Wrześniowe mamusie 2014
-
WIADOMOŚĆ
-
hej kochane
nie pisałam bo mąż laptopa zajmował cały weekend, czytałam Was na telefonie na bieżąco.
Byłam dzis na wizycie na NFZ u ginekolog. az sobie przypomniałam, czemu zaczęłam chodzic prywatnie. wchodze i pierwsze co ze straszną miną o co chodzi, tłumacze, że jestem w ciąży i przyszłam na pierwszą wizyte to z taką ironią a z kąd niby pani wie, ze w ciąży jest? mówię, że test pozytywny i beta, podałam wyniki, ale przeprosiłam, ze ustnie, bosprawdzałam wyniki przez Internet, a nie mamy drukarki. to znowu z ironią, że dla niej jak nie ma wyników z laboratorium to jakbym wcale ich nie robiła. pyta o date miesiączki, mówię, że 18 grudzien, więc według miesiączki to 7 tydzien. wzięła mnie na fotel i niemal z oburzeniem że mam byc rozluźniona, musi mnie zbadac, to tylko palec, więc mam sie rozluźnic i juz. no rozluźnic nie spinac powiedziałam przecież! noz cholera, przy takiej babie troche ciężko. ale ok. wzięła mnie na usg, oczywiście nie miała dopochwowego tylko zwykłe, brzuszne. i oczywiście zaczyna znów z wyrzutami, jakby to moja wina była- no 7 tydzien to to na pewno nie jest! 5, to moze byc 5, ale w zyciu nie 7!
ja przerazona, bo tydzien temu lekarz mówił, że wygląda na 5, więc juz czarne wizje, ze widocznie sie nie rozwija, a ta tylko "ciąża żywa" i wszystko dla niej. pytam jak mam to rozumiec, czy widac zarodek. to z taką oczywistą oczywistością, że no tak, a jak niby? więc pytam jaki duzy. to pokazuje na ekran- taki jak pani widzi. więc pytam o wymiar w mm czy mogła by powiedziec. mówi, że ciężko, no przeciez tak jak na ekranie, no moze 7 mm.
dała skierowanie na mocz morfologie grupe krwi. pytam, czy mogłabym na toksoplazmoze tez dostac, bo kota mamy w domu, to z oburzeniem- prosze Pani! to jest placówka na nfz! tu jest inaczej! do połowy ciąży pani dostanie.
zdjęcia oczywiście nie dostałam, wpięła do karty.
wizyta straszna, ale ważne, że widziałam swoje maleństwo. jest tamjestem taka szczęśliwa
ale jedno mnie zastanawia... wtedy sam pęcherzyk, mówi, ze 5 tydzien, a teraz maleństwo 7mm a nadal niby 5 tydzien. to jak w koncu z tymi ich wyliczeniami??
-
i jeszcze jedno. z mężem chcielismy to uczcic i podczas seksu zaczęło bardzo mnie podbrzusze bolec. martwic sie tym? konieczna abstynencja czy to normaly objaw?
i do dziewczyn co martwią się brakiem objawów- tez mam takie dni że nagle przechodzi wszystko. wczoraj na przykład. zero mdłości, a tak dokuczały kilka dni, biust nic nie boli. no jakbym ciąży nie była. a na usg wszystko ok,więc głowa do gory i cieszcie się dobrym samopoczuciem -
Ewelcia wrote:Kochane odebrałam betę i niestety spadła i to znacznie. Muszę się pożegnać z wrześniówkami bo już na pewno nie zdążę ( a przynajmniej nie w tegorocznym wrześniu).
Za Was trzymam mocno kciuki:*
Nie stresujcie się bo to nie pomaga - co ma być to będzie i Wasze stresy tego nie zmienią
tak mi przykrojak sie czujesz? mocno t przezywasz? tule bardzo i mam nadzieję ze szybko doczekasz sie swojego ukochaneg malenstwa. kiedy tylko bedziesz chciała pogadac to zaglądaj tu smiało
-
Patu wstrzymajcie się lepiej ze współżyciem.
Powiem szczerze, że to wszystko zależy od ginekologa, jak dawała mi skierowanie na betę to od razu dała też na toksoplazmoze, a jak przyszłam z wynikiem bety to od razu skierowania na badanie moczu i krwi (morfologia, cukier i inne). -
dba wrote:Patu wstrzymajcie się lepiej ze współżyciem.
Powiem szczerze, że to wszystko zależy od ginekologa, jak dawała mi skierowanie na betę to od razu dała też na toksoplazmoze, a jak przyszłam z wynikiem bety to od razu skierowania na badanie moczu i krwi (morfologia, cukier i inne).
tylko jak mężowi to wytłumaczyc... ech... moze zrozumie jakos wreszcie
mi cukru nie dała wogóle. a na wizyte kazała za miesiąc przyjść. nie mam zamiaru do niej isc z powrotem, jestem zarejestrowana do lepszego gina na NFZ, do tej poszłam, bo jako jedyna w całym mieście mogła mnie przyjąć w tym tygodniu, a zależało mi na usg i skierowaniu. i będę chodzic na zmiane do 2- prywatnego i na NFZ. tyle, ze ten prywatny chce mnie widziec co 2 tygodnie i tylko na tyle mi daje recepte na luteine. wolałabym chdzic raz w miesiącu ze względów finansowych, a i tak by wychodziło co 2 tyg boraz na NFZ raz prywatnie, no ale trudno, przynajmniej będę spokojniejsza ze ok wszystkoWiadomość wyedytowana przez autora: 3 lutego 2014, 18:30
-
justysia90 wrote:Ja straciłam pierwsze maleństwo 15 września,a 30listopada był cyklem szczęśliwym,zaszlam drugi raz w 2 cyklu
-
Patu wrote:tylko jak mężowi to wytłumaczyc... ech... moze zrozumie jakos wreszcie
Normalnie - największe zagrożenie poronieniem jest do 12 tygodnia. I tyle ma celibat, proste ;]
Mój w ogóle mówi "no musisz leżeć, ale co z seksem? Przecież może być na leżąco" cwaniak jeden ;] Na szczęście sobie żartuje i jak będzie trzeba to się 5 lat wstrzyma. Oby mi tylko wanny łokciami nie rozbiłDżola lubi tę wiadomość
-
Patu widzę, że ten prywatnie też jest dobry, każe co 2 tyg przychodzić żeby na kasę naciągnąć... w moim mieście pełno takich
ja latam na nfz do mojej co chwilęostatnio bywałam u niej przynajmniej raz w tygodniu
no, ale już jest dobrze i już tak nie latam
i duphaston dała mi 3 paczki na recepcie, tylko chodzę do apteki i je powoli wykupuję
-
Patu mam podobne doświadczenia z gin na nfz, najpierw nastraszyła mnie ze za wcześnie i ciązy nie widzi, a co będzie to będzie... No nie to chciałam usłyszec po jednym poronieniu i 6 cyklach starań. Na drugiej wizycie zobaczyła pęcherzyk, ale nie widziała dzidzi więc powiedziała, ze żadnych badań mi nie zleci dopóki nie zobaczy zarodka i mam przyjść za 3 tyg. W tym samym czasie prywatny gin, dal mi luteinę, zwolnienie, zobaczył juz dzidzię (lepsze usg) i kazał na siebie uważać. Nie wiem co z tymi babami ale ja ogólnie wole chodzić do lekarzy niż pań doktor. No ale jak poszłam na badania - to za 3: HIV, ANty HCVB i WR zapłaciłam 85 zl. Więc dylemat czy chodzić tylko do tego prywatnego, czy jednak próbować do kogos innego na nfz. I w ogole od piątku mam luteine dopochwową i brązowe plamienia - nie wiem czy to ma związek za sobą. Wystraszyłam się tych plamień, chociaż dziś już są tylko bardzo lekkie.
-
Fipsik wrote:Normalnie - największe zagrożenie poronieniem jest do 12 tygodnia. I tyle ma celibat, proste ;]
Mój w ogóle mówi "no musisz leżeć, ale co z seksem? Przecież może być na leżąco" cwaniak jeden ;] Na szczęście sobie żartuje i jak będzie trzeba to się 5 lat wstrzyma. Oby mi tylko wanny łokciami nie rozbił
-
Patu współczuje ci takiej wizyty! Aż nie chce sie wierzyć. Ta kobieta ewidentnie czerpała satysfakcję ze straszenia cie, wiec jej sugestia o 5 a nie 7 tyg wcale bym sie nie przejmowala. Chciała ci tylko dać do zrozumienia ze to ona ustala a nie ty! Nie przejmuj sie bo na pewno wszystko jest dobrze
-
Na razie jest ciężko. Szukam przyczyny, ale tyle się działo że sama nie wiem co... nam gin powiedziała że spokojnie możemy się kochać. W sobotę było przytulanie a w niedzielę trafiłam na IP. Teraz chyba bym wytłumaczyła mężowi że mamy celibat i już - albo dzidzi albo seks. Pewnie to nie była bezpośrednia przyczyna poronienia ale teraz do tego nie dojdę.
Boli mnie ogólnie brzuch. Moja gin (dzwoniłam do niej) powiedziała że muszę czekać aż się oczyszczę no i na @. Raczej poczekam na ten okres. Nie będę szalała
Trzymajcie się dziewczyny i nie dajcie się! Ja chyba za szybko się poddałam, ale może tak właśnie miało być -
Muszę się Wam pochwalić
Dzisiejszy łup
Kolorystycznie uniwersalny...ten zielony ma kokardki na rączkach - więc dziewczęcy, a jak się je odpruje to typowo chłopięcy
Ewelcia, Quatriona, Nelus, AnkaK, justysia90, kark, aleksa.wawa, mycha89 lubią tę wiadomość
-
JagoodkaK wrote:Witajcie kochane! Wrocilam z pracy padnieta. Stres juz zaczyna sie pojawiac, bo jutro wizyta.... jak ja wytrzymam do 18.10?????? Caly dzien pracy i pozniej wizyta, pierwsza, stresujaca, samotna.