Wrześniówki 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyLilla My wrote:Mnie przeraża, że w XXI wieku ludzie nadal mają takie podejście. Dla mnie to jest piękno nauki i cud, że udało się opanować taki sposób pomagania parom, które nie mogą mieć dzieci naturalnie. A on wyskakuje z naprotechnologią i że to cudowny lek na każde zło. Niech to powie parom, które po kilka albo kilkanaście lat się starają i na pewno już wykorzystały wszystkie możliwości.
co do naprotechnologii, to osobiście uważam, ze jest to metoda bardzo dobra, sami stoswaliśmy Naturalne Metody Planowania rodziny, tylko, żeby to bylo skuteczne, trzeba temu poświęcić odrobinę czasu, tzn. mierzyć co rano temperature( przynajmniej na poczatku stosowania, pożniej, po dojściu do wprawy wystarczy przed owulacja i w trakcie) oraz uważnie obserwować swój organizm, da się to zrobić a po pewnym czasie( u mnie mniej wiecej po roku) zna sie swój organizm na tyle dobrze, że metoda staje się bardzo prosta, znam dużo par które stosują i sobie chwalą.
a co do par któe po kilkanaście lat sie starały - mało ktory lekarz prponuje parom naprotechnologie dlatego,że mało który się na tym zna, a z tego co wiem kurs naprotechnologii dla lekarza jest stosunkowo tani- tylko że naprotechnologia sama w sobie nie przynosi zysków pieniężnych i tu jest problem.
Naprotechnologia nie jest lekiem na cale zlo ale metodą, która przy zaangażowaniu zarówno małżeństwa któe stara się o dziecko jak i lekarza może być skuteczna.
ja osobiście nie zastosowała bym in vitro ale nie mam nic do par które to robią bo każdy ma prawo robić co uważa za słuszne,
poruszyło mnie tylko to,że krytykujesz naprotechnologie, ale czy wiesz cokolwiek na ten temat? -
Sigma wrote:Dzuls będzie dobrze!!!
a ja dzisiaj zaliczylam trzeciego pawia w tej ciąży... 7 mc za pasem a ja spektakularnie zwracam herbatke pod krzakiem... Dobrze, ze w kiosku mieli szczoteczke i pastę, bo jeszcze miałam potem zajęcia...
hehehehe
Sigma lubi tę wiadomość
-
magdalenkaihelenka wrote:ja osobiście nie zastosowała bym in vitro ale nie mam nic do par które to robią bo każdy ma prawo robić co uważa za słuszne,
poruszyło mnie tylko to,że krytykujesz naprotechnologie, ale czy wiesz cokolwiek na ten temat?
To, co napisałam, absolutnie nie było krytykowaniem naprotechnologii i jeśli poczułaś się urażona, to przepraszam. Po prostu uważam, że metody naturalne i obserwacja własnego organizmu mogą pomóc, ale nie zastąpią czasami leczenia farmakologicznego. Ja np. nie zdecydowałabym się nigdy na stosowanie NPR jako "środka antykoncepcyjnego" czy regulowania poczęcia dziecka, bo nie mam zaufania do tej metody. Natomiast wiele kobiet ją stosuje i podziwiam je również za wytrwałość.alutka lubi tę wiadomość
Synek
Cel: 2015 przynajmniej w dwupaku! -
nick nieaktualnyNPR działa super jeśli tylko komuś się chce
Do naprotechnologii nie mam zaufania, ale wydaje mi się, że warto spróbować metod naturalnych zanim się pójdzie dalej - a wiem, że często nie próbują. Zresztą ja też trafiłam na takiego lekarza, który mi powiedział z góry, że daje mi 6 mcy na clostilbegycie, a potem kieruje na in vitro bo on się nie bawi w rozdrabnianielol!
A ja nie starałam się bez clo, bo dzięki obserwacjom NPR wiedziałam dobrze, że bez stymulacji nie mam w ogóle owulki - więc pomyślcie, 6 miesięcy starań i od razu in vitro? Serio?
Dla mnie in vitro to ostateczność, przy czym uważam, że zarodek to już dziecko na bardzo wczesnym etapie rozwoju - i na pewno bym nie mroziła. Jeśli już, to po prostu metodą zapładniania po 2 komórki jajowe na bieżąco, bez zamrażania.
Idę aż poczytać skąd się wziął temat, bo przeczytałam o jakiejś szokującej wypowiedzia ja nie oglądam TV, więc nie jestem na bieżąco
p.s. Ja tam nie widzę nic szokującego w tej wypowiedzi, może poza tym, że takich poglądów w TV zazwyczaj się nie głosi, bo są niepoprawne politycznie.
Facet ma rację - niestety metoda ivf jest póki co z natury obarczona trudnościami natury genetycznej - bo niestety zygota powstaje zazwyczaj ze słabszych gamet (takich, które w warunkach poza laboratorium nie miałyby szans na przetrwanie - bo gdyby mialy, to ciąża by nastąpiła i poza labem). Samo mrożenie też nie do końca jest bez wpływu na komórki. Wiecie, ja nie mówię, że się nie powinno, ani nikomu nie zabraniam - zrozumcie mnie dobrzepo prostu mówię, że to, co powiedział ten facet jest z medycznego pkt widzenia prawdą. Podobnie jak to, że np. w ogóle dzieci osób chorych mają sporą szansę na to, że również będą chore. To oczywiście nie oznacza, że osoby chore nie powinny mieć dzieci, niemniej pewne obciążenie genetyczne jest faktem.
Btw. podejrzewam, że gdybym nie miała wyjścia, sama bym się na ivf zdecydowała.Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 maja 2015, 13:13
-
nick nieaktualnyLilla My wrote:To, co napisałam, absolutnie nie było krytykowaniem naprotechnologii i jeśli poczułaś się urażona, to przepraszam. Po prostu uważam, że metody naturalne i obserwacja własnego organizmu mogą pomóc, ale nie zastąpią czasami leczenia farmakologicznego. Ja np. nie zdecydowałabym się nigdy na stosowanie NPR jako "środka antykoncepcyjnego" czy regulowania poczęcia dziecka, bo nie mam zaufania do tej metody. Natomiast wiele kobiet ją stosuje i podziwiam je również za wytrwałość.
nie poczułam sie urazona, ale juz tak mam, że lubie wchodzić w dyskusje.
my akurat stsujemy NPR jako "środek anty" i tak samo planowliśmy naszego dzidziusia, nam udało się szybko bo w 2 cyklu starań ale nie zawsze udaje sie tak szybko.
ale naprotechnologia nie rozwinie się tak jak in vitro z powodu braku zysków finansowych dla lekarzy.
tak jak pisała Sigma- najprościej dla nich jest- 6 m-cy i in vitro.Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 maja 2015, 13:12
-
Nie zaglądałam od wtorku i widzę, że na poziom dyskusji światopoglądowych weszłyśmy
Ja również z in vitro bym nie skorzystała i z powodzeniem stosowaliśmy z mężem NPR - udało się za pierwszym razem
Ale wiem też, że wymaga to dyscypliny. Nie jestem natomiast na pewno za stygmatyzowaniem dzieci poczętych in vitro - dla mnie każde życie to cud i należy mu się szacunek i miłość
A tak z innej beczki - czy odczuwacie coś w rodzaju zakwasów? Mnie od dwóch dni napierdzielają uda w obydwu nogach i to z taką samą intensywnością, jak wtedy gdy po górach całymi dniami hasam lub jeżdżę na rowerze. A nic przez ostatnie dni nie robiłam - wczoraj to więcej leżałam niż chodziłam
-
magdalenkaihelenka wrote:
ja osobiście nie zastosowała bym in vitro ale nie mam nic do par które to robią bo każdy ma prawo robić co uważa za słuszne,
poruszyło mnie tylko to,że krytykujesz naprotechnologie, ale czy wiesz cokolwiek na ten temat?
A mnie poruszylo to, ze ktoś gada głupoty o jakis chorych, polamanych dzieciach z in vitro. Mogę przyslac kilka zdjęć uśmiechniętych, zdrowych, szczęśliwych dzieci po in vitro. Nie twierdze, ze inne metody są gorsze i nie obrażam tych, którzy sie na nie zdecydowali. Ani przede wszystkich tych dzieci, które kiedyś dorosna i moga czuć sie gorsze albo tak moze je traktować czesc społeczeństwa...
Dlatego ten stary dziad, co juz pewnie swoje dzieci odchowal i nie spotkal sie tym problem mogl taki komentarz pozostawić dla siebie a sprzedać ludziom wiedzę o innych metodach w cywilizowany sposób.Lilla My, alutka, easymum, Czarna_88, kapturnica lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny4me wrote:A mnie poruszylo to, ze ktoś gada głupoty o jakis chorych, polamanych dzieciach z in vitro. Mogę przyslac kilka zdjęć uśmiechniętych, zdrowych, szczęśliwych dzieci po in vitro. Nie twierdze, ze inne metody są gorsze i nie obrażam tych, którzy sie na nie zdecydowali. Ani przede wszystkich tych dzieci, które kiedyś dorosna i moga czuć sie gorsze albo tak moze je traktować czesc społeczeństwa...
Dlatego ten stary dziad, co juz pewnie swoje dzieci odchowal i nie spotkal sie tym problem mogl taki komentarz pozostawić dla siebie a sprzedać ludziom wiedzę o innych metodach w cywilizowany sposób.
z tym sie zgadzam, dziecko to dziecko, nie wazne czy z in vitro, czy z domu dziecka, czy urodzila je kobieta któa została zgwałcona itp itd.
niestety w tym przypadku trzeba by zmienic myślenie duzej ilości naszego społeczeństwa. -
nick nieaktualnymasakra.....do teraz mam w ustach posmak tej glukozy...jest to do przezycia, co nie zmienia faktu, że obrzydliwe....
co do szpilek 13 cm "ołłłłłłł yeeeeeeeeeeeee"w mojej szafie tez tylko takie, bo mężus kocha je ponadprzeciętnie
więc ja zawsze zakładam je na tzw "wejście" ( docelowo ile wytrzymam) a potem baletki: wilk syty i owca cała
fakt faktem, że bardziej ślamazarna w ciąży jestem w takich obcasach
co do in vitro...zgadzam się w 100 % z 4me....sama jestem mamą chrzestną (!- ksiądz który chrzcil o tym wiedzial a jego komentarz był taki: ludzie i co z tego ! to nie średniowieczekamienować Was nie będę ) 1 dziecka poczetego w ten sposób i drugie też jest cudowne, mądre etc...tak samo z in vitro jak i naturalnie rodzą się dzieci chore, okaleczone etc...niestety jest to cena jaką placimy za rozwój cywilizacyjny...a głoszenie swoich poglądów w taki sposób jak zrobił to Zelnik jest dla mnie żenujące...szanuje poglądy innych, ale niech i oni szanują moje...
kapturnica lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnysnoopy_etka wrote:A tak z innej beczki - czy odczuwacie coś w rodzaju zakwasów? Mnie od dwóch dni napierdzielają uda w obydwu nogach i to z taką samą intensywnością, jak wtedy gdy po górach całymi dniami hasam lub jeżdżę na rowerze. A nic przez ostatnie dni nie robiłam - wczoraj to więcej leżałam niż chodziłam
a mnie MASAKRYCZNIE od 2 tyg bolą łydki...no zwarjować można....jak się tylko kładę do lóżka wieczorem to 3 godz póki nie zasnę takiego bólu, że nie wyrabiam....magnez, woda, witaminy nic nie dają ...ide za tydzień na usg żył, żeby sprawdzić czy cos złego się nie dzieje, nie ma zakrzepów etc...bo staje sie to nie do wytrzymania....