Może uda mi się coś więcej skrobnąć...
Od jakiegoś czasu pojawiały się u mnie bóle w pachwinach (na które pomocne były przysiady, dzięki Frez), napięcia brzucha... No wszystko to mogło zwiastować poród ale nie musiało.
Godz. 1:00 obudziłam się na siku i już nie mogłam zasnąć bo zaczęły pojawiać się skurcze co około 10 minut.
Godz. 2:00 częstotliwość skurczy zwiększa się, odpalam aplikacje i zaznaczam a tam Wychodzi, że skurcze trwają około 40-60sekund i są co około 5 minut. Nadal chodzą mi po głowie słowa "przecież skurczy porodowych nie da się pomylić"
Godz. 2:45 Czas na test - ciepły prysznic. No ale nawet w trakcie skurcze się pojawiały, nic się nie wycisza. Postanowiłam obudzić emka i pytałam go co robimy, czy czekamy i jak odprowadzi Anię to wtedy jedziemy czy wzywać siostrę.
Godz. 3:00 informuję siostrę, że może do nas przyjechać bo musimy sprawdzić jak sytuacja, że nawet nie wiadomo czy to już itp
Godz. 4:00 Dotarliśmy na porodówkę, skurcze co 3-4 min. Na ktg też się pisały. Rozwarcie 7cm. Ja zostałam przyjęta na oddział zaś mąż musiał wrócić do domu. Na salę mógłby wejść gdyby dotarły moje wyniki.covid a na nie się czeka te 8h.
Godz. 5:00 Pobranie wymazu na covid. Oczekiwanie na położną by trafić na porodówkę. Wypełnianie dokumentów, ponowne badanie (szyjka jeszcze twarda, rozwarcie bez zmian), podpięcie pod ktg.
Godz. 7:00 Zmiana warty. Nowa położna (mniej delikatna niż poprzednie 2 co mnie badały więc samo sprawdzanie sprawiało mi większy dyskomfort niż te skurcze) przygotowała wszystko do porodu, szyjka zaczęła puszczać ale rozwarcie bez zmian.
Godz. 8:00 Położna nie była zadowolona z intensywności skurczy, kolejna godzina a ta, która już mogłaby urodzić stoi w miejscu. Tym samym zostalo zastosowane combo (podanie oksy by wzmocnić skurcze, potem na skurczu przebicie pęcherza, następnie cewnik). Bóle nagle z 1/10 wzrosły do 10/10. Akcja stała się dynamiczna bo co skurcz, dwa - następowało większe rozwarcie. O 8:57 wydostał się na świat nasz J. Dostał w pierwszej minucie 9punktow by później dostać 10.
Niestety pęknięcie mnie nie ominęło. Ale w chwili gdy położyli mi na brzuchu synka... Zadziałało to jak cudowny środek przeciwbólowy.
W sali 3osobowej jestem sama, personel bardzo mily i pomocny. Wczoraj niemal każdą wolną chwilę wykorzystywałam na sen. Ale nieporadna matka została już dwukrotnie obsikana przez syna. Ale chociaż wiem, że sika :d J najchętniej spał by z piersią w buzi.
Ale wniosek mam jeden, jeśli chciałabym rodzic zupełnie naturalnie bez ingerencji medycznej to musiałabym wybrać inny szpital. Oczywiście, moglam nie zgodzić się na oksy ale bardziej bałam się masażu szyjki.
Spokój? Szczerze mówiąc jak na osobę, która musi mieć wszystko pod kontrolą to rzeczywiście byłam wyjątkowo spokojna. Pewnie to też dlatego, że końcówka nie była mocno uciążliwa. Korzystalam z ostatnich spokojnych dni, gdzie mogę bawić się z Anią mając czas tylko dla niej albo zdrzemnąć się w ciągu dnia. Po prostu odpuściłam sobie bo na zbyt dużą ilość czynników nie miałam wpływu. Miałam za to wsparcie emka, wiedziałam, że mogę na niego zawsze liczyć.
A takich skurczy jak u mnie - każdej życzę. Ale żeby nie byli za dobrze to teraz mam obkurczanie macicy plus bóle w lędźwiach gratis.
sliweczka92, Suszarka, Lunaris, KateHawke, Rucola, Anna Stesia lubią tę wiadomość
sliweczka92, Suszarka, Lunaris, KateHawke, Rucola, Anna Stesia lubią tę wiadomość