Styczniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
U nas po pneumokokach dwa dni spał a na trzeci po szczepieniu dopiero pojawiła się temp.Fakt jednorazowo tylko ale widać ze nie ma reguły.U nas po każdym szczepieniu lekarz ostrzega o ewentualnej temp. i zaleca podawać coś na zbicie.Kroko może zadzwoń do przychodni i podpytaj jak się niepokoisz?u mnie przez tel nawet z pediatrą mogę porozmawiać i dopytać.
Nie wiem czy mój Adam będzie pełzał...on teraz trenuje na kolanach odrazu przesuwać się do przodu.Rece mu zostają i leci na brode ale nogi już ogarnia że trzeba przesunąć...ćwiczy dużo i tez duzo spi chyba z tego wysiłkuKrokodylica lubi tę wiadomość
-
Mania1085 wrote:Kroko, nam zawsze pediatra po każdym szczepieniu trąbi, że może być gorączka...Ale nigdy nie mówiła jak długo.
Ja zadzwoniłabym do przychodni i podpytała. I może lepiej pokazać Łucje lekarzowi, zważywszy na fakt, że zaraz weekend.
Miejmy nadzieję, że gorączka zaraz minie.
Właśnie rano wpadłam na ten sam pomysł i zadzwoniłam i pani powiedziała że pasuje żeby lekarz ją zobaczył i nas zapisała. -
Dzięki Stere. Ja tak myślałam o wyjęciu tej rączki, ale w takim razie zamontuje znowu pasy, bo nie były mi potrzebne, ale u nas są takie krawężniki głupie, że mały zjeżdża na nich. W ogóle nie wiem jak ktoś mógł wpaść na tak głupi pomysł i coś takiego zrobić w miejscu, gdzie mnóstwo ludzi jeździ rowerami i wózkami.
-
Megii.... ja mam tu raj wozkowy... chodniki, sciezki rowerowe, podjazdy i zjazdy z chodnikow a nie tylko obnizone krawezniki lub ulice uniesione do wysokosci chodnikow w miejscach przejsc, w sklepach windy i schody ruchome lub podjazdy... jedyne schody ktore musze pokonywac to te w domu i musze przyznac ze na razie nie spotkalam sie z problemem wjazdu wozkiem gdziekolwiek...
Lilly123, ana167, Megiiii lubią tę wiadomość
https://www.maluchy.pl/li-73368.png -
Kroko i jak po wizycie? Mam nadzieję, że wszystko ok. U nas też była gorączka, w sumie pierwszy raz po szczepieniu. Dzisiaj na wszelki wypadek nie wychodzę, gdyby miało nas coś zaskoczyć. Szkoda, bo pogodna idealna, tzn zimno, ale przy takiej Ola najlepiej śpi.♀️- 01.2018
♂️ - 05.2023 -
Ana... w starych kamienicach duzych miast tez nie ma wind a schody sa waziutkie i strome... przy przeprowadzkach ludzie nie sa w stanie wyniesc lozka czy szafy i musza to robic przez okno, nawet jak mieszkanie jest na 3 pietrze... jak czlowiek widzi auto z takim koszem jak strazacy maja to wiadomo ze przeprowadzka ...takze to zalezy gdzie sie moeszka...
...ja akurat na wsi, duzej wsi, z tramwajem, Ikea, basenami, oddzialem ratunkowym i innymi dogodnosciami ale ta wioska zaczela sie rozbudowywac zupelnie niedawno...
Zawsze mnie jednak zadziwia ze okna w blokach, szeregowcach czy domach otwieraja sie na zewnatrz i zazwyczaj tylko z jednaj strony takze umycie ich to albo zakup drabiny albo wynajecie ludzi - to akurat bardzo popularne jest. W blokach to nawet specjalne windy zewnetrzne sa do mycia okien - paranoja
https://www.maluchy.pl/li-73368.png -
stere wrote:Megii.... ja mam tu raj wozkowy... chodniki, sciezki rowerowe, podjazdy i zjazdy z chodnikow a nie tylko obnizone krawezniki lub ulice uniesione do wysokosci chodnikow w miejscach przejsc, w sklepach windy i schody ruchome lub podjazdy... jedyne schody ktore musze pokonywac to te w domu i musze przyznac ze na razie nie spotkalam sie z problemem wjazdu wozkiem gdziekolwiek...
Pozazdrościć -
Lilly123 wrote:Kroko i jak po wizycie? Mam nadzieję, że wszystko ok. U nas też była gorączka, w sumie pierwszy raz po szczepieniu. Dzisiaj na wszelki wypadek nie wychodzę, gdyby miało nas coś zaskoczyć. Szkoda, bo pogodna idealna, tzn zimno, ale przy takiej Ola najlepiej śpi.
Dr stwierdziła że to nie po szczepieniu tylko jakaś infekcja bo Młoda mi wczoraj 3 razy zwymiotowała.
No nie wiem zobaczymy, dzisiaj już nie wymiotowała i o 8 rano dostała przeciwgorączkowy i póki co gorączka nie wróciła.
Także okaże się.Lilly123 lubi tę wiadomość
-
Stere dokładnie. Ja mieszkam w takiej kamienicy i mam dokładnie taką sytuację, o której piszesz. Mieszkanie niby tanie w wynajmie, ale można by tu robić wieczne remonty. A wnoszenie i znoszenie wózka, i dziecka to koszmar. Bieganie na 3 razy. Na dole szkoda zostawiać i w sumie nawet nie ma gdzie.
Jak tylko mąż dostanie pracę, to trzeba będzie coś pomyśleć, bo nie wyobrażam sobie tego wszystkiego targać po naszych mega stromych schodach z moimi problemami neurologicznymi.
Kroko to ciekawe, że to się zbiegło. To w sumie zaszczepili ją, jak już była chora. To dobrze, że nic poważniejszego.
A Dawid od czasu ostatniego antybiotyku bardzo nam ulewa. Na razie to obserwuję, jak nie przejdzie to też zgłoszę się do lekarza.
Co do spacerówki, to zamontowałam dziś pasy i one już się Dawidowi nie spodobały, bo zabierają sporo miejsca i jakieś takie na styk. Dziwne, że takie krótkie.
Mały był dziś mega marudny. Nic mu się ni podobało i ciągle płakał. Pomyślałam o spacerze.
Z racji sporego wiatru wsadziłam go dziś do gondoli i o dziwo całą podróż przespał, jak nigdy. Obudził się z rykiem na cyca, nakarmiłam na ławce i znowu lulu.
-
Mi się wydaje że to od szczepienia ta gorączka.
A że zwymiotowała 3 razy wczoraj to inna sprawa.
Zresztą co by to nie było grunt że dzisiaj jest lepiej. O 8 rano dostała ostatni raz syrop przeciwgorączkowy i póki co gorączka nie wróciła. Wymiotow też już dzisiaj nie było więc oby tak dalej.Megiiii, Polaj, makasa lubią tę wiadomość
-
A ja Dziewczyny jakiegoś mega doła załapałam. Od wczoraj chce mi się ryczeć.
Wczoraj byłam u swojego gina zrobić cytologię, bo po porodzie jeszcze nie miałam. I generalnie jak byłam w gabinecie to mi się przypomniały wizyty ciążowe i tak jakoś smutno mi się zrobiło. I teraz czuje się jak kilka dni po porodzie. I jeszcze taka głupia sytruacja. Mój gin jest naprawdę spoko i oboje z mężem jesteśmy mu bardzo wdzięczni, bo sporo dla nas zrobił zarówno w czasie ciązy jak i przed...jak i sam wykonał cc.
No i kiedy wczoraj byłam to chciałam zapłacić. Wizyta kosztuje 150 pln więć mówię do doktora: "150 złotych?", a tu lekarz mówi 'z cytologią 200 pani Ewelinko" Byłam zdziwiona, bo w ciązy nie skasował mnie za cytologię. Więc powiedziałam "a ...bo w ciązy chyba nie płaciłam...?'' na co doktor "bo była pani w ciąży"
I nie mam nic do tego, że za cytologię trzeba płacić, ale jakoś tak mi się głupio zrobiło, że jak byłam w ciązy to przywileje, a teraz szara rzeczywistość Wiem, ż eto bez sensu, ale jednak...jakaś taka słaba psychicznie jestem po tym porodzie... -
A my mamy jakiś taki inny ten dzień. Ola dzisiaj turlała się na kocyku raz na plecki, raz na brzuszek i tak kilka razy, a później na kanapie dałam jej palce do przytrzymania i skubana potrafi się podciągnąc aż do siadu ale tylko na kanapie jej to wychodzi. Nie śpi gdzieś od 15, leży i nic. A chciałam ja położyć o 20 żeby mieć więcej czasu wieczorem.. muszę jeszcze zrobić tiramisu na dzień ojca.
Ja mam doła z innego powodu już poruszanego. Myślałam, że będziemy jakąś bardziej nowoczesną familią, a k*wa ja wszystko robie. Ja już to dziecko nosze czasami jak worek kartofli pod pachą, już nawet potrafie przygotować jej kąpiel jedną ręką, gotuje, sprzątam. A jaśnie pan ma czas na swoje rowerki. Nie mam nic do rowerów, niech jeździ, ale niech też zajmuje się małą, bo ja nie mam kompletnie żadnej odskoczni. Ostatnio w karpaczu, tyle co Wam napisałam o moich planach górskich, poszliśmy na obiad, dałam mu małą na ręce bo potrzebowałam siku. Zostawiłam ich oboje uśmiechniętych, a jak wróciłam okazało się, że mała zaczęła się coraz bardziej nerwowo rozglądać, potem była smutna, a na koniec już zabierała się do ryków. Jak mnie zobaczyła, zaczęła się śmiać w głos i była tak szczęśliwa jakby mnie tydzień nie widziała. Widać, że do mnie bardziej się śmieje, na co mąż mówi "dzidziuś mnie nie lubi". Mowię mu, że lubi, ale w duchu myślę "a czego ty się spodziewasz jak po prawie 5 miesiącach pytasz mnie czy dobrze założyłeś pieluche". Kiedyś gotował obiady jak był w domu, ale teraz dałam sobie spokój bo jadaliśmy ten obiad o 19, to już wole sama to ogarnąć i jeść o normalnej porze. Najbardziej mnie wnerwia, jak ma wolne i teoretycznie powinien być w domu to i tak go nie ma, bo wiecznie ma coś do załatwienia. A co do teściów, są spoko, ale przydałby się bufor bezpieczństwa 500 km - choć bardziej nie ze względu na nich, ale na męża, żeby do nich wiecznie nie jeździł. Nosz jestem taka nabuzowana od 2 dni, że musiałam się wygadać.♀️- 01.2018
♂️ - 05.2023 -
Lilly123 wrote:A my mamy jakiś taki inny ten dzień. Ola dzisiaj turlała się na kocyku raz na plecki, raz na brzuszek i tak kilka razy, a później na kanapie dałam jej palce do przytrzymania i skubana potrafi się podciągnąc aż do siadu ale tylko na kanapie jej to wychodzi. Nie śpi gdzieś od 15, leży i nic. A chciałam ja położyć o 20 żeby mieć więcej czasu wieczorem.. muszę jeszcze zrobić tiramisu na dzień ojca.
Ja mam doła z innego powodu już poruszanego. Myślałam, że będziemy jakąś bardziej nowoczesną familią, a k*wa ja wszystko robie. Ja już to dziecko nosze czasami jak worek kartofli pod pachą, już nawet potrafie przygotować jej kąpiel jedną ręką, gotuje, sprzątam. A jaśnie pan ma czas na swoje rowerki. Nie mam nic do rowerów, niech jeździ, ale niech też zajmuje się małą, bo ja nie mam kompletnie żadnej odskoczni. Ostatnio w karpaczu, tyle co Wam napisałam o moich planach górskich, poszliśmy na obiad, dałam mu małą na ręce bo potrzebowałam siku. Zostawiłam ich oboje uśmiechniętych, a jak wróciłam okazało się, że mała zaczęła się coraz bardziej nerwowo rozglądać, potem była smutna, a na koniec już zabierała się do ryków. Jak mnie zobaczyła, zaczęła się śmiać w głos i była tak szczęśliwa jakby mnie tydzień nie widziała. Widać, że do mnie bardziej się śmieje, na co mąż mówi "dzidziuś mnie nie lubi". Mowię mu, że lubi, ale w duchu myślę "a czego ty się spodziewasz jak po prawie 5 miesiącach pytasz mnie czy dobrze założyłeś pieluche". Kiedyś gotował obiady jak był w domu, ale teraz dałam sobie spokój bo jadaliśmy ten obiad o 19, to już wole sama to ogarnąć i jeść o normalnej porze. Najbardziej mnie wnerwia, jak ma wolne i teoretycznie powinien być w domu to i tak go nie ma, bo wiecznie ma coś do załatwienia. A co do teściów, są spoko, ale przydałby się bufor bezpieczństwa 500 km - choć bardziej nie ze względu na nich, ale na męża, żeby do nich wiecznie nie jeździł. Nosz jestem taka nabuzowana od 2 dni, że musiałam się wygadać.
O Lily...współczuje....co za sierota z tego męża:/ Przepraszam, że tak brzydko piszę, ale masakra. Mój mąż też czasami nie jest pewien czy dobrze ubrał pieluchę, ale d on jest niewidomy i to inna bajka...i tak radzi sobie ze wszystki super i mi pomaga sporo.
Wściekasz się na niego z ato? Mówiłaś mu o tym? Przecież to można sfiksować /
-
Oj widzę, że mamy podobne problemy z facetami. Ja tam nie mówię, mój czasem pieluche zmieni, raczej już jak musi, bo mnie chwilowo nie ma. Ale też sama robie wszystko. Właśnie skończyłam sprzątać. Przyzwoita na to pora, prawda? Jak robie pranie, to dwa pod rząd. Sprzątam po nocach. O gotowaniu nie mowie. Szczerze? Mam już to w dupie. Raz, że nie ma pieniędzy, bo jaśnie Pan nie pracuje od x czasu. Za małe stawki, nie ma samochodu żeby dojeżdżać. Przy dziecku prawie nie pomaga, bo nie umie, jest zmęczony, ja jestem od tego. Nie sprząta, bo wiecznie ,, ja " robie burdel, to on już nie widzi sensu. Nie kapal jej jak była noworodkiem, bo za mała i się boi. Teraz jej nie kapie, bo jest mega ruchliwa, chlapie i boi się ze mu się wyslizgnie. Nie położy się koło niej i nie da palca jaj zasypia, bo jest zmęczony i juz idzie spać (śpimy juz w osobnych pokojach). Nie ponosi, bo ręce go bolą. Jak ją ma, to zaraz ją oddaje. Nie wstaje do nas rano, ja musze chodzić na palcach żeby księcia nie obudzić, bo jest dym. Nigdy nie zaproponował, żebym się wyspala a on ją weźmie. Wiec mam to w dupie i wychodzę z córką w dzień. To ma problem, że mnie wiecznie nie ma. A jak jestem zmęczona, mała płacze, a ja już razem z nią, to gada ze za rok będę miała jej dosyć, jak juz się tak zachowuje. I wiecznie problem po czym ja jestem zmęczona, bo przy dziecku nie idzie się męczyć, a na dodatek jeszcze mi zwraca uwagę, że coś robię nie tak przy niej, bo jej nie pasuje, kurwa nagle wszystkowiedzący się znalazł. Klocimy się codziennie, aktualnie nie jesteśmy razem, ciuchy na w reklamowkach, ale nie umiem wyrzucić go na zbity pysk, bo wiem ze nie ma nawet gdzie pójść i za co. I tylko codziennie przez to wszystko płacze, bo mam dosyć. Nie tak to wszystko miało wyglądać