STYCZNIOWE MAMUSIE 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
A mnie znowu dopadł lęk. Szczerze to trzyma mnie od paru dni, a dokładnie po przeczytaniu smutnego zakończenia Opolanki
Też widziałam serduszko w 6t5d (czyli w zeszły poniedziałek), kolejną wizytę mam dopiero 9 czerwca i teraz się zamartwiam czy na pewno zobaczę coś więcej. Strasznie się boję, że pójdę pełna nadziei jak Opolanka, a tam nic już nie będzie. Staram się oczywiście hamować i myśleć, że co ma być to będzie i bez znaczenia czy pójdę na wizytę za tydzień czy za dwa. Ale cały czas te myśli do mnie wracają. I co z tego, że nie ma u mnie żadnych niepokojących objawów? Ona też nie miała
nikaaa_87 lubi tę wiadomość
-
Ej, dziewczyny, więcej optymizmu:) Wiem, że to trudne, ale skoro mi się udaje, to wy też go z siebie wykrzesacie;) Ja zawsze do większości spraw podchodzę bardzo ostrożnie, zakładam dziesiątki najgorszych scenariuszy, ale teraz sprawa jest zbyt ważna, żeby się zadręczać czarnymi myślami. Mój progesteron w trzech kolejnych badaniach wynosił 22.4, 13.0, 10.2, więc teoretycznie powinnam siedziec i calymi dniami się martwić
Ale przecież nic mi to nie da, dostałam leki, one dzialają i musi być dobrze. No i jednak większość ciąż kończy się dobrze, i ja zakladam że u mnie też tak będzie.
merida17 lubi tę wiadomość
Starania od 10.2015.
Dzieciątko 20/21.06.2016, 10tc. [*]
jesień 2017 2x IUI- odwołane, słabe nasienie
kwiecień 2019- start ivf, krotki protokół
7.05 transfer blastki 4AA😢
7.08 crio blastki😢
30.08 histeroskopia-zrosty (usunięte), mięśniak, dwurożność/przegroda, stan zapalny
12.2019-histero/laparo (usunięcie przegrody)
15.09.2020 transfer, beta rosła, pusty pęcherzyk ciążowy😢
2 ❄❄ -
Ja bardzo chciałabym rodzić naturalnie. Z synkiem się udało i fakt było ciężko i długo bo 16h, ale później czułam się rewelacyjnie. Po 2h to już sama chodziłam i nosiłam Malutkiego na rękach. Mój mąż był przy mnie cały czas i nie wyobrażam sobie, że mogłoby go nie być. Był dla mnie ogromnym wsparciem, dla niego też było to niesamowite przeżycie. Jeszcze bardziej nas zbliżyło, teraz też chcę być. Myślałam, że to bajki z tym, że się zapomina ból, ale jak mi położyli Alka na piersi to w sekundę zapomniałam o tych 16h. Jedyne o czym myślałam, to o tym, że jest najcudowniejszy, śliczny i że to najpiękniejsza moment w moim życiu. Te 2h, które leżał na mojej piersi minęły jak 15 min i były niezapomnianym przeżyciem. Nie wyobrażam sobie, że mogliby mi go tylko pokazać i zabrać. Fakt, że warunki w szpitalu były super, na położną też trafiłam bardzo sympatyczną i pomocną, a przede wszystkim znającą się na rzeczy. CC się boję, tego że nie będę mogła się zajmować swoimi dziećmi, jednak to operacja, jeśli będą wskazania to oczywiście, ale sama się nie zdecyduję. Podziwiam Was za odwagę
merida17, angelstw lubią tę wiadomość
-
Wszamanka, mój progesteron na początku był lekko poniżej normy, a potem spadł do ok. 13. Po tygodniu wzrósł do poziomu z początku. Co prawda, dalej jest lekko poniżej normy, ale za to widzę postęp. Poza tym biorę dupka 3x1, więc chyba nie będzie najgorzej. Mimo to cały czas zamartwiam się strasznie, tym bardziej, że nie widziałam jeszcze nawet zarodka. Widać było tylko pęcherzyk. Wczoraj zrobiłam sobie betę. Przyrosła do ponad 20 tys., więc mam nadzieję, że w tym tygodniu zobaczę fasolka, a może nawet będzie już serduszko
Jeszcze w dodatku zazdroszczę Wam wszystkich tych objawównawet mdłości, bo ja poza uczuciem zimna (nawet dzisiaj) nie czuję, że jetem w ciąży. Chociaż nie wiem, czy uczucie zimna to w ogóle jest objaw ciąży
Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 maja 2016, 18:46
-
Dziewczyny zazdroszczę Wam takich wzruszajacych wspomnień z porodów naturalnych. To prawda że po cc długo dochodzi się do siebie, 12h obowiązkowego leżenie aż ďo pionizacji a z synkiem zobaczyłam się prawie po 24h a i tak nie byłam w stanie nim się w nocy opiekować. Dla mnie to było okropnie dołujace i tylko pogłębilo problemy z laktacja. Ale rodziłam po terminie z podejrzeniem zamartwicy płodu, przewozono mnie między szpitalami jak jakieś zgnile jajo. I po tym wszystkim mam taką blokadę w psychice ze w grę i tak wchodzi tylko i wyłącznie cc przed terminem z lekarzem do którego będę chodzić całą ciążę i będę mieć zaufanie.
Ale jestem pełna podziwu dla dziewczyn rodzących siłami natury bo ja już miałam prawie pełne rozwarcie i mega skurcze jak mnie zbierano na cc i ból był niedoopisania. -
Sweet_CupCake wrote:Ale jestem pełna podziwu dla dziewczyn rodzących siłami natury bo ja już miałam prawie pełne rozwarcie i mega skurcze jak mnie zbierano na cc i ból był niedoopisania.
Fakt ból jest i to nie mały, choć powiem szczerze że gdy doszłam już do 10cm rozwarcia to parte bóle mnie nie bolały w ogólewtedy pomimo cholernego zmęczenia wiedziałam że muszę dać z siebie milion procent i to była właściwa praca na porodówce
odnośnie bólu...mam porównanie jak cholernie boli poród martwego dzieciątka pomimo że rozwarcie musiało osiągnąć tylko 4cm ból był stokroć większy niż kiedy rodziłam Jasia...
wtedy boli wszystko, ciało, serce, dusza, mózg...każdy włos na głowie boli kiedy wiesz że rodzisz martwe dziecko. -
Ja miałam cc. Od poczatku do konca byl ze mną mąż. Wyciągneli małą. Pokazali nam. Zabrali na 15 minut. Mnie szyli. Po 15 minutach dali mężowi. On cały czas obok mnie. Jak skonczyli to ja dziecko na rece i tak zawiezli mnie na sale. Dziecka nie zabierali
-
Myszk@ wrote:Hej dziewczyny, nieśmiało chciałabym do Was dołączyć, wg belly termin mam na 28 stycznia.
Prawie wszystkie macie jakieś objawy, a ja poza brakiem @, potwornie bolesnymi piersiami i zasypianiem o 21 nie mam w ogóle objawów. Strasznie się boję, czy wszystko jest OK, w poniedziałek idę do ginekologa, pewnie za wcześnie bo to będzie 5t 4d ciąży.
Chciałabym aby ten 15 cs okazał się być tym szczęśliwym
witaj wśród nasobjawy które opisujesz są typowo ciążowe
więc spokojnie, uszy w górę i czekamy na wizytę
u mnie na wizycie 5t1d był ładny pęcherzyk ciążowy z pęcherzykiem żółtkowym i polem zarodkowym
także coś na pewno zobaczysz
-
Gochta wrote:Dziewczyny nie wytrzymałam. Pojechaliśmy wczoraj do szpitala sprawdzić czy wszystko ok. Widzialam serduszko! Odetchnęłam
pięknie!!ach zazdroszczę Wam tych
i już się nie mogę doczekać swojego
-
A macie tylko mdłości czy wymiotujecie? Mnie tylko strasznie muli, ale nie wymiotuję. Czuję się cały czas jak po zjedzeniu kebaba z frytkami, który byłby nie pierwszej świeżości. Na kolację natomiast na samą myśl o czymś innym niż mleko+owoce+biszkopty boli mnie żołądek.
-
nick nieaktualny