Wrześniówki 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
Alicja ja pracuje i tak na prawdę w pracy odpoczywam od tego małego gnoma. Kocham go, wystarczy że przyjdzie do mnie i pocałuje mnie ta otwarta paszcza i juz miękne. Moje dziecko (pewnie jak każde inne) potrzebuje 100% uwagi. On nie usiądzie nawet na chwilę. Zajedzie dosłownie wszystkich i na koniec będzie oczekiwał ze ktoś będzie go gonił (a on z piskiem ucieka).
U nas znowu popsulo się z jedzeniem. Było tak dobrze..jadł zupy, warzywa itp itd. Jak ktoś podejdzie do mojego dziecka z kolejnym biszkopcikiem to nie recze za siebie. Szlak mnie trafia..najpierw nakarmia go tym słodkim gó***m a następnie dziwią się ze on nie chce zjeść nic normalnego. -
Ja tez mam kiepski czas ale teoche z innego powodu. Wrocilam do pracy. Dopiero pierwsze dni po ponad 1,5roku wiec bylo lightowo. Jednak juz od przyszłego tygodnia zacznie się jazda bez trzymanki. Generalnie- jakos bym to przezyla- większość pracuje- talie życie. Ale ja juz w tym tygodniu miałam problem by wyjsc po 8h a co dopiero gdy naprawde sie zacznie. Gdy zaczną sie projekty, przyjazdy gości, którzy wieczorami wracają do hotelu więc chca w pracy siedziec jak najdłużej i zrobić jak najwięcej. A ja musze siedziec z nimi
Nawet gdybym chciała zostać chwile dluzej to mogę Maks do 16.30 bo o 17 zamykają Zlobek a ja mam daleko... Jeszcze chyba dostane awans, którego teraz nie chce generalnie jestem podlamana ta sytuacje i na razie wszystko widzę w czarnych barwach...
A na dodatek moj młody jak wracam z pracy to młody nawet nie przyjdzie sie przywitać. Jest na mnie poprostu obrażony i mnie olewa
-
Chyba rok to jest taki graniczny moment. Jakkolwiek to zabrzmi- ciesze sie, ze nie tylko ja mam dosc.
Moje dziecko sie na mnie obrazilo. Odkad wrocilam ze szpitala omija mnie wielkim lukiem. Nie chce abym je nosila, nie podchodzi do mnie, ani razu nie zawolalo mama, mowi natomiast tata, czego nie mowilo przed moim pojsciem do szpitala.
Zawodowo nadal jestem w czarnej dupie. Teraz co prawda na zwolnieniu, ale to i tak nie rozwiazuje problemu. -
Anitka201, 4me, chabasse lubią tę wiadomość
-
Oh dziewczyny ja wierze ze damy rade. 4 me gratluje awansu. Widzisz ja bym chciala sie rozwijac zaeodowo ale w mojej firmie sie nieda. Napewno dasz rade. Ja bede jutro operowana mam stracha i boje sie jak cora sobie z tata poradzi. W szpitalu musze zostac na 3 dni . Mimo ze mam nieraz dosyc przykro mi ze musze ja sama z tata zostawic
-
Alicja83 wrote:Oh dziewczyny ja wierze ze damy rade. 4 me gratluje awansu. Widzisz ja bym chciala sie rozwijac zaeodowo ale w mojej firmie sie nieda. Napewno dasz rade. Ja bede jutro operowana mam stracha i boje sie jak cora sobie z tata poradzi. W szpitalu musze zostac na 3 dni . Mimo ze mam nieraz dosyc przykro mi ze musze ja sama z tata zostawic
Rozumiem doskonale. Wrocilam po operacji wczoraj. Rozstac sie bylo trudno. Mnie, nie dziecku. A po powrocie foch juz 2 dzien. -
Kurcze 4me ja cie rozumie. Mój młody średnio się cieszy z mojego powrotu do domu. Bierze nianie za rękę i prowadzi ją na mate, do zabawek. Co do pracy to mam to szczęście ze mogę wyjść w każdej chwili, nawet jakby się coś działo to mogę podjechać do domu bo mieszkam w małej miejscowości i prace mam praktycznie na swoim "podwórku".
Popatrz na to z innej strony, wracasz po 1,5 roku do pracy a oni cie awansują musisz byc po prostu bardzo dobra w tym co robisz mimo wszystko gratuluję
A ja jutro kończę 30 lat miałam świętować tylko z małżem i synem, a tu znajomi się rozdzwonili ze chcą do nas wpaść na weekend -
Melduje się. Nie zaglądałam ostatnio tutaj, bo mąż miał trochę wolnego, więc korzystaliśmy z czasu razem
Ehh widzę, że u was nieciekawie W sumie czytając wasze posty cieszę się, że jeszcze ok roku posiedzę z Gabrysią w domu. Odnoszę wrażenie, że po powrocie do pracy zaczęły się jakies kryzysy w relacjach z dziećmi ehhh
Alicja trzymam kciuki, zdrówka! -
la_lenka wrote:
-
la_lenka wrote:
-
Dzieki. Awans jeszcze nie jest pewny, chociaż niby juz jest- nieważne dziwna sytuacja. Moze jeszcze nie ma czego gratulować.
Wlasnie wróciliśmy od lekarza. Młody ma zapalenie oskrzeli i antybiotyk. A ja jutro jestem czwarty dzien w pracy wiec jakiekolwiek L4 odpada boże cala nadzieje w babciach i w tym, ze to jednak nie bedzie standard bo babcie nie wyrobią i będziemy mieli mega problem. A oprócz tego smutno mi bo to jego pierwsza taka choroba poszedł do zlobka i sie zaczelo z drugiej strony mi smutno, że bedzie siedział dwa tygodnie w domu bo on tam lubi chodzić... Do dzieci, do nowych zabawek śmieje sie tam ciagle, w domu nudzi i marudzi. Ehhh nie dogodzisz.
Jak bym mogla sobie wybrac (marzenia to bym chciała taka prace, by pracować kilka godzin dziennie, troche sie porozwijać, młody by w tym czasie poprzebywał z dziecmi a resztę dnia byśmy sobie razem poprzebywali...
Ehhh idę spać dziewczyny.
-
Anitka nie wiem,czy jutro bede miała czas na siku wiec na wszelki wypadek juz dzis NAJLEPSZEGO!!!! Sto lat! 30 piękne czasy ja zaczelam czuć uciekający czas dopiero przy 34 urodzinach wiec masz jeszcze kilka lat spokoju
Anitka201 lubi tę wiadomość
-
4me współczuję choroby. W sumie chciałabym aby młody poszedł do żłobka ale jednak ze względu na choroby zdecydowaliśmy się na nianie. Koło 3 roku życia poslemy go do przedszkola. Wiem ze wtedy się pewnie zacznie nasze chorowanie ale wtedy też łatwiej dogadać się z dzieckiem.
Może pomyślcie nad niania która będzie odbierała młodego ze zlobka i później się nim przez godzine-dwie zajmowała.Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 listopada 2016, 07:10
-
Generalnie to dobry pomysł z taka niania ale wiadomo, ze o chętnego trudno. To rozwala dzień na pola kasa prawie zadna. Jakas zaprzyjazniona Pani emerytka by sie przydala
Narazie radzimy sobie babciami przy chorobie- zobaczymy na ile nam wszystkim starczy sil. Zanim sie poddam to te pol roku chce powalczyć. Na poczatku przeciez nigdy nie jest latwo a ja naprawde sie do zlobka przekonałam i w sumie jestesmy zadowoleni, bo młody jest zadowolony
No prawie bo tam szczęśliwy ale jednak sie na mnie obraza... Ale jak jest caly dzień z babcia to tez się obrazaWiadomość wyedytowana przez autora: 3 listopada 2016, 09:13
-
Dziś u nas znowu dzień marudy, ta zmiana czasu nas dobija. Mała od 10 już byłaby chętna na spanie, dociągnęłam ją cudem do 11 i śpi. Co i tak jest super wcześnie, bo potem chciałaby o 17-18 spać, a pobudka o 5.
Ogólnie Łucja nadal nie chodzi, w sumie raczej bez zmian tutaj. Czasem sama wstaje, coraz dłużej udaje jej się utrzymać równowagę, kilka razy zrobiła 2 kroczki, ale się wywaliła i teraz się znowu boi i nie chce próbować. Jak wyciągnę ręce to widać, że chciałaby, ale dopóki nie złapie się mnie choćby za palec to nie pójdzie do przodu.
Za to niemalże z dnia na dzień się rozgadała - mówi auu (hau), jaaau (miał), uuu (muu), am, mniam, tu, ciotuje (co to jest) i tuje (jest tutaj), naśladuje dmuchanie przy wiatraczku itd. Z każdym dniem coś nowego dochodzi. Ale! Żeby za ciekawie nie było nadal jest koszmarna przekora. Żadnej z tych rzeczy nie zrobi na moją prośbę. Jak proszę, żeby powiedziała, mama, tata, piesek, zrobiła papa czy cokolwiek, co zna i potrafi to... kręci głową na nie-nie-nie i się śmieje albo mnie zupełnie olewa.
Zrobiła się też teraz taka mega kumata. Już nie starczy żeby dać jej cokolwiek nowego, upatrzy sobie konkretną rzecz np z komody i dotąd będzie pokazywać paluchem i się złościć aż dostanie dokładnie to co chciała. Oczywiście kiedy nie chce jej tego dać to się złości. Coraz ciężej ją zagadać.
Z jedzeniem się nawet poprawiło, po katarze dostała super apetytu i nadrobiła, aż w szoku byłam ile ona potrafi zjeść. Coraz "doroślejsze" potrawy dostaje - był ostatnio np. barszcz biały, bigos (bez grzybów). Uwielbia rzeczy ostre, np. sos czosnkowy, taki prawdziwy z kilkoma wciśniętymi ząbkami - mniam, zamacza paluszek i oblizuje tak bez niczego.
Tutaj np. macie fotkę z niedzielnej tortilli ze stripsami (Łucja dostała w naleśniku z malej patelni zamiast sztucznego placka) - a poza tym wszystko jak dorośli, kurczaczek, warzywa, sos czosnkowy. Mniam, mniam.
Jako, że kredki u nas się kiepsko sprawdzają, bo mała je zjada, kupiłam jej w pepco tablicę "magnetyczną"(ze znikopisem) i super polecam. Rysowanie na niej to teraz hit, a przy okazji się nie brudzi, same plusy.
karolcia87, Kassie, chabasse, 4me, Anitka201 lubią tę wiadomość
-
moje dziecko też uwielbia chodzić do żłobka, zadowolona z rana biegnie do 'cioci' i bawi się tam cały dzień ładnie oczywiście swoje już zdążyła przejść chorobowo a wszystko pewnie dopiero przed nami (w końcu dopiero listopad). Dzisiaj oczywiście jak ją zanosiłam słyszałam jednego cherlającego dzieciaka i jak ją będę odbierać to zwrócę im uwagę, że takiego przyjęli.
Ja natomiast od wczoraj wróciłam do pracy i nie umię się ogarnąć -
Heheee... U nas tez znikopis magnetyczny na tapecie. Tylko, że mniejszy ale widzę ze chyba musze nabyć drugi wiekszy, może jaki artysta będzie z tego mojego urwisa.. I tak jak u la lenki.. jak coś sobie upatrzy z regału to nie ma zmiluj.
Ahh.. no i w końcu podalam mu to kozie mleko i nawet nie protestowal. Zrobiłam mu owsiane a drugiego dnia mannę z owockami. Jak dla mnie to ono jakieś słone jest i nie za specjalnie smaczne, ale młody wcina wiec nie będę mu zalowac. Jedyne co zauwazylam, to chyba większe kupy po tym ma, ale może to przypadek... -
Chabasse, na allegro widziałam kolorowe tablice. Znaczy z tymi opiłkami w 4 różnych kolorach. I takie tablicę do malowania wodą. Myślę żeby kupić.
Poza tym chce pociąg drewniany, z takimi bolcami na które nakłada się klocyki, mała bardzo lubi takie zabawy, mam nadzieje, że jej się spodoba.