Wrześniowe mamusie 2014
-
WIADOMOŚĆ
-
Io wrote:Dzień dobry
Dzisiaj dłuugo pospałam, ale wczoraj miałam męczący dzień. Kosmetyczka, zakupy i grill u rodziny to już sporo jak na moje siły. Już miałam nie jechać na tego grilla bo byłam bardzo zmęczona, ale na szczęście się zdecydowałam. Co prawda siedzieliśmy tylko 4 godzinki ale było bardzo miło. No i zjadłam masę pysznych rzeczy bo jak się idzie na grilla do kucharza i właściciela najlepszej restauracji w mieście to na grillu nie ma kiełbasy i kaszanki tylko masa wymyślnych rzeczyJako przystawki były nawet roladki z łososia z kawiorem i grillowane bakłażany z szynką parmeńską i fetą. Pyszności. A z grilla zamiast kiełbachy łosoś, kurczak faszerowany szpinakiem, baranina itp. Miałam ich zaprosić do siebie na kolację po urodzeniu Kubusia ale chyba się wstydzę
No i to okropne, że jak ma się 3,5 kg dziecko w brzuchu to tak mało można zjeść
Potem niestety przestały mi plecy wyrabiać i musieliśmy jechać do domu.
A tak jeszcze z ciekawych rzeczy to na imprezie była dwójka dwulatków. Bratanica męża i syn jego kuzyna. Nawet sobie nie wyobrażacie jaka była między nimi przepaść. Franek zajmował się sam sobą, bawił się piłką, skakał na trampolinie i biegał po ogrodzie, a jak był głodny to przychodził do stołu dla dzieci, wdrapywał się na krzesło i sam sobie brał co chciał do jedzenia. Mama mu tylko wcześniej pokroiła kawałek mięsa z grilla. Normalnie sam się najadł przy pomocy widelca i sam pił ze szklanki. Wziął sobie nawet taką wielką bułę i zajadał zadowolony. Rodzice siedzieli przy drugim stole i tylko zerkali czy nic mu się nie dzieje! Co jakiś czas w trakcie zabawy wołał tylko ,,ej" i rodzice musieli mu pomachać. Normalnie jakby dziecka nie było.
Z drugiej strony Zuzia, bratanica męża, której nie zostawiają samej nawet na 10 minut. Na zmianę szwagier i teściowa musieli ją nosić albo prowadzać za rączkę po ogrodzie. Nawet nie spróbowali jej puścić samej bo pewnie by jej się coś stało na ogrodzonym trawniku. A co do karmienia to jej udział w nim ogranicza się do otworzenia buzi jak ktoś ja karmi i pogryzienia mikroskopijnego kawałka jedzenia, a pije z butelki.
Nie widziałam jak bardzo ta mała jest rozpieszczona póki nie zobaczyłam jak się Franek zachowuje. Nawet się zastanawiałam czy szwagrowi nie jest głupio, że jego dziecko jest tak niesamodzielne.
Co do różnicy w wychowaniu, to uważam , że nadopiekuńczy rodzice robią krzywdę swoim dzieciom, bo dwulatek powinien już być trochę samodzielny.Io lubi tę wiadomość
7w3d 💔 -
Io wrote:Dzień dobry
Dzisiaj dłuugo pospałam, ale wczoraj miałam męczący dzień. Kosmetyczka, zakupy i grill u rodziny to już sporo jak na moje siły. Już miałam nie jechać na tego grilla bo byłam bardzo zmęczona, ale na szczęście się zdecydowałam. Co prawda siedzieliśmy tylko 4 godzinki ale było bardzo miło. No i zjadłam masę pysznych rzeczy bo jak się idzie na grilla do kucharza i właściciela najlepszej restauracji w mieście to na grillu nie ma kiełbasy i kaszanki tylko masa wymyślnych rzeczyJako przystawki były nawet roladki z łososia z kawiorem i grillowane bakłażany z szynką parmeńską i fetą. Pyszności. A z grilla zamiast kiełbachy łosoś, kurczak faszerowany szpinakiem, baranina itp. Miałam ich zaprosić do siebie na kolację po urodzeniu Kubusia ale chyba się wstydzę
No i to okropne, że jak ma się 3,5 kg dziecko w brzuchu to tak mało można zjeść
Potem niestety przestały mi plecy wyrabiać i musieliśmy jechać do domu.
A tak jeszcze z ciekawych rzeczy to na imprezie była dwójka dwulatków. Bratanica męża i syn jego kuzyna. Nawet sobie nie wyobrażacie jaka była między nimi przepaść. Franek zajmował się sam sobą, bawił się piłką, skakał na trampolinie i biegał po ogrodzie, a jak był głodny to przychodził do stołu dla dzieci, wdrapywał się na krzesło i sam sobie brał co chciał do jedzenia. Mama mu tylko wcześniej pokroiła kawałek mięsa z grilla. Normalnie sam się najadł przy pomocy widelca i sam pił ze szklanki. Wziął sobie nawet taką wielką bułę i zajadał zadowolony. Rodzice siedzieli przy drugim stole i tylko zerkali czy nic mu się nie dzieje! Co jakiś czas w trakcie zabawy wołał tylko ,,ej" i rodzice musieli mu pomachać. Normalnie jakby dziecka nie było.
Z drugiej strony Zuzia, bratanica męża, której nie zostawiają samej nawet na 10 minut. Na zmianę szwagier i teściowa musieli ją nosić albo prowadzać za rączkę po ogrodzie. Nawet nie spróbowali jej puścić samej bo pewnie by jej się coś stało na ogrodzonym trawniku. A co do karmienia to jej udział w nim ogranicza się do otworzenia buzi jak ktoś ja karmi i pogryzienia mikroskopijnego kawałka jedzenia, a pije z butelki.
Nie widziałam jak bardzo ta mała jest rozpieszczona póki nie zobaczyłam jak się Franek zachowuje. Nawet się zastanawiałam czy szwagrowi nie jest głupio, że jego dziecko jest tak niesamodzielne.
A wszystko zależy od rodzicówzależy czy są bardzo ulegli bo jak tak to długo jeszcze będą wszystko robić za dziecko to się nazywa "nadopiekuńczość " a wystarczy trochę przysiedzieć przy dziecku i ono szybko wszystko łapie ale niektórzy rodzice nie lubią tego bo dziecko wtedy się ubrudzi albo jeszcze zrobi sobie krzywdę i takie tam wymyslają zamiast pomóc mu się usamodzelnić
Moja Natalka zszokowała wszystkoch na swoim roczku jak to zamiast butelki pociągała herbatkę z kubka trzymała go dziwnie ale do kalafy trafiła i sama jadła a wyglądała jak prosie ale miło było popatrzec :)trzeba uczyć dzieci od najmłodszych bo potem będziesz obsługiwać wszystkich a zabraknie czasu dla CibieIo lubi tę wiadomość
-
wow, czekałam z niecierpliwością na info w piątek no ale potem musieliśmy już jechać i teraz przeczytałam le'nutka gratulacje! kawał zdrowego chłopa
a i tak taki 4kg maluszek na rekach to jak kruszynka
dużo zdrówka teraz dla was no i szybkiego i bezproblemowego powrotu do pełni sił kochana
mamamija aż się boje bo mnie podobne rewelacje wagowe czekają tylko sn ufff moją jak to mawiacie żiżel czekają ciężkie czasy
mika a to musisz czekać nie zgłasza się u was w szpitalu w dzień terminu ? bo nam kazali przyjechać gdyby się nic nie rozkręciło do tego czasu co mi się nie uśmiecha bo i tak od razu nic nie zrobią pewno tylko będę leżeć i kisić się tam. -
No mnie też by było głupio, zwłaszcza że była masa ludzi i wszyscy zachwycali się jaki to Franio samodzielny. Szwagier chodził obrażony, ale nie wiem czy przez to, że jego dziecko kiepsko wypadło czy przez to, ze jego żona nie chciała przyjechać i był sam. Przyznam się szczerze, że jedyne małe dzieci z jakimi mam kontakt bliski to dzieci szwagra więc nawet nie zdawałam sobie sprawy, że są aż tak nadopiekuńczy. Tzn widziałam, ze za bardzo skaczą nad starszym synem (ma 7 lat a nie może sam się bawić przed domem na ogrodzonym podwórku). A Franio powalił mnie po prostu na kolana. Jego mama mówiła właśnie, że jak oni jedzą posiłek to Franek zawsze je sam. Potem jest do sprzątania cała podłoga, stół i dziecko do mycia, ale po pierwsze on jest zachwycony a po drugie uczy się. Butelki też już nie używają bo on chce ze szklanek pić. No i nawet nic nie rozlewa! Najważniejsze jest podejście rodziców. Mam nadzieję, że ja też tak wychowam moje dziecko. A i gadaliśmy jeszcze o tej metodzie BLW i rodzice Frania kiwali z aprobatą głowami, a szwagier patrzył na mnie jak na kosmitkę.
JagoodkaK lubi tę wiadomość
-
mi kazał sie zgłosić w czwartek do szpitala już nawet nie chce myśleć że mnie tam położą bo chyba wykituje
a tak przy okazji to dziś się zastanawiałam co zrobić i czy by nie pojechać do szpitala na ktg bo jeszcze tego nawet nie miałam
i chyba trochę naściemniam że czuje mało ruchów małej nie wiem co mam zrobić jestem w kropce a ta w ogóle mi nie pomaga żeby wyleśc
-
mika wiesz skoro i tak cie położą i tak to bym pojechała np jutro.. tez bym naściemniała, niech zrobią KTG pewno cie zostawią i może powoli od jutra zaczną już coś robić a tak będzie to samo tylko że od czwartku...a jak mała będzie chciała wyjść to przynajmniej już będziesz w szpitalu.
-
cześć kobitki
Io różnice w wychowaniu zawsze widać... I ja bym się wstydziła mając tak nieporadne dziecko. Wg mnie dziecku nic się nie stanie jak upadnie, ma siniaka na nodze, ręce. Ja z dzieciństwa pamiętam, że miałam wiecznie posiniaczone nogi
I jeszcze sobie przypomniałam po ostatnim pobycie w szpitalu - warto wziąć coś do odkażania ubikacji. Mieliśmy łazienkę na 2 sale, a w drugiej sali taka kobita, że nam ubikację zostawiała w okropnym stanie (delikatnie mówiąc), jadę dzisiaj do apteki dokupić spirytus salicylowy, albo nakładkę na ubikację, zobaczę co będzie tańsze. Po porodzie nie będę raczej w stanie "latać" nad ubikacją, będę raczej chciała usiąść. A ryzykować jakimś paskudztwem nie zamierzam -
Oj posiniaczone nogi to ja miałam wręcz cały czas. Do tego pozdzierane kolana, łokcie i dłonie
My z siostrą całe dnie spędzałyśmy na podwórku pod blokiem i tylko musiałyśmy się zameldować co jakiś czas. Rodzice to już się nawet nie przejmowali jak przychodziłyśmy z całym kolanem zakrwawionym tylko przemywali, przyklejali plaster i dalej biegłyśmy się bawić. A czasami to tylko liściem się na dworze krew wytarło, bo szkoda było czasu na to, żeby do domu iść
Z mojej siostry to się rodzina do tej pory śmieje bo jak była mała to coś tam zmalowała i mama powiedziała, że lanie za to dostanie, a siostra pyta czy to lanie może dostać później bo teraz to koleżanki czekają na dworze
Też uważam, że dziecku nic się nie stanie jak od czasu do czasu się przewróci czy upadnie.
A właśnie u szwagra ostatnio teściu zrobił straszną awanturę, bo szwagier rozmawiał przez telefon a w tym czasie jego córeczka właziła na krzesło i spadła. Nic jej się nie stało ale strasznie płakała. A teściu krzyczał na szwagra, że powinien dziecka pilnowac a nie przez telefon rozmawiać. Jak zwróciłam uwagę, że nikt nie jest w stanie tak dziecka pilnować, żeby nigdy nie upadło to teściu aż się na mnie oburzył.Paula55 lubi tę wiadomość
-
Dzień dobry
Widzę wszystkie nadal w dwupaku... Ja jutro mam ciążę donoszona... Ale co z tego jak czuje ze przenoszę? Śmiałam się dziś do męża bo leciała piosenka Grzegorza Hyży i mówiłam ze też chciałabym "wstać lżejsza o połowę"
Milej niedzieli dziewczynki, będę zaglądać w ciągu dniaJagoodkaK, akuszerka89 lubią tę wiadomość
-
Popijam kawkę i jest mi smutno ,bo dzisiaj urodziny synka,a on daleko na Mazurach.Zadzwoniłam do niego ,życzenia złożyłam i zaraz jak się rozłączyliśmy to w ryk,nie mogłam się pochamować.Pytał się o torta,prezenty,czy jutro bedzie miał,a my wyportkowani z kasy,bo mieliśmy niespodziewane wydatki.Nie chcę nawet myśleć o jutrzejszym dniu,bo jest mi poprostu smutno.Przepraszam,że taki post pesymistyczny,ale jest mi źle.Jakos nic mnie dzisiaj nie cieszy.https://www.maluchy.pl/li-69856.png
https://www.maluchy.pl/li-70991.png -
Doti77 współczuję rozłąki z synem, ja znam ten ból, bo mój synek jest tylko ze mną na weekendy kiedy mąż jest w domu
bo nie jestem już nawet w stanie wyjść z nim na plac zabaw, to wolę aby miał coś z tych wakacji, a nie tylko siedzenie non stop przed tv. więc w tygodniu jest u mojej mamy
Nie myślałaś, żeby kupić kilka babeczek, powbijać świeczki i chociaż takim małym drobiazgiem uczcić jego urodziny. Już masz starszego syna, więc powinien zrozumieć że nie zawsze urodziny są na wypasie... -
Jak zwykle ostatnia się witam
Spojrzałam na suwaczek i mnie zmroziło! 9 (słownie: DZIEWIĘĆ) dni do zobaczenia synusia! Jednocyfrowa liczba. Chyba mnie strach obleciał, nie przed operacją, ale przed tym, że teraz wszystko się zmieni i nie wiem, czy sobie poradzę, czy jestem na to gotowa. Masakra!!!
Doti, Twój synek jest już dużym chłopcem i na pewno zrozumie, jak mu wytłumaczycie. Nosek do góry!
Io, własnie tak bym chciała wychowywać Matika, jak jest Franio wychowywany, bo od początku go uczą samodzielności. Tylko nie wiem, czy mi starczy cierpliwości na widok syfu z jedzeniaKupię fotelik do karmienia z plastiku, ceratę na podłogę, śliniak z rękawami i niech się tapla!
Io, verynice, Paula55, akuszerka89, afrykanka lubią tę wiadomość
https://www.maluchy.pl/li-68923.png -
Ja też chce kupić fotel do karmienia i planuję sadzać młodego z nami do posiłków. Ubrudzi się czy nabrudzi to trudno. Posprzątam, ale dla dziecka nie ma lepszej zabawy i nauki
Poza tym chcę moją rodzinę nauczyć wspólnego jedzenia posiłków bo u mnie w domu tak nie było. Niby był stół i w ogóle, ale każdy brał swój talerz i jadł gdzie mu się podobało. Zazwyczaj każdy w swoim pokoju, przed swoim telewizorem. ;/ A myślę, że takie wspólne posiłki (bez udziału telewizora)pomogą mi nawiązać dobry kontakt z dziećmi. Muszę jeszcze tylko nad moim mężem popracować bo na razie poległam z tymi wspólnymi posiłkami i on musi mieć tv włączone i jemy przy ławie żeby lepiej widział tv, mimo że obok stoi stół. Na razie już go nastawiam, że jak młody będzie już siedział to jemy przy stole. Zobaczymy jak to wyjdzie. Ogólnie to dobijające jest, że w mojej rodzinie jedzenie jest zawsze przy włączonym TV.U teściów to samo.
-
4:30 rano wody mi odeszły. Jadę do szpitala. Szok szok
Io, verynice, magdzia26, Tysia87, BlackLuna, justyna14, betinka, mycha89, zoi, Gosia19, akuszerka89, Majeczka2014, madiiiii, ofcooo, afrykanka, stardust87, doti77, Eva0507, JagoodkaK, Diabla85, dba, nenka, jovi81, rabarbarka, Beataa25, karm3lka, kark, Patu, anulka81 lubią tę wiadomość