Styczniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Dokładnie, dla takiego maluszka 2 miesiące to wieczność.
A wczoraj ugotowałam pierwszą marchewkę dla małej i jeszcze nie kuma o co chodzi z jedzeniem, nie zgarnia z łyżeczki, więc musimy chyba jeszcze troszkę poczekać.
A tak w ogóle, bo ja zielona jestem w temacie rozszerzania diety, niby to wszystko takie proste a nie do końca. Pytanie do mam, które same przyrządzały jedzonko, czy taką marchewkę to trzeba rozrzedzić wodą czy swoim mlekiem, czy dodawać już do tych pojedynczych warzyw tłuszcz, czy dopiero do zupek? -
Krokodylica wrote:U Łucji kupy zbite odkąd rozszerzamy dietę.
To co ona odprawia przez ostatnie dni to jest masakra nie do opisania. Drze się nie wiadomo dlaczego, jeść nie, pić nie, spać nie, bawić się nie, wszystko źle, tylko na rękach... zasypianie to masakra, przez sen popłakuje, no kurka albo zęby albo ten upał tak na nią działa albo już nie mam pojęcia co.
Kroko, ja też myślę że to zęby. U nas jedna jedynka przebita i druga chyba idzie i też wrzask przy mleku, cięzko mu sie zasypia, jest marudny, rozdrażniony.
Tak było fajnie, taki mieliśmy fajny rytm dnia i wszystko poszło się rąbać.
Dziś nawet w wózku krzyczał , co się normalnie nigdy nie zdarza, bo on jest anioł na spacerach.
No nic, trzeba pośladki zacisnąć i brnąć dalej.
Dziś już go odłożyłam ryczącego do łóżeczka i powiedziałam zeby sobie ryczał póki nie padnie. No ale po 5 minutach mi się go szkoda zrobiło i poszłam do niego.
Na szczęście koło 10.30 zasnal i mam nadzieję że trochę pośpi.
Ja myślę też że upał swoje robi. wojtek śpi z bodziaku na ramiączkach albo w koszulce z krótkim rękawkiem i pieluszce. I jeszcze sie cały rozkrywa. No ale w weekend ma byc już kilka stopni mniej... -
Vilu wrote:A u nas dzisiaj szok. Wchodzę do pokoju a młoda stoi w łóżeczku, trzyma się szczebelków i obrabia dziąsłami brzeg łóżeczka. A potem się puściła, poleciała do tyłu i przygrzmociła głową w przeciwległą ściankę.
Da się to jakoś pozabezpieczać, czy musi się po prostu nauczyć upadać?
wow! szybko!
Wiesz co, już teraz możesz zastosować jakieś ochraniacze na łóżko. Przywiazać je może trochę wyżej? -
A my sie urlopujemy. Dzieci mają raj, jest wielki basen, piaskownica i cale podwórko do biegania oczywiscie dla starszej. Szkoda ze upal taki ze niestety zeby sie schłodzić to siedzimy do południa w domu bo nawet w cieniu sie nie da. A tak to tesciowie bawią mi dzieci, sniadanko mam na stole jak schodzimy na dol no raj na ziemi hehe. Jutro idę do fryzjera to tez dzieciaki będą u babci, mąż tez ma jakies sprawy zakupy itp wiec korzystamy póki sie da bo za 2 tyg wrócimy i będziemy skazani juz tylko na siebie .
U nas Sara spi w pampersie i rampersie takim krotkim przykryta albo pieluchą tetrową albo niczym jak jest bardzo nagrzane po calym dniu. Zauważyłam ze jak nie ma nic na nogach to nawet lepiej spiMegiiii, Polaj, makasa, Krokodylica lubią tę wiadomość
-
Asasa wrote:A wczoraj ugotowałam pierwszą marchewkę dla małej i jeszcze nie kuma o co chodzi z jedzeniem, nie zgarnia z łyżeczki, więc musimy chyba jeszcze troszkę poczekać.
A tak w ogóle, bo ja zielona jestem w temacie rozszerzania diety, niby to wszystko takie proste a nie do końca. Pytanie do mam, które same przyrządzały jedzonko, czy taką marchewkę to trzeba rozrzedzić wodą czy swoim mlekiem, czy dodawać już do tych pojedynczych warzyw tłuszcz, czy dopiero do zupek?Asasa lubi tę wiadomość
-
BlackCatNorL wrote:Bubu ja też obstawiam jabłko u nas ...
No to chyba jedziemy na tym samym wózku Zastanawiam się jeszcze nad marchewką, bo tak sobie przypominam, że przez jakiś czas dawałam mu marchewkę do każdej zupki. Poczekam kilka dni aż młody ogaśnie i podam troszkę marchwi. Załamię się jeśli będzie uczulony na jabłko, marchew, gruszkę, śliwkę i inne takie... -
Bubu ja tez wylączyłam marchew na jakiś czas ale już podaję i zgłupiałam z tego wszystkiego. Mam wrazenie, że właśnie po wszelkich owocach małą wysypuje
Między innymi dlatego powoli rezygnuję z kp bo już płakać mi się chce z tej niewiedzy, co szkodzi mojej malutkiej. Jak mam zjeść jakiś owoc albo warzywo to już mi kołek w gardle staje bo boję się, że to jej zaszkodzi. Łatwiej będzie mi namierzyć alergen na mm.
Aaaa Bubu i koniecznie czytaj etykiety na słoiczkach z deserkami bo prawie wszystkie mają dodatek soku jabłkowego ... -
BlackCatNorL wrote:Bubu ja tez wylączyłam marchew na jakiś czas ale już podaję i zgłupiałam z tego wszystkiego. Mam wrazenie, że właśnie po wszelkich owocach małą wysypuje
Między innymi dlatego powoli rezygnuję z kp bo już płakać mi się chce z tej niewiedzy, co szkodzi mojej malutkiej. Jak mam zjeść jakiś owoc albo warzywo to już mi kołek w gardle staje bo boję się, że to jej zaszkodzi. Łatwiej będzie mi namierzyć alergen na mm.
Aaaa Bubu i koniecznie czytaj etykiety na słoiczkach z deserkami bo prawie wszystkie mają dodatek soku jabłkowego ...
Rozumiem Cię doskonale. Z tymi owocami to ja mam już jakąś paranoję. Warzywa mogę mu podawać bez obaw, ale jak tylko przyjdzie mi do podania owocu to potem co parę minut sprawdzam czy znowu go nie wysypuje. U nas jest ta różnica, że ja nie karmię piersią. Też mam momentami łzy w oczach, bo widzę, że Kuba się garnie do owoców, a ja nie mogę mu podać, bo się boję reakcji... tak, wiem. Czytam za każdym razem. I nie tylko te na deserkach Musimy się uzbroić w cierpliwość na to wychodzi, ale damy radęBlackCatNorL lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMalineczka. Juz sie pogubilam w waszej sytuacji. Rozumiem ze maz teraz znalazl prace ale zaluje ze wczrsniej nic nie znalazl bo by juz dawno odszedl od ciebie??? Juz przed urodzeniem mieliscie problemy czy problemy sie zaczely wraz z urodzeniem?
Po urodzeniu Grzesia tez mielismy kryzys w zwiazku tak ok od 4 miesiaca potem maz stracil prace i ogolnie bylo do dupy. Ale udalo nam sie wyjsc z tego i teraz jest lepiej niz bylo przed Grzesiem.
Moze warto sprobowac psychologa jakiegos?? Zanim podejmiecie radykalne kroki. -
Tak, właśnie tak Sylwia. Przed narodzinami było wszystko okej. Tak do 1-2 miesiące po narodzinach. A teraz odpal konkretny. Pytałam o psychologa, czy coś to on w ogóle się na to nie pisze. To jest dzikus. Raz jest źle, a zaraz się zachowuje jakby nic się nie stało. Nie wiem. Mam dość. Zobaczymy jak to będzie.
-
Dziewczyny, jaką mi młoda dziś awanturę urządziła... dziwię się że sąsiedzi policji nie wezwali bo u nas raczej cisza jest. Darła się okropnie, aż się czerwona zrobiła i o co? o to że podła matka ośmieliła się dziecko na plecach położyć, nawet cycuś nie mógł być no bo dziecko w pozycji leżącej lub półleżącej, trzymałam ją na sobie w pionie, wiedziałam że już zmęczona i raczej do zaśnięcia niż zabawy, dopiero jak zamykała oczy to powoli się z nią położyłam, a i tak jeszcze ostatkiem sił protestowała, boje się buntu 2-latka...
A dzisiejszy obiad też oprotestowała, że ona czeka a matka się obija... w zeszłym tygodniu nie radziła sobie z makaronem, rzucała go na podłogę, a dziś pięknie wkładała do buzi nawet mój mąż co to się czasem burzył że ziemniaki za mało słone, ani słówkiem się nie odezwie że obiad bez soli tylko patrzy jak młodzież zajada to co my, dzisiaj nawet na talerzu sobie nie solił, może się przestawiamałżowinka, Megiiii lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMalineeczkaa wrote:Tak, właśnie tak Sylwia. Przed narodzinami było wszystko okej. Tak do 1-2 miesiące po narodzinach. A teraz odpal konkretny. Pytałam o psychologa, czy coś to on w ogóle się na to nie pisze. To jest dzikus. Raz jest źle, a zaraz się zachowuje jakby nic się nie stało. Nie wiem. Mam dość. Zobaczymy jak to będzie.
Pogubił się. Może dopiero po narodzinach zobaczył co to odpowiedzialność i sie wystraszył. Jeszcze do tego brak pracy i może wpadł w jakąś depresję.
Jest może ktoś kto może z nim porozmawiać - przyjaciel, kolega? Jesli tak to pogadaj z jego kolega/przyjacielem - niech ci pomoże. Może niewiele trezba?
bezczynnie nie ma co czekać bo to nic nie da a bedzie gorzej.
Jeśli ma takie hustawki nastwojów to moze jest szansa. Pamiętaj, że nie chce sie wracać do domu gdzie czekaja awantury, albo foch albo dziwna atmosfera... NIe tłumaczę go, ale miałam podobnie. I wina zawsze gdzies jest po obu stronachkasiarzyna lubi tę wiadomość