Wrześniowe mamusie 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
Dzień dobry!
Natalka pomoże! Będzie bejbi. MNK ok, mi tez poniedziałek pasuje, ewentualnie noc z niedzieli na poniedziałek.
Weszłam na wagę i 1,9kg więcej, od wtorku!Nie widać, żebym była spuchnięta, może dłonie bardziej bolą, i uszy zatkane. Wysokiego ciśnienia też nie odczuwam. Hmm może później zważę się jeszcze raz.
Miłego dnia i szybkich porodów. -
mnk wrote:A ja mam termin na.indukcje na.wtorek. modlcie sie zeby koniecznie w poniedzialek zaczelo sie samo, nie wczesniej I nie.pozniej xD z gory dzieki xD
A czemu nie wcześniej?
Za to, żeby mój syn zdecydował się już wyjść też proszę się modlić, trzymać kciuki i stosować wszelkie formy wsparcia.
Jutro termin, więc ma jeszcze 9 dni.
Dobrze liczę? Tydzień po terminie należy się zgłosić do szpitala, 8 dnia zakładają Foleya, 9 dnia oksytocyna.
Pierwszy syn zdecydował się 5 dni po terminie. Termin też był 23 dnia miesiąca, ino stycznia.Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 września 2017, 10:18
MrsKiss, Milenka~11 lubią tę wiadomość
-
Nie wczesniej bo moja polozna jest na.urlopie do niedzieli a. Hce zeby byla moja srodowiskowa. Wiec w poniedzialek moge zaczac rodzic dopiero:D bounas srodowiskowa przychodzi od razu w ten sam dzien co wypiduja ze szpitala I tak przychodzitydzien czasu
-
nick nieaktualnyJak czytam o waszych nocnych bojach to nawet się cieszę że ja jeszcze w dwupaku. jestem po wizycie. Szyjka zgładzona, rozwarcie na 1cm, główka nisko ale szyjka jeszcze przy krzyżu. Od rana co chwilę twardnieje mi brzuch do tego czasami pobolewa mnie krzyż i podbrzusze. Może w nocy w końcu coś ruszy.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 września 2017, 10:51
justa. lubi tę wiadomość
-
Matka Rocku u mnie niestety takich procedur nie ma. Ze starszym Synem stawiłam się 9 dni po terminie dostałam tylko 2 zastrzyki na szyjkę i usłyszałam, że tak będzie przez 3 dni a 4 może podadzą oksytocynę czyli 13 bądź 14 dnia pt dopiero szczescie w nieszczęściu, że USG nie wyszło zadowalająco i mnie wzięli już na drugi dzień na oksy. teraz jak bym miała znów mieć wywołanie to by było 5 dni po terminie i zastanawiam się wlasnie czy nie za wcześnie i będę leżeć bez sensu
-
Karolka, wow, chłopak daje czadu U nas małe przybieranie na wadze, pediatra wczoraj kazała dokarmiać Mam mleko w piersiach, ale Mała je baardzo długo memła, zanim się porządnie naje to.jest kilka godzin karmienia z przerwami. Najgorzej, że w ogóle nie chce jeść ze smoczków z tym wolnym przepływem i nie wiem co robić Wczoraj jeszcze zainwestowaliśmy w szumisia i są dłuższe przerwy w spaniu nocnym, 3 godz nieprzerwanego snu zdecydowanie lepiej mi robią niż pobódki co godzinę
Karooolcia :), shelby* lubią tę wiadomość
-
Hejka,
u Bonifratrów mam się zgłosić 7 dni po terminie na wywołanie. Jeśli samo się nie zacznie. Kombinuję sobie tak,że jeśli rzeczywiście tak będzie, to pojadę tam w poniedziałek, czyli 7 dni po terminie z usg, bo w weekend i tak pewnie nic się nie wydarzy. -
Moj Filip tez nic nie przybral przex tydzien.Wazy 5 kg dokladnie tyle ile w dniu urodzin a to za malo.Sciagam teraz mleko laktatorem i dodaje zagestnik nutrition,zobaczymy czy to cos da..dodatkowo po badaniu moczu pojawily sie leukocyty nieco ponad norme mam nadzieje ze to nie pezerodzi sie to wzakazenie ukladu moczowego i nie wyladujemy w szpitalu.
U nas pobudki w nocy co chwila a miedzy 3 a 6-7 maly nie spi wcale wiec oboje z mezem nosami sie juz podpieramyWiadomość wyedytowana przez autora: 22 września 2017, 17:49
-
u nas w miare ok. Młody duzo spi bo jeszcze zółtaczka. Dziś piewsza kapiel bo jutro bedzie miał tydzień i chyba wypada
Niestety zaczął ulewać... nie wiem czy to nie po Dicoflorze który mu daję albo po witaminie D... no i te kupy... masakra! non stop jest kupa w pieluszce, 15 dziennie normalnie, zbankrutuje na pieluchach
boje się ze przez te kupy tzn ich czestotliwosc nie bedzie odpowiednio przybierał...
Położna wspomniała o dokarmianiu mm raz, dwa dzeinnie ze względu na zółtaczkę ale jeszcze się wstrzymuję. Karmię cyckiem ile wlezie ale przez to ulewanie to ie wiem ile w Kajtku zostaje -
perfectangel85 wrote:u nas w miare ok. Młody duzo spi bo jeszcze zółtaczka. Dziś piewsza kapiel bo jutro bedzie miał tydzień i chyba wypada
Niestety zaczął ulewać... nie wiem czy to nie po Dicoflorze który mu daję albo po witaminie D... no i te kupy... masakra! non stop jest kupa w pieluszce, 15 dziennie normalnie, zbankrutuje na pieluchach
boje się ze przez te kupy tzn ich czestotliwosc nie bedzie odpowiednio przybierał...
Położna wspomniała o dokarmianiu mm raz, dwa dzeinnie ze względu na zółtaczkę ale jeszcze się wstrzymuję. Karmię cyckiem ile wlezie ale przez to ulewanie to ie wiem ile w Kajtku zostaje
Z tym ulewaniem to chyba nie do konca tak jest.Moj maly nie ulewa,sporo je a i tak nie przybiera.. -
No ja właśnie nie chciałabym zepsuć cycków tym dokarmianiem, ale nie chcę się też przed tym wzbraniać rękami i nogami, Mała waży ledwo 2800 i faktycznie mało przybiera. Mam nadzieję, że to będzie chwilowe. Poleciałam dzisiaj do sklepu po jakieś specjalnie smoczki... Nie wiem tylko czy powinnam ściągać dodatkowo swoje mleko w tym czasie kiedy Mała je tą mieszankę... I chciałabym, żeby to dokarmianie było max dwa razy dziennie.
-
U nas na razie ze spaniem i karmieniem jest całkiem ok. W dzień karmimy się co 3 h a w nocy zdarza się nawet 4-5 h przerwa Jest dużo łatwiej niż ze starszym synkiem.
Co do wywoływania porodu po terminie to ksżdy szpital ma swoją praktykę. W niektórych, o ile nic niepokojącego się nie dzieje, zaczynają działać po 7 dniach a w niektórych dopiero po 14.perfectangel85 lubi tę wiadomość
-
Karolka12345 wrote:Hej Mamuśki
U nas nocki nie najgorsze. Pobudka co 2-3h zje i idzie spać.
Muszę się pochwalić, że w 2,5 tyg Szymek przybrał 1200g Normalnie śmietana zamiast mleka chyba
Trzymam kciuki za nierozpakowane :*
kluczowe jest to ze idzie spac po karmieniu w nocy super, oby jak najdluzej -
MrsKiss wrote:Nie wiem tylko czy powinnam ściągać dodatkowo swoje mleko w tym czasie kiedy Mała je tą mieszankę... I chciałabym, żeby to dokarmianie było max dwa razy dziennie.
Właśnie minęła północ, więc witam się w terminie porodu.
Dobrej nocki. Spróbuję zasnąć. -
Cześć, Dziewczyny!
Dziś (a raczej wczoraj - już po północy) wróciłam ze szpitala - oczywiście nie sama Moja noga nawet nie przestąpiła progu patologii ciąży.
We wtorek ok. 6 rano, gdy łykając łzy, poiłam córkę z piersi, myśląc o rychłym rozstaniu, poczułam większą mokrość niż w ostatnich dniach i już po kilku minutach stało się jasne, że wody mi odchodzą. Pojechałam do szpitala z tatą - tak jak planowałam - męża wysyłając do pracy, bo jeszcze nie wierzyłam, że naprawdę zaczynam rodzić. Na ip lekarz stwierdził dwa palce rozwarcia i wysłał mnie na porodówkę Mąż przybył godzinę później. Nie wiem dlaczego, ale większość czasu do 11:20 spędziłam leżąc pod ktg. Skurcze się nasiliły, ale były jeszcze do zniesienia. Nadal dwa palce rozwarcia. Zapowiedziano, że jeśli do południa nie będzie postępu, podłączą oksytocynę. I tak się niestety stało. Nie będę wdawać się w szczegóły tej katorgi. Gdyby nie mąż, umarłabym tam po prostu, zwłaszcza, że znów kazali mi leżeć pod ktg. Przełom nastąpił, gdy pojawiła się nowa położna. Zaaplikowała mi czopki na rozkurczenie macicy, następnie wysłała pod prysznic (łagodził ból). W łazience spędziliśmy łącznie ok. pół godziny. Po powrocie na salę z dziesięć minut siedziałam na piłce. A potem... zaczął się najpiękniejszy czas porodu. Otrzymałam gaz. Chwilę później było badanie i usłyszałam "No, świetnie się spisałaś. Cztery i pół palca. Za kilka minut urodzisz." Poprosiłam o możliwość urodzenia na krzesełku bez siedzenia, które znajdowało się na innej sali. Położna zgodziła się i wyszła. Przeżyłam ze dwa skurcze, leżąc na plecach, jak mnie zostawiła (na szczytach mimowolnie parłam, tak mi ciało dyktowało) i poczułam, że dłużej już tak nie wytrzymam. Mimo obaw męża, że spadnę, ni to uklękłam ni to usiadłam na łóżku porodowym. Gdy przyszedł następny skurcz lekko uniosłam pośladki i instynktownie prąc na jego szczycie,jednocześnie mimo zamkniętych oczu ujrzałam wyraźnie głowę blisko "wyjścia" - wręcz mistyczne doświadczenie. Jednocześnie czułam wyraźnie, że coś twardego i ogromnego toruje sobie drogę. Kolejny skurcz również był tego typu, a między nimi absolutna błogość! Byłam jak na haju. Przez chwilę NIC mnie nie bolało (a wcześniej nawet między skurczami macica dawała się we znaki), jakbym nie była w trakcie porodu, tylko relaksowała się na łące w letni dzień. Przyszła położna, lekarka i jeszcze jedna kobieta do pomocy. Sprawnie przyszykowały dla mnie krzesełko porodowe. Zeszłam z łóżka prawie samodzielnie z zapasem nowych sił. Usadowiłam się na krzesełku i zaczęła się oficjalna druga faza porodu. Mąż siedział tuż obok, mocno mnie przytulał, czułam jego twarz przy swojej, słyszałam czuły, dopingujący mnie głos. Położna również mnie dopingowała, prowadziła, lekarka też pomagała, ale nikt nie odbierał mi porodu w dosłownym tego słowa znaczeniu! To było moje zadanie - urodzić, tylko ja i natura. Nie potrafię tego oddać słowami. Gdy główka wyszła na świat (trochę to trwało, bo mały miał rączkę przy buzi - lekko pękłam), pozwolono mi jej dotknąć. Chwilę później wydałam synka na świat - maleńką, siną istotkę, z włosami na plecach (ma jeszcze meszek płodowy) i czerwonymi jądrami Szczęście i wzruszenie nie do opisania! Przepełniały mnie też inne, dobre emocje, których nie podejmę się teraz nazwać. Właśnie o takim rozwiązaniu (przynajmniej jeśli idzie o finał) marzyłam. Wertykalnie, bez interwencji, w kobiecym gronie i mężem tuż obok. Do teraz przepełnia mnie wdzięczność i szczęście. Położnej zostawiłam ciepły liścik i bombonierkę. Słowo honoru - ostatni kwadrans porodu stanie się jednym z moich najpiękniejszych wspomnień.
A teraz zwięźle: Aleksander, 3000 g, 56 cm, sn, 41+1, 19.09., 14:50Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 września 2017, 00:21
KasiaHaBe, MrsKiss, Niesia86, shelby*, Zorganizowana:), perfectangel85, aswalda, Milenka~11, Princesska, Lisa85, Karolka12345, justa., różowo, Annie1981 lubią tę wiadomość