Wrześniowe mamusie 2014
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja dziś byłam u lekarza pierwszego kontaktu, bo wczoraj zaczęłam rzygać żółcią co pół godz. Z jednej strony mówi, że torecanu mam nie brać, bo lek nieprzebadany w ciąży, a z drugiej, że nie mogę tak wymiotować, bo się odwodnię i jak nie minie to mam jechać do szpitala. Ale w szpitalu dadzą mi torecan, więc będę i odwodniona i dostane leki "nieprzebadane". Spróbuję się dostać do mojej lekarki szybciej
Bo umrę do 27...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 lutego 2014, 10:30
-
JagoodkaK wrote:Dziekuje Aniu, tak bardzo chcialabym aby sie mylila. Oddalabym kilka lat mojego zycia by fasola byla zdrowa.
Kochana wiem że czasami trudno uwierzyć że może być dobrze ale tak jest, powiem ci na moim przykładzie. W wieku 21 lat zaręczyłam się ze wspaniałym mężczyzną i już wielce zafascynowana planowałam ślub i po 3 miesiącach od zaręczyn mój narzeczony trafił do szpitala z chłonniakiem i w ciągu 3 dób zmarł. Mój cały świat się zawalił, nie wiedziałam co robić, poprostu jak dalej żyć. Nie minęło pół roku a trafiłam dostałam skierowanie do szpitala bo nie miałam okresu i ogólnie byłam w złym stanie. I co się okazało? Że wogóle nie mam owulacji, że mam tyle torbieli że szok, że mam pcos i insulioporność. I diagnoza lekarza: "czeka panią długa droga w przyszłości żeby mieć dziecko". I od tamtej pory biorę najróżniejsze tabsy na wszystko. Rok temu poznałam wspaniałego chłopaka, od razu wiedziałam że przysłał mi Go mój zmarły narzeczony, po niecałym roku znajomości zdecydowaliśmy że weźmiemy ślub cywilny i że zaczniemy starać się o dziecko, i co? ledwo co odstawiłam tabletki antykoncepcyjne a od razu zaszłam w ciążę. I wiesz co? zaczęłam wierzyć że zawsze i wszędzie się cuda zdarzają.I wierzę że u Ciebie też wszystko będzie wporządku, że sytuacja się wyjaśni. jesteś jeszcze we wcześniej ciąży i wszystko może się zmienić, 3 mam kciuki za ciebie
i powtarzaj sobie że będzie dobrze, że fasolka jest cała zdrowa
AnkaK, dba, justyna14, aleksa.wawa, rabarbarka, Dżola, JagoodkaK lubią tę wiadomość
-
dziewczyny,ale jestem wściekłą
ryczałam dzis i wczoraj... i jak niby sie nie denerwować w ciąży...
nie dogaduje sie z teściową za nic. a jeszcze dziecko, a nie wyobrażam sobie go wychowywac gdzie tesciowa co chwile sie wtrąca i opowiada jak to ona by zrobiła, a jak ona sobie ze wszystkim na raz radziła, jak miała maleńkie dziecko i do obory chodziła i sobie super świetnie ze wszystkim rade dawała, gdzie wszystko co robie jest źle i nie tak...
jak dowiedzielismy sie o dziecku to stwierdzilismy, że spokój jest najważniejszy i nie mozna go przeliczac na pieniądze, więc że zrobimy osobne mieszkanie. mamy duzy pokój 35 metrów plus korytarz swój ok 11 metrów, więc spokojnie mozna zrobic małe mieszkanko, kuchnia łązienka 2 pokoje. wszystko było ustalone. a nagle dzis moi rodzice zadzwonili jak to sie boja ze ja sobie sama rady nie dam, ze jak ja niby sobie poradze, ze tesciowa obok to by pmogła przeciez, a remont to wyrzucanie pieniędzy w błoto jak chcemy sie budowac wiec po co to. i mąż oczywiście juz zdanie zmienił, jak to prawda, lepiej te pieniądze zaoszczedzic, przeciez dom za 3-4 lata to co to jest wytrzyma sie a ja nie robie nic by miec lepsze stosunki z teściową... no kurde moze mam biegac za nią i udawac jak to jej gadanie nie doprowadza mnie co drugi dzien do płaczu... byłam pewna osobnego mieszkania, wychowywania przez nas naszego dziecka bez tesciów a tu o... jakby spokój nie był wazniejszy od pieniędzy... i szczesliwe dziecko i zona. jakby nie rozumiał i nie widział jak płacze przez nia, tylko zarzuca ze ja nic nie rbie by to naprawic. no szlak mnie trafi! wole mieszkac troche dłuzej tu w osobnym mieszkaniu a dom nieco później niz sie męczyc tak 3 czy 4 lata zamiast 5 czy 6... dodam, że dom i tak musi byc na przeciwko, nie mozemy sie wyprowadzic ze względu na hodowle zwierząt. tylko ryczec mi sie chce jak o tym pomysle! i co to ma znaczyc ze niby sobie nie poradze bez pomocy teściow, to juz młode małżeństwa nie mieszkają osobno? matka sama nie zajmuje sie swoim dzieckiem?? a mąż tez oczywiście uwaza ze po co sie tak odcinac, pomoc zawszepotrzebna, przyda sie, jak ja to sobie wyobrazam po porodzie. no takiej pomocy to ja nie chce. pogotuje w 8 miesiącu, pomroże i będzie miał na ten tydzien-dwa po porodzie gdzie nie będę w stanie tak od razu gotowac i zajmowac sie wszystkim.
przepraszam, że tak sie rozpisałam, ale jestem tak wściekła ze musiałam. mam nadzieje ze mąż zmieni zdanie i będzie ten remont bo inaczej przez 3 lata mnie szlak jasny trafi... i jak tu sie cieszyc dzieckiem -
nick nieaktualnyJagoodkaK wrote:Ginka powiedziala zebym oczywiscie sie nie denerwowala bo moze to nic nie jest ale ona musi powiedzisc co widzi. No wiec zobaczyla obrzek plodu. Skierowala mnie do specjalisty w dziedzinie wad genetycznych u plodu i badan prenatalnych. W czwartek mam u niego wizyte.
JagoodkaK nie denerwuj się !!!!
wsyzstko bedyie dobrze!!
musi być
JagoodkaK lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyMycha, ja będę miała 10+6 i mam nadzieję, że gin mi zrobi. Wiadomo, że nie ma się po takim badaniu 100% pewności, ale zawsze jeśli się okaże, że np. dziecko ma podejrzenie wady serca (można stwierdzić właśnie dzięki przezierności karkowej), to masz 6 miesięcy, żeby jakoś ułożyć życie i finanse pod przyszłe możliwe operacje.
Moi sąsiedzi właśnie w 13tc dowiedzieli się, że dziecko ma bardzo poważną wadę serca. Lekarze mówili, że jak się urodzi, to góra dobę pożyje. Proponowali usunięcie. Rodzice się nie zgodzili, dziecko się urodziło, żyło 7 godzin, ale było cały czas z rodzicami w ich ramionach. Mówią, że cieszą się, że wiedzieli wcześniej, że przynajmniej dostali kilka godzin z maleństwem. Dlatego uważam, że warto zrobić te badania.
Patu, u nas jak rodzice usłyszeli, że jestem w ciąży to stwierdzili, że musimy do nich wrócić, bo z dwójką sobie nie poradzimy. Poza tym też chcieliśmy za 3 lata się budować, a tak na swoim nic nie odłożymy, bla, bla itd. Na szczęście mój mąż ma podejście, że prędzej pójdzie pod most niż zamieszka znowu z rodzicami czy teściami, więc tu akurat mam ten komfort psychiczny i spokójPogadaj ze swoim. Najpierw będzie to traktował jako głupie gadanie, ale im bardziej będziesz go męczyć tym częściej sam będzie o tym myślał i może zmądrzeje
Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 lutego 2014, 11:51
-
Patu wrote:dziewczyny,ale jestem wściekłą
ryczałam dzis i wczoraj... i jak niby sie nie denerwować w ciąży...
nie dogaduje sie z teściową za nic. a jeszcze dziecko, a nie wyobrażam sobie go wychowywac gdzie tesciowa co chwile sie wtrąca i opowiada jak to ona by zrobiła, a jak ona sobie ze wszystkim na raz radziła, jak miała maleńkie dziecko i do obory chodziła i sobie super świetnie ze wszystkim rade dawała, gdzie wszystko co robie jest źle i nie tak...
jak dowiedzielismy sie o dziecku to stwierdzilismy, że spokój jest najważniejszy i nie mozna go przeliczac na pieniądze, więc że zrobimy osobne mieszkanie. mamy duzy pokój 35 metrów plus korytarz swój ok 11 metrów, więc spokojnie mozna zrobic małe mieszkanko, kuchnia łązienka 2 pokoje. wszystko było ustalone. a nagle dzis moi rodzice zadzwonili jak to sie boja ze ja sobie sama rady nie dam, ze jak ja niby sobie poradze, ze tesciowa obok to by pmogła przeciez, a remont to wyrzucanie pieniędzy w błoto jak chcemy sie budowac wiec po co to. i mąż oczywiście juz zdanie zmienił, jak to prawda, lepiej te pieniądze zaoszczedzic, przeciez dom za 3-4 lata to co to jest wytrzyma sie a ja nie robie nic by miec lepsze stosunki z teściową... no kurde moze mam biegac za nią i udawac jak to jej gadanie nie doprowadza mnie co drugi dzien do płaczu... byłam pewna osobnego mieszkania, wychowywania przez nas naszego dziecka bez tesciów a tu o... jakby spokój nie był wazniejszy od pieniędzy... i szczesliwe dziecko i zona. jakby nie rozumiał i nie widział jak płacze przez nia, tylko zarzuca ze ja nic nie rbie by to naprawic. no szlak mnie trafi! wole mieszkac troche dłuzej tu w osobnym mieszkaniu a dom nieco później niz sie męczyc tak 3 czy 4 lata zamiast 5 czy 6... dodam, że dom i tak musi byc na przeciwko, nie mozemy sie wyprowadzic ze względu na hodowle zwierząt. tylko ryczec mi sie chce jak o tym pomysle! i co to ma znaczyc ze niby sobie nie poradze bez pomocy teściow, to juz młode małżeństwa nie mieszkają osobno? matka sama nie zajmuje sie swoim dzieckiem?? a mąż tez oczywiście uwaza ze po co sie tak odcinac, pomoc zawszepotrzebna, przyda sie, jak ja to sobie wyobrazam po porodzie. no takiej pomocy to ja nie chce. pogotuje w 8 miesiącu, pomroże i będzie miał na ten tydzien-dwa po porodzie gdzie nie będę w stanie tak od razu gotowac i zajmowac sie wszystkim.
przepraszam, że tak sie rozpisałam, ale jestem tak wściekła ze musiałam. mam nadzieje ze mąż zmieni zdanie i będzie ten remont bo inaczej przez 3 lata mnie szlak jasny trafi... i jak tu sie cieszyc dzieckiem -
mycha89 wrote:Uwielbiam groszki! Poszukuję takich pajacyków;p Odsprzedaj mi:P:P:P Jest piękny!
Kochana wiem że na zdjęciu to wygląda jak groszki ale to są takie malutkie misie kremoweTo body kupiłam w Cocodrillo
nie wiem czy masz ten sklep gdzies koło siebie
Zmieniając temat - ja dostałam z "automatu" skierowanie do poradni genetycznej razem z wypisem ze szpitala... na pierwszej wizycie u nowej ginekolog powiedziałam jej, że dali mi to skierowanie to powiedziała, że to dobrze bo inaczej ona też by mi dała (ona też pracuje w tym szpitalu, gdzie leżałam no i właśnie w tym szpitalu jest ta poradnia genetyczna).. wizytę mam 5 marca... -
nick nieaktualnyFipsik wrote:Ja dziś byłam u lekarza pierwszego kontaktu, bo wczoraj zaczęłam rzygać żółcią co pół godz. Z jednej strony mówi, że torecanu mam nie brać, bo lek nieprzebadany w ciąży, a z drugiej, że nie mogę tak wymiotować, bo się odwodnię i jak nie minie to mam jechać do szpitala. Ale w szpitalu dadzą mi torecan, więc będę i odwodniona i dostane leki "nieprzebadane". Spróbuję się dostać do mojej lekarki szybciej
Bo umrę do 27...
Rety Kochana jak ja Ci wspolczujeTy z tym rzyganiem to juz sie meczysz od x czasu
Ja bym chyba nie wytrzymala i popadla w depresje
Jedz do szpitala albo jakiejs przychodni i poproś o kroplowke bo jak sie znowu odwodnisz to bedzie słabo
Tak mi Ciebie szkoda
-
kurcze dziewczyny, chyba dostałam karę za wczorajsze pisanie głupot... Tak po 22 zaczęłam plamić na brązowo, dziś nadal plamienie się utrzymuje, jak poszłam do łazienki trochę się umyć i włożyłam palec do pochwy to wyleciała ze mnie taka brązowa skóra. Dużo jej było, tak gdzieś długości i szerokości dwóch palców. Dzwoniłam do lekarza i powiedział mi, że na razie mam nie panikować, leżeć w domu i obserwować się. Jeśli takie skrzepy skórzaste będą się powtarzać to mam jechać do szpitala, jeśli plamienie się uspokoi to mam leżeć w domu i czekać na wizytę w poniedziałek. Nie wiem co mam myśleć, to już prawie 10 tydzień a tu nie ma perspektyw na poprawę sytuacji do porodu:(((
Dziś jest zły dzień, widzę że nie tylko dla mnie... -
jovi81 wrote:Kochana jestem z Tobą całym
wiem co przeżywasz... Jak się trzymasz ? Możesz napisać czy wiesz co było przyczyną ? Oczywiście jeśli masz siły...
najtrudniejsze byly ostatnie 2 dni bo spedzilam je u lekarza i w szpitalu na zabiegu - obolala jestem i fizycznie i psychicznie ale mam bliskich i kochanego meza i wiem ze wszystko bedzie dobrze
powod nigdy nie bedzie znany na pewno - lekarze podejzewaja blad genetyczny przy podziale komorek - blad chromo... cos tam nawet nie potrafie powtorzyc
mam nadzieje ze po regeneracji - z zalecen lekarza 3 pelne cykle liczac od najblizszej miesiaczki i bedziemy nadal probowacWiadomość wyedytowana przez autora: 5 lutego 2014, 12:09
-
nick nieaktualnyaaaaga ściskam mocno
trzymaj sie!
Jagodka glowa do gory! Jestem podobnego zdania jak Dziewczyny że 7tc to za wczesnie aby wyszly jakies wady, to na pewno jakas pomylka!
Mnie od kilku dni pobolewa macica, nie jestem w stanie okreslić czy są to skurcze czy rozciąganieBoli zazwyczaj w dwóch miejscach i uczucie jest takie jakby tępą szpilką kuło... Biore nospe ale średnio pomaga
Waham sie przed pojechaniem na IP bo co im powiem? Nie mam plamien ani nic to pewnie mnie zbyją
Bol tez nie jest mocny taki ze wytrzymać nie moge, raczej lekki taki ćmiący... wizyte u ginki mam dopiero 10 lutego wiec do tego czasu moze sie cos wydarzyc
Co radzicie?
-
Cześć Akuszerka
Dopiero zobaczyłam, ze Ci się udałoGratulacje
Ja dziś mam równo 17 tyg., plamiłam w grudniu w 1. trymestrze przez 2 tygodnie, brałam duphaston, potem luteinę do końca 1. trym i wszystko było dobrze. Podobno 1/3 kobiet plami w ciąży, nie musi to świadczyć o niczym złym. Dopóki nie ma żywej krwi, nie trzeba jechac do szpitala. A ja nawet 2x jechałam z krwawieniem do szpitala na izbę, a i tak wszystko się okazywało ok. Te plamienia to trudna sprawa, mocno denerwują, ale mijają i zazwyczaj wszystko jest dobrze. Uściski, powodzenia
Aleksa, lekki ćmiący ból nie świadczy o niczym złym - macica się rozciągaWiadomość wyedytowana przez autora: 5 lutego 2014, 12:21
akuszerka89 lubi tę wiadomość
-
jak przeczytałam wasze posty u góry to az mi głupio ze swoimi problemami jeszcze was zasypuje. Jagoda, spokojnie, musi byc dobrze! pomysl, ze i tak dziecko będziesz bardzo kochała wiec nie denerwuj sie co moze pójść nie tak, tylko zapewnij jak najlepsze warunki przez spokój i odżywianie, a co ma byc to będzie, nie zmienisz tego, więc rób to co jest w Twoim zasięgu.
tak mi przykro dziewczyny jak czytam wasze złe wieści. jestem z Wami serduszkiem. choc wiem, ze wiele to wam nie pomoze...
justyna14 wrote:spokojnie, pogadaj jeszcze raz z mężem, jak już troche wsze emocje opadną, powiedz mu jak się czujesz, jakie masz obawy, jak wygląda Twoim zdaniem Wasza przyszłość i wprost czego od niego oczekujesz. Powinno pomóc. Niestety z mężczyznami trzeba łopatologicznie bo inaczej nie zrozumieją, a teściowa jak widze niedługo i śmieci będzie ci segregować, tak się wtrąca i wie lepiej. Współczuje
mąż niby jest za mną, ale uważa ze to ja powinnam bardziej rozumiec mame, wczuwac sie w jej sposób myslenia, rozumiec ją bardziej i starac sie naprawiac stosunki. kurde nieco ciężko jak wszystko pokazuje jak by to zrobiła lepiej... wczoraj jak ugotowałam obiad to na pokaz nie nałożyła sobie, tylko zrobiła sobie kanapki. a mąż pierwsze co to czy ją osobiście zawołałam do stołu. no cholera, moze jeszcze imienne zaproszenie mam jej wysyłac? jak pytam czy nałożyc to nigdy sie nie zgadza, zawse mówi, że sama sobie nałoży. to ile mam za nią niby biegac i pytac jak nigdy nie chce... ja wiem, ze to drobiazgi ale tak dzien w dzien to masakra. najbardziej mnie rozwala jak to sie przechwala jak to ona o dom dbała gdzie mąż zawsze mi powtarza ze było zupełnie inaczej niz ona mówi. a do niego chodzi i wytyka co jest nie zrobiona... ze tu jest nie posprzątane, tamto jest nie zrobione, ze to powinno sie robic co dzien a nie co 3. ze jak ja mogłam mężczyznom pierogi ruskie dac na obiad, toz oni pracują musza porządnie zjeść a nie... oczywiście mąż wcale duzo nie je i takimi pierogami sie naje w zupełności i sama nie raz mu je dawała. ale jak ja podam to kręci nosem albo ugotuje kiełbase na szybko, bo przeciez tym sie nie naje! a jak poprosiłam zeby wyniósł śmieci mąż, toz to co ja sobie mysle, mąż w domu pomagac nie ma czasu on pracuje przeciez! jak będę męża prosic o cos w domu to ja nigdy porządku nie będę miała jak będę na niego czekała! (chodziło o to, że mąż zapomniał je wynieść i stały do wyniesienia pod drzwiami). na kazdym kroku pokazuje jak to nie powinnam o absolutnie nic poprosic męża w domu, bo przeciez on ciezko pracuje i nie ma czasu na takie rzeczy! nigdy nie prosze go o gotowanie czy sprzątanie, ale jak poprosze o wyniesienie śmieci czy jak zle sie czuje posprzątanie ze stołu po kolacji (oczywiście nie zmywanie, bo całkiem by mnie chyba zabiła teściowa) to chyba nie jest przesada... a mąż jak tak jej słucha to potem zyje w przeswiadczeniu jak to facet w domu nic zrobic nie powinien i jak poprosze o drobiazg to juz tragedia dla niego. no jak mamusia tak przyklaskuje to sie nie dziwie... jakos jak ona sobie wyjechała na kilka miesięcy zostawiając 3 mężczyzn pracujących w domu to nie pamiętała jak oni ciężko pracują i nic w domu robic nie mogą... a mąż i tak będzie jej bronił i tłumaczył jak to ja sie nastawiam tak przeciwko niej zamiast starac sie dogadac. przeciez ma tyle zalet i była taka dobra mamą.
wkurzyłam sie na niego jak nie wiem. ale przebłagał mnie jak zaczął mówić do brzuszka i go całowac. "no kopnij mamusie, no juz, pogilgocz ją chociaz zeby sie usmiechnęła."
bardziej łopatologicznie mężowi tłumaczyc sie nie da. tłumacze mu od ślubu ze źle sie tu czuje, ze nie czuje sie jak u siebie w domu, ze nie chce tu byc i mi tu źle, że płacze co 2-3 dzien i spokoju nie przelicza sie na pieniądze, ze szczęście jest ważniejsze i nie wytrzymam tu w takich warunkach 3 lat ale uwaza jak to sie tylko nastawiłam przeciwko i przeciez mozna sie dogadac tylko mam sie bardziej starac... -
nick nieaktualnyakuszerka89 wrote:kurcze dziewczyny, chyba dostałam karę za wczorajsze pisanie głupot... Tak po 22 zaczęłam plamić na brązowo, dziś nadal plamienie się utrzymuje, jak poszłam do łazienki trochę się umyć i włożyłam palec do pochwy to wyleciała ze mnie taka brązowa skóra. Dużo jej było, tak gdzieś długości i szerokości dwóch palców. Dzwoniłam do lekarza i powiedział mi, że na razie mam nie panikować, leżeć w domu i obserwować się. Jeśli takie skrzepy skórzaste będą się powtarzać to mam jechać do szpitala, jeśli plamienie się uspokoi to mam leżeć w domu i czekać na wizytę w poniedziałek. Nie wiem co mam myśleć, to już prawie 10 tydzień a tu nie ma perspektyw na poprawę sytuacji do porodu:(((
Dziś jest zły dzień, widzę że nie tylko dla mnie...
Czesto mowia ze takie plamienia na brązowo są normalne i wystepuja zazwyczaj w dniu spodziewanej @ - moze masz termin??? macica sie oczyszcza ze staroci to moze to tez to? a boli cie brzuch? Ja to bym jechala na IP jak bym tak plamilaale ja to z natury panikara jestem
Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 lutego 2014, 12:25
-
aaaaga wrote:najtrudniejsze byly ostatnie 2 dni bo spedzilam je u lekarza i w szpitalu na zabiegu - obolala jestem i fizycznie i psychicznie ale mam bliskich i kochanego meza i wiem ze wszystko bedzie dobrze
powod nigdy nie bedzie znany na pewno - lekarze podejzewaja blad genetyczny przy podziale komorek - blad chromo... cos tam nawet nie potrafie powtorzyc
mam nadzieje ze po regeneracji - z zalecen lekarza 3 pelne cykle liczac od najblizszej miesiaczki i bedziemy nadal probowac
tak mi przykro. Dzielna i silna jestes, dobrze ze sie nie poddajesz. mysl pozytywnie, ze to tylko jedno takie zdarzenie i z następną ciążą wszystko będzie juz dobrze! dobrze, że masz wsparcie męża i innych, to bardzo ważne. Myślimy o Tobie! -
alekso, nie chce jechać znów do szpitala, bo od razu zostawią mnie na oddziale i pewnie z 5 dni będę musiała tam leżeć. A wcale mi się to nie widzi:/ Wolę denerwować się we własnym domu niż w szpitalu. Jeszcze znów położyliby mnie z dziewczyną w trakcie poronienia a tego bym chyba już psychicznie nie wytrzymała. Poczekam do wieczora, jeśli będzie ok to poczekam do poniedziałku na wizytę, a jeśli będę czuła że coś jest nie tak to pojadę do gina prywatnie jutro i tyle. Brzuch mnie nie boli, może tylko troszkę pobolewa. Nie wiem kiedy mam termin @ bo zawsze miałam nieregularne. Powiedzcie, dlaczego jest tak, że człowiek nie biega po sklepach z ciuszkami i akcesoriami dla dziecka, tylko ciągle leży i zastanawia się czy się uda czy się nie uda. Masakra jakaś.
-
Akuszerka: mam to samo - o ciuszkach pomyślę w 8 miesiącu
Aleksa.wawa: mnie właśnie tak brzuch boli od dwóch dni , łykam nospe i leżę i czekam co się wydarzy - szpital dla mnie to ostateczność, w domu mam o wiele więcej leków i jeśli one nie pomogą to szpital na tym etapie tez nie - a każda wizyta i pobyt w nim to mega stres który nic nie daje a jak się trafi jeszcze na jakiegoś bęcwała to tylko można sobie pogorszyć...