Ex-testerki. Cudzie trwaj
-
WIADOMOŚĆ
-
Jeżowa wrote:Dziewczyny to ja już dzisiaj poproszę za nas kciuki, bo jutro o 8:20 idziemy na szczepienie. Agatka oczywiście nieświadoma co ją czeka, ale ja już cała wystraszona, jak ona to zniesie
cały czas powtarzam sobie, że to przecież po to, by ochronić ją przed znacznie większym cierpieniem... Ale jednak ona taka malutka
Kciuki za Agatkę, żeby dzielnie zniosła szczepienie. I za Ciebie też!
Na pierwsze jeszcze idzie się jako tako. Przed drugimi chyba jest gorzej.. :p
Patrycja - wózek super! Sama bym takim pojeździła
Admirałka - Tosia słodka
Lunaris - a 7.12. już masz mieć cięcie? To chyba wtedy dzień wcześniej trzeba przyjść. Może gin się jeszcze odezwiePatrycja20, Jeżowa lubią tę wiadomość
-
Justyna, ja już jestem umówiona z Anna Stesia na jej kosz na kółkach, także przewiezienie też będzie możliwe
Lunaris, Nika, Lamka to już tuż tuż
Rucola kuruj się i nie wyglądaj już na balkon
Achia, pięknie napisałaś
Kaczorka śliczny ten potworek! Mam nadzieję, że noce się poprawią.
Nika, pięknie wyglądasz i absolutnie nie widać tych kilogramów! Brzuszek masz bardzo ładnyAle chyba włosy zafarbowałaś?
Bajka, Zosia ślicznaNa ostatnim zdjęciu jest u Ciebie na rękach? Co do żyrafy, to ja kupowałam dla 4 dzieci na prezent i za każdym razem to był hit, dzieciaki chętnie ciumały.
Justyna, mega piękną decyzję podjęłaśPodziwiam! Fajnie to u Was rozwiązane, bo u nas to samemu trzeba wozić.
Karma, trzymam kciuki, żeby szyjka jeszcze trochę wytrzymała, chociaż i tak ładny tydzień. Trzymaj się i dawaj znać jak się masz.
Och jaka Agatka zadowolonaSłodziaczek mały.
Fozzie ekstra piłeczka!
Patrycja ja też uwielbiam jabłecznik, ale koniecznie z cynamonemWózek fajowy, choinka też
Admirałka jaka ślicznotka z Tosi
Jeżowa będę trzymać kciuki!Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 grudnia 2018, 20:59
Jeżowa, Kaczorka, JustynaG, admiralka lubią tę wiadomość
-
Pilik, Jeżowa, my jutro też się szczepimy ale o 14.30
Dziewczyny Wasze dzieci też są takie oporne do spania na boku lub na brzuszku?
Marcel na brzuszku się wybudza co 40 minut. Na boku przekręca po 10 minutach.. już nie wiem jak go zmobilizować i co robićpilik lubi tę wiadomość
-
Nadzieja tak to ja
Kurcze że też Zosi nikt nie chce kupić nic na Mikołaja hehe
Olik pociesze cię bo moja nawet leżeć na boku nie chce a na brzuchu to tylko podparta rękami czyli nie jak do spania... Ona śpi tylko na plecach niestetyNadzieja22, olik321 lubią tę wiadomość
-
Tak 7.12 mam już mieć cięcie bo Dr ma dyżur. U nas to jest różnie- może mi kazać przyjść rano bo i tak siedzi 24h ale nie wiem czy może zażyczy sobie jakieś badania i żeby było dzień wcześniej? Pytałam koleżanek co miały w tym szpitalu CC to mówiły że zgłaszały się w dniu zabiegu rano.
Już oczywiście mam sobie co wkręcać! Lubię mieć wszystko zaplanowane a tu kolejna niewiadoma... jak się nie odezwie do końca jutrzejszego dnia to ją przyatakuję w klinice w środę z zaskoczenia -
uwaga, będzie dłuuugo
244 dni KPI
około 235 litrów mleka
średnio litr dziennie
5 laktatorów
1 pełny brzuszek
nie mam statystyk dokładnych, bo pierwsze tygodnie zapisywałam na kartkach i wyrzucałam
przyjęłam jakieś średnie dla tego czasu ilości i tak to policzyłam
Może zacznę od takich ciekawostek, które pewnie ciekawe są tylko dla mnie
Po tym jak wpisałam w excela wszystkie ilości jakie odciągnęłam i jakie Hub zjadł każdego dnia, pobawiłam się w małą analizę. Ponieważ zapisywałam też w zeszycie co się danego dnia działo (podawanie leków na ząbkowanie, szczepienia, ilości odciągańn itd.) to wyszło kilka spraw:
- ani jedno szczepienie nie wpłynęło na ilości mleka jakie wypijał mały (ani w górę, ani w dół), nawet gdy podawaliśmy leki na gorączkę.
- przy ząbkowaniu największe spadki ilości wypijanego mleka byly na 2-3 tygodnie przed samym przebiciem zęba przez dziąsło. Najgorsze noce, płacze były u nas kiedy ząb ruszał, przebijał się gdzieś tam głębiej, a nie przy samym wyjściu.
- jeden z najgorszych dni w naszym wspólnym życiu, czyli okropna neurologiczna diagnoza (która później się nie potwierdziła) sprawiła, że ściągnełam tego dnia o 300 ml mleka mniej niż w dniach poprzedzających i kolejnych. Wniosek jest jeden i wiem, że nie odkrywam Ameryki - stres zabiera mleko.
- kolejne 3 dni kiedy wypompowałam poniżej 1 litra to czas paskudnych zastojów w lipcu,
- podczas zmniejszania ilości sesji z 8, potm 7, 6, 5, dopiero przy 4 sesjach dziennie miałam zauważalne spadki mleka z około 1200 dziennie do 1100,1050ml dziennie. Jednak drastyczne spadki nastąpiły dopiero, gdy zeszłam na 3 sesje dziennie i tym samym zrezygnowałam z odciągania nocnego. To potwierdza tylko, ze nocne karmienie/ściąganie pokarmu podtrzymuje jego produkcję.
- mój syn zjada podobne ilości mleka od kiedy miał 2 miesiace, czyli od 700 do 1000 ml dziennie, aczkolwiek od kilku miesięcy jest to bardziej 700-900ml dziennie, czyli mniej niż kiedyś,
- mniej wiecej od skończenia 5 miesica u Huberta widać duże skoki ilości zjadanego mleka. Jednego dnia 600ml następnego 900ml, potem znowu 700ml, a za kilka dni 1100ml. Wcześniej nie było takich różnic. Nie mam pojecia skąd to wynika
- rozszerzanie diety nie wpływa na ilość mleka jaką zjada Hubert
Początki mojej mlecznej przygody to morze moich łez, godziny z lovi prolactis i ciągły ból pleców, żołądka. Do dziś nie wiem w jaki sposób funkconowałam te dwa pierwsze tygodnie. Pamiętam tylko, że wydawało mi się, że nie dotrwam z karmieniem do 2ch tygodni, a potem do miesiąca. Potem wyznaczałam kolejne cele, ale gdzieś w okolicy 4 mż Huberta wiedziałam, że dłużej niż 6 miesięcy nie dam rady. Finalnie wyszło 8mcy KPI + zużywam jeszcze zamrożone zapasy mleka, które starczą na jakieś 2-3 tygodnie kolejne. Hubert od 6mca życia dostaje też mm, przez pierwszy miesiąc 1 porcje, potem 2, a obecnie 4-5 przy 8-9 porcjach jakie zjada w ciągu dnia.
Nie sądziłam, że karmienie dziecka sprawi mi tyle samo radości jak i cierpienia. To, że Hub był na moim mleku dawało ogromnego kopa każdego dnia, aby walczyć. Te piękne, wielkie oczy wpatrzone we mnie, gdy dawałam butelkę dodawały sił. A sił mi brakowało, bo najpierw cały kwiecień, maj robiłam po 10-12 odciągań dziennie z czego wiekszość pojedyńczym lub ręcznym laktatorem. Potem był czerwiec, najlepszy miesiąc KPI, miałam laktator na dwie piersi i robiłam mnóstwo zapasów. Mleka miałam już dużo, więc robiłam “tylko” 8 sesji dziennie i tylko lekko mnie stresowała stabilizacja, której spodziewałam się na przełomie czerwca i lipca. Lipiec to miesiać zastojów. 31 dni i tylko 4 dni, kiedy nie miałam guza. Co jakiś wyleczylam, to robił się kolejny. Kupiłam nowe staniki, spałam tylko na plecach, nie jadłam czekolady, uważałam na kopniaki, a zastoje nadal wracały. Dopiero mój ginekolog podpowiedział mi, że tak nawracające zasroje to efekt braku opróżniania piersi z mleka. Piersi, które są przeciążone, bo produkują o wiele więcej mleka niż powinny. Do tego przyzwyczaiły się do siły ssania laktatora i musiałam wprowadzić pewne zmiany. I tak od sierpnia ściągałam jedną pierś podwójnym laktatorem (zmienionym na pojedyńczy, ale siła ssania jak do podwójnego), a drugą pierś robiłam w tym czasie laktatorem ręcznym. W ten sposób ściągałam już do końca mojej przygody KPI. Zastoje wracały, ale już nie tak często.
Tutaj cofnę się o kilka miesięcy, aby dodać kwestię pleców. Tuż po porodzie od razu pojawił mi się problem z kręgosłupem. Diagnoza była dość typowa dla młodych mam - kręgosłup nie wytrzymał ogromnej zmiany wagowej i trzeba było poodklejać mieśnie przyzwyczajone do targania wielkiego brzucha. Po kilku sesjach z fizjoterapeutką i regularnych ćwiczeniach, około 10 doby życia małego funkcjonowałam już całkiem normalnie. Potem było przez moment lepiej, ale gdzieś od czerwca ból pleców powrócił. Zupełnie inny niż wcześniej, ale równie bolesny. Tym razem diagnoza dotyczyła powięzi i bardzo bolesnych punktów spustowych, które miałam na odcinku lędźwiowym, piersiowym i przy lewej łopatce. 10 tygodni bardzo ciężkiej fizjorerapii nie dawało żadnej poprawy. W sierpniu byłam na wakacjach gdzie codziennie ćwiczyłam i dało się żyć. Do fizjoterapeutów, u których leczyłam powięzi już nie wrócilam. Niestety gdzieś w połowie września ból mimo ćwiczeń był znowu nie do zniesienia. Spróbowałam więc znowu fizjo, ale w nowym miejscu. Tam trafiłam na człowieka, który potwierdził diagnozę dot. bolesnych punktów spustowych powięzi, ale nie potrafił zrozumieć dlaczego 10tygodniowa terapia nie dała żadnych rezultatów. Zalecił kolejne ćwiczenia, masaże w domu specjalnymi kulami i kazał przyjść za 2 tygodnie. Na koniec wizyty powiedział mi jeszcze, że być może to przez odciaganie pokarmu mam takie problemy. Miał już w tym roku dwie pacjentki z takimi bólami i u każdej z nich problem minął jak skończyły karmić. Pomyślałam, że to kompletna bzdura i wrócilam do domu.
Pod koniec sierpnia zaczęłam kończyć przygodę z KPI. Postanowilam co 2 tygodnie rezygnować z jednej sesji. Po każdej reduckji miałam wrażenie, że moje życie niesamowicie się zmienia. Miałam więcej czasu, nadal dużo mleka i nieco odżyłam. Pojawiały się zastoje, ale chyba się już do nich przyzwyczaiłam, poza tym wiedziałam, że to w końcu niedługo się calowicie skończy. Mleka nadal było sporo. Robiąc 5 sesji dziennie miałam tylko o 5-10% mleka mniej niż przy 8 sesjach. Wtedy nastąpił mały kryzys. Do tej pory nie do końca rozumiem dlaczego tak się zachowywałam, ale zaczęłam sabotować siebie i decyzję o zakończeniu KPI. Kiedy przyszedl moment, gdy powinnam mieć 4 sesje nie potrafiłam się na to zdobyć. Miałam zacząć pić szławię i rozpocząć 3tygodniową terapię lecytynową. Miałam poczucie, że do tej pory to schodzenie z sesji było niegroźne dla laktacji, ale kiedy zejdę do 4ch sesji, zacznę brać leki i pić zioła na wstrzymanie laktacji, to już nie będzie odwrotu. Codziennie sobie powtarzałam, że od jutra zaczynam i tak z dnia na dzień to odwlekałam. Z pomocą przyszło mi moje dziecko, które któregoś dnia odrzuciło MM, które do tej pory piło całkiem sprawnie. Nagle pojawiła się panika, że on nie zaakceptuje mm i będę skazana na KPI do końca jego mlecznej drogi. Przepłakałam wtedy dwa dni. Jak okazało się, że mały miał kryzys dotyczący butelki, a nie samego mm i znowu zaczął się nim zajadać, to natychmiast zeszłam do 4 sesji, a potem po dwóch tygodniach do trzech. Wtedy też ostani raz ściągnęłam w nocy i od 22 października wstaję w nocy tylko, aby dać małemu jeść. Z trzech sesji dość szybko zeszłam na 2,5 - robiłam pełne dwie sesje rano i wieczorem, a około 13:00 tylko 7-8 minut. Wtedy zaszła największa zmiana w moim organiźmie. Przestały mnie boleć piersi. Nawet nie czułam już tego, że one mnie bolą cały czas. Mogłam przytulić dziecko bez bólu, prowadzić wózek normalnie, a nie w pozycji “oby tylko ramiona nie dotykały do cycka”, myłam cycki normalnie, a nie krzywiąc się, zakładalam stanik jak człowiek a nie jak jakaś poparzona, mogłam spać na boku, a nie tylko na plecach! Czas dwóch, a potem jednej sesji to już czas jakby KPI nie było. Tylko o wiele ciężej się było zmobilizować do odciągania. Ale fizycznie - w końcu nic mi nie dolegało. Co do pleców, to gdzieś miesiąc temu się zorientowałam, że mogę pozymywać butelki na raz, albo przewinąć Huberta bez bólu. Potem zauważyłam, że same ćwiczenia nie bolą i w ogóle jakoś tak jest lepiej. Od trzech tygodni nie ćwiczę nic, plecy nie bolą w ogóle na codzień. Tylko raz jak odważyłam się małego sama wykąpać, to pod koniec pielęgnacji (wszystko razem zajmuje nam około 20 minut) poczułam w łopatce ból.
Pozostaje mi tylko napisać do fizjoterapeuty, że miał już w tym roku 3 pacjentki, które miały bóle powięziowe związane z karmieniem. Bo nie sądzę, ze to moje wyleczenie się tylko przypadkowo zgrało w czasie z zakończeniem KPI.
Gdybym dziś mogła się cofnąć w czasie zrobiłabym dwie rzeczy:
- kupilabym zamrażarkę, bo z uwagi na brak miejsca u siebie i u mamy nie zamroziłam tak dużo jakbym mogła, a mrożonki znikają w zawrotnym tempie,
- nie sugerowałabym się tą głupią tabelką, przez którą koniecznie chciałam robić około 1200ml dziennie, aby wyżywić Huba jak będzie starszy. Tymczasem on ledwie kilka razy przekroczył 1l a moje piersi na tym mocno ucierpiały. Ryzyko mniejszej ilości pokarmu byłoby tylko takie, że mleka na ostatnie miesiące by mi nie starczało na wszystkie porcje. Tylko ja zawsze zakładałam, ze prędzej czy później przejdę na mm, więc ta jedna porcja dziennie by nam nic nie zrobiła.
Reszty nie żałuję. Sporo zdrowia mnie to kosztowało, ale było warto.
Wiem, że się rozpisałam, ale ten post kończy moje KPI. Ostatni raz ściągałam mleko w środę i myślę, że to koniec. Laktator wiernie czeka obok kanapy, ale już w torebce foliowej, aby się nie zakurzył. Nie wiem czy go sprzedam, pewnie tak, bo nadal to dobry sprzęt. Chyba muszę odpocząć kilka tygodni od patrzenia na medelę. Ostatnie miesiące non stop myślałam tylko o karmieniu, odciąganiu, zastojach, butelkach, wkładkach laktacyjnych, Tak więc długi post na koniec i od dziś nie chcę już do tego wracać.
olik321, Patrycja20, Jeżowa, Nadzieja22, Lunaris, Madzik34, Kaczorka, Lusesita, Luna1993, Rucola, StaraczkaNika, Yoselyn82, malka, Anna Stesia, pilik, KateHawke, JustynaG, summer86, Phnappy, Lena21, veritaserum, Sarna84 lubią tę wiadomość
-
olik321 wrote:Pilik, Jeżowa, my jutro też się szczepimy ale o 14.30
Dziewczyny Wasze dzieci też są takie oporne do spania na boku lub na brzuszku?
Marcel na brzuszku się wybudza co 40 minut. Na boku przekręca po 10 minutach.. już nie wiem jak go zmobilizować i co robićNa brzuch nawet go nie kładę bo słyszałoby Go pół osiedla a z boczku i tak sie przekręca na plecki...
olik321 lubi tę wiadomość
#wegemama#wegerodzinawkomplecie
Synek 💚 31.08.2018r.
Córeczka i Synek 💜💙 7.01.2021 -
Zapomniałam o wykresie!
Obejmuje tylko te dni zapisane w zeszytach czyli od 23 maja do ostatniej środy. Fiolet to ja, róż to Hub.
Jego wynik przestałam zapisywać jakiś czas temu i też mi lżej się żyje bez tego
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/86209620dd5f.pngpilik, JustynaG, summer86, Phnappy lubią tę wiadomość
-
No to jutro szczepionkowy dzień. Olik, Pilik za Wasze maluchy też trzymam kciuki.
Bajka, Zosia wydaje się podobna do Ciebie(ale ja to kiepska jestem w podobieństwach) Co do żyrafy, to może ktoś się Ciebie zapyta o prezent dla Zosi, to podpowiedz
Bajkaaa lubi tę wiadomość
-
Bajka, Rucola dziękuję za odpowiedź. Więc nie tylko moje dziecko jest takie oporne. Martwię się, żeby nie miał płaskiej główki
Juicy świetnie, że to wszystko opisałaś. Dałaś Hubertowi całą siebie i poświęciłaś się w 100%. Podziwiam każdą mamę KPI. Uważam, że odwalają one podwójną robotę! Mnie pewnie nie byłoby na to stać.Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 grudnia 2018, 21:19
Bajkaaa lubi tę wiadomość
-
Juicy piękna historia! Wciąż uważam że KPI to najtrudniejszy sposób karmienia, podziwiam za każdy dzień.? Niesamowite, że bałaś się, że nie dotrwasz do dwóch tygodni, a stuknęło Ci osiem miesięcy!!! Hubert dostał wszystko, co najlepsze, bo jego mama była uparta, silna i dzielna
To szczepiące jutro mamy i dzieciaczki łączmy się. Trzymam kciuki za Ninkę i Marcelka
Olik Agatka też tylko na plecach i tak jak Lewcio Rucoli - na "poddaję się"
Jeszcze chciałam podziękować oficjalnie Lamci, która w 40 tygodniu ciąży uszyła podusię dla Agatki! Jesteś wielkajuż po pierwszym spacerze, Agatka bardzo zadowolona
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/3cb6a0e12744.jpgWiadomość wyedytowana przez autora: 3 grudnia 2018, 21:25
Lusesita, Kaczorka, Patrycja20, Rucola, Lunaris, Bajkaaa, lamka, pilik, JustynaG lubią tę wiadomość
-
WOW !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
JuicyB ! normalnie WOW... nie umiem powiedzieć nic więcej... mega felieton! przeczytałam od deski do deski i jestem pod ogromnym wrażeniem że miałaś ochotę to wszystko zapisywać i analizować a przede wszystkim bardzo Cię podziwiam za wielką determinację w KPI. Jesteś moim wzorcem- mam nadzieję że w raz z Twoim zakończeniem przygody mlecznej te dobre fluidy wpadną do moich cycków! Wybaczcie wszyscy że tak egoistycznie i zachłannie ale BARDZO bym chciała móc karmić piersią chociaż to drugie dziecko.Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 grudnia 2018, 21:25
JustynaG lubi tę wiadomość
-
JuicyB jestes wielka!!!!naprawde szacun...ja przy drugiej corce walczylam o kp tylko 8tyg a wydawalo mi sie to wieczoscia.
Dzwiek laktatora snil mi sie po nocach.
Ale pewnie jak bedzie trzeba znowu podejme taka probe:)bede sie zglaszac do ciebie po porady!!Madzik
Mama 3 corek:) -
Juicy szacun
Wyobrażałam sobie jak po skończeniu czytania, wszystkie wstajemy i bijemy brawo
Jeżowa miałam pisać wcześniej, twoja zadowolona Agatka jest cudna( jak jest poważna, tez jest cudna)
Admirałka śliczna Tosieńkajejku już ma 3 tygodnie
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 grudnia 2018, 21:31
Jeżowa lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJuicyB- ja również kłaniam się w pas. jesteś Wielka, Niesamowita, Cudowna. dałaś Hubertowi- kosztem siebie- coś nieprawdopodobnego. Niejedna Mama by się po prostu poddała.a gdyby to facet miał cycki i miał karmić dziecko to w ogóle by po 2 dniach odpadł. mam nadzieję, że jesteś z siebie cholernie dumna!
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 grudnia 2018, 21:31
-
Olik - u Aluśki spanie tylko na bokach. Ona nie chciała w ogóle na plecach spać. A jak już się zdarzyło, to i tak głowa szła na bok.
Bajka - naszej Ali też nikt nie chce zrobić prezentu na Mikołajki. My jej zrobimy
Justyna - podziwiam Cię! I gratuluję tych wszystkich dni pełnych mleka
A w związku ze szczepieniami, to jutro kciuki trzymamy i za Agatkę i za Ninkę i za MarcelaBajkaaa lubi tę wiadomość