Wrześniówki 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
Moja właśnie usypiała bitą godzinę. Kładziona niby w nastroju do spania, cycuś, spokojne ssanie, już się prawie ucieszyłam, że dziś będzie ok. I gdzie tam, skończyła ssać i hulaj dusza. Siadanie z nogami zwieszającymi się za barierki, klękanie przy szczebelkach, zakładanie nóg na górę (!) łóżeczka, obgryzanie szczebli, chodzenie po mnie, wkładanie mi palca do nosa, ciągnięcie za włosy, zakrywanie kocykiem (takie a kuku), bam-bam po maminym brzuchu, stawanie na głowie, turlanie. To naprawdę skromny wycinek jej repertuaru.
Takie usypianie zaczęło się jak zrobiła się mobilna (raczkowanie/siadanie/próby wstawania). Wcześniej było zupełnie ok. Cały czas mam nadzieję, że to sposób na odreagowanie nowych umiejętności i poprawi się jak nowości spowszednieją.
Bo już na serio nie wiem co mogłabym poprawić żeby to zasypianie nie było takie trudne. Nie miałabym nic przeciwko żeby posiedziała "na pokojach" godzinkę dłużej jeśli nie jest śpiąca. Tylko, że ona już leci przez ręce, a dopiero w łóżeczku dostaje zastrzyk energii. Ech, mam dziś już dość, a jeszcze sprzątanie mnie czeka, bo jutro rodzice wpadną, a w domu sajgon -
A u nas starszak zasnął koło 18 tej w drodze z działki, w domu nie daliśmy rady go dobudzić, więc już zostawiliśmy go takiego na noc. Usypiałam godzinę młodą, potem wyszorowałam chatę, zrobiłam pranie, wszystko tylko po to, żeby wieczorem klapnąć sobie ze spokojnym sumieniem na dupie i obejrzeć ulubiony serial. Punkt 22ga odpaliłam serial, poleciało może 30 sekund i młody wstał cały rześki i gotowy do akcji. Przełączyłam Gomorrę na Shreka. Nosz k%#@a.
easymum lubi tę wiadomość
-
I ja przeczytałam, i ja się trochę zgadzam, ale w realu prędzej czy później (raczej to pierwsze
) rzuciłybyśmy się sobie do gardeł
I Sigma powinna to zaakceptować, bo ja tak już mam, że nie cierpię radykalizmu, a tym mi pachną (raczej brzydko) te wynurzenia. Jeśli kogoś uraziłam, nie zamierzałam
A moje dziecię na torturowane nie wygląda, zaiwania do przodu w rozwoju i widzę, że ten niechlubny plan dnia działa jej na korzyść. Jakoś wszyscy (i nie są to wcale internetowe specjalistki, tylko raczej psycholodzy dziecięcy i lekarze) uważają, że w miarę regularny tryb życia jest dziecku potrzebny do poczucia bezpieczeństwa, do uświadomienia, że świat jest jakoś poukładany. Moje dziecko nie będzie musiało zadawać sobie pytania, gdzie tym razem przyjdzie mu spać, bo zwykle jest to jej własne łóżeczko.
I zgadzam się z 4me - Milan najprawdopodobniej da światu popalić...
A zmieniając temat, mojemu dziecku idą kolejne zęby i przy tych chyba bardzie cierpi, bo po raz pierwszy skoczyła temperatura i nie spada poniżej 37,5, mała w jednej chwili się śmieje i w tej samej potrafi się w głos rozpłakać, tuli się i żali mamie na ucho. Bidulka, oby to szybko przeszło, bo widzę, że jest jej ciężko. Najłatwiej poszło z dolnymi jedynkami, górne bolały, dolne dwójki wyszły jakby przy okazji, a teraz nie wiem które idą, bo nie mam jak zajrzeć do buziaka. Ale zęby idą, bo ślina leci strumieniem.
-
la_lenka wrote:Moja właśnie usypiała bitą godzinę. Kładziona niby w nastroju do spania, cycuś, spokojne ssanie, już się prawie ucieszyłam, że dziś będzie ok. I gdzie tam, skończyła ssać i hulaj dusza. Siadanie z nogami zwieszającymi się za barierki, klękanie przy szczebelkach, zakładanie nóg na górę (!) łóżeczka, obgryzanie szczebli, chodzenie po mnie, wkładanie mi palca do nosa, ciągnięcie za włosy, zakrywanie kocykiem (takie a kuku), bam-bam po maminym brzuchu, stawanie na głowie, turlanie. To naprawdę skromny wycinek jej repertuaru.
Takie usypianie zaczęło się jak zrobiła się mobilna (raczkowanie/siadanie/próby wstawania). Wcześniej było zupełnie ok. Cały czas mam nadzieję, że to sposób na odreagowanie nowych umiejętności i poprawi się jak nowości spowszednieją.
Bo już na serio nie wiem co mogłabym poprawić żeby to zasypianie nie było takie trudne. Nie miałabym nic przeciwko żeby posiedziała "na pokojach" godzinkę dłużej jeśli nie jest śpiąca. Tylko, że ona już leci przez ręce, a dopiero w łóżeczku dostaje zastrzyk energii. Ech, mam dziś już dość, a jeszcze sprzątanie mnie czeka, bo jutro rodzice wpadną, a w domu sajgon
Nie wiem czy to Ci cos pomoze, ale u nas dziala wkladanie w spiworek. Od samego poczatku Maly nie znosil przykrywania cisnego czymkolwiek, ale zostawianie go samopas powodowalo, ze byl strasznie ruchliwy. Jak byl mniejszy to poza machaniem konczynami dochodzilo moro i zasypial owszem sam, ale trwalo to dlugo a w dzien sie wybudzal. Po wsadzeniu w spiwor juz tak nie szaleje. Ostatnio czekalam na dostawe cienszego i spal pod kocem. Wieczorne wygibasy w lozku zajmowaly mu nawet godzine, gdzie zwykle zasypial w 5 min. Lazil po lozeczku, gadal, przekrecal, wiercil. Wsadzilam w spiwor i znow zasypia w kilka minut. Nie jest skrepowany, ale odrobine "uwieziony". Nie wiem jak to sie sprawdza u innych, ale ja widze roznice w zasypianiu na golasa w pelnej swobodzie a w zasypianiu w spiworze. -
przyszła mama wrote:To chyba zalezy od dziecka bo Kacperek spi w pelnej swobodzie bez spiworka i nie ma z tym prlblemu
Maly tez nie ma problemu w spaniu bez. Tylko w spiworku zasypianie trwa maks. 5 min a bez to i godzine. Takie sa moje obserwacje -
Kurcze dziewczyny a moze to jest sposób i na mojego? On się straszie wierci, w nocy znajduje go wbitego w szczebelki. Najgorzej jest jak zaczyna "chodzić" i wtedy go znajdują z Glowa przyciśniętą do szczebelek (tych za glowar) a poniewaz chce isc dalej do przodu napotyka przeszkoda i koniec ja musze wstac obniżyć i tak w kolko... Chyba sprobuje z tym spiworem.
Jak myślicie na takie lazenie tez może pomoc?
-
No właśnie miałam wczoraj napisać, że chyba wrócimy do spania wśpiworku, bo tak jakoś te cyrki z usypianiem zaczęły się odkąd kładę modą tylko w piżamce. Też mam takie obserwacje, że śpiworek trochę dziecko uspokaja, bo swoboda ruchów jest, ale trudniej wstać
chociaż mojej i to się udawało
-
A u nas ciąg dalszy temperatury, od wieczora powyżej 38 ... Dałam paracetamol, ale nie pomógł, więc teraz mąż pojechał po coś z ibuprofenem. Poza tym młodej nic nie jest, fika, gada jak najęta, śmieje się, żadnego kataru czy kaszlu. I teraz nie wiem, bo mamy zaproszenie na grilla do znajomych, z którymi umawiamy się n-ty raz. Jechać? Nie jechać? Nie chcę wyjść na wyrodną matkę.
-
Dziewczyny ale Wy macie cos takiego? Za 160pln?
http://dzielnicarodzica.pl/42390/68/artykuly/mama_i_tata/testy_produktow/Spiworek_aden_anais_komfort_iscie_krolewski?cid=9428126
Kurde troche dużo jak nie wiadomo, czy się sprawdzi
Zresztą ja juz bym kupila ale tata jakos nie zapalal miłością do pomysłu dając dość dziwne acz stanowcze argumenty
-
Ja czekam wlasnie na ten z allegro Aden Anais bo Anitka go polecala
Nasz maly od poczatku spi w spiworku,ale teraz i tak biega w nim po calym lozeczku wiec u nas spiworek na "ruchliwosc" sie nie sprawdza
Co do planu dnia to ja lubie wiedziec o ktorej mniej wiecej maly ma jesc, spac, byc kapany. Wiadome, ze nie zmuszam go do spania tu i teraz,w tym momencie tylko czekam na pierwsze objawy sennosci. Tak samo nie wybudzam go na jedzenie bo teraz juz musi jesc. Przyjmuje poprostu to wszystko na "mniej wiecej". I dobrze mi z tym i mysle, ze maly tez nie narzekanapewno daje mu to duze poczucie bezpieczenstwa.
easymum lubi tę wiadomość
-
A no i jesli w jakis sposob moge sprawic zeby maly byl bardziej wyspany i mniej marudny to czemu mam z tego nie skorzystac
klade go o 20:30 a nie jak kiedys o 22 i spi mi tak samo do ok 7. Naprawde gdybym go nie polozyla do lozeczka to moglby tak szalec jeszcze dlugo dlugo
easymum lubi tę wiadomość
-
Jesli chodzi o ustalanie planu dnia to my może i w 100% nie mamy ustalonego planu ale moim zdaniem mlody po części sam go sobie ustalił i jest w miare regularny i powtarzalny jesli chodzi o czynności i godziny. Je mniej więcej o jednych porach, ucina sobie drzemki, kąpiel, spanie w nocy między 20:30 a 21:00. Nie narzucałam mu w żaden sposób tego. Wydaje mi się, że ta regularność wyszła jakoś tak sama naturalnie z czasem.
Z resztą tak naprawdę odpukać poza jego skazą białkową i moimi problemami z nadmierną laktacją to ja mam idealne bezproblemowe dzieckoMarzenia się spełniają