Wrześniówki 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
PePePe wrote:Moj nie chce nic jesc sam. Kazde jedzenie podane do reki, zostawione na stole laduje na podlodze. Z lyzeczki lub ode mnie z reki zje wszystko.
Ale dawałam cały czas, codziennie, bardziej jako etap zabawy niż posiłek (do jedzenia miała cycusia, tu się miała uczyć). Aż w końcu, stopniowo, było coraz lepiej.
Moja teraz je tak super, że się nie mogę napatrzeć. Wybiera sobie kąski, raz mięsko, raz warzywka, raz to, raz tamto, zbiera paluszkami, liże itp. Do tego ma kubeczek Lovi 360, sama sobie sięga, popije. Taki mały-duży człowieczek
My już powolutku zaczynamy naukę jedzenia widelcem. Na razie ja jej nabijam i ona sama sobie trzyma i kieruje widelec do ust.chabasse, karolcia87, 4me, Natka88 lubią tę wiadomość
-
PePePe wrote:Moj nie chce nic jesc sam. Kazde jedzenie podane do reki, zostawione na stole laduje na podlodze. Z lyzeczki lub ode mnie z reki zje wszystko.
U nas tak jest z malymi kawalkami, tez nie lądują w buzi, za to duze owszem, np truskawke jak dawalam to wybralam najwieksza jaka byla i od razy trafila do buzi:-)
-
U nas coraz lepiej idzie samodzielne jedzenie aczkolwiek jeszcze zamiast w paluszki wciska sobie to w środek dloni i dopiero pakuje do buzi czyli baaaardO dużo ląduje na ziemi. Ja daje miedzy posilkami narazie, bardziej jako rozrywke. Wczoraj byla kanapka z masłem i jajecznica
jutro kostki z kaszy mannej a dzis nic- za dużo byliśmy poza domem i nie zdążyłam nic zrobic.
Ja małego staram sie sadzać i dawać mu coś po to, zeby nauczył sie nie tylko sam jesc ale przede wszystkim gryźć. Cala sprawa jednak kuleje przeze mnie bo jakos nie mogę się zorganizować by gotowac obiady typowo pod niego... Jedziemy na sloiczkach
Nie wiem jak będzie teraz bo młody przez weekend zmienił sie o 180 stopni. Jego ulubiona i jedyna zabawa jest wspinanie sie na wszystko co możliwe i schodzenie z lozka... Caly weekend siedze przy kanapie i pilnuje, zeby,nie rozbil sobie Glowy. Walnal sie juz tyle razy, ze to juz chyba przesada. No i z moim zapalem do gotowania teraz bedzie jeszcze trudniej sie za to zabrać
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 lipca 2016, 20:48
-
U nas włączyło się marudzenie w ciągu dnia bo Maryśka odkryła, że może chodzić trzymana za ręce i cały czas wyciąga łapki, staje i chce dreptać, a kręgosłup matki ma w nosie.
Od jutra przez tydzień jestem sama z całą trójką trzeba to jakoś przetrwać, jeden dzień zoo, na resztę pomysłów brak, a młody tylko oko otworzy rano to pyta - a co ja mam robić.
Może rowery, ale trochę jeszcze nie czuję się pewnie z małą w foteliki.
Moje kochane chłopaki Michał lat 10, Paweł lat 7, no i jeszcze jest tata, teraz doszła Marysia -
4me wrote:U nas coraz lepiej idzie samodzielne jedzenie aczkolwiek jeszcze zamiast w paluszki wciska sobie to w środek dloni i dopiero pakuje do buzi czyli baaaardO dużo ląduje na ziemi.
Ja małego staram sie sadzać i dawać mu coś po to, zeby nauczył sie nie tylko sam jesc ale przede wszystkim gryźć. Cala sprawa jednak kuleje przeze mnie bo jakos nie mogę się zorganizować by gotowac obiady typowo pod niego... Jedziemy na sloiczkach
Mała dopiero niedawno ma pewniejszy chwyt pęsetowy, już od dawna to ćwiczyła, ale jedzonko to jej średnio szło (za to zbieranie żwirku z podłogi super) Zresztą matka wredna każe ciągle ćwiczyć - dziś na kolację był orkisz ekspandowany i borówki amerykańskie pokrojone na pół.
Co do posiłków - zastanów się co sama jesz na obiad i czy coś z tego by się nie nadało? Nasze dzieciaki są już duże i na serio wiele mogą już zjeść. Ja gotuję wspólną "bazę" np. sosu, odkładam małej do miseczki i swoje solę/przyprawiam. Tak samo np. makaron - wyciągam łyżkę wazową razem z wodą tuż pod koniec gotowania, w garnku solę, a cześć dla małej sobie jeszcze trochę nasiąka. Początkowo było mi ciężko skoordynować to co ja bym zjadła i to co by się nadawało dla małej - ale po pewnym czasie okazuje się, że to jest całkiem łatwo wypracować.4me lubi tę wiadomość
-
O tak, jakiś czas temu postanowiłam spróbować rad lalenki na temat jedzenia. W tej chwili smialo moge powiedzieć że moje dziecko potrafi najeść się samo. Muszę jej tylko indywidualną porcję podać. Na śniadanie sa mini kanapki, takie na raz. Wędlinka drobiowa pokrojona w kostkę i dżem własnej roboty
obiad to już dużo zależy co u nas, ale chyba najczęściej to marchewka, brokuł, ziemniak, buraczek, bardzo lubi ryż i makarony. Kolacja to kasza na wodzie podawana łyżeczką i na dobranoc cyc. W ciągu dnia sa też chrupki, jakiś biszkopt. Generalnie widzę że jedzenie rękami sprawia jej dużo frajdy.
aaaaa i uwielbia arbuza - też kroję w małą kostkę
la_lenka lubi tę wiadomość
-
Na obiad mam sos pomidorowy, dogotuję chyba razowy makaron.
Na śniadanie naszykowałam kanapkę z bieluchem i owocami, ale panna mięsożerna ściągnęła mi żywiecką z kanapki
Borówki normalnie ze skórką. Ale lepiej przekrojone, bo taki twardo-sprężysty okrągły kształt jest trudny i może wpaść gdzie nie trzeba. Dawałam też czereśnie (połówki bez pestki), też ze skórką.
Ryżu do samodzielnego jedzenia nie dawałam jeszcze. Najpierw chyba kaszę pęczak spróbuję (bo większa i łatwiejsza). Z ryżu kiedyś planuję zrobić kulki.
Jeszcze polecam placuszki warzywne - starty (na małe wiórki) ziemniak, marchewka, pietruszka. Do tego żółtko i trochę mąki + piana z białka. Upieczone na patelni z odrobiną tłuszczu. Ja potem jeszcze chwilę na wkładkę na parowar wrzuciłam, bo bałam się żeby coś tam w środku surowe nie było (w sumie ze wszystkim "smażonym" tak robię - bo na suchej patelni to jednak krótko się piecze zanim nie zacznie się palić). Małej bardzo smakowało.
Aaa, jeszcze mi się przypomniały kluski leniwe z bananem (rozgnieciony banan, serek, jajko, mąka) - kładzione łyżką na wodę.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 lipca 2016, 09:32
4me, chabasse, bellaVi, Natka88, karolcia87 lubią tę wiadomość
-
Kurna, a ja zwyczajnie nie mam czasu gotować dla młodej. Sami zazwyczaj jemy mięso z blachy (takiej żeliwnej) i micha sałatki, ew. kasza do togo, albo kuskus, czasem ziemniak. I o ile mogę jej dać do zabawy i spróbowania kluski, ziemniaki, kuskus itd, to już nie mam czasu na zrobienie jej np. placuszków, klopsików i innych bajerów, które robiłam starszakowi. Efekt jest taki, że samodzielne jedzenie trenujemy głównie z bułą