Styczniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Dziewczyny ja troszkę zmienię temat. Macie może leżaczek Babybjörn? Albo ktoś z waszych znajomych. Wiem że cena jest zabójcza dlatego chce żeby to był przemyślany zakup. Po opiniach na Internecie widać że jest bardzo praktyczny i warty swojej ceny ale mimo to i tak się wacham. Co o nim myślicie?
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/27ddafc28b28.jpg -
Marzycielka111192 wrote:Dziewczyny ja troszkę zmienię temat. Macie może leżaczek Babybjörn? Albo ktoś z waszych znajomych. Wiem że cena jest zabójcza dlatego chce żeby to był przemyślany zakup. Po opiniach na Internecie widać że jest bardzo praktyczny i warty swojej ceny ale mimo to i tak się wacham. Co o nim myślicie?
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/27ddafc28b28.jpgMarzycielka111192 lubi tę wiadomość
-
To jest zestawienie bardzo subiektywne, złożone z tego co widziałam/słyszałam i z tego, co opowiadały dziewczyny, z którymi leżałam. Dodatkowym plusem bielańskiego jest dla mnie lekarz prowadzący moją ciążę. Nawet jeśli nie ma go w danym momencie w szpitalu, to zawsze można zadzwonić i się zapytać / poskarżyć
Z plusów:
- referencyjność;
- rozsądne podejście do porodów naturalnych - jeśli jest jakieś zagrożenie związane z porodem sn, to kierują na cesarkę (na Madalińskiego podobne przypadki były kierowane do wywołania sn, bo może się uda tak urodzić, a jak się nie uda to wtedy cc na gorąco);
- na patologii poza jednym przypadkiem (który będzie w minusach) czułam się bardzo dobrze zaopiekowana;
- cc - dziewczyny z patologii, które wcześniej już rodziły cc w bielańskim bardzo sobie chwaliły przebieg zabiegu, gojenie i dochodzenie do siebie;
- sn - trochę sobie posłuchałam leżąc dwie noce na obserwacji na porodówce, położne miłe dla rodzących, nawet jeśli się trafiała dziewczyna, która krzyczała przy każdym skurczu to nikt jej nie mówił, że ma być cicho; dużo pozytywnego "zagrzewania do walki" w fazie drugiej;
z minusów:
- warunki (porównuję z Madalińskiego, gdzie się leżało prawie jak w hotelu);
- bałagan w papierach - w wypisie nie mam ani słowa o bardzo złej reakcji na lek i gdybym nie była bardzo dociekliwą osobą to nawet bym nie wiedziała co mi podano i czego mam na przyszłość unikać; a po samym podaniu - gdyby nie współlokatorka, która się przypadkiem obudziła, mogło się to wszystko źle skończyć;
- z opowieści dziewczyn, które wpadały do nas w odwiedziny po porodach:
-- sn - jeśli był tłok i trzeba było zwolnić salę, to kontakt skóra do skóry trwał kwadrans; niektóre położne mają tendencję do wypraszania tatusiów przy fazie partej - ty przesz a położna zamiast pomagać kłóci się z twoim mężem; wolą nacinać niż nie nacinać; nie ma znieczulenia na życzenie (na Madalińskiego jest);
-- cc - mąż nie może towarzyszyć (na Madalińskiego może);
-- nie ma tzw. roomingu (dzieci leżą osobno i są przynoszone na karmienie);
-- karmienie - jak się źle trafi to jest dużo szarpania i obrażania;
- studenci - ponieważ to idzie w parze z referencyjnością, to traktuję ten minus jako coś, o czym warto pamiętać, a nie jako czynnik mający wpływ na decyzję;
- też ze względu na referencyjność przyjeżdżają dziewczyny z całej Polski, w rezultacie jest często tłok i odsyłają.
Ellasi lubi tę wiadomość
-
No to juz wam pisze co u nas. Dostalam wypis ze szpitala, pojechalam DK Niemczech po skierowanie do szpitala. Jechalam 30 km i dojechałam. Oczywiście z ciągłymi skurczami. Zostalam przyjęta przez polską położną. Chciała wypytac mnie na krześle, ale zobaczyła ze skurcze są bolesne to wzięła mnie pod ktg. Ktg cały czas pisało się wysokie, wciąż 80-90-100% . Położna mówi ze nie jest za fajnie.. Podała mi sterydy na płuca dla małej, no to bolalo nie powiem ze nie. Zastrzyk w tyłek dostalam. Potem założyła mi wenflon, pobrała krew. Polezalam dalej pod ktg, potem wzięli mnie na USG. Chwile przed USG oddalam mocz do badania. Zaczęli robić USG. Mała ok, zdrowa jak ryba, ruchliwa, ułożona glowkowo podłużnie, jak najbardziej ok. Sprawdzili szyjkę. Kolo 3 cm, jak na razie skurcze nie przyczyniają się do skracania i rozwierania jej i oby tak zostało. Pobrali mi wymaz z pochwy, posiew, gbs i cos jeszcze. Zrobili USG nerek. W prawej zastój jest, ale bardzo mały, więc skurcze nie są od nerki i nie mam żadnej kolki nerkowej, która stwierdzili w PL. Wrocilam na porodowke, polozylam się na łóżko, znów mnie przypieli pod ktg i ogólnie leze pod nim kilka godzin. Dostalam płyn w pompie do kroplowki który miał wyciszyc skurcze. Potem dołożyli mi jakiś antybiotyk dożylnie, który juz się skończył. Skurcze chwilowo stały się mniejsze, nie dużo. Ale niestety nie na długo, bo znów wracają do wcześniejszych % i bóli. Jeśli akcja porodowa by się zaczęła, wioza mnie karetka do Forstu, bo w tym szpitalu co jestem odbieraja porody od 34 tygodnia Wzwyż, ja jestem w 33.. Polozna pytala o choroby, operacje, jak zawsze. Podałam dane swoje i ojca dziecka. Położna zostawiła 3 karty po polsku, żebym się zapoznała z nimi. Tam są pytania o poród, pozycję, o znieczulenie, o tym co po porodzie, cesarka,pobranie krwi z piety dziecka na choroby itp. Mam to przestudiowac dziś, a rano ona będzie i pogadamy o tym i wypelnimy to po niemiecku. Przed sekunda znów miałam badanie szyjki, jak zapytalam czy ok to powiedziała ze jest ok. Z położnych to juz same niemieckie zostały, ale jak będę czegoś potrzebować to mam wołać ordynatora oddziału, bo to Polak i ssie z nim dogadam. Także starają się robić wszystko, nie zlewają, sprawdzaja, a skurcze niestety wracają.. Zobaczymy jak będzie dalej. SStaram sie myśleć pozytywnie
-
Marzycielka111192 wrote:Dziewczyny ja troszkę zmienię temat. Macie może leżaczek Babybjörn? Albo ktoś z waszych znajomych. Wiem że cena jest zabójcza dlatego chce żeby to był przemyślany zakup. Po opiniach na Internecie widać że jest bardzo praktyczny i warty swojej ceny ale mimo to i tak się wacham. Co o nim myślicie?
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/27ddafc28b28.jpg
BabyBjorn leci na marce bo znana bardzo za granicą,ale niE wybrałabym jej dla dzieciaczka mojego.Gosiak lubi tę wiadomość
-
Vilu wrote:To jest zestawienie bardzo subiektywne, złożone z tego co widziałam/słyszałam i z tego, co opowiadały dziewczyny, z którymi leżałam. Dodatkowym plusem bielańskiego jest dla mnie lekarz prowadzący moją ciążę. Nawet jeśli nie ma go w danym momencie w szpitalu, to zawsze można zadzwonić i się zapytać / poskarżyć
Z plusów:
- referencyjność;
- rozsądne podejście do porodów naturalnych - jeśli jest jakieś zagrożenie związane z porodem sn, to kierują na cesarkę (na Madalińskiego podobne przypadki były kierowane do wywołania sn, bo może się uda tak urodzić, a jak się nie uda to wtedy cc na gorąco);
- na patologii poza jednym przypadkiem (który będzie w minusach) czułam się bardzo dobrze zaopiekowana;
- cc - dziewczyny z patologii, które wcześniej już rodziły cc w bielańskim bardzo sobie chwaliły przebieg zabiegu, gojenie i dochodzenie do siebie;
- sn - trochę sobie posłuchałam leżąc dwie noce na obserwacji na porodówce, położne miłe dla rodzących, nawet jeśli się trafiała dziewczyna, która krzyczała przy każdym skurczu to nikt jej nie mówił, że ma być cicho; dużo pozytywnego "zagrzewania do walki" w fazie drugiej;
z minusów:
- warunki (porównuję z Madalińskiego, gdzie się leżało prawie jak w hotelu);
- bałagan w papierach - w wypisie nie mam ani słowa o bardzo złej reakcji na lek i gdybym nie była bardzo dociekliwą osobą to nawet bym nie wiedziała co mi podano i czego mam na przyszłość unikać; a po samym podaniu - gdyby nie współlokatorka, która się przypadkiem obudziła, mogło się to wszystko źle skończyć;
- z opowieści dziewczyn, które wpadały do nas w odwiedziny po porodach:
-- sn - jeśli był tłok i trzeba było zwolnić salę, to kontakt skóra do skóry trwał kwadrans; niektóre położne mają tendencję do wypraszania tatusiów przy fazie partej - ty przesz a położna zamiast pomagać kłóci się z twoim mężem; wolą nacinać niż nie nacinać; nie ma znieczulenia na życzenie (na Madalińskiego jest);
-- cc - mąż nie może towarzyszyć (na Madalińskiego może);
-- nie ma tzw. roomingu (dzieci leżą osobno i są przynoszone na karmienie);
-- karmienie - jak się źle trafi to jest dużo szarpania i obrażania;
- studenci - ponieważ to idzie w parze z referencyjnością, to traktuję ten minus jako coś, o czym warto pamiętać, a nie jako czynnik mający wpływ na decyzję;
- też ze względu na referencyjność przyjeżdżają dziewczyny z całej Polski, w rezultacie jest często tłok i odsyłają.
Wow! Dzięki za taki ogrom info!
Martwi mnie brak znieczulenia na życzenie- człowiek na łasce personelu a nikt z nich nie czuje jak mnie boli- to kiepskieJednak jestem nastawiona na znieczulenie a tu może byc problem
Mam też lekarza prowadzącego z bielanskiego (prof. Dębski) i chyba muszę z nim ustalić jeszcze na wizycie to znieczulenie żeby mieć gwarnację bo inaczej to umrę ze strachu
Dobre jest to że jak coś to nie mają oporów przed cc- nie wszędzie tak do tego podchodzą a czasem nie można czekać. Fajnie że położne tak dopingują w trakcie, ale trochę słabo że dziecko zabierają po chwili i masz je tylko na karmienieOj to ogromny minus jak dla mnie! A może to się zmieni po tym remoncie- może dostosują sale do pobytu matek z dziećmi? Wszystko ma zalety i wady. Trudna decyzja!
W praskim jest znieczulenie na życzenie i kontakt ciało do ciała chyba z godzinę czy ze dwie, badanie dziecka na brzuchu mamy i dziecko masz cały czas przy sobie na sali. To niewątpliwe zalety tego szpitala, ale jego stopień referencyjności mnie nie zachęca. Widać nie ma złotego środka i trzeba na coś się zdecydować. -
Malineczka, trzymam kciuki.
Kurcze dziewczyny, ale jestem wściekła. Od rana lecę na magnezie i Nospie, bo ciągle mi się coś spina i kłuje. Puszcza, za jakiś czas znowu wraca, ale nie wydaje mi się, że to skurcze. I słuchajcie dzwoni do mnie koleżanka, pyta co robię, bo ona jest w pobliżu i może zalecieć na kawkę. Szczegół, że ostatnio nawet nie odpisywała na moje smsy, miała mnie w nosie i teraz sobie raptem przypomniała, źe istnieję, ale ok. W związku z tym, że naprawdę źle się czuję powiedziałam jej, że chętnie się z nią spotkam, ale na pewno nie teraz, bo mam bóle brzucha, jestem na lekach i muszę w takich sytuacjach leżeć i wiecie co ona mi na to? „Nie to nie, zmieniłaś się. Ten dzieciak to Ci już kompletnie świat przysłonił. Wiecznie tylko ciąża i ciąża. To nie choroba. Cześć”. No tak się zdenerwowałam, że aż się popłakałam -
Marzycielka111192 wrote:Dziewczyny ja troszkę zmienię temat. Macie może leżaczek Babybjörn? Albo ktoś z waszych znajomych. Wiem że cena jest zabójcza dlatego chce żeby to był przemyślany zakup. Po opiniach na Internecie widać że jest bardzo praktyczny i warty swojej ceny ale mimo to i tak się wacham. Co o nim myślicie?
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/27ddafc28b28.jpgCórcia- 3 stycznia 2018
Synek- grudzien 2012 -
Bubu93 wrote:Malineczka, trzymam kciuki.
Kurcze dziewczyny, ale jestem wściekła. Od rana lecę na magnezie i Nospie, bo ciągle mi się coś spina i kłuje. Puszcza, za jakiś czas znowu wraca, ale nie wydaje mi się, że to skurcze. I słuchajcie dzwoni do mnie koleżanka, pyta co robię, bo ona jest w pobliżu i może zalecieć na kawkę. Szczegół, że ostatnio nawet nie odpisywała na moje smsy, miała mnie w nosie i teraz sobie raptem przypomniała, źe istnieję, ale ok. W związku z tym, że naprawdę źle się czuję powiedziałam jej, że chętnie się z nią spotkam, ale na pewno nie teraz, bo mam bóle brzucha, jestem na lekach i muszę w takich sytuacjach leżeć i wiecie co ona mi na to? „Nie to nie, zmieniłaś się. Ten dzieciak to Ci już kompletnie świat przysłonił. Wiecznie tylko ciąża i ciąża. To nie choroba. Cześć”. No tak się zdenerwowałam, że aż się popłakałam
Bez komentarza.
Ty sie nia nie przejmuj tylko dbaj o siebie i malenstwo.Córcia- 3 stycznia 2018
Synek- grudzien 2012 -
Malineeczkaa kciuki.
A ja kupiłam dzisiaj prezenty na święta
a potem załatwiłam sobie położną do porodu, który była również przy porodzie mojej córki
A i zaczynamy 37tcjeszcze tydzień i będzie ciąża donoszona
Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 grudnia 2017, 17:06
kasha86, Krokodylica, kate88:), natki89 lubią tę wiadomość
-
Jakoś Was nadrobiłam, tyle się dzieje...
Malineczka trzymaj się tam cieplutko, postaraj się nie denerwować, bo to też wzmaga skurcze.
Ja dzisiaj skończyłam 37 tydzień, więc ciąża donoszona. Byłam na wizycie, na ktg piszą się skurcze (40-70) ale odczuwam je jak bóle podczas okresu. Szyjka trzyma ładnie, za tydzień kolejna wizyta a za dwa tygodnie szpital i cc.
Angela dzięki za opis cesarki i związanych z nią spraw, naprawdę Twoje słowa działają uspokajająco
Bubu olej taką koleżankę, nie warto kimś takim zaprzątać sobie głowy. Też mam taką "koleżankę", która nie odzywała się latami, nie odpisywała na smsy, czasami coś napisała jak chciała wyciągnąć ode mnie jakąś ploteczkę albo jak miała jakiś interes. No to ją olałam i nie mam wcale wyrzutów sumienia. Po zmianie numeru telefonu, ona go nie dostała. Nie zasłużyła... czasem od takich ludzi trzeba się odciąć dla własnego spokoju.natki89 lubi tę wiadomość
87 r., insulinooporność, hiperinsulinemia, hashimoto, niedocz. tarczycy
24.12.2017 - narodziny naszego synka -
Bubu to rzeczywiście mądra ta kolezanka. Tak, ciąża to nie choroba, ale skurcze i nie tajne samopoczucie jest w niej normalnym zjawiskiem, wiec jako kobieta nawet nie przechodząca ciąży powinna zdawać sobie z tego sprawę. Na moje oko, nie masz co na nią liczyć, jeśli w takiej sytuacji Cie tak potraktowała. Ja bym z gory usunęła numer i naeet o nic nigdy już nie zapytała. Takie osoby nie są warte naszej uwagi.
A u mnie lipa dalej. Przenieśli mi na sale juz , jestem z czarnoskórą kobieta z dzieckiem. Skurcze dalej są bolesne i regularne,aż spodnie które na sobie mam muszę trzymać, bo czuje jakby mi się wrzynaly i nie mile to uczucie. Pompa z lekiem który ma powstrzymywać skurcze chyba bedzie leciec cały czasy, bynajmniej nie widzę, by cos z tego ulecialo. A na sale została przewieziona wózkiem ,normalnie szok. Do toalety na razie mam nie wstawać. Dali mi wodę. Leże , trzymaj spodnie, zagladam na forum,pisze i zapoznaje się z arkuszami, które jutro będę wypełniać z położna. I przy okazji slucham jak moja współlokatorka śpiewa swojemu dziecku od dobrych 30 min. Ten lek co leci dziwnie na mnie działa. Została PPI formowana ze tak być może i dostalam tabletkę na wszelki wypadek, żeby to nie wystąpiło. Ale wystąpiło i serce lata jak szalone , rece mi się trzesa itd. -
Ellasi wrote:Wow! Dzięki za taki ogrom info!
Martwi mnie brak znieczulenia na życzenie- człowiek na łasce personelu a nikt z nich nie czuje jak mnie boli- to kiepskieJednak jestem nastawiona na znieczulenie a tu może byc problem
Mam też lekarza prowadzącego z bielanskiego (prof. Dębski) i chyba muszę z nim ustalić jeszcze na wizycie to znieczulenie żeby mieć gwarnację bo inaczej to umrę ze strachu
Dobre jest to że jak coś to nie mają oporów przed cc- nie wszędzie tak do tego podchodzą a czasem nie można czekać. Fajnie że położne tak dopingują w trakcie, ale trochę słabo że dziecko zabierają po chwili i masz je tylko na karmienieOj to ogromny minus jak dla mnie! A może to się zmieni po tym remoncie- może dostosują sale do pobytu matek z dziećmi? Wszystko ma zalety i wady. Trudna decyzja!
W praskim jest znieczulenie na życzenie i kontakt ciało do ciała chyba z godzinę czy ze dwie, badanie dziecka na brzuchu mamy i dziecko masz cały czas przy sobie na sali. To niewątpliwe zalety tego szpitala, ale jego stopień referencyjności mnie nie zachęca. Widać nie ma złotego środka i trzeba na coś się zdecydować.
Ej, ale tutaj mamy mają dzieci ze sobą - na 100%. Miałam USG 2x na oddziale poporodowym, na poporodowym odbywają się też wykłady ze szkoły rodzenia na 100% po urodzeniu maleństwa (jeśli wszystko z dzieckiem i Tobą jest ok) dostajesz je do opieki 24h na dobę.
Kontakt skóra do skóry - wiem, że starają się pilnować tych 2h, położne jednak mówiły, że musimy być też czasem jednak wyrozumiałe. Jakbyśmy się czuły rodząc i słysząc "Jeszcze godzina dla innej Pani musi być, kontakt skóra do skóry nie może być przerwany". No sorry, ale z porodem nie zaczekasz i nie zapauzujesz... wiem, że kontakt skóra do skóry jest ważny, też mi na tym zależy. Pamiętajmy jednak, że to, że właśnie urodziłyśmy bobaska nie oznacza, że tam gdzieś któraś z nas zaraz też nie będzie witać swojego słoneczka! Ona też chce urodzić w normalnych warunkach, a nie na korytarzu.Krokodylica, Karmelova lubią tę wiadomość
-
Malineczka trzymam kciuki by maluszek, nawet jeśli postanowi tak szybko wyjść był duży i silny
marzycielka, ja też mam bujaczek fisher price, i służył nam 3 lata, bo później zmienia się w fotelik dla dziecka, baby bjorn też do mnie nie przemawia, nie widziałam go na własne oczy, ale dziecko na zdjęciach i fimach w necie rzeczywiście w nim trochę wisi, polecam Ci wypad do IKEI tam mają tez leżaczek, identyko jak ten tylko tańszy, weź lalę jakąś z działu dziecięcego i połóż ją w tym leżaczku - może to jakoś pomoże w wyborze
a ja dalej czekam na kuriera z apteki i nic -
Malineczka trzymam za Ciebie mocno kciukasy, sama to dopiero co przechodziłam. Pewnie dostałaś Tractocile, to jest lek podawany dożylnie pompą infuzyjną przez 48h. Ja odczułam różnicę w skurczach dopiero następnego dnia.... Bądź spokojna, wszystko będzie dobrze
Jeśli masz jakąś dziwną reakcję na lek to dzwoń po położną, możesz mieć uczulenie na któryś ze składników! Sterydy na rozwój płuc, które dostałam nazywały się Dexaven, do tego dostałam Buscolizyne. Połącznie Dexavenu z którąś kroplówką (nie wiem którą, Tractocile czy Buscolizyną, dostawałam wszystko na raz) dało mi dziwne uczucie palenia/pieczenia w gardle/przełyku, gorąca w okolicy klatki piersiowej. To normalne, ale zgłosiłam. Przeszło po godzinie. -
Calza, nie wiem, dziewczyny z góry wpadały do nas wściekłe, że nie moga mieć dzieci przy sobie. Może to coś zwiazanego z remontem / przenosinami, ale trzeba by dopytać. I ja absolutnie rozumiem, że nikt nie będzie trzymał rodzacej na korytarzu po to, żeby komuś zapewnić dwugodzinny kontakt skóra do skóry, ale jeśli komuś na tym kontakcie bardzo zależy, to warto rozważyć szpital, który ma to organizacyjnie tak rozwiazane, że ten kontakt zapewnia