Monitoring cyklu
-
WIADOMOŚĆ
-
Mysle ze jakbys porozmawiala otwarcie to nikt by pozniej nie dopytywal i nie robil przykrych uwag....Czasem ludzie walna glupote ktora nas boli nie dlatego ze chca byc uszczypliwi ale dlatego ze nie wiedza...Ja od poczatku mowilam o wszystkich przeciwnosciach , ktore sawe mnie bez krempacji..To normalne ze mozna miec problem z nieplodnoscia ..Choroba jak kazda,.,,,
Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 kwietnia 2014, 22:39
-
robtotka i Kap, ja się dopisuje do klubu "do usranej smierci" i od razu z racji stażu na prezesa startuje...
Co do informowania o staraniach to nie wiem. Nas kiedys męczyli, teraz jest córka, to nikt nie pyta.
O staraniach oprócz małza oczywiście wiecie tylko wy. Dla mnie tak jest lepiej, bez komentarzy, współczujących spojrzeń, pytań czy już, a jak zrezygnuje to też bez komentarzy.
Mnie to akurat nie dotknęło osobiśie, ale nieraz byłam świadkiem takiej sytuacji, że ktoś się przyznał i słyszał "ojej, naprawdę, no nam się od razu udało" i zadowolony uśmieszek.. (tak Madziara, wiem o czym mówisz.)
świat jest tak skonstruowany, że ludzie jak zwierzęta lubią sobie znaleźć powód, żeby się poczuć lepszymi od innych. W dalszej rodzinie jest taka para, kt się stara i parę razy słyszałam komentarze ludzi z dziećmi, no tak, mają kasę, samochody, dom, ale po co, jak dzieci nie mają - i ten ton tryumfu, zwłasza od tych co mają dzieci, ale domu się nie dorobili)))))
ale do rzeczy - dziewczyny, dopóki człowiek nie jest bezpłodny - szansa jest!!
Robotka, biopsja jest bolesna, ale jak człowiek bardzo chce to da radę
Kap, ty tu defetyzmu nie siej, nawet jeszzce do etapu inseminacji nie doszłaś...))))))
Pytanie jest tylko na ile człowiek jest gotowy - ja do myśli o inseminaji podchodzę lajtowo, tyle, że nie jestem przekonana czy warto.
Zajrzałam na wątek o ins, skuteczność niewielka, mój gin twierdzi, że o jakies 13 % zwiększa szansę, hmmm..
Miłego weekendu na słonezkukapturnica lubi tę wiadomość
-
Hejo0 laseczki jak tam??Mi leb dzis peka..Nie wiem cos pogoda sie nie spisuje bo spiaca jestem na maksiora...Elfik na temat inseminacji mam takie zdanie ze ona jest dobra dla tych co maja problem znasieniem..Ale prawda taka ze skutecznosc lipna..Tez podczytuje tamten watek i ilosc zaciazonych jest strasznie mizerna....W moim przypadku nawet jesli nasienei bedzie zle nie bedziemy sie bawic w inseminacje i inne wspomagacze.A z tej racji ,ze nie ze kloca sie z przekonaniami , tylko dlatego ze czas bywania mojego malz oraz niewatpliwe koszty sa zbyt duze..A moja motywacja by miec drugie dziecko siega tylko naturalnego poczecia Bossszz jak to zabrzmialo okropnie
.....Jesli sie nie uda nie zdecyduje sie napewno na inne formy wspomaganegop rozrodu.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 kwietnia 2014, 09:48
-
Elfik wrote:robtotka
Mnie to akurat nie dotknęło osobiśie, ale nieraz byłam świadkiem takiej sytuacji, że ktoś się przyznał i słyszał "ojej, naprawdę, no nam się od razu udało" i zadowolony uśmieszek.. (tak Madziara, wiem o czym mówisz.)
świat jest tak skonstruowany, że ludzie jak zwierzęta lubią sobie znaleźć powód, żeby się poczuć lepszymi od innych. W dalszej rodzinie jest taka para, kt się stara i parę razy słyszałam komentarze ludzi z dziećmi, no tak, mają kasę, samochody, dom, ale po co, jak dzieci nie mają - i ten ton tryumfu, zwłasza od tych co mają dzieci, ale domu się nie dorobili)))))
hmmm hmmm
To chyba mam szczescie bo obracam sie wsrod ludzi , ktorzy mimo ze maja dzieci i najczesciej dwojeczke ..To mimo ze pierwsze przychpdzilo im lajtowo to o drugie minimum po pol roku sie starali a wiele z tych osob nie mialo zadnych chorob..Moze tez nie mam z tyjm problemu bo j7uz od lat kazda z moich bliskich osob jak i przyjaciol wiedziala ze wg mnie mlody to cud nad cuda ze sie zalapal..
No i braciak , ktory sie stara o 1sze tez cos im nie wychodzi..Wiec swiadomosc , ze meic dzieci nie zawsze ejst latwa w moim otoczeniu jest bardzo duza..Nikt nie pyta a wy jak tam>?Czemu jeszcze kolejnego nie ma nie pojawia sie...Chyba mam szczescie pod tym wzgl..Bo zawsze moge zadfzwonic , wyzalic sie do znajomych , kiedy mam gorszy dzien..I slysze od nich przede wszystkim jedno..ze mam sie nie poddawac bo a nuz widelec sie uda..
Wszystkim Wam zycze laseczki takiego wsparcia...Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 kwietnia 2014, 09:52
Malenq lubi tę wiadomość
-
Dziś odpokutowuję za wszelkie złe słowa powiedziane mojej mamie będąc zbuntowaną nastolatką.
Wymiotowałam już kilkanaście razy, do tego ból głowy.
Na szczęście z mamą po sąsiedzku mieszkamy. Gotowany ziemniak i kawałeczek gotowanego kurczaka udało się we mnie przemycić. Teraz leże bez ruchu by jednak tego nie oddać.
No i jeszcze beczę. Dziś pokazują Rzym w TV. Mieliśmy tam podróż poślubną i się wzruszam.
Ale jestem zakręcona. Chyba mam jakiś strzał hormonów dziś bo co najmniej jestem rozchwiana. -
Idia wrote:Dziś odpokutowuję za wszelkie złe słowa powiedziane mojej mamie będąc zbuntowaną nastolatką.
Wymiotowałam już kilkanaście razy, do tego ból głowy.
Na szczęście z mamą po sąsiedzku mieszkamy. Gotowany ziemniak i kawałeczek gotowanego kurczaka udało się we mnie przemycić. Teraz leże bez ruchu by jednak tego nie oddać.
No i jeszcze beczę. Dziś pokazują Rzym w TV. Mieliśmy tam podróż poślubną i się wzruszam.
Ale jestem zakręcona. Chyba mam jakiś strzał hormonów dziś bo co najmniej jestem rozchwiana.Idia lubi tę wiadomość
-
2 tygodnie temu ze szwagierką nie rozumiałyśmy jak można wymiotować w ciąży. Mdłości jakieś lekkie. Dziś już nie liczę ile razy byłam w WC.
No ale podobno jak masz wymioty to mniejsze szanse na poronienie! Może Cudak się chwycił mamy mocno i nareszcie łożysko progesteron zaczęło produkować. 8 maja szpital pewnie mi zmniejsza dawkę luteiny
Oczywiście moje słowa to domysły na podstawie lektury różnych stron www. -
Idia wrote:2 tygodnie temu ze szwagierką nie rozumiałyśmy jak można wymiotować w ciąży. Mdłości jakieś lekkie. Dziś już nie liczę ile razy byłam w WC.
No ale podobno jak masz wymioty to mniejsze szanse na poronienie! Może Cudak się chwycił mamy mocno i nareszcie łożysko progesteron zaczęło produkować. 8 maja szpital pewnie mi zmniejsza dawkę luteiny
Oczywiście moje słowa to domysły na podstawie lektury różnych stron www.[/QUOTE
No lozyska jeszcze nie ma..Lozysko dopiero zaczyna sie tworzyc teraz...A co do wymiotow , niestety nie ma reguly.,Jak widzisz jestem tego przykladem zero rzyganka i zero objawow ciazowych procz bolesnych cycko i zachcianek na kiwi i cytryny yyyhyy , a nie mialam zadnych problemow w ciazy..Mlody urodzony o czasie silami natury i 10pkt w skali apgara...Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 kwietnia 2014, 18:35
-
Kap. Mam nadzieję że to będzie tylko jednorazowy epizod i że reszta będzie jak u ciebie. A dziś to jak pisałam- kara za każdą niewdzięczność wobec mamy.
Ona w ciąży ze mną wymiotowała do 6 miesiąca...
Mama mi ryż z cynamonem zrobiłaAnioł nie kobieta!
Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 kwietnia 2014, 18:42
-
Ja doceniam, a ona wspomina jak ja byłam dzidziusiem i że było to samo:)
Jednak matka i mój mąż znają mnie lepiej niż ja sama. Mama natychmiast wie jak mnie na nogi postawić a on mnie rozumie
No i w końcu jest lepiej. Ty Kap. Też pomagaszwygadałam się komuś
Dzięki :*
-
Idia wrote:Ja doceniam, a ona wspomina jak ja byłam dzidziusiem i że było to samo:)
Jednak matka i mój mąż znają mnie lepiej niż ja sama. Mama natychmiast wie jak mnie na nogi postawić a on mnie rozumie
No i w końcu jest lepiej. Ty Kap. Też pomagaszwygadałam się komuś
Dzięki :*
Najwazniejsze zebys czula wsparcie ze strony najblizszych...Ja niestety w czasie ciazy nie moglam liczyc na wsparcie mojej matki przez mojego starego..Ale kiedy wreszcie zmadrzala(lepiej pozno niz wcale)i puscila go kantem jest nie tylko moja mama ale i przyjaciolka... A w ciazy wsparcie wlasnej matki jest nieocenione....Idia lubi tę wiadomość