Wrześniowe Mamy 2025 🧡🌼🧡
-
WIADOMOŚĆ
-
No całe szczęście, tęskniłam 🤗 Jaki mamy stan na ten moment? 🤓Suzie wrote:W związku z moim powrotem i w końcu normalnym zasięgiem oraz Internetem mogę z powrotem kontynuować statystyki 😂👩🏼🧔🏻♂️🐈🐈🐈
🏃🏼♀️🏋🏼♀️🚴🏼♀️✈️🌍🏝️🌊🍕🍝☕️🍦
🫰⏸️ 16.01.2025
🧚💫 31.01.2025
💗🎀 19.04.2025
🐣✨07.09.2025 -
W 3 dni w kontekście porodu to może się wszystko zmienić 😊🤞❣️bellA wrote:Ja czekam na ten magiczny wtorek.. moze cos sie ruszy . Bo poki co nic a nic..☹️
bellA lubi tę wiadomość
👩🏼🧔🏻♂️🐈🐈🐈
🏃🏼♀️🏋🏼♀️🚴🏼♀️✈️🌍🏝️🌊🍕🍝☕️🍦
🫰⏸️ 16.01.2025
🧚💫 31.01.2025
💗🎀 19.04.2025
🐣✨07.09.2025 -
purplerain wrote:No całe szczęście, tęskniłam 🤗 Jaki mamy stan na ten moment? 🤓
42 bobasy.
Chłopcy: 18
Dziewczynki: 24
Porody CC: 23
Planowane CC: 9
Nieplanowane CC: 14
Indukcja porodu SN zakończona CC: 8
Spontaniczny poród SN zakończony CC: 6
Porody SN: 17
Udana indukcja porodu: 10
Spontaniczny poród zakończony SN: 7
Planowane indukcje porodu SN (bez względu na zakończenie): 18
Azalea 🌸, bellA, truskawki981, purplerain, Lavender91, Szosz, Majka92, Moirane, Agaxyz00, Marcysia1990, Jusia 82 lubią tę wiadomość
-
Witam wszystkie Mamusie! My już również rozpakowane:) Zoja urodziła się wczoraj po indukcji PORODU SN
waży 2940 i ma 51 cm, pierwsza nocka była praktycznie przespaną, ciężko było przystawić do piersi, a w ciągu dnia śpiąca królewna zamieniła się w pijawkę 😅 ja czuję się dobrze, ale ból brzucha i brodawek jest już dość męczący, mam nadzieję że jak wyjdziemy do domku to wszystko wróci do normy. Czy któraś z Was również odczuwała silny ból w biodrach? Niby u mnie trzeci poród ale człowiek już nie pamięta czy przy poprzednich też tak wszystko bolało 🤷 trzymam kciuki za pozostałe 😊
Azalea 🌸, bellA, truskawki981, purplerain, Agusia246, iiyama, Engel, Lavender91, Domiś91, Mischava, Amandi, Szosz, CieplaHerbata, Majka92, Abcdeka, Agaxyz00, sarenka95, Nava, Marcysia1990 lubią tę wiadomość
2017 -syn
2019 - córka -
Gratulacje 💚💚aneta.be wrote:Witam wszystkie Mamusie! My już również rozpakowane:) Zoja urodziła się wczoraj po indukcji PORODU SN
waży 2940 i ma 51 cm, pierwsza nocka była praktycznie przespaną, ciężko było przystawić do piersi, a w ciągu dnia śpiąca królewna zamieniła się w pijawkę 😅 ja czuję się dobrze, ale ból brzucha i brodawek jest już dość męczący, mam nadzieję że jak wyjdziemy do domku to wszystko wróci do normy. Czy któraś z Was również odczuwała silny ból w biodrach? Niby u mnie trzeci poród ale człowiek już nie pamięta czy przy poprzednich też tak wszystko bolało 🤷 trzymam kciuki za pozostałe 😊👩🏼🧔🏻♂️🐈🐈🐈
🏃🏼♀️🏋🏼♀️🚴🏼♀️✈️🌍🏝️🌊🍕🍝☕️🍦
🫰⏸️ 16.01.2025
🧚💫 31.01.2025
💗🎀 19.04.2025
🐣✨07.09.2025 -
aneta.be wrote:Witam wszystkie Mamusie! My już również rozpakowane:) Zoja urodziła się wczoraj po indukcji PORODU SN
waży 2940 i ma 51 cm, pierwsza nocka była praktycznie przespaną, ciężko było przystawić do piersi, a w ciągu dnia śpiąca królewna zamieniła się w pijawkę 😅 ja czuję się dobrze, ale ból brzucha i brodawek jest już dość męczący, mam nadzieję że jak wyjdziemy do domku to wszystko wróci do normy. Czy któraś z Was również odczuwała silny ból w biodrach? Niby u mnie trzeci poród ale człowiek już nie pamięta czy przy poprzednich też tak wszystko bolało 🤷 trzymam kciuki za pozostałe 😊
To powyższe dane lekko nieaktualne 😂
Gratulacje ❤️ ja jestem tą osobą co odczuwa ból bioder i tyłka
Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 września, 22:48
-
Suzie wrote:42 bobasy.
Chłopcy: 18
Dziewczynki: 24
Porody CC: 23
Planowane CC: 9
Nieplanowane CC: 14
Indukcja porodu SN zakończona CC: 8
Spontaniczny poród SN zakończony CC: 6
Porody SN: 17
Udana indukcja porodu: 10
Spontaniczny poród zakończony SN: 7
Planowane indukcje porodu SN (bez względu na zakończenie): 18
To w sumie przerażające że na 40 porodów tylko 7 to spontaniczne SN...
Korki, Jusia 82 lubią tę wiadomość
-
aneta.be wrote:Witam wszystkie Mamusie! My już również rozpakowane:) Zoja urodziła się wczoraj po indukcji PORODU SN
waży 2940 i ma 51 cm, pierwsza nocka była praktycznie przespaną, ciężko było przystawić do piersi, a w ciągu dnia śpiąca królewna zamieniła się w pijawkę 😅 ja czuję się dobrze, ale ból brzucha i brodawek jest już dość męczący, mam nadzieję że jak wyjdziemy do domku to wszystko wróci do normy. Czy któraś z Was również odczuwała silny ból w biodrach? Niby u mnie trzeci poród ale człowiek już nie pamięta czy przy poprzednich też tak wszystko bolało 🤷 trzymam kciuki za pozostałe 😊
Gratulacje!
Mnie biodro bolało przed porodem, po porodzie mi w miarę przeszło
aczkolwiek powiem Ci, że ta rekonwalescencja po porodzie nr 3 jest dla mnie najgorsza, i boli najmocniej i najdłużej, i cieknie ze mnie najmocniej, i mam najmniej siły.
-
Hej! Gratulacje dla rozpakowanych mamusiek 🥳 i kciuki za wszystkie jeszcze w dwupakach 😜
U nas co - moje maleństwo już na miesiąc 🥸 nie wiem jak to zleciało. Jest najsłodszym bobasem świata! Nie mogę się na niego napatrzeć i non stop go tylko głaszcze, wącham, przytulam noszę i całuje 😜 jest mega bezproblemowy, tylko cyc w buzię i luz, śpi dużo na kangurka ze mną i jest tak jak powinno być 🥹 starszak daje nam popalić i poza tym jest stabilnie 😅
Ja swojego porodu nie opisywałam wam w sumie, ale u mnie mimo komplikacji to jestem zadowolona z opieki ginekologicznej na oddziale - serio jak człowieka traktowali i mieli dużo empatii dla mnie
Engel aż się zestresowałam czytając co Ciebie spotkało.. strasznie mi przykro że tyle Cię spotkało dziwnych komentarzy i zachowań ze strony personelu 🙄 naprawdę koszmar…
Domiś91, Szosz, CieplaHerbata, Majka92, Paczula, bellA, Marcysia1990, Lavender91 lubią tę wiadomość
-
U mnie była spontaniczna akcja zakończona cc (z wyboru).
Tak więc około 20 zaczęły mi się skurcze ale takie jakbym miała dostać zaraz miesiaczke, poleżałam wzięłam magnez, ale cały czas było tak samo więc wzięłam sobie ciepły prysznic i po nim zaczęły się te skurcze robić bardziej bolesne, także zarządziłam że zbieramy się do szpitala sprawdzić co tam się dzieje bo zaczęło mnie to niepokoić, zadzwoniliśmy po babcię do starszaka przyjechała i tak po 22:30’jakoś wyszło że dotarlam na IP, tam gadki szmatki, papierologia i podłączyli ktg (nic się ze skurczów nie pisało) więc myślałam że mnie jeszcze zbadają i odeślą do domu, około 23 zbadała mnie pani doktor i stwierdziła że już mam 6cm rozwarcia i że „rodzimy” dzisiaj - mąż już w stresie ale obdzwonił jeszcze do rodziców że będzie poród dziś w nocy xd potem wzięła mnie jeszcze na usg i zbadała, wymierzyła bobasa na 3050g i właśnie pani doktor i położna mi zaproponowała w tym momencie próbę SN (u mnie by to było vbac) ale ja odmówiłam i powiedziałam że psychicznie nastawiona jestem na cc (które miałam umówione równo na za tydzień) one powiedziały że spoko w takim razie szykujemy się do cc, przebrały mnie w koszulkę, założyły cewnik, przyszedł anastezjolog (mlody, przystojny xD) posmieszkowal do mnie, wypełniliśmy ankietę do znieczulenia. Ogólnie było już koło północy więc też tam rozkmina była że to już dzień dłuższa ciąża że tak sobie wpiszą w papierach, no i że już 13 (data która przyniesie szczęście) 😆 stary na korytarzu sobie siedział i grał na telefonie na odstresowanie🤣 wiec narazie luzik i fajna atmosfera (mimo że wpadłam jak śliwka o północy i heja róbcie mi cc 🤪)
Tak więc położyli mnie na stół i o 00:15 rozpoczęła sie operacja, cały czas anestezjolog mnie zagadywał, ja próbowałam się skupić że za chwilę zobaczę swojego synka, ale strasznie długo trwało - zaczęłam pytać co się dzieje? Zrobiło mi się słabo, myslalam ze zwymiotuję wiec dali mi cos, a ja odpływałam po prostu… jakaś taka nieświadomość mnie dopadła.. maseczkę z tlenem dostałam, nie wiem w sumie co się działo i ile to trwało… potem zapytałam czy już go wyciągnęli i dostałam informację że jeszcze chwilę… potem ze już go wyciągnęli ale nie było nic słuchac, ja odwróciłam głowę w lewo gdzie jest stanowisko neanatologiczne i tam widziałam jak lekarka trzyma takie wiotkie dziecko, i on właśnie w tym momencie zaczął się ruszać i płakać, więc jakoś w głowie miałam - ok płacze, żyje.. ale jakoś tak dziwnie mi dalej było, znowu mi się zrobiło słabo, mówię że będę wymiotować i znowu mi coś dali i zaczęli uspokajać że wszystko ok i w ogóle, nie pokazali mi w tym momencie dziecka tylko go zabrali z tej sali (stary mi mówil że tam zamieszanie na korytarzu też się jakieś zrobiło, że jemu pokazali dziecko ale powiedzieli że był trudny poród i muszą go pilnie zbadać, był w szoku ale przytomnie zapytał czy może być przy tym i mu pozwolili, więc poszedł z nimi na oddział)
Mnie w tym czasie szyli, mówili mi że z dzieckiem wszystko ok, że jak będę na sali pooperacyjnej to go przyniosą itp więc ja byłam juz nacpana chyba tylko miałam w głowie „ok spoko”. Jakoś po 1 w nocy wyjechałam na sale, naszczescie była pusta wiec mąż już tam na mnie czekał, mówił że mały jest „mały” że ma 2800, że go widział a ja tylko „ok” byłam jakoś tak wymęczona że nic z siebie nie mogłam więcej wydusić, mówiłam mu tylko że masakra, ze mnie wymęczyli strasznie. Mąż był blady ze stresu, ale nie dawał nic po sobie poznać, Przyjechał mały w mydelniczce więc go w końcu zobaczyłam, ale ja dalej byłam jakaś polprzytomna, położyli mi go na mnie, nie pamiętam nawet ile czasu go mieliśmy na sali.. ale jakoś szybko chyba znowu go zabrali dalej na badania, ale ciągle że wszystko jest ok. Ja zmęczona byłam wiec kazali mi iść spać, mąż pojechał do domu. Potem tylko przychodziła położna co chwilę i wymieniała mi kroplówki, przywieźli mi znowu dziecko więc tyle było z mojego odpoczynku, ale znowu trochę pokanagurowal się na mnie i znowu go zabrali żebym odpoczęła xd finalnie nic nie spałam tej nocy 🙄 rano znowu to samo, badania, kroplówki przywozili dziecko i tak w koło. O 10 rano przyszła pora na pionizację, ja już odżywiona po tych kroplówkach zaczęłam zadaniowo działać i wstałam raz dwa, wyjęła mi cewnik i było w sumie „po wszystkim”.
Potem jak już leżałam na oddziale,nprzyszla do mnie lekarka która mnie przyjmowała, zbadała mnie, pytała jak się czuję i ogólnie była taka jakaś przerażona i zaczęła mówić mi że to była trudna cesarka, powiedziała mi, że dobrze że był ordynator przy tej cc bo nikt inny by sobie nie poradził z tym, że ona by chciała mnie przeprosić za taką bliznę i ogólnie że było trudno ( a ja takie wtf o co chodzi przecież jest ok 🫣) położne też mi nie szczędziły przeciwbólowych
Teraz po czasie wiem, że mega profesjonalnie przeprowadzili ta cc, że nie dali na sali odczuć że coś jest nie tak, że ja leżąc nie czułam że mają jakieś problemy z wyciagnieciem dziecka oprócz tego że odpływałam ale co się dziwić jak mi w brzuchu grzebali przez uwaga 25minut zanim go wyciągnęli bo młody ma 0:40 godzinę urodzenia… więc to już naprawdę trochę trwało
Bo finalnie okazało się że mały już był dosyć nisko już w kanale (?) że moja macica miała mnostwo zrostów i gdzieś on się tam zaklinował i nie mogli go dostać i wyciągnąć,!ale chyba to była ogólnie rzeźnia bo potem doszły mnie też słuchy że byłam „słynna” pacjentka na całym oddziale… ale ja nie odczuwałam tego jakoś specjalnie w sensie że opiekowali się właśnie dobrze, cały czas ktoś przychodził do mnie i pytali jak się czuję
Teraz też mam w głowie że dobrze że powiedziałam że chce cc, bo może przy SN też były by problemy.. lekarze też nie spodziewali się że to będzie trudna cc, bo przecież nawet wody mi nie odeszły (dopiero na stole przebili) ze tylko 6cm rozwarcia więc przecież nie pełne kto się spodziewał że on tam gdzieś wlazł już i co będzie w środku 🤭 także ktoś nad nami czuwał że to się tak skończyło, mimo tego że nie było tak jak chciałam to i tak cieszę się że mam to za sobą i że pisząc to tulę właśnie swojego małego synka 🥹
CieplaHerbata, iiyama, Majka92, Abcdeka, Engel, Paczula, Moirane, bellA, Marcysia1990 lubią tę wiadomość
-
aneta.be wrote:Witam wszystkie Mamusie! My już również rozpakowane:) Zoja urodziła się wczoraj po indukcji PORODU SN
waży 2940 i ma 51 cm, pierwsza nocka była praktycznie przespaną, ciężko było przystawić do piersi, a w ciągu dnia śpiąca królewna zamieniła się w pijawkę 😅 ja czuję się dobrze, ale ból brzucha i brodawek jest już dość męczący, mam nadzieję że jak wyjdziemy do domku to wszystko wróci do normy. Czy któraś z Was również odczuwała silny ból w biodrach? Niby u mnie trzeci poród ale człowiek już nie pamięta czy przy poprzednich też tak wszystko bolało 🤷 trzymam kciuki za pozostałe 😊
No to gratulacje
❤️❤️❤️
-
Tez swoje przeszłaś... dzielne jesteście dziewczynyaglo wrote:U mnie była spontaniczna akcja zakończona cc (z wyboru).
Tak więc około 20 zaczęły mi się skurcze ale takie jakbym miała dostać zaraz miesiaczke, poleżałam wzięłam magnez, ale cały czas było tak samo więc wzięłam sobie ciepły prysznic i po nim zaczęły się te skurcze robić bardziej bolesne, także zarządziłam że zbieramy się do szpitala sprawdzić co tam się dzieje bo zaczęło mnie to niepokoić, zadzwoniliśmy po babcię do starszaka przyjechała i tak po 22:30’jakoś wyszło że dotarlam na IP, tam gadki szmatki, papierologia i podłączyli ktg (nic się ze skurczów nie pisało) więc myślałam że mnie jeszcze zbadają i odeślą do domu, około 23 zbadała mnie pani doktor i stwierdziła że już mam 6cm rozwarcia i że „rodzimy” dzisiaj - mąż już w stresie ale obdzwonił jeszcze do rodziców że będzie poród dziś w nocy xd potem wzięła mnie jeszcze na usg i zbadała, wymierzyła bobasa na 3050g i właśnie pani doktor i położna mi zaproponowała w tym momencie próbę SN (u mnie by to było vbac) ale ja odmówiłam i powiedziałam że psychicznie nastawiona jestem na cc (które miałam umówione równo na za tydzień) one powiedziały że spoko w takim razie szykujemy się do cc, przebrały mnie w koszulkę, założyły cewnik, przyszedł anastezjolog (mlody, przystojny xD) posmieszkowal do mnie, wypełniliśmy ankietę do znieczulenia. Ogólnie było już koło północy więc też tam rozkmina była że to już dzień dłuższa ciąża że tak sobie wpiszą w papierach, no i że już 13 (data która przyniesie szczęście) 😆 stary na korytarzu sobie siedział i grał na telefonie na odstresowanie🤣 wiec narazie luzik i fajna atmosfera (mimo że wpadłam jak śliwka o północy i heja róbcie mi cc 🤪)
Tak więc położyli mnie na stół i o 00:15 rozpoczęła sie operacja, cały czas anestezjolog mnie zagadywał, ja próbowałam się skupić że za chwilę zobaczę swojego synka, ale strasznie długo trwało - zaczęłam pytać co się dzieje? Zrobiło mi się słabo, myslalam ze zwymiotuję wiec dali mi cos, a ja odpływałam po prostu… jakaś taka nieświadomość mnie dopadła.. maseczkę z tlenem dostałam, nie wiem w sumie co się działo i ile to trwało… potem zapytałam czy już go wyciągnęli i dostałam informację że jeszcze chwilę… potem ze już go wyciągnęli ale nie było nic słuchac, ja odwróciłam głowę w lewo gdzie jest stanowisko neanatologiczne i tam widziałam jak lekarka trzyma takie wiotkie dziecko, i on właśnie w tym momencie zaczął się ruszać i płakać, więc jakoś w głowie miałam - ok płacze, żyje.. ale jakoś tak dziwnie mi dalej było, znowu mi się zrobiło słabo, mówię że będę wymiotować i znowu mi coś dali i zaczęli uspokajać że wszystko ok i w ogóle, nie pokazali mi w tym momencie dziecka tylko go zabrali z tej sali (stary mi mówil że tam zamieszanie na korytarzu też się jakieś zrobiło, że jemu pokazali dziecko ale powiedzieli że był trudny poród i muszą go pilnie zbadać, był w szoku ale przytomnie zapytał czy może być przy tym i mu pozwolili, więc poszedł z nimi na oddział)
Mnie w tym czasie szyli, mówili mi że z dzieckiem wszystko ok, że jak będę na sali pooperacyjnej to go przyniosą itp więc ja byłam juz nacpana chyba tylko miałam w głowie „ok spoko”. Jakoś po 1 w nocy wyjechałam na sale, naszczescie była pusta wiec mąż już tam na mnie czekał, mówił że mały jest „mały” że ma 2800, że go widział a ja tylko „ok” byłam jakoś tak wymęczona że nic z siebie nie mogłam więcej wydusić, mówiłam mu tylko że masakra, ze mnie wymęczyli strasznie. Mąż był blady ze stresu, ale nie dawał nic po sobie poznać, Przyjechał mały w mydelniczce więc go w końcu zobaczyłam, ale ja dalej byłam jakaś polprzytomna, położyli mi go na mnie, nie pamiętam nawet ile czasu go mieliśmy na sali.. ale jakoś szybko chyba znowu go zabrali dalej na badania, ale ciągle że wszystko jest ok. Ja zmęczona byłam wiec kazali mi iść spać, mąż pojechał do domu. Potem tylko przychodziła położna co chwilę i wymieniała mi kroplówki, przywieźli mi znowu dziecko więc tyle było z mojego odpoczynku, ale znowu trochę pokanagurowal się na mnie i znowu go zabrali żebym odpoczęła xd finalnie nic nie spałam tej nocy 🙄 rano znowu to samo, badania, kroplówki przywozili dziecko i tak w koło. O 10 rano przyszła pora na pionizację, ja już odżywiona po tych kroplówkach zaczęłam zadaniowo działać i wstałam raz dwa, wyjęła mi cewnik i było w sumie „po wszystkim”.
Potem jak już leżałam na oddziale,nprzyszla do mnie lekarka która mnie przyjmowała, zbadała mnie, pytała jak się czuję i ogólnie była taka jakaś przerażona i zaczęła mówić mi że to była trudna cesarka, powiedziała mi, że dobrze że był ordynator przy tej cc bo nikt inny by sobie nie poradził z tym, że ona by chciała mnie przeprosić za taką bliznę i ogólnie że było trudno ( a ja takie wtf o co chodzi przecież jest ok 🫣) położne też mi nie szczędziły przeciwbólowych
Teraz po czasie wiem, że mega profesjonalnie przeprowadzili ta cc, że nie dali na sali odczuć że coś jest nie tak, że ja leżąc nie czułam że mają jakieś problemy z wyciagnieciem dziecka oprócz tego że odpływałam ale co się dziwić jak mi w brzuchu grzebali przez uwaga 25minut zanim go wyciągnęli bo młody ma 0:40 godzinę urodzenia… więc to już naprawdę trochę trwało
Bo finalnie okazało się że mały już był dosyć nisko już w kanale (?) że moja macica miała mnostwo zrostów i gdzieś on się tam zaklinował i nie mogli go dostać i wyciągnąć,!ale chyba to była ogólnie rzeźnia bo potem doszły mnie też słuchy że byłam „słynna” pacjentka na całym oddziale… ale ja nie odczuwałam tego jakoś specjalnie w sensie że opiekowali się właśnie dobrze, cały czas ktoś przychodził do mnie i pytali jak się czuję
Teraz też mam w głowie że dobrze że powiedziałam że chce cc, bo może przy SN też były by problemy.. lekarze też nie spodziewali się że to będzie trudna cc, bo przecież nawet wody mi nie odeszły (dopiero na stole przebili) ze tylko 6cm rozwarcia więc przecież nie pełne kto się spodziewał że on tam gdzieś wlazł już i co będzie w środku 🤭 także ktoś nad nami czuwał że to się tak skończyło, mimo tego że nie było tak jak chciałam to i tak cieszę się że mam to za sobą i że pisząc to tulę właśnie swojego małego synka 🥹 -
Rany, Engel, jakiś koszmar w tym szpitalu… nawet jeśli ma fatalne opinie, no to kurde, jakiekolwiek standardy opieki powinny być zachowane, a Ciebie wymęczyli jak nie wiem…dobrze, że masz to za sobą, ale trudno się dziwić, że masz traumę.
Gratulacje, witamy Zoję! 🩷aneta.be wrote:Witam wszystkie Mamusie! My już również rozpakowane:) Zoja urodziła się wczoraj po indukcji PORODU SN
waży 2940 i ma 51 cm, pierwsza nocka była praktycznie przespaną, ciężko było przystawić do piersi, a w ciągu dnia śpiąca królewna zamieniła się w pijawkę 😅 ja czuję się dobrze, ale ból brzucha i brodawek jest już dość męczący, mam nadzieję że jak wyjdziemy do domku to wszystko wróci do normy. Czy któraś z Was również odczuwała silny ból w biodrach? Niby u mnie trzeci poród ale człowiek już nie pamięta czy przy poprzednich też tak wszystko bolało 🤷 trzymam kciuki za pozostałe 😊
Ja akurat bólu bioder nie miałam.
Suzie, dzięki za statystyki:) odpoczywajcie w domku, nabieraj sił!
👩🏻 36 + 👦🏻 36 + 🧒🏻 4 + 🐶❤️ + 👶🏻 🩷 23.08.2025 -
aglo wrote:U mnie była spontaniczna akcja zakończona cc (z wyboru).
Tak więc około 20 zaczęły mi się skurcze ale takie jakbym miała dostać zaraz miesiaczke, poleżałam wzięłam magnez, ale cały czas było tak samo więc wzięłam sobie ciepły prysznic i po nim zaczęły się te skurcze robić bardziej bolesne, także zarządziłam że zbieramy się do szpitala sprawdzić co tam się dzieje bo zaczęło mnie to niepokoić, zadzwoniliśmy po babcię do starszaka przyjechała i tak po 22:30’jakoś wyszło że dotarlam na IP, tam gadki szmatki, papierologia i podłączyli ktg (nic się ze skurczów nie pisało) więc myślałam że mnie jeszcze zbadają i odeślą do domu, około 23 zbadała mnie pani doktor i stwierdziła że już mam 6cm rozwarcia i że „rodzimy” dzisiaj - mąż już w stresie ale obdzwonił jeszcze do rodziców że będzie poród dziś w nocy xd potem wzięła mnie jeszcze na usg i zbadała, wymierzyła bobasa na 3050g i właśnie pani doktor i położna mi zaproponowała w tym momencie próbę SN (u mnie by to było vbac) ale ja odmówiłam i powiedziałam że psychicznie nastawiona jestem na cc (które miałam umówione równo na za tydzień) one powiedziały że spoko w takim razie szykujemy się do cc, przebrały mnie w koszulkę, założyły cewnik, przyszedł anastezjolog (mlody, przystojny xD) posmieszkowal do mnie, wypełniliśmy ankietę do znieczulenia. Ogólnie było już koło północy więc też tam rozkmina była że to już dzień dłuższa ciąża że tak sobie wpiszą w papierach, no i że już 13 (data która przyniesie szczęście) 😆 stary na korytarzu sobie siedział i grał na telefonie na odstresowanie🤣 wiec narazie luzik i fajna atmosfera (mimo że wpadłam jak śliwka o północy i heja róbcie mi cc 🤪)
Tak więc położyli mnie na stół i o 00:15 rozpoczęła sie operacja, cały czas anestezjolog mnie zagadywał, ja próbowałam się skupić że za chwilę zobaczę swojego synka, ale strasznie długo trwało - zaczęłam pytać co się dzieje? Zrobiło mi się słabo, myslalam ze zwymiotuję wiec dali mi cos, a ja odpływałam po prostu… jakaś taka nieświadomość mnie dopadła.. maseczkę z tlenem dostałam, nie wiem w sumie co się działo i ile to trwało… potem zapytałam czy już go wyciągnęli i dostałam informację że jeszcze chwilę… potem ze już go wyciągnęli ale nie było nic słuchac, ja odwróciłam głowę w lewo gdzie jest stanowisko neanatologiczne i tam widziałam jak lekarka trzyma takie wiotkie dziecko, i on właśnie w tym momencie zaczął się ruszać i płakać, więc jakoś w głowie miałam - ok płacze, żyje.. ale jakoś tak dziwnie mi dalej było, znowu mi się zrobiło słabo, mówię że będę wymiotować i znowu mi coś dali i zaczęli uspokajać że wszystko ok i w ogóle, nie pokazali mi w tym momencie dziecka tylko go zabrali z tej sali (stary mi mówil że tam zamieszanie na korytarzu też się jakieś zrobiło, że jemu pokazali dziecko ale powiedzieli że był trudny poród i muszą go pilnie zbadać, był w szoku ale przytomnie zapytał czy może być przy tym i mu pozwolili, więc poszedł z nimi na oddział)
Mnie w tym czasie szyli, mówili mi że z dzieckiem wszystko ok, że jak będę na sali pooperacyjnej to go przyniosą itp więc ja byłam juz nacpana chyba tylko miałam w głowie „ok spoko”. Jakoś po 1 w nocy wyjechałam na sale, naszczescie była pusta wiec mąż już tam na mnie czekał, mówił że mały jest „mały” że ma 2800, że go widział a ja tylko „ok” byłam jakoś tak wymęczona że nic z siebie nie mogłam więcej wydusić, mówiłam mu tylko że masakra, ze mnie wymęczyli strasznie. Mąż był blady ze stresu, ale nie dawał nic po sobie poznać, Przyjechał mały w mydelniczce więc go w końcu zobaczyłam, ale ja dalej byłam jakaś polprzytomna, położyli mi go na mnie, nie pamiętam nawet ile czasu go mieliśmy na sali.. ale jakoś szybko chyba znowu go zabrali dalej na badania, ale ciągle że wszystko jest ok. Ja zmęczona byłam wiec kazali mi iść spać, mąż pojechał do domu. Potem tylko przychodziła położna co chwilę i wymieniała mi kroplówki, przywieźli mi znowu dziecko więc tyle było z mojego odpoczynku, ale znowu trochę pokanagurowal się na mnie i znowu go zabrali żebym odpoczęła xd finalnie nic nie spałam tej nocy 🙄 rano znowu to samo, badania, kroplówki przywozili dziecko i tak w koło. O 10 rano przyszła pora na pionizację, ja już odżywiona po tych kroplówkach zaczęłam zadaniowo działać i wstałam raz dwa, wyjęła mi cewnik i było w sumie „po wszystkim”.
Potem jak już leżałam na oddziale,nprzyszla do mnie lekarka która mnie przyjmowała, zbadała mnie, pytała jak się czuję i ogólnie była taka jakaś przerażona i zaczęła mówić mi że to była trudna cesarka, powiedziała mi, że dobrze że był ordynator przy tej cc bo nikt inny by sobie nie poradził z tym, że ona by chciała mnie przeprosić za taką bliznę i ogólnie że było trudno ( a ja takie wtf o co chodzi przecież jest ok 🫣) położne też mi nie szczędziły przeciwbólowych
Teraz po czasie wiem, że mega profesjonalnie przeprowadzili ta cc, że nie dali na sali odczuć że coś jest nie tak, że ja leżąc nie czułam że mają jakieś problemy z wyciagnieciem dziecka oprócz tego że odpływałam ale co się dziwić jak mi w brzuchu grzebali przez uwaga 25minut zanim go wyciągnęli bo młody ma 0:40 godzinę urodzenia… więc to już naprawdę trochę trwało
Bo finalnie okazało się że mały już był dosyć nisko już w kanale (?) że moja macica miała mnostwo zrostów i gdzieś on się tam zaklinował i nie mogli go dostać i wyciągnąć,!ale chyba to była ogólnie rzeźnia bo potem doszły mnie też słuchy że byłam „słynna” pacjentka na całym oddziale… ale ja nie odczuwałam tego jakoś specjalnie w sensie że opiekowali się właśnie dobrze, cały czas ktoś przychodził do mnie i pytali jak się czuję
Teraz też mam w głowie że dobrze że powiedziałam że chce cc, bo może przy SN też były by problemy.. lekarze też nie spodziewali się że to będzie trudna cc, bo przecież nawet wody mi nie odeszły (dopiero na stole przebili) ze tylko 6cm rozwarcia więc przecież nie pełne kto się spodziewał że on tam gdzieś wlazł już i co będzie w środku 🤭 także ktoś nad nami czuwał że to się tak skończyło, mimo tego że nie było tak jak chciałam to i tak cieszę się że mam to za sobą i że pisząc to tulę właśnie swojego małego synka 🥹
Byłaś mega dzielna, to jak później walczyłaś aby wrócić do pełni sił! Przeszłaś naprawdę wiele nawet nie zdając sobie z tego sprawy 🫂
aglo lubi tę wiadomość
-
Aglo - pierwszy raz przeczytałam o ciężkim CC. Super, że miałaś wokół dobry personel. Na pewno łatwo nie było w tym otłumieniu jeszcze nie wiedzieć co z dzieckiem 😔 Najważniejsze, że jesteście razem, oby dwoje byliście dzielni 🥹💚
Engel - takie porody jak Ty miałaś to są dla mnie hardcore porody i uważam, że tak cała świta powinna wylecieć. To są ludzie bez jakiejkolwiek empatii. Nie wiem jak Ty to zdołałaś przetrwać....
Poród może być długi i trudny, ale to od personelu zależy jak kobieta go zapamięta. Zarówno Aglo jak i Engel miała pod górkę mocno, ale to Aglo miała właściwy personel wokół i już Jej odbiór porodu jest inny. Zobaczcie jakie to ma znaczenie jak jest się dobrze zaopiekowanym 🥺
Jesteście bohaterkami ❤️
Szosz, Marcysia1990 lubią tę wiadomość
-
aneta.be wrote:Witam wszystkie Mamusie! My już również rozpakowane:) Zoja urodziła się wczoraj po indukcji PORODU SN
waży 2940 i ma 51 cm, pierwsza nocka była praktycznie przespaną, ciężko było przystawić do piersi, a w ciągu dnia śpiąca królewna zamieniła się w pijawkę 😅 ja czuję się dobrze, ale ból brzucha i brodawek jest już dość męczący, mam nadzieję że jak wyjdziemy do domku to wszystko wróci do normy. Czy któraś z Was również odczuwała silny ból w biodrach? Niby u mnie trzeci poród ale człowiek już nie pamięta czy przy poprzednich też tak wszystko bolało 🤷 trzymam kciuki za pozostałe 😊
Gratulacje ❤️ -
Chcecie się pośmiać ?😅 mam bardzo specyficznych teściów tacy ludzie „ z wyższych sfer” tzn ten typ którym się wydaje że są lepsi od innych zwłaszcza teść, bo pracuje w telewizji więc co to nie on. Najpierw koniecznie chcieli przyjechać do szpitala w odwiedziny na drugi dzień po porodzie i to o godzinie 21 bo czemu nie🫣 a teraz tydzień po porodzie cisza o nic nie pytają nie interesują się pierwszym wnukiem( nie żeby mi to przeszkadzało) ale za to teść wczoraj napisał do męża uwaga…żebyśmy rozważyli zmianę imienia bo on jako specjalista od komunikacji uważa że obecne imię plus nazwisko będzie się źle wymawiać i zniszczymy dziecku życie. Mąż napisał żebyś oficjalnie mały zarejestrowany na co teściu coś w stylu że eh nie znamy życia i powinniśmy posłuchać mądrzejszych
🙈🙈02.01.2025 🩷⏸️
28,31🐶🩷 -
Paulines wrote:Chcecie się pośmiać ?😅 mam bardzo specyficznych teściów tacy ludzie „ z wyższych sfer” tzn ten typ którym się wydaje że są lepsi od innych zwłaszcza teść, bo pracuje w telewizji więc co to nie on. Najpierw koniecznie chcieli przyjechać do szpitala w odwiedziny na drugi dzień po porodzie i to o godzinie 21 bo czemu nie🫣 a teraz tydzień po porodzie cisza o nic nie pytają nie interesują się pierwszym wnukiem( nie żeby mi to przeszkadzało) ale za to teść wczoraj napisał do męża uwaga…żebyśmy rozważyli zmianę imienia bo on jako specjalista od komunikacji uważa że obecne imię plus nazwisko będzie się źle wymawiać i zniszczymy dziecku życie. Mąż napisał żebyś oficjalnie mały zarejestrowany na co teściu coś w stylu że eh nie znamy życia i powinniśmy posłuchać mądrzejszych
🙈🙈
Że co 😂 -
Abcdeka wrote:Aglo - pierwszy raz przeczytałam o ciężkim CC. Super, że miałaś wokół dobry personel. Na pewno łatwo nie było w tym otłumieniu jeszcze nie wiedzieć co z dzieckiem 😔 Najważniejsze, że jesteście razem, oby dwoje byliście dzielni 🥹💚
Engel - takie porody jak Ty miałaś to są dla mnie hardcore porody i uważam, że tak cała świta powinna wylecieć. To są ludzie bez jakiejkolwiek empatii. Nie wiem jak Ty to zdołałaś przetrwać....
Poród może być długi i trudny, ale to od personelu zależy jak kobieta go zapamięta. Zarówno Aglo jak i Engel miała pod górkę mocno, ale to Aglo miała właściwy personel wokół i już Jej odbiór porodu jest inny. Zobaczcie jakie to ma znaczenie jak jest się dobrze zaopiekowanym 🥺
Jesteście bohaterkami ❤️
No dokladnie takie było moje przesłanie, że mimo wszystko nie jestem jakoś mocno straumatyzowana. Cała opieka w okół mnie była taka jak trzeba. Wszystko zapowiadało się na fajny poród przez cięcie, a że wyszło inaczej i wszystkim tam napędziło to stracha to już inna sprawa 🫣 ale nie mam im nic do zarzucenia, naprawdę albo to było szczęście trafić na takich ludzi akurat albo po prostu wśród personelu nie ma żadnych amatorów „starego podejścia”
Na patologi jak leżałam tak samo, lekarze którzy mieli akurat dyżur, codziennie badali, interesowali się pacjentką jakoś tak naprawdę a nie odwalić swoje i z głowy
Za to o noworodkowym oddziale mam odwrotne zdanie i na tej linii szpital totalnie zawalił ale to już inna historia i kwestia. Ale ginekologicznie-polozniczo super 👍
Szosz, Abcdeka lubią tę wiadomość











