Zafasolkowane
-
WIADOMOŚĆ
-
kalika
Kochana, ja też mam nadzieję, że Julia będzie fanką latania. Aczkolwiek obawiam się tego pierwszego lotu. Mam nadzieję, że nie zacznie płakać od ciśnienia. No zobaczymy.
nataliano
Ja polecam miejscowość Małe ciche
Klaudia
Ja aktualnie ważę 6 kg mniej niż ważyłam przed ciążą. Ale nadal kiepsko się ze sobą czuję. Chciałabym jeszcze zrzucić co najmniej 10 kg
U nas dzisiaj spokój i cisza. Deszcz co jakiś czas pada, więc postanowiłyśmy z Julią zrobić sobie dzień lenia. Tata w pracy siedzi, a my wypoczywamy. A dokładniej Julia cały czas śpi, a ja siedzę na ebay'u i poluję na okazje -
Kalika dziękujemy w 34 tc ważył 2500 g, przez całą ciążę wszystkimi wymiarami był 2 tygodnie do przodu, sama szacowałam sobie że w terminie porodu pewnie będzie jakieś 3200-3500 g. Po przyjęciu do szpitala i wykonaniu usg dowiedziałam się, że jego waga to 2600-2900 g, nie spodziewaliśmy się takiej kruszyny
Powiem Ci, że tęsknie za tymi kopniaczkami od środka, więc Kochana ciesz się nimi bo nawet się nie obejrzysz a będziesz dostawała kopniaczki od swojego Skarba na zewnątrz
-
Kiedyś mówiłam, że wstawię swój opis porodu. Dzisiaj dopiero zdołałam go dokończyć, nie jest jeszcze idealnie dopieszczony ale jeśli któraś ma ochotę przeczytać to wklejam
JAK NA ŚWIAT PRZYSZEDŁ KACPEREK..
Jest 20 kwietnia. Dzień zaczął się tak samo jak przed każdą wizytą. Szybkie śniadanie, prysznic i jedziemy na wizytę do ginekologa. Byłam trochę zaniepokojona bo od wieczoru poprzedniego dnia delikatniej niż zawsze czułam ruchy synka, nie szalał tak jak codzień. Jednak wiedziałam że zaraz mam wizytę i starałam się nie przejmować i martwić na zapas. Do gabinetu weszłam z lekkim poślizgiem czasowym a po krótkiej rozmowie z panią doktor przeszliśmy do badania. Już na "samolocie" dowiedziałam się, że szyjka skrócona w 50% i wszytko idzie ładnie ku porodowi. Następnie przeszłam na kozetkę i po chwili widząc poważną minę ginekolog już czułam, że coś jest nie tak. Pani doktor bez tłumaczenia zerwała się i pobiegła do gabinetu obok, żeby jak najszybciej wzywali karetkę. Okazała się że moje wody płodowe zmniejszyły się w dość dużej ilości a Kacperek uciskał sobie pępowinę lub jakąś żyłę co doprowadzało do bardzo dużych spadków tętna u dziecka. Dzięki odpowiednim i sprawnym działaniom pani doktor tętno zaczęło wracać do normy a ja zostałam podłączona do ktg i pod pełnym nadzorem czekałam na przyjazd karetki, która o dziwo dotarła w ekspresowym tempie. Ginekolog w tym czasie wypełniła wszystkie niezbędne dokumenty do przyjęcia mnie do szpitala.
Okropnie zdziwiła mnie moja reakcja, byłam bardzo spokojna. Zaufałam swojej pani doktor, że sytuacja została ustabilizowana a w szpitalu zajmą się mną i dzieckiem jak najlepiej i nic nam nie grozi. Po około 30 minutach jazdy karetką (oczywiście na sygnale) dotarliśmy do szpitala a ja w między czasie zdążyłam zawiadomić męża i przyszłe babcie o tym co się dzieje.
W szpitalu zostałam bardzo szybko przebadana i przyjęta na oddział patologii ciąży gdzie od razu podłączyli mnie pod ktg i zrobili niezbędne wyniki i usg. Sytuacja zmieniała się bardzo szybko, niby wszystko zostało ustabilizowane ale wystarczyło że ułożyłam się delikatnie na plecach a tętno dziecka znów zaczynało wariować. Została już nawet podjęta decyzja o przeniesieniu mnie na położnictwo i o zamiarze wykonania cesarskiego cięcia ale jednak maluszek postanowił się uspokoić.
Po konsultacji z ordynatorem zadecydowano, że jest to już ciąża donoszona i najlepiej będzie wywołać poród. Zgodziłam się na założenie balonika faleya, który miałam mieć do następnego dnia rano.
W czwartek po obchodzie dostałam "zaproszenie" do gabinetu na badanie. Tam wyciągnięto mi owy balonik i zrobiono masaż szyjki, moje rozwarcie wynosiło wtedy już 4 cm. Zgodziłam się również na podanie kroplówki z oxytocyną. Po badaniu zaczął mi dość szybko odchodzić zabarwiony krwią czop. Nie kazano mi jeść śniadania, ponieważ nie wiadomo było jak rozwinie się sytuacja i czy nie będzie jednako konieczne wykonanie cc. (I całe szczęście że go nie zjadłam!)
O 10.30 trafiłam na salę porodową. Na początku pojawił się problem z założeniem wenflonu, ręce miałam skute w pięciu miejscach, gdy już się udało podłączono mi kroplówkę. Czekając na skurcze i rozwój sytuacji wypełniłam kilka papierków dotyczących szczepień dziecka, informacji na temat znieczulenia w czasie porodu czy danych do urzędu stanu cywilnego. Po chwili dołączył do mnie Piotrek i od razu było mi raźniej . Po jakiejś godzinie od podania kroplówki zaczęły pojawiać się coraz silniejsze i bardziej bolesne skurcze. Okropna dla mnie była niemożliwość zmiany pozycji na łóżku i zakaz jakiegokolwiek chodzenia w oczekiwaniu na dalszy postęp porodu. Powodem było ciągle skaczące tętno dziecko, musiałam leżeć wyłącznie na lewym boku. Były chyba z 3 sytuacje kiedy wokół mojego łóżka robił się straszny tłok z lekarzy kiedy z dzieckiem działo się coś niepokojącego.
Świadomość tego, że mojemu dziecku może coś złego grozić wcale mi niepomagała wytrzymać tego strasznego bólu podczas skurczy. Błagałam o znieczulenie, którego nie mogli mi podać bo ciągle istniało widmo cesarskiego cięcia. Dostałam jedynie gaz, który na mnie kompletnie nie działał. Około 13 podczas skurczy było mnie słychać podejrzewam na całym oddziale, ból był straszny a ja kompletnie bez sił. Rozwarcie nie postępowało, zatrzymało się na 6 cm a szyjka była baaardzo wysoko. Lekarze ręcznie jak i dzięki jakimś okropnym metalowym narzędziom próbowali ją sprowokować do obniżenia i i szybszego rozwarcia.
Niestety bez rezultatu a z ogromnym bólem mi towarzyszącym.
Zaczęłam prosić o cesarkę z którą oni się wstrzymywali bo podobno można ją wykonać po jakimś tam odpowiednim czasie od braku postępu porodowego siłami natury. Przed 14 zadecydowano na moje szczęście, że przewożą mnie na blok i nastanie koniec tych okropnych bóli. Podano mi znieczulenie w kręgosłup po którym nogi momentalnie zaczęły robić się ciepłe a skurcze przestały być odczuwalne.
O 14.02 przyszedł na świat nasz synek Kacperek z wagą 2790g i 53 cm długości. Pokazano mi go i pozwolono pogłaskać i ucałować. Byłam w tym momencie najszczęśliwszą kobietą na ziemi a ból, którego doświadczyłam jeszcze kilkadziesiąt minut temu odszedł w zapomnienie.
Zajęto się maluszkiem a ja dostałam "głupiego jasia" po którym zupełnie odpłynęłam. Powrót na salę "pocesrakową" pamiętam jak przez mgłę. Budziłam się i odpływałam po chwili. Pierwsze co pamiętam to przeraźliwe zimno i dreszcze podobno normalne po porodzie. Synek był w tej od początku obok mnie. Pierw w tym wózko-łóżeczku a jak już doszłam trochę do siebie to podano mi go do łóżka. Znieczulenie schodziło bardzo wolno, okropne uczucie nie czuć swoich własnych nóg i nie móc nimi ruszyć. Pielęgniarki co trochę zmieniały jakieś kroplówki i podkłady poporodowe. Pionizacja miała być po jakiś 10-12 godzinach od porodu, ale jako że w moim przypadku wypadał to środek nocy, pionizowano mnie około 6 rano.
Skoro świt pielęgniarka zdjęła mi cewnik i pomogła bardzo delikatnie wstać. Nie kręciło mi się w głowie ale pierwsze kroki było bardzo ciężko zrobić. Zawroty przyszły dopiero pod prysznicem pod który zostałam zaprowadzona po postawieniu do pionu. Cudowne uczucie móc się opłukać, postawiło mnie to delikatnie bardziej na nogi. Pielęgniarka pomogła mi się ubrać bo schylenie do założenia bielizny było w moim przypadku niemożliwe. Po 7 zawieziono mnie już na normalny oddział i tam musiałam już sobie sama radzić z maleństwem. O 10 dotarł mąż a moje samopoczucie ogromnie wzrosło. Ból z godziny na godzinę był mniejszy i dziś 3 tygodnie po porodzie wiem, że cesarka nie jest wcale taka zła. Na 2 dzień mogłam już delikatnie ukucnąć i o wiele sprawniej szła mi opieka nad dzieckiem. Do domu wyszliśmy w 6 dobie a ja czułam się prawie jak przed porodem.Doda, kalika, Madlene84, nataliano lubią tę wiadomość
-
Klaudia jak czytam takie opisy to świeczki w oczach stają i na myśl przychodzi moment kiedy ja będę trzymać w swoich ramionach moją kruszynkę.
Ostatnio wysłałam mamie moje ostatnie ciążowe zdjęcie i stwerdziła że po moim brzuszku to się zapowiada na dużego dzidziusia. Urodziła 5 dzieci to chyba wie o czym mówi ale mam nadzieję aż tak bardzo dużej niuni nie będzie. Poza tym brzuszek rośnie mi skokowo. Jeszcze miesiąc temu było go widać tylko troszkę a teraz już wszyscy dostrzegają że jest tam ktoś wyjątkowy.klaudia1534 lubi tę wiadomość
-
Czesc dziewczyny
Wrocilismy.
Klaudia piekny opis az łza sie kreci w oku. Szczegolnie ze wszystko dobrze sie skonczylo.
Magda bardzo mi przykro
Kalika ja w 17tc mialam juz takie stawianie macicy I lekarz powiedzial ze to normalne. Balam sie wtedy bo akurat lecielismy na wakacje wiec to konsultowalam. Szczegolnie ze w 1 ciazy takie skurcze w 4 miesiacu mialam bardzo silne I skracaly szyjke. Takze hmm nie ma reguły. Zawsze konsultacja z ginem uspokoi. Na pewno musisz na siebie uwazac :*
Ja tez Philipa kapie codziennie. Jak I pozostale dzieci. Moj Maly wie ze po kapany u cycuś I spac
Na wakacjach fajnie. Odpoczelismy. Chociaz slonca mielismy mniej niz sie spodziewalismy ale na pogode wplywu nie mamy. Najgorsze ze Philipek sie troche tam rozregulowal I teraz musimy wszystko Od nowa poustawiac a jemu srednio sie to podoba I placze mi wiecej niz przed wyjazdem.
Niepokorna mam nadzieje ze bedziecie mieli udane wakacje.
Ja tez sie musze za siebie wziasc. Od dnia porodu nie zrzucilam ani grama mimo ze karmie piersia. Takze Od powrotu za wzielam sie I odrzucam slodyczy, smazone, gazowane... zobaczymy czy to cos da. Jakos do cwiczenia sie nie moge zmobilizowac ale niecierpie swojego brzucha wiec musze cos z tym zrobic.
Od wczoraj boli mnie glowa I w zaden sposób sie nie moge pozbyc tego bolu -
nick nieaktualny
-
Dziewczyny jakis czas temu Nasz synek odkryl ze ma raczki. Oglada je I zaczal wycofac np do mojej twarzy. A Od kilku dni wyciaga łapki do zabawek I lepiej je. Strasznie niezdarnie ale to takie slodkie
kalika lubi tę wiadomość
-
Cześć Kochane! ojj długo chyba mnie tu nie było... ale była majówka, która dla mnie trwała 8 dni, bo mój P poleciał służbowo do Stanów, a ja żeby nie zwariować sama z Młodym w domu to też jeździłam i byłam kompletnie wyjęta. byliśmy w Kazimierzu, nad Jeziorem Białym i w Tarnobrzegu u Babci Miłoszka, zrobiliśmy 1200 km, intensywne dni i powiem Wam, że na dłuższą metę ciężko samej z niemowlęciem ale było super
ogólnie to za chwilę kończymy 3 miesiące i każdego dnia coraz większa radość w obserwacji rozwoju Synka
Madlene mój Młody od tygodnia ma fazę oglądania swoich rączek patrzy i się pewnie zastanawia o co chodzi, że to jego i się rusza no i też zaczyna wyciągać łapki i dotykać
klaudia czytałam ten Twój opis i przypominałam sobie swój poród.. niby tak niedawno, a człowiek naprawdę "zapomina"... a to mimo bólu, naprawdę piękne przeżycie
kalika mam nadzieję, że skurcze się wyciszyły! dbaj o siebie, o Was :*
my też kąpiemy codziennie ze względu na rytm, nawet na wyjazdach jak z Młodym jeździłam.
kurcze, trochę mi się tęskni za ciążą
ściskam Was wszystkie Kochane i czekam na kolejne Maluszki na świecieMadlene84 lubi tę wiadomość
-
Madlene
Julia na razie wkłada piąstki do buzi, ale jeszcze chyba nie zdaje sobie sprawy, że to jej własne rączki
domiii
Powiem Ci, że ja nie wyobrażam sobie być sama z dzieckiem dłużej niż dzień. Podziwiam Cię. Na szczęście mój mąż pracuje wyłącznie stacjonarnie
Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 maja 2016, 00:23
domiii lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyNiepokorna moja tez wklada piastki do buzi i cmoka,podnosi glowke na brzuszku z 2minuty,a jak lezy na mnie to z ok5mim,trzyma i dotyka butelki jak je,na bok juz ja nie klade bo sie przewraca na brzuszek,wczoraj bylismy na szczepieniu,plakala mi biedna tam,ale przytulilam ubralam i przestala,w domu bylam przygotowana na goraczke i obrzeki wszystko zakupione,ale nic sie nie dzialo:) szkoda ze u nas pada od niedzieli nie ma jak wyjsc na spacery, Niepokorna no patrzylam na ta miejscowosc,nawet niewiedzialam ze takie miejscowości sa:) bedziemy po malu cos zamawiac, chrzciny mamy za miesiąc,zaproszenia rozdane,tylko zamowic placki no i do ksiedza musze isc o zgode bo chrzcimy w innej parafii:) a ogolnie to u nas dzien codzien. Pozdrawiam wszystkie mamuski te terazniejsze i te przyszle,napiszcie czasem co u was, szczegolnie te co malo tu sie odzywaja pewnie z braku czasu teraz lato nadchodzi
-
nataliano
Moja mała jak ją położę na brzuszku to głowę trzyma twardo w górze tak długo dopóki jej się nie znudzi i nie zacznie płakać
A szczepienie już drugie za nami. Młoda wydarła się strasznie, ale potem ją przytuliłam i wszystko minęło. Zasnęła i potem już cały dzień była radosna
My chrzciny byśmy chcieli zrobić jakoś bliżej grudnia. Ale na rezie nie mam pomysłu na chrzestnego -
Philip tez najpierw wkladal piastki. Teraz tak ssa lapki I paluszki ze az ma skore zaczerwieniona I przesuszona. Takze ograniczam. Na brzuchu bardzo lubi I glowe tez utrzymuje az sie mu znudzi. Dzis mielismy wizyte kontrolna na 3 miesiace. Generalnie wszystko w porzadku tylko waga I wzrostu na 25 centylu czyli wielkoludem nie jest. Ale tez nie ma po Kim byc wielki bo mama mala a tata nie za wielki kolejne szczepienie mamy na 4 miesiace wiec jeszcze chwile.
Za to moja corke Od 2 dni boli brzuch na wysokości pepka. Do tego odbija jej sie jajkiem ktore jadla az 2 dni temu... takze idziemy do lekarza.... niech ja zobaczy.Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 maja 2016, 14:29
-
kalika kochana powiedz mi co na katar dla takiego szkraba? Cos mu od wczorajszego wieczora nosek zapycha Temperatury nie ma, apetyt mu dopisije tylko ten katar nieszczęsny.. Psikam mu woda morska i staram sie często odciagac wydzieline. Nie wiem czy panikowac i zasuwac do lekarza czy poobserwaowac go z jeden dzien ?
-
Madlene
A używacie smoczka? Czy Philip też go wypluwa, bo woli swoje piąstki?
Klaudia
Ja na katar psikałam właśnie solą morską. Poza tym kalika mi poradziła, by mała nie spała na płasko tylko by materacyk położyć wyżej tak jakby na skos. W ciągu dnia tak samo starałam się kłaść małą tak by była wyżej. Odciągałam gile dość często. I po kilku dniach katar uciekł. Także jeśli nie ma temperatury to pewnie lekarz powie Ci to samo
U nas jakoś leci. W poniedziałek mieliśmy drugie szczepienie młodej. Zareagowała krzykiem i zrobiła się czerwona jak burak, ale potem ją przytuliłam i wszystko minęło. Kolejne szczepienie 13 czerwca. A następne dopiero jak mała skończy rok
Dzisiaj mieliśmy wizytę położnej z racji tego, że jutro młoda kończy 3 miesiące. Położna stwierdziła, że jest już mała bardzo długa i że chyba będzie wysoka po rodzicach. Jeśli mowa o wadze to jest według niej perfekcyjna. Julia waży 7060 g
Julia ma dzisiaj dzień figli. Odwala numery.
Najpierw leżała ze mną na naszym małżeńskim łóżku. Śmiała się i machała nóżkami. I tak machała, że obsunął się jej pampers jakimś cudem i nasikała nam na łóżko.
Potem tak się załatwiła, że ubrudziła całe plecy i jeszcze podczas zdejmowania pieluchy wsadziła nogę w cały ten bałagan. Musiałam ją całą umyć pod kranem...
A na koniec jak przyszła położna i odpięłam jej pampersa do ważenia to nasikała mi na dłonie.
Ot taka mała figlarka z niej Czasem już pękam ze śmiechu jak ją obserwuję.
A co u Was dziewczyny? -
Niepokorna dzięki, tak właśnie robię i też mam nadzieję że katar szybko się pojawił to i szybko pójdzie, bo w połączeniu z kolkami może być wieczorem wesoło Zwłaszcza że chyba nie bardzo wychodzić z nim teraz na dwór a na kolki pomaga mu jedynie jazda samochodem
U nas w sobotę minie miesiąc od porodu, nie mam pojęcia kiedy to zleciało. Z Kacperka jest mały żarłoczek i na wizycie 13 maja ważył już 3800 g czyli ponad 1 kg więcej od narodzinNIEPOKORNA lubi tę wiadomość
-
Klaudia, przepraszam, że nie odpisałam, ale dopiero teraz przeczytałam Twojego posta. Na szczęście Niepokorna na czas udzieliła Ci wyczerpujących informacji Jeśli katar będzie bardzo nasilony to dodatkowo można sięgnąć jeszcze po Nasivin 0,01% w kroplach, ale można go stosować nie dłużej niż 3-5 dni i najlepiej pod kontrolą Waszego lekarza.
Niepokorna, Julia psoci na całego! Slodka dziewczynka!NIEPOKORNA lubi tę wiadomość
06.2015 - nasz aniołek:*