Wrześniówki 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyDżuls wrote:I jeszcze uslyszalam pod nosem od profa, jak juz byli przy innej pacjentce, ale konczyli omawiac ze soba moj przypadek: "nie ma co sie spieszyc...pierdzielenie", chyba odnosnie tego, ze czuje ze cos sie rozkreca. Czuje sie, jakbym sobie ten porod uroila, a najlepiej cala ciaze...
-
Staraczka śliczny pierścionek
U mnie po za kluciem w szyjce co chwilę brak żadnych objawów zbliżającego się porodu więc 7 września (tak jak mam plonowane )zalicze jeszcze chyba wizytę u doktorka swojego -
Dżuls wrote:I jeszcze uslyszalam pod nosem od profa, jak juz byli przy innej pacjentce, ale konczyli omawiac ze soba moj przypadek: "nie ma co sie spieszyc...pierdzielenie", chyba odnosnie tego, ze czuje ze cos sie rozkreca. Czuje sie, jakbym sobie ten porod uroila, a najlepiej cala ciaze...
-
Sigma wrote:Dżuls, bo ja nie nadążam... Prof jest Twoim lekarzem prowadzącym, prawda? To on Cię położył do szpitala i mówił, że ciąże należy rozwiązać przed terminem?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 września 2015, 13:14
-
nick nieaktualny
-
A U mnie jest mega goraco i duszno leżę na łóżku i nie mam sily nawet się ruszyć ... naprawdę mam dosyć takich upałów ze nie ma czym oddychać nawet w nocy spać się nie da w dzień tym bardziej ah... ale jutro już ma być chłodniej troszkę niby
-
nick nieaktualnyDżuls masakra... jeśli nie patrzy na wyniki, to może dobrym wyjsciem bedzie uswiadomienie go? przy obchodzie zwrocenie uwagi na wyniki, ktore wymagaja wczesniejszego rozwiazania? Poza tym czemu akurat skonczony 38? Przeciez juz od rozpoczatego jest ciaza donoszona, ten skonczony 38 nic nie zmienia...
A gdybys pogadala ze swoim prowadzacym, zeby jednak porozmawial ze swoim szefem? jako zastepca chyba ma cokolwiek do powiedzenia...
-
Nie wiem Sigma, ja juz sie troche poddalam, powiem szczerze. A prof jest z tych, ktorzy raczej nie wdaja sie w dyskusje z pacentkami... na razie to taka zabawa w kotka i myszke, prof swoje, a cala reszta trzyma kciuki, zebym sama urodzila przed czwartkiem, bo z profem nie ma co dyskutowac, on tam jest drugi po Panu Bogu. Najgorzej, ze mi psycha przez to rozdwojenie jazni kompletnie siadla.
-
Jeszcze wam powiem, że się wkurzyłam. Ktoś wpisał niewyraźnie termin, tak że odczytali chyba 9 września, zamiast 4 września i wpisali mi w kartę poród w 37 tygodniu.
I tekst lekarki, ze u dzieci hipotrofiicznych (no i właśnie... "urodzonych za wcześnie") wyniki bywają na granicy. Ja wiem, że ona jest nieduża, ale kurna, 2900g i 52cm to nie jest jakiś zły wynik, jak dla mnie nadal norma, ludzie nie są z formy, każde dziecko po swojemu rośnie -
nick nieaktualnyWiesz Dzuls, jemu sie moze wydawac, ze moze wszystko, ale nie moze. Lekarz, ktory nie dyskutuje z pacjentkami, nie tlumaczy, nie rozmawia - to zaden lekarz, chocby byl dobrym specjalista... Masz prawo do rozmowy z lekarzem, ktory decyduje o Twoich losach.
-
nick nieaktualnyla_lenka wrote:Jeszcze wam powiem, że się wkurzyłam. Ktoś wpisał niewyraźnie termin, tak że odczytali chyba 9 września, zamiast 4 września i wpisali mi w kartę poród w 37 tygodniu.
I tekst lekarki, ze u dzieci hipotrofiicznych (no i właśnie... "urodzonych za wcześnie") wyniki bywają na granicy. Ja wiem, że ona jest nieduża, ale kurna, 2900g i 52cm to nie jest jakiś zły wynik, jak dla mnie nadal norma, ludzie nie są z formy, każde dziecko po swojemu rośniela_lenka lubi tę wiadomość
-
Eh, te nasze szpitale. Tu zadufany profesor, pewnie super specjalista, tylko co z tego, skoro nadal zadufany. Z drugiej strony jakaś sierota źle wypełnia dokumenty co niesie jakieś tam konsekwencje i niepotrzebny stres. I wszyscy myślą, że tak jest ok. Kobieta i tak szybko ze szpitala znika i zapomina, pytanie tylko czy komuś zależy na zaufaniu pacjentów i na ich dobrej opinii?
-
Doswiadczone mamusie, wkrecam sobie ze mi wody mogly w nocy odejc jak siusialam, bo po raz pierwszy od jakis 4 miesiecy polecial porzadny strumien (oprocz tego to ciagle mam parcie na pecherz ale leci kropelkami). Zadnych czopow ani skurczy poza przepowiadajacymi nie mam. Czy to w ogole mozliwe? Nie chce mi sie 100 km ponad do szpitala na sprawdzenie jechac, bo wydaje mi sie to malo realistyczne, ale gdzies tam w tyle glowy mi sie kolacze mysl, a jak to to?
Co byscie na moim miejscu zrobily. -
Szpitale... byleby jak najszybciej zabrać dziecko ze szpitala. Ja też mam złe wspomnienia z oddziału poporodowego. Straszyli mnie, że muszę dokarmiać dziecko, że za dużo spadnie na masie i od razu chcięli mi zepsuć laktację... Już było polecenie podłączenia go do pompy glukozowej w (uwaga!) pierwszej dobie życia! Ogólnie praktycznie wszystkie kobiety dokarmiały dzieci... Masakra... I to w szpitalu, który na papierze niby promuje kp. Ostatecznie, żeby dali nam spokój i wypuścili do domu musiałam się zgodzić na dwa dokarmienia. Oczywiście w wypisie mam karmienie naturalne, a nie mieszane.
Dzisiaj mam wizytę położnej środowiskowej, jak znowu okaże się głupią babą, to nie wiem czy w końcu nie wybuchnę.Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 września 2015, 14:08
Sigma lubi tę wiadomość