobiety trochę łatwiej miały z pomocą od innych. Teraz wiele osób , które mogłyby pomóc są po prostu wygodne…
Jejku współczuję z ta teściowa kochana .. moja mama podobnie , siedzi w domu już od X lat, babcia od zawsze jej pomaga , pożyczała jej kasę , robiła zakupy i inne . Do pewnego czasu jak się wkurzyła na nią i na mojego ojca kiedy nam nie pomogli przy budowie , nawet do mnie do szpitala nie przyjechali jak urodziłam , małego jeszcze na żywo nie widzieli. Odcięłam się od nich totalnie. Nie wiem nawet czy na chrzest ich zaprosić.
Tak więc wiem co czujesz bo przy Ksawerym też wiele razy mamę prosiłam by go popilnowała to ona zawsze coś w planach miała i czasu nie miała a jak już to z wielką łaską ..
od takich osób się trzeba odcinać bo to nic dobrego nie wróży. Ja dziękuję za to że mam taką babcię bo ona mi naprawdę pomaga baaaardzo dużo .. aż mi wstyd i wyrzuty sumienia mam -
Papapatka wrote:Przybijam piątkę co do Teściowych!
Moja właśnie naopowiadała rodzinie ze cały wrzesień jest u nas nam pomoc i ma własny pokój u nas w domu, zebrała oklaski i ordery… a właśnie była na tydzień nad morzem wróciła na jeden dzień się przepakować i jest teraz w Zakopanem. Przesyła nam zdjęcia znad grzańca cała rozpromieniona 😅
Jeszcze między wyjazdami dzwoniła do Męża i pyta się jak tam, a Mąż mówi ze okłady ma na stopy bo go bolą i chodzić nie może a ze Patrycji leci już któryś dzień z rzędu krew z nosa. A ona co „No to dobrze ze wszystko dobrze jutro mamy zamiast wyjechać o 6”
Tam buuum, pozamiatane ❤️
Hahahaha to troskliwa widzę ! Ale te babcie to teraz bardzo bardzo są wygodne , widzę po mojej teściowej, przy Ksawerka mi pomagała bardzo a teraz jakby się jej nie chciało , wręcz wkurzona jest jak ją prosimy by została z małym żebyśmy jechali na zakupy . Miała mi przypilnować małego żebym do księdza jechała to jakby unika tematu . Chyba będę musiała babcię poprosić 😅 -
Evvee27 wrote:A też tak miałaś w szpitalu że raz dziennie przychodzić mogłaś na godzinę ?
Ja odciągałam małemu pokarm zaraz jak tylko odłączyli go od żywienia pozajelitowego, dziękować Bogu że od dawna już miałam siarę . W wypisie zaznaczyli że poród przedwczesny przez moją niedokrwistość 🤯
To u nas w garażu tak jest, nawet potrafił na styropianie poukładać skrawki płytek z kuchni i łazienki bo mogą się przydać 🤣
Nie, u nas mamy, które są na oddziale mogą do maluchów przychodzic kiedy chcą. Karmienia odbywają się co 3h zasadniczo, więc jest taka zasada, że trzeba zadeklarować czy będziesz przychodziła regularnie czy nie, bo nie mogą czekać aż mama np. przyjdzie pół godziny później, to im dezorganizuje pracę i dziecko jest głodne. Można przychodzić częściej, ale jeśli się chce kp to nie można przychodzić rzadziej niż co 3 h, do tego położne dzwonią, jeśli maluch chce mleko wcześniej. W nocy także. Można też się umówić, że będzie sie przynosiło swoje mleko, mają lodówki specjalne i zamrażarki w razie, gdyby porcja była większa niż zapotrzebowanie. Obecnie, dla mam z oddziału nie ma limitu czasowego odwiedzin. Na każdej sali jest jeden albo dwa fotele te WOŚP, żeby móc nakarmić dziecko. Mama na obowiązek zgłosic połoznej odpowiedzialnej za sale swoje przyjście, odłożyć telefon, zdezynfekowac i umyć rece. Zachęca się, żeby mama przed nakarmieniem dziecka, zmieniła mu pieluszkę i trzeba to zrobić w inkubstorze. Pieluszki na tym oddziale są szpitalne. Jak mama się boi, to robi to położna, kolejni położna mierzy dziecku poziom glikemii (przed każdym posiłkiem), a później położna zawsze podaje mamie (siedzącej) dziecko, nie wyjmujemy je sami z inkubatora.
Ja chodziłan do małej w dzień i w nocy, generalnie przychodziłam co 2-2,5h i spędzałam tam minimum 30 min, czasami godzinę, ale położne mi powiedziały, że akurat w tym czasie byłam jedyna mamą, której się chciało w nocy przychodzić. Dla mnie to było bardzo ważne, żeby mieć jak największy kontakt z dzieckiem, serce mi pekalo, że ona tam jest beze mnie.. więc nie wyobrażam sobie, żebym miała nie przychodzić. Każda minuta, przez którą mogłam ją tulić była dla mnie na wagę złota. Byłam też kilka razy świadkiem tego, jak mama najpierw przy mnie obiecała położnej, że przyjdzie za 3h na karmienie, a nie przyszła... Dziecko płakało, polozna krążyła wokół inkubatora i mówiła do siebie, że nie wie co ma teraz zrobić, skoro matka twierdziła, że przyjdzie a już 15 min się spóźnia... Pewnie bała się afery, jakby podała dziecku mleko, a ta by zaraz przyszła. W końcu powiedziała do mnie, że nie będzie dłużej czekać, musi podac mleko i jakby co to jestem świadkiem, że mama się nie stawiła. Później z ta matka się widziałam na którymś z kolei karmieniu i położna się jej pyta dlaczego nie przyszła, a ona do niej, że jakoś tak wyszło 🙈 mogła przecież z oddziału zadzwonić i dać położnym znać, że np. chce się przespać i nie przyjdzie. Nikt by problemu nie robił.
A jeśli chodzi o odwiedziny spoza oddziału, to zależy. Jak mój syn tam lezal, to trzeba było się zapisywać z wyprzedzeniem na termin, maksimum raz dziennie, jeden rodzic na raz i limit czasu 30 min oraz że wtedy w sali nie mógł być żaden inny rodzic innego dziecka. Także było słabo. Teraz jest lepiej, nie było takich limitów, tylko na obchody trzeba wychodzić i bodajże można tam być ogólnie do 19. Ja poprzednim razem rodziłam zaraz po pandemii, więc pewnie te zasady były przez to.
-
@enpe, no pewnie, warto pójść na badanie i niech się wypowie, dlaczego się dziecko tak zachowuje i dlaczego rozszczelnia uchwyt. Chociaż jak piszesz, że w osłonce jest lepiej, to pewnie coś jest na rzeczy z kwestia szybkiego wypływu pokarmu też dodatkowo. A próbowałaś sprawdzać jak reaguje na karmienie w pozycji, w której jest pod górkę?
Moja ogólnie tak się zachowuje codziennie wieczorem przy kolkach plus jak ma chore gardło właśnie. A tak to je normalnie, tylko nie może jeść na leżąco.
Jak nogi i pupa jej leca do góry w czasie leczenia na brzuchu, to może być też problem z asymetrią.
Kochana, nie bój się prowadzić. Jeździł często a po trochu, choćby do biedronki czy innego sklepu blisko domu. Zazwyczaj strach przed prowadzeniem wynika z małego doświadczenia. Wyrobisz się, byle nie odpuszczać. Pozniej tak jest, że dziadek musi wozić babcie i babcia bez dziadka, to jak bez ręki 😜
U nas od 2 miesięcy też jedno auto, tamto poszło do kasacji... Dlatego kupiliśmy teraz przyczepkę rowerowa, żeby mąż mógł odebrać młodego ze żłobka, jakbym miała po południu auto. Chcemy i musimy kupić drugie, ale u nas to już dziecio-bus trzebs kupić, ceny takich zwalają z nóg. także musimy jeszcze do wiosny wytrzymać. -
Evvee27 wrote:Wiesz co, chyba pełnia jest , nasz noc była poprzednia taka beznadziejna a dziś o dziwo było dość super mały pospał do 7:40 a stary zaspał do roboty 🤭
Tylko nie mogłam go uspac z wieczora więc zasnął późno bo ok 21:30 gdzie zwykle od 20 sobie kimie we wózeczku.
Nie wiedziałam że jest z momcozy aspirator , my mamy pingwinka ale mały nie chce totalnie sobie nim odciągać .
Ja też dziś w nocy dostałam różnych objawów, chora jestem i odwołałam fryzjera.. więc tyle z mojego relaksu 🙄 -
Mamma-mia wrote:O kurcze, to niezle, bo Ty chyba nie miałaś jakoś niskiej tej hbg nie? Teoretycznie rzeczywiście anemia moze wzmagać skurcze i być przyczyną porodu przedwczesnego. u Ciebie chyba też jakieś zatrucie się zaczynało, nie? Miałaś parę objawów z tego, co pamietam.
Nie, u nas mamy, które są na oddziale mogą do maluchów przychodzic kiedy chcą. Karmienia odbywają się co 3h zasadniczo, więc jest taka zasada, że trzeba zadeklarować czy będziesz przychodziła regularnie czy nie, bo nie mogą czekać aż mama np. przyjdzie pół godziny później, to im dezorganizuje pracę i dziecko jest głodne. Można przychodzić częściej, ale jeśli się chce kp to nie można przychodzić rzadziej niż co 3 h, do tego położne dzwonią, jeśli maluch chce mleko wcześniej. W nocy także. Można też się umówić, że będzie sie przynosiło swoje mleko, mają lodówki specjalne i zamrażarki w razie, gdyby porcja była większa niż zapotrzebowanie. Obecnie, dla mam z oddziału nie ma limitu czasowego odwiedzin. Na każdej sali jest jeden albo dwa fotele te WOŚP, żeby móc nakarmić dziecko. Mama na obowiązek zgłosic połoznej odpowiedzialnej za sale swoje przyjście, odłożyć telefon, zdezynfekowac i umyć rece. Zachęca się, żeby mama przed nakarmieniem dziecka, zmieniła mu pieluszkę i trzeba to zrobić w inkubstorze. Pieluszki na tym oddziale są szpitalne. Jak mama się boi, to robi to położna, kolejni położna mierzy dziecku poziom glikemii (przed każdym posiłkiem), a później położna zawsze podaje mamie (siedzącej) dziecko, nie wyjmujemy je sami z inkubatora.
Ja chodziłan do małej w dzień i w nocy, generalnie przychodziłam co 2-2,5h i spędzałam tam minimum 30 min, czasami godzinę, ale położne mi powiedziały, że akurat w tym czasie byłam jedyna mamą, której się chciało w nocy przychodzić. Dla mnie to było bardzo ważne, żeby mieć jak największy kontakt z dzieckiem, serce mi pekalo, że ona tam jest beze mnie.. więc nie wyobrażam sobie, żebym miała nie przychodzić. Każda minuta, przez którą mogłam ją tulić była dla mnie na wagę złota. Byłam też kilka razy świadkiem tego, jak mama najpierw przy mnie obiecała położnej, że przyjdzie za 3h na karmienie, a nie przyszła... Dziecko płakało, polozna krążyła wokół inkubatora i mówiła do siebie, że nie wie co ma teraz zrobić, skoro matka twierdziła, że przyjdzie a już 15 min się spóźnia... Pewnie bała się afery, jakby podała dziecku mleko, a ta by zaraz przyszła. W końcu powiedziała do mnie, że nie będzie dłużej czekać, musi podac mleko i jakby co to jestem świadkiem, że mama się nie stawiła. Później z ta matka się widziałam na którymś z kolei karmieniu i położna się jej pyta dlaczego nie przyszła, a ona do niej, że jakoś tak wyszło 🙈 mogła przecież z oddziału zadzwonić i dać położnym znać, że np. chce się przespać i nie przyjdzie. Nikt by problemu nie robił.
A jeśli chodzi o odwiedziny spoza oddziału, to zależy. Jak mój syn tam lezal, to trzeba było się zapisywać z wyprzedzeniem na termin, maksimum raz dziennie, jeden rodzic na raz i limit czasu 30 min oraz że wtedy w sali nie mógł być żaden inny rodzic innego dziecka. Także było słabo. Teraz jest lepiej, nie było takich limitów, tylko na obchody trzeba wychodzić i bodajże można tam być ogólnie do 19. Ja poprzednim razem rodziłam zaraz po pandemii, więc pewnie te zasady były przez to.
Eee to Ty tam cud miód miałaś.. ja musiałam donosić pokarm odciągnięty 30 min przed karmieniem planowanym , a od 14do 15 był czas by przyjść do maluszka poprzytulać karmić przebrać itp .. pampersy musiałam kupować, chusteczki krem itp. Jezu ile ja łez wylałam na tym korytarzu szpitalnym po wyjściu z oddziału to dramat. Tuż po porodzie na drugi dzień zaraz ponpionizacji pierwsze co to chciałam go zobaczyć to babeczki myślały że on tam zejdę bo ledwo nogami włóczyłam. Jak wyszłam do domu to jeździłam codziennie na godzinę do niego z odciągniętym pokarmem na kolejne karmienia. Tragedia ..
pamiętacie tą patuske z oddziału co leżała ze mną ? Ona jak wyszła ze szpitala to wyobraź sobie że do tej malutkiej w ogóle nie przychodziła? Lub przychodziła na 15-20 min .. serce się kraja jak widzę coś takiego .. ja chętnie bym ją przygarnęła do siebie, biedne maleństwo ..
tak więc my początki mieliśmy bardzo bolesne dlatego tak długo czas nie było mnie u was bo miałam totalne załamanie nerwowe psychiczne . Znikąd wsparcia nie miałam .. -
Mamma-mia wrote:U na sto przez chorobę mała źle się czuje, widać to po niej. Mały był chory i znowu ją zaraził...
Ja też dziś w nocy dostałam różnych objawów, chora jestem i odwołałam fryzjera.. więc tyle z mojego relaksu 🙄
Aaa i mój mąż to 93 rocznik więc może obydwaj są z tego pokolenia co goni baby do roboty i leży do góry jajcami 😄 -
@Evve27
Ojejku to współczuję z mamą ☹️. No u mnie z kolei mama gdyby mogła to by nerkę oddała, co mnie czasem denerwuje , bo chciałabym żeby zaczęła żyć dla siebie. Za to z ojcem nie mam kontaktu, to też kiedyś tu pisałam. Ciągła krytyka, toksyk i narcyz. Moją mamę bardzo poniżał, szantażował, ośmieszał.
Nie dziwię się z tym dołkiem psychicznym. Mnie dziwi i zazdroszczę tym co tak gładko wchodzą w rolę matki. Mnie psychicznie też ora w zasadzie dalej. I taka między młotem a kowadłem jestem z lekami przeciwdepresyjnymi, bo nie chcę małej karmiąc piersią zaszkodzić. A niby jedne publikacje mówią, że np. sertralina bezpieczna przy kp a drudzy , że niezbyt i bądź tu mądry…
Co do patuski to cóż… ja uważam, że niektórzy nie powinni mieć prawa się rozmnażać. Najgorsze, że wśród patologii łatwo o płodność, a normalni ludzie tak często mają problemy (nie generalizuję żeby nie było, że jak ktoś zachodzi w ciążę po 1 próbie to patus, tylko że patusy jakoś nigdy problemów z tą płodnością nie mają!).
@Mamma-mia
Mi by bardzo pasowała ta pozycja biologiczna, bo sobie można jak łania leżeć. I o ile dwa razy nam fajnie poszło to mała się po prostu tak odgina, że odpuściłam. Nie wiem co z tym moim dzieckiem począć, dlatego właśnie celuję i w fizjo i neurologopedę. Chłop oczywiście żebym już nie szukała schorzeń, bo mi ostatnio rodzinna lekarka z położną jak poszłam z tym ulewaniem to powiedziały , że muszę wyluzować i nie czytać. No ale intuicja matczyna mówi mi, że coś jest nie halo. Albo faktycznie jestem pieprznięta…
No z autem to właśnie myślę, że łatwiej bym się przekonała do prawka i jeżdżenia autem jakbym mieszkała nie w takim dużym mieście. Jak patrzę jak oni jeżdżą, widzę jak ciężko się parkuje, jak ludzie jak ślepe ćmy włażą na jezdnię to mnie przeraża. No ale muszę muszę no 😔…ONA:
PCOS, insulinooporność, drożne jajowody
💊 metformina + inozytol (Fertistim), 3-7 dc NAC, oleje: do owulacji z wiesiołka, po owulacji lniany
ON:
teratozoospermia, fragmentacja: 14%, USG ok
💊 Profertil, Fertistim, NAC, L-karnityna, wit. D 4000 j., koenzym Q10, wit. A + E
11.12.2023 ⏸️
08.2024 mała A. 👸🏻 🩷
-
enpe wrote:@Evve27
Ojejku to współczuję z mamą ☹️. No u mnie z kolei mama gdyby mogła to by nerkę oddała, co mnie czasem denerwuje , bo chciałabym żeby zaczęła żyć dla siebie. Za to z ojcem nie mam kontaktu, to też kiedyś tu pisałam. Ciągła krytyka, toksyk i narcyz. Moją mamę bardzo poniżał, szantażował, ośmieszał.
Nie dziwię się z tym dołkiem psychicznym. Mnie dziwi i zazdroszczę tym co tak gładko wchodzą w rolę matki. Mnie psychicznie też ora w zasadzie dalej. I taka między młotem a kowadłem jestem z lekami przeciwdepresyjnymi, bo nie chcę małej karmiąc piersią zaszkodzić. A niby jedne publikacje mówią, że np. sertralina bezpieczna przy kp a drudzy , że niezbyt i bądź tu mądry…
Co do patuski to cóż… ja uważam, że niektórzy nie powinni mieć prawa się rozmnażać. Najgorsze, że wśród patologii łatwo o płodność, a normalni ludzie tak często mają problemy (nie generalizuję żeby nie było, że jak ktoś zachodzi w ciążę po 1 próbie to patus, tylko że patusy jakoś nigdy problemów z tą płodnością nie mają!).
@Mamma-mia
Mi by bardzo pasowała ta pozycja biologiczna, bo sobie można jak łania leżeć. I o ile dwa razy nam fajnie poszło to mała się po prostu tak odgina, że odpuściłam. Nie wiem co z tym moim dzieckiem począć, dlatego właśnie celuję i w fizjo i neurologopedę. Chłop oczywiście żebym już nie szukała schorzeń, bo mi ostatnio rodzinna lekarka z położną jak poszłam z tym ulewaniem to powiedziały , że muszę wyluzować i nie czytać. No ale intuicja matczyna mówi mi, że coś jest nie halo. Albo faktycznie jestem pieprznięta…
No z autem to właśnie myślę, że łatwiej bym się przekonała do prawka i jeżdżenia autem jakbym mieszkała nie w takim dużym mieście. Jak patrzę jak oni jeżdżą, widzę jak ciężko się parkuje, jak ludzie jak ślepe ćmy włażą na jezdnię to mnie przeraża. No ale muszę muszę no 😔…
Nie ma co współczuć aczkolwiek to boli , przywykłam i staram się być najlepszą mamą dla moich dzieci 💕
Mój ojciec to też choleryk i generalnie nie chce go znać, tak samo traktuje źle moją mamę , też ją poniża ogranicza i jest nadpobudliwy wręcz agresywny w stosunku do niej.
No naprawdę rola matki to ciągła walka i ciągłe doszukiwanie się czegoś tak jak właśnie napisałaś z tą intuicją , ja mam identycznie . Też usłyszałam w ośrodku zdrowia że powinnam przestać się doszukiwać i wyluzować bo to nic nie da . Ale powiem Ci z what ciutkę odpuściłam to widzę że mały jest spokojniejszy i bardziej uśmiechnięty . Jeśli chodzi o załamanie nerwowe to pierwszy raz byłam w takiej depresji. Potrafiłam płakać za każdym razem kiedy ktoś wspomniał k oliwierku albo nawet jak słuchałam ulubionej piosenki to potrafiłam się rozkleić bo jak ja mogę śpiewać i słuchać muzyk jak moje dziecko w szpitalu. Teraz akurat tak różnie, czasem dostaje takich złości że mogłabym uderzyć pięścią w ścianę jak mały zaczyna płakać a ja jestem bezsilna. Ze skrajności w skrajność. Piję melisę żeby się wyciszyć. Przed ciążą brałam leki na uspokojenie na noc najczęściej żeby spać tylko nie pamiętam nazwy
Poczekaj poczekaj my cię zmobilizujemy do prawka i będziesz śmigać, jeszcze umówimy się na spotkanie z OvuFriend i dojedziesz autem 😁Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 września, 13:00
enpe lubi tę wiadomość
-
Evvee27 wrote:Ja hgb miałam 11 a po porodzie niespełna 8 .. i tak zatrucie chyba ale nikt na piśmie mi tego nie dał bo ciśnienie miałam ok . No nie wiem stres też swoje zrobił na pewno..
Eee to Ty tam cud miód miałaś.. ja musiałam donosić pokarm odciągnięty 30 min przed karmieniem planowanym , a od 14do 15 był czas by przyjść do maluszka poprzytulać karmić przebrać itp .. pampersy musiałam kupować, chusteczki krem itp. Jezu ile ja łez wylałam na tym korytarzu szpitalnym po wyjściu z oddziału to dramat. Tuż po porodzie na drugi dzień zaraz ponpionizacji pierwsze co to chciałam go zobaczyć to babeczki myślały że on tam zejdę bo ledwo nogami włóczyłam. Jak wyszłam do domu to jeździłam codziennie na godzinę do niego z odciągniętym pokarmem na kolejne karmienia. Tragedia ..
pamiętacie tą patuske z oddziału co leżała ze mną ? Ona jak wyszła ze szpitala to wyobraź sobie że do tej malutkiej w ogóle nie przychodziła? Lub przychodziła na 15-20 min .. serce się kraja jak widzę coś takiego .. ja chętnie bym ją przygarnęła do siebie, biedne maleństwo ..
tak więc my początki mieliśmy bardzo bolesne dlatego tak długo czas nie było mnie u was bo miałam totalne załamanie nerwowe psychiczne . Znikąd wsparcia nie miałam ..
To ja natomiast leżałam na oddziale, w sumie mała mialam za ścianą, z karmieniem dokładnie tak samo, trzeba było się określić czy karmimy piersia, odciągamy czy mm, no i ja też jako jedyna przychodziłam karmić w nocy. U małej mogłam być cały czas, nikt mnie nie wyganiał. Mąż przychodził o 8 rano i wychodził o 21 i w tym czasie też mógł chodzić ile razy chciał do małej, oczywiście zachowując wszelkie środki ostrożności. Dzieciaczków przez pobyt było najwięcej 3 w inkubatorkach, ale zdążyło się, że mała była sama przez 2 dni. Nie miała mierzonej glikemii przed każdym posiłkiem, ale miała kilkukrotnie sprawdzaną bo urodziła się z bardzo niską. -
Evvee27 wrote:Nie ma co współczuć aczkolwiek to boli , przywykłam i staram się być najlepszą mamą dla moich dzieci 💕
Mój ojciec to też choleryk i generalnie nie chce go znać, tak samo traktuje źle moją mamę , też ją poniża ogranicza i jest nadpobudliwy wręcz agresywny w stosunku do niej.
No naprawdę rola matki to ciągła walka i ciągłe doszukiwanie się czegoś tak jak właśnie napisałaś z tą intuicją , ja mam identycznie . Też usłyszałam w ośrodku zdrowia że powinnam przestać się doszukiwać i wyluzować bo to nic nie da . Ale powiem Ci z what ciutkę odpuściłam to widzę że mały jest spokojniejszy i bardziej uśmiechnięty . Jeśli chodzi o załamanie nerwowe to pierwszy raz byłam w takiej depresji. Potrafiłam płakać za każdym razem kiedy ktoś wspomniał k oliwierku albo nawet jak słuchałam ulubionej piosenki to potrafiłam się rozkleić bo jak ja mogę śpiewać i słuchać muzyk jak moje dziecko w szpitalu. Teraz akurat tak różnie, czasem dostaje takich złości że mogłabym uderzyć pięścią w ścianę jak mały zaczyna płakać a ja jestem bezsilna. Ze skrajności w skrajność. Piję melisę żeby się wyciszyć. Przed ciążą brałam leki na uspokojenie na noc najczęściej żeby spać tylko nie pamiętam nazwy
Poczekaj poczekaj my cię zmobilizujemy do prawka i będziesz śmigać, jeszcze umówimy się na spotkanie z OvuFriend i dojedziesz autem 😁
Jak ja rozumiem z atakiem złości. Jak mała ostatnio się darła wniebogłosy a ja byłam sama to musiałam w poduszkę wsadzić głowę i wrzasnąć w szlochu, bo już byłam tak psychicznie wyczerpana. Dzięki temu mogłam się wyładować i spokojniej do małej podejść. Dlatego dla mnie matki (takie które dbają o dzieci) to siłaczki i teraz zupełnie inaczej patrzę na moją mamę. Z większym podziwem.ONA:
PCOS, insulinooporność, drożne jajowody
💊 metformina + inozytol (Fertistim), 3-7 dc NAC, oleje: do owulacji z wiesiołka, po owulacji lniany
ON:
teratozoospermia, fragmentacja: 14%, USG ok
💊 Profertil, Fertistim, NAC, L-karnityna, wit. D 4000 j., koenzym Q10, wit. A + E
11.12.2023 ⏸️
08.2024 mała A. 👸🏻 🩷
-
Suprive wrote:To ja natomiast leżałam na oddziale, w sumie mała mialam za ścianą, z karmieniem dokładnie tak samo, trzeba było się określić czy karmimy piersia, odciągamy czy mm, no i ja też jako jedyna przychodziłam karmić w nocy. U małej mogłam być cały czas, nikt mnie nie wyganiał. Mąż przychodził o 8 rano i wychodził o 21 i w tym czasie też mógł chodzić ile razy chciał do małej, oczywiście zachowując wszelkie środki ostrożności. Dzieciaczków przez pobyt było najwięcej 3 w inkubatorkach, ale zdążyło się, że mała była sama przez 2 dni. Nie miała mierzonej glikemii przed każdym posiłkiem, ale miała kilkukrotnie sprawdzaną bo urodziła się z bardzo niską.
Tylko u nas jakieś głupie zasady .. odwiedziny od 14 do 17 miałyśmy tylko.
Strasznie dziwnie jest u nas , przez to mój mały nauczył się na butelce i muszę odciągać by mu dać .. co prawda przystawiałam go do piersi ale no wiadomo raz dziennie tylko ..
zazdroszczę że mogłyście tyle spędzać czasu z dzieciaczkami jak były w szpitalu. Najgorzej dla
Mnie było jak wyszłam już .. ledwo psychicznie to zniosłam -
enpe wrote:Jak ja rozumiem z atakiem złości. Jak mała ostatnio się darła wniebogłosy a ja byłam sama to musiałam w poduszkę wsadzić głowę i wrzasnąć w szlochu, bo już byłam tak psychicznie wyczerpana. Dzięki temu mogłam się wyładować i spokojniej do małej podejść. Dlatego dla mnie matki (takie które dbają o dzieci) to siłaczki i teraz zupełnie inaczej patrzę na moją mamę. Z większym podziwem.
Ja na moja niestety nie patrzę tak bo miała mnie młodo i generalnie babcia mnie wychowywała .. -
Evvee27 wrote:Ok tak , taka frustracja się pojawia , dla mnie najgorsze są noce tak naprawdę bo jak w dzień płacze to jakoś to ogarniam ale jestem mokrutka a w nocy, rozespana , zmęczona i ciemno i głucho , najgorzej !
Ja na moja niestety nie patrzę tak bo miała mnie młodo i generalnie babcia mnie wychowywała ..
U mnie w większości najgorsze są dni, bo mała jest od jakoś 2 tygodni nieodkładalna. Dosłownie wisi na mnie albo muszę z nią drzemać buzią i ciałem blisko. Inaczej ryk. No i ok jedna drzemka fajna bo i ja odeśpię nocne karmienie i zmienianie pieluchy. Ale reszta dnia totalnie do dupy, nic nie mogę zrobić, no nic 😫… Dzisiaj mała ryk jak odłożyłam zaspaną po karmieniu, ja byłam głodna bo tylko na śniadaniu byłam ok 7 rano i odgrzałam zupę. Jadłam wrzącą prawie, mam całe poparzone podniebienie i język , bo tak się spieszyłam z jedzeniem jak mała jadła. A chodziło o kolejną sesję wiszenia na cycku. Dramat.
No dobrze, że babcię masz cudowną ❤️Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 września, 13:52
ONA:
PCOS, insulinooporność, drożne jajowody
💊 metformina + inozytol (Fertistim), 3-7 dc NAC, oleje: do owulacji z wiesiołka, po owulacji lniany
ON:
teratozoospermia, fragmentacja: 14%, USG ok
💊 Profertil, Fertistim, NAC, L-karnityna, wit. D 4000 j., koenzym Q10, wit. A + E
11.12.2023 ⏸️
08.2024 mała A. 👸🏻 🩷
-
Evvee27 wrote:Jeny to
Tylko u nas jakieś głupie zasady .. odwiedziny od 14 do 17 miałyśmy tylko.
Strasznie dziwnie jest u nas , przez to mój mały nauczył się na butelce i muszę odciągać by mu dać .. co prawda przystawiałam go do piersi ale no wiadomo raz dziennie tylko ..
zazdroszczę że mogłyście tyle spędzać czasu z dzieciaczkami jak były w szpitalu. Najgorzej dla
Mnie było jak wyszłam już .. ledwo psychicznie to zniosłam
Masakra z tymi zasadami. Mnie co prawda po porodzie po 5 dniach wypuscili do domu, bo powiedzieli ze nie moga mnie trzymac 1,5 miesiaca. Ale gdy bylam na oddziale to moglam przychodzic do Oskara kiedy chcialam, nawet w nocy. Jedynie o 7 i 19 przez jakies pol h nie mozna bylo byc, bo wtedy polozne sie zmienialy i mialy raport i przekazywaly sobie informacje o dzieciaczkach, wiec zeby zaden rodzic nie slyszal o stanie zdrowia innych dzieci. A tak to przychodzilam tez co 3h przyniesc mu mleczko. Po wyjsciu do domu w teorii odwiedziny byly 13-18 ale mowily polozne, ze podobno w czerwcu prawo sie zmienilo i rodzic ma prawo byc ze swoim dzieckiem nawet 24 na dobe. Takze u nas nie bylo problemu z odwiedzinami. Zazwyczaj jezdzilismy do niego 12-18/19 i caly ten czas bylismy przy nim poczatkowo wkladajac rece do inkubatora i dotykajac go, a gdy juz mozna bylo kangurowac to robilismy to przez praktycznie caly czas odwiedzin z przerwami na jedzonko. Przyjezdzajac codziennie przywozilam tez moje mleko, a gdy zaczal miec mocny odruch ssania i panie przeszly na butelke to podczas odwiedzin gdy przychodzila pora karmienia to ja karmilam go piersia. Jemu od poczatku lepiej szlo z cycka niz z butli i tak juz zostalo, ze je tylko z piersi, a z butli wtedy gdy mnie nie ma i moj narzeczony go karmi.11.12 ⏸️
03.06 Synek na świecie 🥰 (28+5)