Styczniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
U nas po 4 miesiącu dostała 3 dni marchew, potem 2 dni zupkę ziemniak marchew pasternak, potem dostała kataru więc odpuściliśmy rozszerzanie diety. Przez te 5 dni jej kiepsko szło jedzenie tego.
Teraz kiedy katar jej przeszedł ruszyliśmy znowu, 2 dni marchewka, 3 dni zupka marchewka, ziemniak, seler i dzisiaj marchewkowa z ryżem. Ale za dużo tej marchewki bo już ma problem ze zrobieniem kupki.
Jeszcze jutro marchewkowa z ryżem bo mi zostało a potem pewnie brokuł, dynia. Potem owoce, jabłko gruszka może śliwka suszona.
I tak zleci i będzie można już zupki z mięskiem.
Teraz przy tym drugim podejściu wchodzi jej elegancko, otwiera buźkę pięknie, daję na razie 1/3 małego słoiczka mimo że pewnie zjadła by więcej. -
nick nieaktualnyA my na weselu. Dzieciaki dały rade. Grześ szalał Kubuś grzeczny. Nawet spał na sali chyba 3h. Ale kolo 22 juz dzieciaki zabrałam z tego chałasu.
U mnie okres sie konczy i problemy z karmieniem też e związku z tym. Strasznie to męczące...Megiiii lubi tę wiadomość
-
Hej
U nas noc średnia, mały ma zatkany nosek, położyłam mu koc pod materac, żeby miał wyżej główkę, a i tak źle mu się oddychalo.
A co do rozszerzania diety, to planuje zacząć od marchewki i ziemniaka, potem jabłko i banan. Marchewkę, pietruszkę i buraczki posialam w ogródku, to będę miała swoje.
Teraz już podaje sinlac, 1 miarka zageszczam mleko 2 razy dziennie, bo słabo przybieral i sinlac jest słodki, to pepti lepiej smakuje.Karol 1.09.2010
Gosia 21.11.2012
Wojtek 21.12.2017 -
U nas narazie odpukac bez chorób.Adam miał katar straszny ze dwa tygodnie temu ale trwał bardzo krótko bo nie caly tydzień.
Jedziemy zaraz do teściów i do kościoła.Dietę też zaczniemy od marchewki ale po 6 msc.Narazie kp wystarcza mu więc nie ma co się spieszyć. -
Kroko pomyślałam tak o twojej Zuzi ze może warto by było pojechać do sanatorium jak choruje często.Teraz jednak myślę ze to zły pomysł.Moja szwagierka właśnie pojechała sama ze swoją 4 letnia córka która ma wieczny katar i z synkiem 9msc.Nie miną tydzień jak tam są a dzieci i ona zalapali ostra jelitowke...
-
Sylwia to super, że się udało.
Dziewczyny jelitówka teraz zbiera żniwo. Wczoraj spotkaliśmy męża koleżankę z podstawówki i u niej wszyscy chorowali teraz. Wczoraj też mama dzwoniła do mnie z wiadomością, że była chora i chyba z pół rodziny też. Mam nadzieję, że nas ominie.
U nas wczoraj cały dzień beczenia przy cycku. Przynajmniej śniadanie zjadł dziś ładnie.
Dużo zdrowia dla zakatarzonych
-
Noc z dupy... mały o 3 obudził się na karmienie i miał mega zaszczanego pampersa. Poprosiłam męża o zmianę, bo samej tak mi się chciało siku, że bym po prostu już nie dała rady wytrzymać. Nie wiem jak on zmienia te pieluchy w nocy, ale Filip się rozbudził na kolejne 1,5h!!! Usnęłam przed 5, a o 5:35 Filip już wstał
Położyłam go pod karuzele i poszłam się ogarnąć (w nadziei, że za chwilę dziecko się zmęczy i dośpię), wracam, a dzieckiem zajmuje się tatuś, bo dziecko krzyczało. I nagle mąż do mnie z tekstem "Weź go, bo ja muszę dospać". No żesz ja pie*dole!
Największy pokrzywdzony? Oczywiście tatuś, bo on idzie do pracy! A ja cały dzień tylko paznokcie pewnie malujęWiadomość wyedytowana przez autora: 21 maja 2018, 06:53
-
calza wrote:Noc z dupy... mały o 3 obudził się na karmienie i miał mega zaszczanego pampersa. Poprosiłam męża o zmianę, bo samej tak mi się chciało siku, że bym po prostu już nie dała rady wytrzymać. Nie wiem jak on zmienia te pieluchy w nocy, ale Filip się rozbudził na kolejne 1,5h!!! Usnęłam przed 5, a o 5:35 Filip już wstał
Położyłam go pod karuzele i poszłam się ogarnąć (w nadziei, że za chwilę dziecko się zmęczy i dośpię), wracam, a dzieckiem zajmuje się tatuś, bo dziecko krzyczało. I nagle mąż do mnie z tekstem "Weź go, bo ja muszę dospać". No żesz ja pie*dole!
Największy pokrzywdzony? Oczywiście tatuś, bo on idzie do pracy! A ja cały dzień tylko paznokcie pewnie maluję
O taak. Znam to doskonale. Tatuś najbardziej pokrzywdzony. My w domu przecież odpoczywamy, nie? To ciągłe wakacje przecież są. U mnie to jest jeszcze tak, że po pracy zajmie się nim 30 minut i potem leci tekst „Dobra, TERAZ mamusia się Tobą zajmie. Tatuś musi odpocząć”. Mówi to zawsze w takim sensie jakby chciał, żeby go po rękach całowała i ukłony waliła, bo on dał mi 30 minut oddechu. No po prostu niesamowite, zająć się synem pół godziny. Nie wiem, chyba jakiś medal mu kupię czy coś. -
Mój mąż z kolei nie ma teraz wyjścia i zajmuje się malutką... ja od poprzedniej niedzieli nie mogłam wstawać siedzieć ani chodzić, o noszeniu dziecka nie wspominając, bo coś chyba naciągnęłam w okolicach krzyża, mięśnie się zblokowały i normalnie paraliż, ból jak cholera przy najmniejszym ruchu, poród przy tym to pikuś. W czwartek już nie wytrzymałam i poszłam do rodzinnego, a z tej wizyty chyba przywlokłam jakieś gówno, bo zaraz się pojawiła gorączka, a teraz kaszel jak przy zapaleniu oskrzeli, więc w ogóle powinnam się trzymać z daleka od dziecka, a serce mi pęka
-
Mój mąż pomaga mi dużo.On jest taki ze jakbym go poprosiła aby wstawal do Adama o 5 to by wstał.Jednak zwyczajnie mi jest męża szkoda budzić bo on 6.30 wstaje i idzie do naprawdę ciężkiej pracy.Ja z małym koło 8-9 jeszcze się kładę.Mąż i tak sam ogarnia starsza do przedszkola i ją wozi.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 maja 2018, 07:50
Krokodylica, Megiiii lubią tę wiadomość
-
Mania1085 wrote:DZiewczyny ja zaczynam opadać z sił. Młoda już na dobre zaczęła się budzić o 4 rano....W dziń spi teraz ok 20 min rano i po spacerze tez ok 30 minut... Ja w ogóle nie jestem w stanie za bardzo cokolwiek ogarnąć w domu...Fakt na spacerach spokojna, ale ile można być poza domem. Miałam nosidło close caboo to tego nie lubiła i sprzedałam to w cholerę. Na rękach też zbytnio nie lubi. Trzeba cały czas przy niej siedzieć i pokazywać zabawki... Tylko rano bawi się sama albo pałąkiem albo karuzelą....jestem załamana
Nie wiem , ,moż ejak przejdziemy na butlę t będzie spała w dzień...albo chociaż dłużej rano to mogłabym coś ogarnąć...ale tego też nie wiem bo moje melko z butli nie jest akceptowane -
Mój też dużo pomaga. Nie mogę narzekać. Przychodzi z pracy po 12 h i też zajmie się jednym bądź drugim. Przewoja, nosi, zabawia, podaj mi go w nocy albo przynosi wodę więc też się rozbudza. Moim zdaniem to jest jego obowiązek, bo to nasze wspólne dziecko. Od początku z Zuzia go tak uczyłam że ma pomagać i tyle. Nie wiem jak jest u Was ale największy błąd jaki popełniają mamusie to to, że albo nie wołają męża o pomoc udając że świetnie sobie same radzą albo nawet odrzucając pomoc męża twierdząc że zrobią to lepiej. A kończy się to tak, że potem potrzebuja pomocy ale mąż się przyzwyczaił i już się buntuje:( także polecam angażować do pomocy
Greetta, makasa, Polaj lubią tę wiadomość
-
Mój też wstaje o 5 do pracy wraca po 17 i jest praca fizyczna Ale cóż no ja tez nie leżę więc nie ma że biedny ojoj bp pracuje trudno wiedział jak jest z małym dzieckiem więc się zajmuje. Tyle dobrze że nasz potworek śpi bardzo dobrze, wstajemy raz lub wcale. Dzisiaj pospała od 19-4.30 po czym zjadła i 4.40 już spała znowu. Za to po 7 już była pobudka
-
Ja nie mogę narzekać, bo mi mąż bardzo dużo pomaga przy małym. Jak wraca z pracy to pierwsze co to prosi bym udała małego, bo sam za nim bardzo tęskni i chce się nim opiekować. Problem zawsze jest w nocy... Ja w nocy to nawet nie lubię go prosić o pomoc, bo zanim on wstanie czy przyniesie czy cokolwiek to ja już zdążę to zrobić 10 razy szybciej. Typowu facet - zanim się obudzi i ogarnie co ma zrobić to mija tyle czasu, że albo dzieciak się już rozbudzi albo ja zdążę wrócić z z toalety. Ostatnio też nie budzę to często w nocy, bo jest przed urlopem i wiem że kwiecień i maj były dla niego super męczącymi miesiącami w pracy. Widzę po nim, że już po prostu ledwo zipie, byle do urlopu, ale dzisiaj mi strasznie to wkurzyło z rana, że on musiał jeszcze do spać, bo to ja w nocy byłam obudzona przez półtorej godziny a nie on i to ja wstałam o 5:35 żeby ogarnąć dzieciaka. OK wykąpałam się i ogarnęłam na szybkość i zajęło mi to góra 10 minut. Nie powiem, bo w weekendy on go często bierze rano i idzie do drugiego pokoju żebym ja mogła się w końcu wyspać, ale niestety często też robi tak, że przychodzi i mi go daję na zasadzie 'On chce się pobawić z tobą' albo 'chyba chce cyca". Ja mu tłumaczę, że nie każdy problem można rozwiązać cycem i musi to zrozumieć, że jak dziecko płacze to może po prostu się nudzi lub chce zmienić pozycję.
Smutna prawda jest taka, że on widzi jak ciężko jest opiekować się dzieckiem jak sam się musi nim zająć. A codziennie obiad, zakupy, posprzątane domu? Przecież 'siedząc w domu' też to robimy! -
Mój też mi pomaga i też trochę nie ma wyboru, bo pacy jeszcze nie znalazł. A prawda jest taka, że z grupą nie jest wcale tak łatwo, choć niby podobno jest tyle pracy dla takich ludzi. Wszędzie wymagają orzeczenia, a warunki gorsze i cięższe, niż dla zdrowych osób.
Mąż lubi się z małym bawić, nosić, pokazywać różne rzeczy, wychodzić na spacer, pomaga go kąpać, ale jest totalnie anty jeśli chodzi o przebieranie. Nie potrafi i boi się, więc ja od początku to robię. On twierdzi, że jak mały będzie chodził normalnie ubrany, czyli w bluzę i spodnie to wtedy będzie go ubierał. A Dawid płacze przy przekładaniu czegokolwiek przez głowę i to jest już wielki problem. Mąż najchętniej przeciąłby pod szyją, żeby dziecko nie musiało się męczyć
W nocy też nie wstaje, bo i tak go nie przebiera, a ja muszę nakarmić cycem. Wcześniej jak Dawid wstawał co 2 godziny to mi jednak trochę pomagał i chodził jak zombie. Faceci....
-
Dziewczyny, współczuję niewspółpracujących męzów- szczególnie przy dwójce dzieci.
Z moim nigdy nie było problemu. Ogarnia starsza, odwozi do przedszkola, przywozi, ubiera, kąpie i cała reszta. To samo z młodszym. Zawsze dzielimy się tak, że popołudniami ja zajmuje się jednym, on drugim. Jak siedzę z dwójką w domu to ciągle dzwoni pytać czy daję radę . A jak już jest w domu- koło 16, to mówi żebym sobie gdzieś wyszła, zamknęła się w sypialni z książką czy coś takiego. Nigdy się nie skarży i jest naprawdę dużym wsparciem. Teraz na wygnaniu spędził z młodym 9 dni. Ale od od początku bardzo dużo czasu poświecał Ali, dlatego byłam pewna że z Wojtkiem też tak będzie.
w weekendy gotujemy na zmianę, często bierze dzieciaki na krótki spacer zeby mogła spokojnie się wyszykować i ruszamy gdzieś dalej.
I dla mnie to jest zupełnie normalne, może dlatego że mój tata był taki sam .
Wiadomo że w sytuacjach kryzysowych, szczególnie u starszej córy, to głownie mama. Trzeba utulić, pocieszyć, pogadać. Ale na szczęście takie sytuacje kiedy potrzebuje tylko mnie są rzadkością, więc podział obowiązków może być sprawiedliwyana167, Megiiii, makasa, Krokodylica lubią tę wiadomość