WRZEŚNIOWE SZCZĘŚCIA 2016
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyHania
ja jiz dawno mowilam ze faceci maja nasrane do glowy i to kazdy jeden czy to mgr czy doktor, czy ze srednim kazdy jest taki sam nie martw sie...
a co on ci takiego powiedzial ze sie wkurzylas, ze azstatystyki rozwodow ci sie nasunely ?? Kochana bedzid dobrze, ja z moim mezsm średnio 3 razy dziennie sie rozwodze -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyHa, jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o teściową
Foxik przychylam się do zdania Sabiny, masz taki kołowrotek z tym karmieniem, że trudno się cieszyć spokojnym macierzyństwem. Jak odstawisz od cycka a problemy z kupami się nie skończą to będziesz miała pewność, że to wina mm i trzeba je zmienić.Sabina lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Ja też biorę wiesiolka 2x2 tabletki, zaczęłam od skonczonego 37.
Kurde nie wiem czy się nie przytrulam albo te śliwki głowa cały czas boli może nie jakoś mega ale czuję do tego mi niedobrze i ciągnie na wymioty raz byłam ale nie bardzo jest czym. Idę pod prysznic głowę schłodzić
-
sarcia123 wrote:Hania
ja jiz dawno mowilam ze faceci maja nasrane do glowy i to kazdy jeden czy to mgr czy doktor, czy ze srednim kazdy jest taki sam nie martw sie...
a co on ci takiego powiedzial ze sie wkurzylas, ze azstatystyki rozwodow ci sie nasunely ?? Kochana bedzid dobrze, ja z moim mezsm średnio 3 razy dziennie sie rozwodze
Znowu mu matka coś nagadała o żłobkach jakie to one są złe i jaka to krzywda dla dziecka, bo sama się rozwodzi, nudzi jej się i pewnie chciałaby z nami wręcz zamieszkać, zajmować się dzieckiem jak pójdzie na emeryturę za pół roku, gotować nam obiadki i spać pomiędzy nami w łóżku. Bleee
A ten baran, rano mówi do mnie jeszcze normalnie, że instytucja babci wcale nie jest lepsza od instytucji żłobka, że fajnie, że się synek zaaklimatyzował w żłobku, ładnie bawi się z dziećmi, że nie będzie się nudził i biegał od ściany do ściany, jak ja będę wisieć z Tomkiem na cycku. Aż tu nagle po odwiezieniu "mamusi" wieczorem do domu i krótkiej rozmowie z nią, wraca do mnie i pieprzy mi, że żłobek to zło konieczne, że dziecko powinno być do 3 roku życia z matką w domu, a to, że Artek poszedł to jest tylko dla mojej wygody! Nosz wkurzyłam się do żywego. Ale nie chciałam awantury, więc na spokojnie mu powiedziałam, że przykro mi, że tak mówi, że myślałam, że razem tego chcieliśmy, że to dla dobra dziecka bla bla bla. A on mnie spławił, że nie będzie ze mną gadać, bo mu się nie chce i że ja mam urojenia, że on kopiuje swoją matkę. No i w efekcie skończyło się kłótnią.
Najgorsze jest to, że nie ma swojego zdania, jest podatny na wpływy a do tego nienawidzi rozmawiać o problemach i zawsze mnie spławia, a jak nalegam to kończy się awanturą. To mnie wykańcza.
A głupia teściowa nigdy nie była w takiej sytuacji jak ja, a co chwile wtrąca swoje 3 grosze na ten temat. Wczoraj zaprowadziła młodego na adaptację i jak ją spytałam jak było, jak sobie radził, to mi coś odfuknęła, że "wiesz jaki ja mam stosunek do żłobków, to zło konieczne". A ja w nosie mam jej opinię, chciałam wiedzieć jak się bawiło moje dziecko. I okazało się, że świetnie. A już swojego synka nastawia jak zegarek, nawet nie myśląc, że jej "złote" rady nijak się mają do naszej sytuacji. Teściową stać było siedzieć 4 lata na bezpłatnym wychowawczym, a jak się urodziło jej 2. dziecko to pierwsze miało już prawie 3 lata, więc doskonale potrafiło się sobą zająć i pobawić, rozumiało, że nie wolno krzyczeć jak dzidziuś śpi itp. Ja mam 1,5 roczne dziecko, które potrzebuje mnóstwo uwagi i zabawy, kontaktu z rówieśnikami, bo taki też ma charakter. I jak zamknę go ze mną i dzidzią w domu jesienią i zimą, to on się zanudzi, będzie tylko wszystko rozwalał w mieszkaniu, a ja nabawię się frustracji jakiejś. Poza tym gdybym nie zaszła w 2. ciążę to bym wróciła od września do pracy i też czekałby nas żłobek, bo nie stać nas na życie z 1 pensji.
I nie ważne, że cierpię, że muszę go oddać, choć to tylko na kilka godzin dziennie do 12:00/13:00. Że tęsknię za nim, ale robię to dla naszego wspólnego dobra. Jestem złą matką, wygodną i WYRODNĄ. Wy też?Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 sierpnia 2016, 10:45
-
sarcia123 wrote:Na pazdziernikowych mamusiach 1 sie rozpakowala w 33+2 z blizniakami
kurde jednak blizniki sie szybko, pchaja na swiat
Ciekawe jak bliźniaki Blairhaha czy jej się już uroiło, że urodziła. Tak mi się przypomniało.
bisacz, stardust87, Broszka, alinka, żabka04, LewandowskaAnna, bbeczka91, kamciaelcia, Behemottka, A_n_k_a_80 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Little Red Fox wrote:bisacz, tylko ciągle się martwię czy dobre MM dostaje, bo w szpitalu nic się nie działo, teraz problem z ulewaniem znikł, wymiotować też przestał, tylko się męczy bidulek z dwójeczka
tak jak już pisałam wcześniej, daję sobie czas do wizyty kontrolnej u ginki, porozmawiam z pediatrą w przyszłym tygodniu, co ma być to będzie. Na pewno już nie dam rady o to tak walczyć jak na początku
-
Haneczka, ja ostatnio sie dowiedzialam, ze po cc nie jest sie prawdziwa matka, ze to skazanie dziecks na choroby i alergie. Ze jak mi siara nie leci to z karmienia nici bo to znsczy, ze pokarmu nie mam, a wiadomo mleko matki najlepsze... ja za rok planuje do pracy wrocic wiec tez sie naskucham, oj naslucham...
-
nick nieaktualnyHaneczka - teściowa TRAGEDIA, ale zawsze gorsze jest jak mąż jest podatny. Skoro Mały się dobrze czuje między dziećmi nie jest to dla niego jakaś trauma. Dodatkowo się nauczy jak się zachowywać z dziećmi to po co ma przy Mamusi kwitnąć. Albo lepiej przy babci która pewnie tylko szukałaby zaczepki...
Mąż się nie spisał niestety...Musisz się pogodzić z byciem "wyrodną matką" i nie dać sobie wejść na głowę, bo jak babusia zacznie to już nie skończy -
nick nieaktualny
-
Mysza to kochanego masz faceta skoro tak sie przejmuje
Haneczka moj tez jest podatny na zdanie innych ale poki co na moje też. U nas chcemy robic 2 jak macierzynski bedzie mi sie konczyl wiec różnica bedzie podobna jak u ciebie. Już teraz rozmawialismy, ze mlody od 9 miesiace pewnie bedzie zaczynal adaptacje w żłobku woevlc jak coś to ja bede wyrodna matka dopiero
Uważam, ze kontakt z dziecmi rozwija i to pozytywni maluszki kilka godzin napewno nie zaszkodzi dziecku a je uspoleczni. Zreszta kazdy rodzic wie sam co dla dziecka najlepsze. -
nick nieaktualnyMysza weszłaś w 39 tydzień więc jak najbardziej coś może być a do tego weekend
Haneczka to jedna z najtrudniejszych syt. w małżeństwie bo mąż powinien stanowić oparcie dla ciebie i stać za tobą murem. Na pocieszenie powiem Ci, że miałam podobnie na początku małżeństwa tylko mąż bardziej słuchał mnie niż swojej mamy i siostry, z biegiem czasu teściowa odpuściła bo widziała, że jej złote rady nie znajdują podatnego gruntu. Tego Ci życzę.
Jak wszystko będzie ok to tez planuję po roku oddać małego do żłoba bo jednak taki żłobek to lepsza instytucja wychowawcza niż babcia.mysza0406 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
haneczka wrote:Znowu mu matka coś nagadała o żłobkach jakie to one są złe i jaka to krzywda dla dziecka, bo sama się rozwodzi, nudzi jej się i pewnie chciałaby z nami wręcz zamieszkać, zajmować się dzieckiem jak pójdzie na emeryturę za pół roku, gotować nam obiadki i spać pomiędzy nami w łóżku. Bleee
A ten baran, rano mówi do mnie jeszcze normalnie, że instytucja babci wcale nie jest lepsza od instytucji żłobka, że fajnie, że się synek zaaklimatyzował w żłobku, ładnie bawi się z dziećmi, że nie będzie się nudził i biegał od ściany do ściany, jak ja będę wisieć z Tomkiem na cycku. Aż tu nagle po odwiezieniu "mamusi" wieczorem do domu i krótkiej rozmowie z nią, wraca do mnie i pieprzy mi, że żłobek to zło konieczne, że dziecko powinno być do 3 roku życia z matką w domu, a to, że Artek poszedł to jest tylko dla mojej wygody! Nosz wkurzyłam się do żywego. Ale nie chciałam awantury, więc na spokojnie mu powiedziałam, że przykro mi, że tak mówi, że myślałam, że razem tego chcieliśmy, że to dla dobra dziecka bla bla bla. A on mnie spławił, że nie będzie ze mną gadać, bo mu się nie chce i że ja mam urojenia, że on kopiuje swoją matkę. No i w efekcie skończyło się kłótnią.
Najgorsze jest to, że nie ma swojego zdania, jest podatny na wpływy a do tego nienawidzi rozmawiać o problemach i zawsze mnie spławia, a jak nalegam to kończy się awanturą. To mnie wykańcza.
A głupia teściowa nigdy nie była w takiej sytuacji jak ja, a co chwile wtrąca swoje 3 grosze na ten temat. Wczoraj zaprowadziła młodego na adaptację i jak ją spytałam jak było, jak sobie radził, to mi coś odfuknęła, że "wiesz jaki ja mam stosunek do żłobków, to zło konieczne". A ja w nosie mam jej opinię, chciałam wiedzieć jak się bawiło moje dziecko. I okazało się, że świetnie. A już swojego synka nastawia jak zegarek, nawet nie myśląc, że jej "złote" rady nijak się mają do naszej sytuacji. Teściową stać było siedzieć 4 lata na bezpłatnym wychowawczym, a jak się urodziło jej 2. dziecko to pierwsze miało już prawie 3 lata, więc doskonale potrafiło się sobą zająć i pobawić, rozumiało, że nie wolno krzyczeć jak dzidziuś śpi itp. Ja mam 1,5 roczne dziecko, które potrzebuje mnóstwo uwagi i zabawy, kontaktu z rówieśnikami, bo taki też ma charakter. I jak zamknę go ze mną i dzidzią w domu jesienią i zimą, to on się zanudzi, będzie tylko wszystko rozwalał w mieszkaniu, a ja nabawię się frustracji jakiejś. Poza tym gdybym nie zaszła w 2. ciążę to bym wróciła od września do pracy i też czekałby nas żłobek, bo nie stać nas na życie z 1 pensji.
I nie ważne, że cierpię, że muszę go oddać, choć to tylko na kilka godzin dziennie do 12:00/13:00. Że tęsknię za nim, ale robię to dla naszego wspólnego dobra. Jestem złą matką, wygodną i WYRODNĄ. Wy też?
Mój mąż też na razie jest przeciwko zlobkowi ale to dlatego że Hubert słabo znosi adaptację (choć dziś był przełom - płacz był tylko jak pani wzięła go na ręce żeby zanieść do sali. Pierwszy raz nie płakał jak tylko weszliśmy do żłobka). I pewnie też uważa że to dla mojej wygody. Ale jak zobaczył że obiad jest gotowy na 12 tak jak lubi a nie na 16-17, ze w domu czysto i Ja zadowolona to widzi plusy żłobka i mam nadzieję ze teściowa mu nie namiesza w głowie jak się dowie o żłobku -
nick nieaktualnyOd kiedy nie mieszkamy z teściową to odwiedzamy ją dość rzadko i muszę powiedzieć, że chyba ja mam z tego powodu większe wyrzuty sumienia niż mąż. Jak ją odwiedzamy to on pierwszy, żeby się już zbierać i wracać do domu. Także sytuacja potrafi się bardzo odmienić.
-
nick nieaktualny