Sierpniowe mamy 2024
-
WIADOMOŚĆ
-
MumAgain wrote:Pewnie , że mogę pewne kwestie olać. Ale są takie których się nie da. Lekcje. Nauka. Zawieźć na tańce. Na korepetycje.
Obiad zjeść muszą. Często mąż wieczorem szykuje coś pod obiad na drugi dzień. A czasem muszę sama. Mąż sniadan nie jada. Rano wstaje. Szykuje dzieci do szkoły. Wyprawia i jedzie do pracy. Ja wtedy ogarniam Olka.
Bujaczek pomaga jeśli Olek jest w humorze. Znaczy odpowiednio najedzony, przebrany i w nastroju na sen.
Staram się ogarnąć dom wieczorami. Żeby na rano miecz porządek. Wtedy łatwiej.
Jakoś to będzie. Muszę mniej od siebie wymagać. Bo się zajadę
Rozumiem. Też właśnie wieczorami staram się coś poogarniać żeby ranek zacząć „na czysto”. Wiadomo, to co trzeba, to nie przeskoczysz. No ale tak jak piszesz, nie wymagaj od siebie za dużo, bo i tak bardzo dużo robisz ❤️. Pisałaś chyba też, że mąż bardzo lubi się tulić z Olusiem. Może też takie chwile wykorzystaj od czasu do czasu na dłuższy prysznic żeby troszkę ochłonąć? Ja odkąd urodziłam to prysznice są dla mnie też takie dość rytualne. Czuję, że zmywam z siebie trud dnia trochę 🤣.ONA:
PCOS, insulinooporność, drożne jajowody
💊 metformina + inozytol (Fertistim), 3-7 dc NAC, oleje: do owulacji z wiesiołka, po owulacji lniany
ON:
teratozoospermia, fragmentacja: 14%, USG ok
💊 Profertil, Fertistim, NAC, L-karnityna, wit. D 4000 j., koenzym Q10, wit. A + E
11.12.2023 ⏸️
08.2024 mała A. 👸🏻 🩷
-
enpe wrote:Rozumiem. Też właśnie wieczorami staram się coś poogarniać żeby ranek zacząć „na czysto”. Wiadomo, to co trzeba, to nie przeskoczysz. No ale tak jak piszesz, nie wymagaj od siebie za dużo, bo i tak bardzo dużo robisz ❤️. Pisałaś chyba też, że mąż bardzo lubi się tulić z Olusiem. Może też takie chwile wykorzystaj od czasu do czasu na dłuższy prysznic żeby troszkę ochłonąć? Ja odkąd urodziłam to prysznice są dla mnie też takie dość rytualne. Czuję, że zmywam z siebie trud dnia trochę 🤣.
Mąż uwielbia Olkiem się zajmować. W ogóle dziećmi. Ale wraca dość późno. Pracuje ciężko. I naprawdę pomaga ile jest w stanie. -
Dziewczyny tak w sumie ile śpią wasze dzieci? U nas dziś tak
Olek wstaje tak 8-9 . Aktywny jest tak max 1.5 godziny.
Potem spi ok godziny jeśli jest ok. Wstaje. Znowu jakieś 1.5 godziny. Wtedy zasypia na 3 godziny. Wstaje znowu jakieś 1 - 1.5 i potem tp już takie drzemki po 30 minut. A teraz zrobił kawał. I zasnal. Po jedzeniu. A kąpiel czeka.... -
enpe
Ja przy jednym, mieszkając w mieszkaniu, mąż w pracy od 8 do 18 tez wymiękalam. Teściowa przyjeżdżała ni „pomoc” ale teraz wiem ze robiła tylko gorzej tymi uwagami ze „o Boże płacze”, „o jeżu stęka” „czemu nie ma skarpetek?” „A na spacerze byłaś z Nią już?”…
Jednak pierwsze dziecko to wyzwanie. Strach. Teraz. Czy drugim mam tak ze skoro pierwsze przeżyło i ma się Ok to drugie tez da radę 😅… a jeżeli chodzi o gotowanie to żyliśmy na pudełkach. Sprzątanie? Nie było mowy, nawet kibla nie dawałam rady umyć. Pamietam ze przy rozszerzaniu diety dziewczyny pisały o jakiś owsiankaxh mufinkach a ja co? Dawałam córce banana i jogurt naturalny 😅 i do tego słoiczki. Ja się wysrac nie mogłam przy niej. Umyć się? Nie było mowy.
Z perspektywy czasu nysle ze strach mnie paraliżował. Ze nie mogę jej odłożyć i się wziąć za coś bo zaraz się obudzi. Nie mogę iść na spacer bo zaraz mleko muszę ściągnąć o 12:00:00…
Teraz syn jest spokojniejszy, przynajmniej na razie. Ale to dlatego ze ja jestem spokojna. Dzieci chłoną nasze emocje, nawet jak staramy się udawać ze jest Ok. One to czuja. Np. było tak ze mieli nam taras robić z kostki a okazało się ze nie mogą skuć betonu, ze im odpryskuje na okna strasznie, byliśmy z mężem źli, baliśmy się o okna, 6 h hałasują córka wróciła z przedszkola i od razu jęczy dupa płaczliwa my zdenerowowani ja na końcówce ciąży… podjęliśmy decyzje ze zmieniamy na płyty tarasowe bo one cieńsze, a córce humor wrócił…
A u Syna widać z karmieniem jak Mąż jest zdenerwowany to za Chiny go nie nakarmi. No nie da rady. Ja usiądę z Małym na spokojnie- to zje. Odwrotnie tez jak ja jestem zdenerwowana bo np widzę ze Za mało zjadł do tej pory to Ignas brzydko je…
MumAgain u nas dzisiaj np wstał 6.30. Aktywność 2 h i spanie 1,5 aktywnosc 2 h spanie 3,5 aktywnosc 2 h spanie 1,5 h aktywnosc 2 h i spanie na noc. Ale dzisiaj to wyjątkowo ułożony dzień.MumAgain, Asia2000, Mamma-mia, Emzet92, enpe lubią tę wiadomość
-
Papapatka wrote:enpe
Ja przy jednym, mieszkając w mieszkaniu, mąż w pracy od 8 do 18 tez wymiękalam. Teściowa przyjeżdżała ni „pomoc” ale teraz wiem ze robiła tylko gorzej tymi uwagami ze „o Boże płacze”, „o jeżu stęka” „czemu nie ma skarpetek?” „A na spacerze byłaś z Nią już?”…
Jednak pierwsze dziecko to wyzwanie. Strach. Teraz. Czy drugim mam tak ze skoro pierwsze przeżyło i ma się Ok to drugie tez da radę 😅… a jeżeli chodzi o gotowanie to żyliśmy na pudełkach. Sprzątanie? Nie było mowy, nawet kibla nie dawałam rady umyć. Pamietam ze przy rozszerzaniu diety dziewczyny pisały o jakiś owsiankaxh mufinkach a ja co? Dawałam córce banana i jogurt naturalny 😅 i do tego słoiczki. Ja się wysrac nie mogłam przy niej. Umyć się? Nie było mowy.
Z perspektywy czasu nysle ze strach mnie paraliżował. Ze nie mogę jej odłożyć i się wziąć za coś bo zaraz się obudzi. Nie mogę iść na spacer bo zaraz mleko muszę ściągnąć o 12:00:00…
Teraz syn jest spokojniejszy, przynajmniej na razie. Ale to dlatego ze ja jestem spokojna. Dzieci chłoną nasze emocje, nawet jak staramy się udawać ze jest Ok. One to czuja. Np. było tak ze mieli nam taras robić z kostki a okazało się ze nie mogą skuć betonu, ze im odpryskuje na okna strasznie, byliśmy z mężem źli, baliśmy się o okna, 6 h hałasują córka wróciła z przedszkola i od razu jęczy dupa płaczliwa my zdenerowowani ja na końcówce ciąży… podjęliśmy decyzje ze zmieniamy na płyty tarasowe bo one cieńsze, a córce humor wrócił…
A u Syna widać z karmieniem jak Mąż jest zdenerwowany to za Chiny go nie nakarmi. No nie da rady. Ja usiądę z Małym na spokojnie- to zje. Odwrotnie tez jak ja jestem zdenerwowana bo np widzę ze Za mało zjadł do tej pory to Ignas brzydko je…
MumAgain u nas dzisiaj np wstał 6.30. Aktywność 2 h i spanie 1,5 aktywnosc 2 h spanie 3,5 aktywnosc 2 h spanie 1,5 h aktywnosc 2 h i spanie na noc. Ale dzisiaj to wyjątkowo ułożony dzień.
No i u nas dziś jakieś swieto lasu.
Ja teraz z perspektywy czasu "doceniam " starsze dzieci jako niemowlaki. Oni razem wzięci nie dali mi tak popalić jak Oli sam. 🤣
Nie wiem , po niedzieli będę brała Olka i jeździła po koleżankach na kawki herbatki. Może się oderwę.
Miałam jedna. Mam nadal w sumie ale dowiedziałam się moment przed szczepieniem że nie szczepiła dziecka ani razu. A ma 1.5 roku. I ja teraz mam schizy że jak on coś złapie to Olkowi sprzeda , bo nie wyszczepiony i nie jeżdżę. 🫣 boję się. -
MumAgain wrote:Ale to naprawdę nie westia tego że ja leków nie chce. Ja nie mogę. Naprawdę nie mogę. Miałam 3 podejścia do leków.
Deprxolet. Dulsevia . Triticco. Pregabalina. Mobemid. Asertin. Dulofor. Sulpiryd. I jak tylko zaczęłam to po kilku dniach napad. Tak samo źle reaguje na leki przeciwbólowe typu tramadol. Dlatego tak się bałam tego fentanylu.
Mnie dobija zamknięcie w domu. Co z tego że wyjdę na spacer skoro dalej jestem sama że swoimi myślami.
Ja już nie wiem co robić.
Ja jestem osobą, która jak ma problem, to szuka zaraz rozwiązania, opcja A dopada, to lecę z tematem dalej BCD.... chyba bym się zaręczyła, jakbym czekała aż coś samo mnie. Także ciężko mi coś więcej w tym temacie napisać.
A co do Twojej odpowiedzi, to odnosiłam się do terapii, nie leków. Jestem zdania, że decyzje odnośnie leków podejmuje specjalista w porozumieniu z pacjentem. Natomiast decyzję odnośnie terapii moze podjąć każdy i żyjemy w takich czasach, że jest to dobrze dostępne. Nie chcesz jeździć - nie jeździj, zapisz się online. Sama. Pisałaś, ze Twój mąż się chętnie i dużo zajmuje małym, więc co stoi na przeszkodzie, zebys w ym czasie miała psychologa online? Albo możecie jechać razem, a on pójdzie z małym na spacer. Jakby to była wizytau dentysty to rozumiem, że bylaby taka możliwość.
Nie wiem, jakie masz podejście do sprawy, ale dla mnie te wizyty, nawet z małą, są "moim" czasem. Miałam np. napadowe lęki nocne, już nie mam.
To tyle ode mnie. Odpowiedz sama sobie, bo nam tłumaczyć się nie musisz -
Papapatka wrote:enpe
Ja przy jednym, mieszkając w mieszkaniu, mąż w pracy od 8 do 18 tez wymiękalam. Teściowa przyjeżdżała ni „pomoc” ale teraz wiem ze robiła tylko gorzej tymi uwagami ze „o Boże płacze”, „o jeżu stęka” „czemu nie ma skarpetek?” „A na spacerze byłaś z Nią już?”…
Jednak pierwsze dziecko to wyzwanie. Strach. Teraz. Czy drugim mam tak ze skoro pierwsze przeżyło i ma się Ok to drugie tez da radę 😅… a jeżeli chodzi o gotowanie to żyliśmy na pudełkach. Sprzątanie? Nie było mowy, nawet kibla nie dawałam rady umyć. Pamietam ze przy rozszerzaniu diety dziewczyny pisały o jakiś owsiankaxh mufinkach a ja co? Dawałam córce banana i jogurt naturalny 😅 i do tego słoiczki. Ja się wysrac nie mogłam przy niej. Umyć się? Nie było mowy.
Z perspektywy czasu nysle ze strach mnie paraliżował. Ze nie mogę jej odłożyć i się wziąć za coś bo zaraz się obudzi. Nie mogę iść na spacer bo zaraz mleko muszę ściągnąć o 12:00:00…
Teraz syn jest spokojniejszy, przynajmniej na razie. Ale to dlatego ze ja jestem spokojna. Dzieci chłoną nasze emocje, nawet jak staramy się udawać ze jest Ok. One to czuja. Np. było tak ze mieli nam taras robić z kostki a okazało się ze nie mogą skuć betonu, ze im odpryskuje na okna strasznie, byliśmy z mężem źli, baliśmy się o okna, 6 h hałasują córka wróciła z przedszkola i od razu jęczy dupa płaczliwa my zdenerowowani ja na końcówce ciąży… podjęliśmy decyzje ze zmieniamy na płyty tarasowe bo one cieńsze, a córce humor wrócił…
A u Syna widać z karmieniem jak Mąż jest zdenerwowany to za Chiny go nie nakarmi. No nie da rady. Ja usiądę z Małym na spokojnie- to zje. Odwrotnie tez jak ja jestem zdenerwowana bo np widzę ze Za mało zjadł do tej pory to Ignas brzydko je…
MumAgain u nas dzisiaj np wstał 6.30. Aktywność 2 h i spanie 1,5 aktywnosc 2 h spanie 3,5 aktywnosc 2 h spanie 1,5 h aktywnosc 2 h i spanie na noc. Ale dzisiaj to wyjątkowo ułożony dzień.
Ale to przychodzi z czasem i doświadczeniem. Przy 1 dziecku, na samym początku spakowanie malucha na spacer czy szczepienie wydaje się być wyprawą roku. 😅 A kilka miesięcy później już wychodzi się na luzie tak samo pierwsza kąpiel czy pierwsze karmienia piersią... Na starcie szykujesz się do tego jak do misji w kosmos, po czasie robisz to instynktownie, w każdej możliwej pozycji, na dworcu, w sklepie, w parku, wszędzie, gdzie trzeba. Z czasem człowiek przestaje się tak spinać o wszystko. Każda to ogarnie, tylko trzeba dać sobie czas, pozwolić na błędy, na robienie czegoś wolniej.
Co do rozszerzania diety, to powiem Wam, że z najmłodszym najmniej się starałam, a najlepiej je 😂 nie miałam już czasu tak cudować z tymi potrawami. Dostał bardzo różnorodne posiłki, ale nie było to wspinanie się na wyżyny kulinarne tworząc placuszki, babeczki i inne takie rzeczy. Nie miałam na to czasu. Przy 1 tak robiłam, przy 2 tak robiłam, a i tak jeden i drugi w okolicy 1,5 roku zaczęli bunt jedzeniowy i mogłam sobie wsadzić gdzieś to wszystko, bo zaczynała się akcja typu "sucha bułka, jablko i banan" jedzone na okrągło 🙈 a trzeci nie wszedł w ten etap, je pięknie do tej pory, bardzo różnorodnie, prawie wszystko to, co my. Także luzik, nie ma co się spinać 😊Papapatka lubi tę wiadomość
-
Moja lubi spać. Przy mamusi, ale lubi 😏 najdłuższa aktywność ma po wstaniu z nocy. Wtedy to tak do 1,5h może dociągnąć, chyba, że uzna, że za wcześnie wstała 😂 to ucina szybciej i chce iść spać. A pozostałe aktywności są krótsze, jeśli to od niej zależy. A jak jest tak, że ja potrzebuję jeszcze chwili, żeby coś zrobić i proszę starszaka czy męża, żeby ją przetrzymali te 15 min dłużej, to wytrzyma, chociaż patrzy za mną 😂
Od 2 dni wieczorem trudniej jej się usypia, coś jej dokucza, ale w nocy śpi bez problemu. -
Dokładnie jak pisze mamma-mia.
Trzeba przestawić czasem głowę i niestety nie da się wszystkiego zaplanować.
Wyjdę gdzieś i Mały będzie płakał? No to będzie, najwyżej nakarmię w drodze albo wrócę. A nóż widelec uda się wyjść i wrócić na spokojnie. Nie podejmując próby skazujemy się od razu na „przegrana”.
Ja czekam na opis rezonansu nogi, miałam robiony 20/10 i aż 5 tygodni czeka się na opis. A nie każdy ortopeda z płytki sam odczyta i zleci leczenie. Pisałam tu kiedyś ze w ciąży ta prawa noga mnie bardzo bolała, zwłaszcza w upał. Ale urodziłam i nadal po dużym chodzeniu boli. Robiłam usg żył, wyszło Ok ale lekarz powiedział ze mam „przerwane tkanki, coś dziwnego, ale to do ortopedy bo ja się nie znam”. Wiem na pewno ze mam uszkodzona łąkotkę w tym kolanie od 4 lat. Także czekam na opis rezonansu bo czasem ciężko mi chodzić, a gdzieś w tle ciagle czuje niewyraźnie ta nogę , zwłaszcza ze to dziwne miejsce bo pod piszczelem z przodu 😱 -
W sumie z tym spaniem to dobre pytanie. U nas zazwyczaj w dzień jest 1,5-2h aktywności i 30min-1h snu. Zdarza się też jedna dłuższa drzemka 1,5-2h. Za to dwa dni temu spał 3h jakos od 14-17 i później powiem Wam że noc była tragiczna. Wstawał co niecałe 3h, a normalnie jak zasypia o 20-21 to ma jedną pobudkę na karmienie około 4 i śpi później do 7-8.
Macie może do polecenia jakiś śpiworek do fotelika? Musze coś kupić, ale jest tak ogromny wybór, że nie wiem na co patrzeć.MumAgain lubi tę wiadomość
-
Mamma-mia wrote:W sumie podpowiedzialysmybxo robić, ale co z tym faktem dalej zrobisz, to już od Ciebie zależy
Ja jestem osobą, która jak ma problem, to szuka zaraz rozwiązania, opcja A dopada, to lecę z tematem dalej BCD.... chyba bym się zaręczyła, jakbym czekała aż coś samo mnie. Także ciężko mi coś więcej w tym temacie napisać.
A co do Twojej odpowiedzi, to odnosiłam się do terapii, nie leków. Jestem zdania, że decyzje odnośnie leków podejmuje specjalista w porozumieniu z pacjentem. Natomiast decyzję odnośnie terapii moze podjąć każdy i żyjemy w takich czasach, że jest to dobrze dostępne. Nie chcesz jeździć - nie jeździj, zapisz się online. Sama. Pisałaś, ze Twój mąż się chętnie i dużo zajmuje małym, więc co stoi na przeszkodzie, zebys w ym czasie miała psychologa online? Albo możecie jechać razem, a on pójdzie z małym na spacer. Jakby to była wizytau dentysty to rozumiem, że bylaby taka możliwość.
Nie wiem, jakie masz podejście do sprawy, ale dla mnie te wizyty, nawet z małą, są "moim" czasem. Miałam np. napadowe lęki nocne, już nie mam.
To tyle ode mnie. Odpowiedz sama sobie, bo nam tłumaczyć się nie musisz
Wiesz co? Z twojej perspektywy tak Ci się wydaje. Ale jednak biorąc pod uwagę ryzyko , że wezmę jakiś lek i dostanę napadu będąc sama z niemowlakiem , to nie wiem jakie mam pole do zastanowienia.
Życie jest takie jakie jest. Mąż pracuje, bo musi. Nie może zostać w domu. Zresztą sama wiesz najlepiej, bo musiałaś sama się zawieźć do szpitala.
A jaka mama przeszkodę w kwestii terapii? A taka że mąż średnio rozumie mój problem, żeby nie powiedzieć, że wcale. -
@mamma mia ja też musiałam sobie radzić. Mąż wyjechał za granicę kilka dni przed urodzeniem Maksa. Zostałam sama na ponad 5 tygodni. Z 4 dzieci. Mieszkam na malutkiej wsi. Jest 49 domów. Mam maliny. Musiałam sama ogarniać dzieci,dom i maliny. W naszym domu zawsze wszystko ja. Ja planuje zakupy, lekarze, rachunki, zakupy szkolne . No wsio ja. Mąż jedzie że mną na zakupy. Nosi dźwiga. Ale jednak myśleć muszę sama.
I Ty widać jesteś silniejsza. Bo ja po czasie pękłam. Jak moja mama zachorowała i padło podejrzenie raka , wtedy już wiedziałam, że padłam na kolana i nie podniosę się sama. Poszłam do psychiatry. Poszłam na terapie. Pomogło na tyle , że Poszłam do pracy. Zaraz po śmierci mamy.
W sumie od pierwszego podjerzenia czyli 11 maja mama żyła już tylko do 3 lipca. I najgorsze były te dni od środy do soboty. W środę powiedzieli nam że mamy przyjechać sie pożegnać, a w sobotę umarła. Te parę dni mnie zmiotło. Nigdy w życiu nie czułam się tak jak wtedy. Bezradna. Złamana. Bo oddałabym wszystko żeby jej pomóc, a nie mogłam.. I jakkolwiek to brzmi , to w momencie kiedy dostałam telefon, że umarła poczułam ulgę. Że to już koniec. Nie mogę już nic zrobić. A ona już nie cierpi.
A poza tym ja mam głupia wadę czyli brak sumienności. Ja nie przykładam się do brania leków. Zapominam.
Ale rozumiem was naprawdę, z ręką na sercu. Bo takie jojoczenie męczy. Nawet mnie sama męczy moje narzekanie.
Tylko ze macie rację. I ja zapisze się na terapię. A Mąż chce czy nie. Będzie musiał zostać z Olkiem. -
Bettti03 wrote:W sumie z tym spaniem to dobre pytanie. U nas zazwyczaj w dzień jest 1,5-2h aktywności i 30min-1h snu. Zdarza się też jedna dłuższa drzemka 1,5-2h. Za to dwa dni temu spał 3h jakos od 14-17 i później powiem Wam że noc była tragiczna. Wstawał co niecałe 3h, a normalnie jak zasypia o 20-21 to ma jedną pobudkę na karmienie około 4 i śpi później do 7-8.
Macie może do polecenia jakiś śpiworek do fotelika? Musze coś kupić, ale jest tak ogromny wybór, że nie wiem na co patrzeć.
Też szukam. Widziałam polecajke otulacza z Jukki. Ale zastanawiam się czy to będzie spoko, bo ładnie wygląda. Ciepły i porządny. Ale na rzepy... -
Bettti03 wrote:W sumie z tym spaniem to dobre pytanie. U nas zazwyczaj w dzień jest 1,5-2h aktywności i 30min-1h snu. Zdarza się też jedna dłuższa drzemka 1,5-2h. Za to dwa dni temu spał 3h jakos od 14-17 i później powiem Wam że noc była tragiczna. Wstawał co niecałe 3h, a normalnie jak zasypia o 20-21 to ma jedną pobudkę na karmienie około 4 i śpi później do 7-8.
Macie może do polecenia jakiś śpiworek do fotelika? Musze coś kupić, ale jest tak ogromny wybór, że nie wiem na co patrzeć. -
MumAgain wrote:Też szukam. Widziałam polecajke otulacza z Jukki. Ale zastanawiam się czy to będzie spoko, bo ładnie wygląda. Ciepły i porządny. Ale na rzepy...
-
https://jukki.pl/pl/p/Bawelniany-kocyk-otulacz-z-kapturem-do-fotelika-niemowlecego-Twinkle-Stars/6236?_gl=1*ood86x*_up*MQ..&gclid=Cj0KCQiAire5BhCNARIsAM53K1jxKuSJnh5o-gbUXiytUGdIGEaxDAlJFVcgBaRBC6SMiFZeVOtiUx8aAmo4EALw_wcB
O ten mamy tylko gładki i on jest cienki dość -
Pauli05 wrote:Mam z Jukki na rzep taki bawełniany jest spoko ale cienki dość raczej jesień wiosna, teraz właśnie coś trochę cieplejszego by się przydało
A no to lipa. A ja szukam ciepłego. Bo jednak jak zaśnie w aucie mi, to łatwiej zapiąć przy wyjmowaniu niż kurtkę zakładać.