WRZEŚNIOWE DZIECI 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
JustynaG wrote:U mnie belly dało taką informację "Rozważ zmianę biustonosza" ale jeszcze niestety nie ma takiej potrzeby.
Ale jak już będzie potrzeba to planuję iść do sklepu i dobrać odpowiedni rozmiar. Wydaje mi się, że na "oko" będzie ciężko.
A to mój brzusio w wersji wieczornej:
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/f37fbc836929.jpgCorka - 2018
Syn - 2021 -
Czytam Wasze historie, czytam i utwierdzam się w przekonaniu, że jesteśmy szczęściarami i prawdziwymi bohaterkami domu. U mnie wyglądało to tak, że zaszłam w ciążę od razu, gdy podjęliśmy starania, jednak szczęście nie trwało długo, zaczęłam plamić na brązowo, ginka stwierdziła poronienie zagrażające i dała duphaston, nie pomogło, poroniłam na początku 10 tygodnia, przyczyna nieznana. 4 miesiące później znowu zobaczyłam 2 kreski, pobiegłam na betę, wynosiła 666,6 (teraz sobie myślę, że już ta cyfra zwiastowała nieszczęście, ale wtedy nie dopuszczałam myśli, że coś może być źle), dosłownie na drugi dzień przyszedł normalny 6dniowy okres i zgłupiałam. Ginekolog do którego poszłam po usg stwierdził, że nic nie ma i, że to prawdopodobnie była ciąża biochemiczna albo jest b.wczesna ciąża, kazał przyjść ponownie za 2 tygodnie ze świeżym wynikami beta hcg. Piersi mnie b.bolały, po kilku dniach zaczęłam plamić i ubzdurałam sobie, że pewnie ciąża jest zagrożona, jak ostatnio, więc trzeba szybko zacząć działać, nim będzie za późno. Zostało mi jeszcze trochę duphastonu z poprzedniej ciąży, to co zrobiłam... Rzecz niewybaczalną. Zaczęłam brać na własną rękę, bez konsultacji z lekarzem (wiem, co teraz myślicie - co za idiotka, ale wtedy nie myślałam racjonalnie, tylko za wszelką cenę chciałam ratować ciążę). Nie wiem, na ile moje postępowanie przyczyniło się do tego, co się stało, mam nadzieję, że wcale, ale pewności nie mam. Faktem jest, że nie doczekałam tych 2 tygodni do wyznaczonej wizyty, bo brązowe plamienia się nasiliły i doszło kłucie w podbrzuszu. Poszłam do gina z wynikami bety około 1000, a tam grom z jasnego nieba - ciąża pozamaciczna w prawym jajowodzie, skierowanie do szpitala i tego samego dnia laparoskopia. Było za późno na farmakologiczne rozwiązania, bo krwawiłam wewnętrznie. Jajowód został zachowany, ale to żadne pocieszenie, bo pół roku po zabiegu zrobiłam hsg i nie przepuścił kontrastu. Cykle miałam b.nieregularne i dość długie, po 32-37dni. Od tamtej pory nie mogło być mowy o spontanicznych staraniach, tylko przy zarejestrowaniu owulacji z lewego jajowodu podczas monitoringu cyklu. Przez jakiś czas monitorowałam i jak na złość potrafiłam mieć 3 cykle z rzędu owulacje z tej prawej strony, a gdy już się pojawiła z lewej to nie "pykło", bo się okazało, że pęcherzyk nie pękł i już nic z niego nie będzie, albo pękał, ale ciąża się nie utrzymywała(2poronienia w 6 i 7tyg.). Lekarka nic z tym nie robiła i kazała uzbroić się w cierpliwość, bo "natura wie co robi". Pewnie bujałabym się tak do tej pory, gdybym nie powiedziała sobie w pewnym momencie dość. Zmieniłam lekarza na prywatnego specjalistę od leczenia niepłodności, który zlecił mi szeroki panel badań i wdrożył leczenie(tona luteiny, clexane, acard, Euthyrox), w pierwszym cyklu z owulacją (przepraszam, w drugim, bo w 1były dojrzałe 2pęcherzyki i pani dr zabroniła się starać, bo nie zaleca mi ciąży bliźniaczej, która z założenia jest podwyższonego ryzyka)zaszłam ponownie w ciążę i oto zaczynam 14tydzień!
) Jestem szczęśliwą osobą. Wiem, że tu są same mądre kobiety i nie znajdę audytorium do wykładu na temat zasadności nie korzystania z lekarstw bez wskazania lekarskiego, więc sobie daruję
Trzymam kciuki za pomyślność ciąży każdej z nas. Ależ nanudziłam, ciekawe, czy ktokolwiek przez tego tasiemca przebrnie, he, he. Udanych wizyt jutro- no tak-dzisiaj! Natalia- dziś Twój wielki dzień! Kciukasy:)
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 marca 2018, 00:58
Bizonka, Left_ie, Ithildin, Av, OctAngel, Rucola, Vlinder, Deseo, KasW91, Marzena782 lubią tę wiadomość
-
No i mamy I Iiiii trymestr. Od godziny leżę w łóżku i zwijam się z bólu. Pewnie jak co noc puści trochę ok 5 rano. Wieczorem był u mnie zaprzyjaźniony rehabilitant a dokładnie sąsiad z dzieciństwa. Trochę starał się mnie ogarnąć i porozmawialiśmy na temat zbliżającej się operacji braku możliwości podawania mi leków przeciw bólowych jak i nieprawidłowego wyniku USG fasolki. Jedyny plus to taki że znajomy nie będzie cię czarował i od razu powie że jesteś w czarnej dupie... Powodzenia dla wszystkich dziś wizytujących
-
asese wrote:Czytam Wasze historie, czytam i utwierdzam się w przekonaniu, że jesteśmy szczęściarami i prawdziwymi bohaterkami domu. U mnie wyglądało to tak, że zaszłam w ciążę od razu, gdy podjęliśmy starania, jednak szczęście nie trwało długo, zaczęłam plamić na brązowo, ginka stwierdziła poronienie zagrażające i dała duphaston, nie pomogło, poroniłam na początku 10 tygodnia, przyczyna nieznana. 4 miesiące później znowu zobaczyłam 2 kreski, pobiegłam na betę, wynosiła 666,6 (teraz sobie myślę, że już ta cyfra zwiastowała nieszczęście, ale wtedy nie dopuszczałam myśli, że coś może być źle), dosłownie na drugi dzień przyszedł normalny 6dniowy okres i zgłupiałam. Ginekolog do którego poszłam po usg stwierdził, że nic nie ma i, że to prawdopodobnie była ciąża biochemiczna albo jest b.wczesna ciąża, kazał przyjść ponownie za 2 tygodnie ze świeżym wynikami beta hcg. Piersi mnie b.bolały, po kilku dniach zaczęłam plamić i ubzdurałam sobie, że pewnie ciąża jest zagrożona, jak ostatnio, więc trzeba szybko zacząć działać, nim będzie za późno. Zostało mi jeszcze trochę duphastonu z poprzedniej ciąży, to co zrobiłam... Rzecz niewybaczalną. Zaczęłam brać na własną rękę, bez konsultacji z lekarzem (wiem, co teraz myślicie - co za idiotka, ale wtedy nie myślałam racjonalnie, tylko za wszelką cenę chciałam ratować ciążę). Nie wiem, na ile moje postępowanie przyczyniło się do tego, co się stało, mam nadzieję, że wcale, ale pewności nie mam. Faktem jest, że nie doczekałam tych 2 tygodni do wyznaczonej wizyty, bo brązowe plamienia się nasiliły i doszło kłucie w podbrzuszu. Poszłam do gina z wynikami bety około 1000, a tam grom z jasnego nieba - ciąża pozamaciczna w prawym jajowodzie, skierowanie do szpitala i tego samego dnia laparoskopia. Było za późno na farmakologiczne rozwiązania, bo krwawiłam wewnętrznie. Jajowód został zachowany, ale to żadne pocieszenie, bo pół roku po zabiegu zrobiłam hsg i nie przepuścił kontrastu. Cykle miałam b.nieregularne i dość długie, po 32-37dni. Od tamtej pory nie mogło być mowy o spontanicznych staraniach, tylko przy zarejestrowaniu owulacji z lewego jajowodu podczas monitoringu cyklu. Przez jakiś czas monitorowałam i jak na złość potrafiłam mieć 3 cykle z rzędu owulacje z tej prawej strony, a gdy już się pojawiła z lewej to nie "pykło", bo się okazało, że pęcherzyk nie pękł i już nic z niego nie będzie, albo pękał, ale ciąża się nie utrzymywała(2poronienia w 6 i 7tyg.). Lekarka nic z tym nie robiła i kazała uzbroić się w cierpliwość, bo "natura wie co robi". Pewnie bujałabym się tak do tej pory, gdybym nie powiedziała sobie w pewnym momencie dość. Zmieniłam lekarza na prywatnego specjalistę od leczenia niepłodności, który zlecił mi szeroki panel badań i wdrożył leczenie(tona luteiny, clexane, acard, Euthyrox), w pierwszym cyklu z owulacją (przepraszam, w drugim, bo w 1były dojrzałe 2pęcherzyki i pani dr zabroniła się starać, bo nie zaleca mi ciąży bliźniaczej, która z założenia jest podwyższonego ryzyka)zaszłam ponownie w ciążę i oto zaczynam 14tydzień!
) Jestem szczęśliwą osobą. Wiem, że tu są same mądre kobiety i nie znajdę audytorium do wykładu na temat zasadności nie korzystania z lekarstw bez wskazania lekarskiego, więc sobie daruję
Trzymam kciuki za pomyślność ciąży każdej z nas. Ależ nanudziłam, ciekawe, czy ktokolwiek przez tego tasiemca przebrnie, he, he. Udanych wizyt jutro- no tak-dzisiaj! Natalia- dziś Twój wielki dzień! Kciukasy:)
-
nick nieaktualnyJa tez zaczynam II trymestr
szkoda ze nie III:-) chcialabym juz przebrnac przez wszystkie niebezpieczne etapy i czekac na spotkanie z córeczką. Jak czytam o stratach w III trymestrze albo po porodzie to aż mnie ciarki przechodzą. Nie wyobrażam sobie takiej tragedii. Sorry, za taki temat, jakos mnie tak wzielo.
-
nick nieaktualnyasese wrote:Czytam Wasze historie, czytam i utwierdzam się w przekonaniu, że jesteśmy szczęściarami i prawdziwymi bohaterkami domu. U mnie wyglądało to tak, że zaszłam w ciążę od razu, gdy podjęliśmy starania, jednak szczęście nie trwało długo, zaczęłam plamić na brązowo, ginka stwierdziła poronienie zagrażające i dała duphaston, nie pomogło, poroniłam na początku 10 tygodnia, przyczyna nieznana. 4 miesiące później znowu zobaczyłam 2 kreski, pobiegłam na betę, wynosiła 666,6 (teraz sobie myślę, że już ta cyfra zwiastowała nieszczęście, ale wtedy nie dopuszczałam myśli, że coś może być źle), dosłownie na drugi dzień przyszedł normalny 6dniowy okres i zgłupiałam. Ginekolog do którego poszłam po usg stwierdził, że nic nie ma i, że to prawdopodobnie była ciąża biochemiczna albo jest b.wczesna ciąża, kazał przyjść ponownie za 2 tygodnie ze świeżym wynikami beta hcg. Piersi mnie b.bolały, po kilku dniach zaczęłam plamić i ubzdurałam sobie, że pewnie ciąża jest zagrożona, jak ostatnio, więc trzeba szybko zacząć działać, nim będzie za późno. Zostało mi jeszcze trochę duphastonu z poprzedniej ciąży, to co zrobiłam... Rzecz niewybaczalną. Zaczęłam brać na własną rękę, bez konsultacji z lekarzem (wiem, co teraz myślicie - co za idiotka, ale wtedy nie myślałam racjonalnie, tylko za wszelką cenę chciałam ratować ciążę). Nie wiem, na ile moje postępowanie przyczyniło się do tego, co się stało, mam nadzieję, że wcale, ale pewności nie mam. Faktem jest, że nie doczekałam tych 2 tygodni do wyznaczonej wizyty, bo brązowe plamienia się nasiliły i doszło kłucie w podbrzuszu. Poszłam do gina z wynikami bety około 1000, a tam grom z jasnego nieba - ciąża pozamaciczna w prawym jajowodzie, skierowanie do szpitala i tego samego dnia laparoskopia. Było za późno na farmakologiczne rozwiązania, bo krwawiłam wewnętrznie. Jajowód został zachowany, ale to żadne pocieszenie, bo pół roku po zabiegu zrobiłam hsg i nie przepuścił kontrastu. Cykle miałam b.nieregularne i dość długie, po 32-37dni. Od tamtej pory nie mogło być mowy o spontanicznych staraniach, tylko przy zarejestrowaniu owulacji z lewego jajowodu podczas monitoringu cyklu. Przez jakiś czas monitorowałam i jak na złość potrafiłam mieć 3 cykle z rzędu owulacje z tej prawej strony, a gdy już się pojawiła z lewej to nie "pykło", bo się okazało, że pęcherzyk nie pękł i już nic z niego nie będzie, albo pękał, ale ciąża się nie utrzymywała(2poronienia w 6 i 7tyg.). Lekarka nic z tym nie robiła i kazała uzbroić się w cierpliwość, bo "natura wie co robi". Pewnie bujałabym się tak do tej pory, gdybym nie powiedziała sobie w pewnym momencie dość. Zmieniłam lekarza na prywatnego specjalistę od leczenia niepłodności, który zlecił mi szeroki panel badań i wdrożył leczenie(tona luteiny, clexane, acard, Euthyrox), w pierwszym cyklu z owulacją (przepraszam, w drugim, bo w 1były dojrzałe 2pęcherzyki i pani dr zabroniła się starać, bo nie zaleca mi ciąży bliźniaczej, która z założenia jest podwyższonego ryzyka)zaszłam ponownie w ciążę i oto zaczynam 14tydzień!
) Jestem szczęśliwą osobą. Wiem, że tu są same mądre kobiety i nie znajdę audytorium do wykładu na temat zasadności nie korzystania z lekarstw bez wskazania lekarskiego, więc sobie daruję
Trzymam kciuki za pomyślność ciąży każdej z nas. Ależ nanudziłam, ciekawe, czy ktokolwiek przez tego tasiemca przebrnie, he, he. Udanych wizyt jutro- no tak-dzisiaj! Natalia- dziś Twój wielki dzień! Kciukasy:)
Ja też miałam ciążę pozamaciczną....Aczkolwiek to mój upór sprawił, że mnie przyjęli w szpitalu na obserwacje, bo 3 lekarzy kazało czekać na krwawienie, bo w jajowodzie nie było nic widać. W szpitalu którym leżałam nie podają farmakologii. Miałam laparoskopie, pół roku później zaszlam w ciążę chyba z tego operowanego jajowodu. Nie miałam monitoringow, a nie wiem kiedy miałam owulację. Bardzo się bałam jak zobaczyłam dwie kreski , że będzie powtórka. Ale udało sięWiadomość wyedytowana przez autora: 8 marca 2018, 05:55
asese lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Asese kącie doskonale rozumiem, pewnie zrobiłabym tak samo jak ty.
Powiem wam jednak, że w tych wszystkich historiach najbardziej przeraża mnie postawa lekarzy, dla których poronienie czy długie starania to nic
Nadulek jesteś bardzo dzielna...
A ja właśnie miałam ponarzekać, że się tak źle czuję. Gardło mnie boli strasznie, chrype mam, katar... Ciągle myślę, żeby to nie przeszło na dzidziusia. -
nick nieaktualnyaLunia wrote:Asese kącie doskonale rozumiem, pewnie zrobiłabym tak samo jak ty.
Powiem wam jednak, że w tych wszystkich historiach najbardziej przeraża mnie postawa lekarzy, dla których poronienie czy długie starania to nic
Nadulek jesteś bardzo dzielna...
A ja właśnie miałam ponarzekać, że się tak źle czuję. Gardło mnie boli strasznie, chrype mam, katar... Ciągle myślę, żeby to nie przeszło na dzidziusia. -
Dziewczyny mam pytanie, bo ja zielona w tym zakresie jestem. Odebrałam właśnie grupę krwi. Ja mam 0-, a mój narzeczony 0+. W necie wyczytałam, że grozi to konfliktem serologicznym, wizytę mam dopiero na 22.03. Nie wiem czy powinnam coś robić? Iść do lekarza wcześniej?
-
Krasnalowa dokładnie tak jak piszesz. Trzeba samemu dociekać, szukać...
Ja co miesiąc w dniu @ płakałam, aż kiedyś wypadła w tym terminie wizyta u endokrynologa i płakałam u niego jak dziecko, nie potrafiłam się powstrzymać. Po tym widziałam, że chce.mi bardzo pomóc, zlecał dużo badań, aż zaskoczyło samo a on się tak cieszył jakby dziadkiem miał zostaća ginekolog nawet TSH nie chciała mi zlecić a okazało się, że mam niedoczynność eech.
Miłego dnia kobiet -
nick nieaktualnymonika_86 wrote:Dziewczyny mam pytanie, bo ja zielona w tym zakresie jestem. Odebrałam właśnie grupę krwi. Ja mam 0-, a mój narzeczony 0+. W necie wyczytałam, że grozi to konfliktem serologicznym, wizytę mam dopiero na 22.03. Nie wiem czy powinnam coś robić? Iść do lekarza wcześniej?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 marca 2018, 06:59
-
krasnalowa wrote:Ja slyszalam, ze problem moze byc tylko przy krwawieniu, no i oczywiscie przy porodzie, ale wtedy jest odpowiednie postepowanie, ktore niedopuszcza do komplikacji. A nie masz mozliwosci kontaktu telefonicznego z lekarzem? No i podobnow pierwszej ciąży nie ma zagrozenia, ale nie jestem tego pewna na 100%
Zadzwonię dziś do położnej z mojego gabinetu ginekologicznego, ale to dopiero po 10 mogę i chciałam Was podpytać wcześniej. I jak tu się nie martwić? Choć teraz widzę, że do tego robili mi badanie na przeciwciała odpornościowe i ich nie wykryto, więc z tego co rozumiem przynajmniej na razie nic złego się nie dzieje.Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 marca 2018, 07:02
-
nick nieaktualnymonika_86 wrote:Zadzwonię dziś do położnej z mojego gabinetu ginekologicznego, ale to dopiero po 10 mogę i chciałam Was podpytać wcześniej. I jak tu się nie martwić? Choć teraz widzę, że do tego robili mi badanie na przeciwciała odpornościowe i ich nie wykryto, więc z tego co rozumiem przynajmniej na razie nic złego się nie dzieje.
ja teraz zauwazylam ze ja w ogole nie mialam badanego odczynu Coombsa a powinno byc zbadane w I trymestrze.a Wy mialyscie to badanie?
-
Dzień dobry Kochane
Wpadłam złożyć Wam życzenia z okazji naszego święta
Życzę Wam spokojnych ciąż i wspaniałego czasu z Bąbelkami w brzuszkach a we wrześniu szybkich i jak najmniej bolesnych porodów
Najlepszego :* :* :*monika_86, CzterolistnaKoniczyna, nadulek, natalinka, DoveLove, Vlinder, aLunia, promyczek 39, Rucola, Marzena782, Wesoła89 lubią tę wiadomość
-
Powinni dać to badanie do 10 tygodnia ciąży. Ale ja też późno dostałam, dopiero w 12... Tu jest cała lista badań wg rozprzadzenia ministra
https://www.google.pl/url?sa=t&source=web&rct=j&url=http://www2.mz.gov.pl/wwwfiles/ma_struktura/docs/zal_opiek_24092010.pdf&ved=2ahUKEwicoZ6bitzZAhXlIJoKHbYzBbYQFjABegQICRAB&usg=AOvVaw3KADDPhZZXsx5X4ltfnlyM -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnykrasnalowa wrote:Wydaje mi sie ze nie masz powodu di zmartwien, ale telefon powinien cie uspokoic
ja teraz zauwazylam ze ja w ogole nie mialam badanego odczynu Coombsa a powinno byc zbadane w I trymestrze.a Wy mialyscie to badanie?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 marca 2018, 07:24
-
nick nieaktualnymonika_86 wrote:Powinni dać to badanie do 10 tygodnia ciąży. Ale ja też późno dostałam, dopiero w 12... Tu jest cała lista badań wg rozprzadzenia ministra
https://www.google.pl/url?sa=t&source=web&rct=j&url=http://www2.mz.gov.pl/wwwfiles/ma_struktura/docs/zal_opiek_24092010.pdf&ved=2ahUKEwicoZ6bitzZAhXlIJoKHbYzBbYQFjABegQICRAB&usg=AOvVaw3KADDPhZZXsx5X4ltfnlyM