Ex-testerki. Cudzie trwaj
-
WIADOMOŚĆ
-
Agulineczka, U nas zamiast t jest k czyli odwrotnie jak u Ciebie. Mówiąc np. lalka wysuwa język przed zęby.
Nie potrafi wydawać odgłosu kląskania konika.
Jeśli coś Cię niepokoi to warto skonsultować. U nas dziadki tak zachwycali się postępami mowy Ani usypiając naszą czujność. Koleżanka poszła ze swoją córką która tez mówi niewyraźnie ale jej wada jest akceptowalna do wieku. Zwróciła uwagę na kubek do picia, żeby piła sporo ze słomki bo wtedy ćwiczy buzię.albo żeby zrezygnować z angielskiego bo mała niektóre słowa zastępowała angielskimi (łatwiej powiedzieć blue niz niebieski, pink niż różowy) I jakieś tego typu drobiazgi.
Każde dziecko rozwija się w swoim tempie. I oczywiście moi rodzice stwierdzili, że Ania jest malutka i żeby poczekać. Ale jakoś zapominają, że ich córka chodziła do logopedy 5 lat. -
Wrzucam w takim razie opis porodu moze ktos dobrnie do konca😅
Agulineczka, faktycznie sa dni ciezsze, sa lekkie i przyjemne, zalezy od dnia...
Ale ogolnie ciesze sie z tego, ze po latach jest mi dane byc podwojna mama❤
Fakt, ze zaczelam sie w tym w pelni cieszyc, dopiero jak doszlam do siebie psychicznie po pobycie w szpitalu, bo naprawde rozstanie z Mia znioslam tak koszmarnie, ze jeszcze bedac w domu nie raz plakalam w poduszke na wspomnienie dni bez niej
A wiec bylo to tak...
11.06 mialam sie stawic w szpitalu na kontrole i byc moze juz wywolanie... z racji, ze wszystko bylo ok, lekarka powiedziala, ze moge weekend jeszcze spedzic w domu, moze samo ruszy, a w ponedzialek mam dzwonic, jak sytuacja na porodowce... w poniedzialek bylo pelno i powiedzieli, zeby dzwonic we wtorek, vo jak mnie nawet przyjma, to i tak dopiero we wtorek zaczna dzialac przy takim tloku na porodowce... we wtorek okazalo sie, ze jeat luzno i mam przyjezdzac i tal oto 15.06 zostałam przyjęta do szpitala na wywołanie porodu, słuchając z kazdej strony, ze z drugim szybciej blablabla, mialam nadzieje, ze faktycznie pojdzie szybciej jak z Mia...
Nic bardziej mylnego🙈 ja, od momentu pierwszych konkretnych skurczy po podaniu tabletki na wywolanie urodzilam po 26h, Nathana po 32🙈
Ogolnie poczatki nie byly zle, tabletka zadzialala blyskawicznie, tak samo jak przy Mii, krotko po podaniu zaczely sie regularne, ale rzadkie skurcze, jeszcze niespecjalnie bolesne, co 2h chodzilam na ktg, wieczorem z racji tego, ze skurcze byly mniej regularne dostalam druga tabletke i mialam sie wyspac, a rano kolo 7 przyjsc na ktg, chyba, ze cos by sie dzialo, to w kazdej chwili... juz nad ranem z wtorku na srode skurcze byly bardzo mocne i co ok 3 minuty srednio wedlug aplikacji, z którą je liczylam...
Na ktg niestety pisaly sie rzadziej niz ja je odczuwalam... ok 10 rano mialam juz takie prawie 4cm rozwarcia, ale skurcze jeszcze nieregularne tak jak byc powinny, wiec zapadla decyzja, ze nie podadza wiecej tabletki, w zamian zrobia lewatywe, zeby pobudzila bardziej skurcze, bo kolejna tabletka moglabu spowodowac, ze skurcze bylyby nadal nieregularne ale duzo bardziej bolesne... po lewatywie mialam isc do pokoju sprobowac zjesc obiad i wrocic na porodowke...
W miedzyczasie skurcze robily sie coraz mocniejsze, wiec zaraz po powrocie pierwsze o co zapytalam, to kiedy dostane znieczulenie 😅
Przyszla tez popoludniowa zmiana poloznych, ktore mnie przejely... byly naprawde swietne i czulam sie, jakbym z jakimis znajomymi rodzila... fajne mlode dziewczyny... zaproponowaly, ze zanim bedzie znieczulenie moze sprobuje wanny i przygotowaly mi kapiel... w międzyczasie kazaly zadzwonic po meza, zbadaly rozwarcie, bylo juz miedzy 5-6cm i stwoerdzily, ze moze sie stac tak, ze urodze nim zdazy przyjechac...
Jednakze ja kazalam mu najpierw odebrac na spokojnie Mie z przedszkola, odwiezdz ja do cioci i przyjechac, bez pospiechu...
W wannie bylo mega milo, cieplutka woda po sama szyje, lezalam sobie i niemalze przysypialam, a jak maz dzwonil to mi odbieraly i na głośnomówiący dawaly🤣 bol faktycznie lagodniejszy niz poza wanna, ale nie na tyle, żebym na rzecz porodu w tej wannie zrezygnowala ze znieczulenia... jedna z poloznych powiedziala, ze juz poinformowala lekarza i wszystko do znieczulenia gotowe, wypelnila tez za mnie caly formularz kiedy ja lezalam w wannie, tylko zadajac mi pytania... w tym czasie przyjechal maz, ja wyszlam z wanny i ponowne badanie wykazalo porzadne 6cm... podlaczyli mi bezprzewodowe ktg, zebym mogla chodzic, skakac na pilce i ogolnie nie byc ograniczona i czekalismy na lekarza... skurcze byly juz wtedy mega bolesne, ze zagryzalam zeby i zapieralam sie w momencie jak nadchodziły...
I wtedy weszla ONA... lekarka, ktora przyjmowala mnie z hiperka w procedurze, z ktorej mam Mie i obiecala, ze postawia mnie na nogi i transfer sie odbędzie, lekarka, ktora odbierala moj porod z Mia, czym mnie totalnie wtedy wzruszyla... jak moj aniol stroz i teraz byla akurat ona...
Kiedy polozna powiedziala, ze myslala, ze do tej pory (bylo juz kolo 17) bede po wszystkim, ale nasz synek sie nie spieszy, az zazartowalam, ze czekal na nasza ukochana lekarke i jak jej przypomnialam "nasza znajomosc" to az sama sie wzruszyla...
Zalozyla mi znieczulenie i wtedy nastala blogosc! Zaraz po podaniu znieczulenia, podpieli mi rowniez oxy, zeby rozkrecic bardziej skurcze... ja w tym czasie cudownie znieczulona aktywnie chodzilam, krecilam biodrami, skakalam na pilce i robilam co moglam, zeby sie ruszylo... nie czulam nic poza spinaniem sie brzucha i czasem potrzeba parcia i wykorzystywalam to na maxa... w miedzyczasie zmienilismy tez sale porodowa bo byla wolna, a tam gdzie ja bylam (swoja droga juz z Mia mi sie marzylobtam rodzic) bylo koszmarnie goraco...
Po ok.2h od podania znieczulenia, mialam juz pelne rozwarcie i przebili mi pecherz w nadziei, ze teraz ruszy juz na calego...
Niestety polozne o 21 skonczyly prace, a ja nadal nie urodzilam i zostalam przejeta przez nocna zmiane (tak zaliczylam wszystkie zniany poloznych z calej doby🙈)... przywitały mnie mowiac, ze slyszaly, ze rewelacyjnie mi idzie😂 ja oczywiscie caly czas stalam i krecilam biodrami... az nagle zaczelam czuc coraz mocniej mega bol, mimo, ze dopiero dostalam kolejna dawke znoeczulenia... nie czulam skurczy, a mimo to rozpierajacy bol, ze jak polozylam sie do badania, to juz nie bylam w stanie wstac i mimo, ze proponowaly inne pozycje, ja chcialam juz zostac na lozku... okazalo sie, ze maly wstawil sie juz w kanal i stad ten bol... niestety na to znieczulenie nie dalo rady... zaczelam na kazdym skurczu przec, w nadziei, ze pojdzie szybko... niestety glowka byla na odleglosc polowy palcow od wyjscia, a bol coraz bardziej koszmarny... po ok godzinie polozna powiedziala, ze sprawdzi teraz jak sytuacja i beda sie naradzac zeby mi pomoc jak najszybciej urodzic bo to juz za dlugo trwa...
Ja blagalam wtedy juz o cc, ale odrazu powiedziala, ze nie ma szans, bo glowke od wyjscia dzieli juz dlugosc paznokcia i moge poczuc glowke jakbym tylko minimalnie palec wsadzila, zezaraz urodze, stad ten koszmarny rozpierajacy bol...
Po chwili juz wszyscy byli przy mnie, maz, dwie polozne i.lekarka... powiedzialy, ze podczas parcia musze glowe dociskac do klatki, a nie odchylac i nogi szeroko (ja podczas parcia mimowolnie je zaciskalam)... maz siadl kolo mnie, wzial mnie w objecia i na kazdym skurczu jak parlam to podnosil mi plecy, zeby boda stykala sie z klatka, polozne trzymaly moje nogi zgiete ku gorze i na kazdym parciu rozszerzaly jak najbardziej, zeby maly mial jak najszersza drogę, a lekarka zajmowala sie ochrona krocza, przy wychodzacej glowce i masowala caly czas...
W pewnym momencie skurcze przepadly, a ja lezalam tam i czulam bol, pieczenie krocza, wrecz palenie w kroczu, jakby mi je rozrywalo podczas lania spirytusem i uslyszalam jak polozna mowi do meza "zobacz, juz probuje z nami dysutowac"...
Okazalo sie, ze wyszla glowka i skonczyly sie skurcze i tak utknelismy w tym miejscu... ja probowalam przec, ale caly czas powtarzaly, ze bez skurczy nic to nie da i mam chwile odpoczac, jak nadejdzie skurcz to mi powiedza i jak dobrze popre, to bedzie to ostatni party... pamietam jak uslyszlalam, ze teraz i nagle poczulam jak wypada reszta cialka, cieply plyn i jednoczesnie poczulam olbrzymia ulge oraz uslyszalam placz synka, ktory natychmiast wyladowal na mojej klatce, ubrali mu czapeczke i ponakrywali... to byla 22:34... moj maz sie poplakal, ja poczulam ogromną ulge, ze to juz koniec, a polozne i lekarka gratulowaly i powtarzaly, ze bylam mega dzielna i swietnie sobie poradzilam...
W międzyczasie urodzilam lozysko, które podobno tez bylo bardzo duze i w super stanie, bez cech starzenia sie jeszcze... maly zostal przystawiony do piersi, maz zrobil pelno zdjec, tez nasze wspolne w trojke, pozniej przecial pepowine i polozna zrobila ogledziny krocza... po tym bolu, jaki czulam kiedy skurcze ustaly, bylam pewna, ze jestem popekana we wszystkie strony swiata, a okazalo sie, ze uszkodzen jest zero... jedynie malenka ryska w srodku na jeden szew, ale nawet nie krwawi, wiec nie wiedzą czy jest sens szyc (ostatecznie zalozyli dla pewnosci dwa szwy)...
No i zostalismy w trojeczke na godzine, po czym przyszla polozna, przyniosla dwie strzykawki mojej siary, która sciagalam jeszcze w ciazy i kazala podac malemu jak juz skonczy ssac piers i powiedziala, ze za 20 minut przyjdzie na wazenie, mierzenie itp... w oddali bylo slychac odglosy grozy, maz stwierdzil, ze sa pewnie przy innym porodzie teraz, a ja tylko pomyslalam jak ta biedna kobieta musi cierpiec🙈
Po wazeniu i mierzeniu, zmierzyli tez cukier oraz zrobili odbitki stopek... ja sie umylam, wyciagneli mi tez znieczulenie i kolo 1:30 odwiezli nas na sale, a maz pojechal do domu do naszej coreczki...
Jestem wdzieczna, ze moj maz mogl przy mnie byc, bo bez niego i bez wspanialej ekipy szpitalnej nie dalabym rady...
Rano jak maz przyjechal po odprowadzeniu Mii do przedszkola, powiedzial mi, ze w trakcie partych 2x zemdlalam, czego ja kompletnie nie pamiętam...
Ale.powiedzial, ze w zyciu nie bal.sie tak jak wtedy i jak w czasie, kiedy maly z glowka na zewnatrz czekal na skurcze...
Przy wypisie nasza lekarka zrobila mi koncowe badania, oraz powiedziala, ze jak bysmy sie na trzecie zdecydowali, to mamy sie z nia bezposrednio na termin umawiać, bo teraz glupio, zeby sie u inngo lekarza urodzilo😂
Po porodzie malo nie zaliczylam depresji z racji tego, ze bardzo zle znioslam rozstanie z Mia... wiedzialam, ze bedzie ciezko, ale nie myslalam, ze az tak bardzo to przezyje... 90% czasu przed i po porodzie plakalam za nia, a jak wyszlam i pojechalismy ja odebrac do przedszkola, to tam sie tak rozplakalam, ze slowa wydusic z siebie nie moglam... pozniej caly wieczór przeplakalam patrząc na videonianie jak spi... gdyby nie moj maz, na bank skonczylabym z poważna depresja...
Instagram
@invitro.mama
Rozpakowane mamusie
https://walkaorodzicielstwo.blogspot.de
Starania start -> 2013
[*] 10tc (2015)
[*]8tc (2018)
3xIUI
1 ICSI
->23.11 punkcja (24-27.11 hiperstymulacja/hospitalizacja)
->27.11 transfer 🐣🐣
->14dpt beta 1700
->21dpt beta 10275
->31dpt biją
-> 39dpt bije
-> 18.08.2018 (40+0) córeczka
-> 25.08.2020 termin w klinice leczenia niepłodności
-> 25.08 start Cyclo Progynova
-> 14.09 💉
-> 25.09 Punkcja
-> 29.09 Transfer 🐣
-> 14dpt beta 1700
-> 23dpt
-> 16.06.2021 (39+5) synek
⬇️ moja lista wyprawkowa ⬇️
http://walkaorodzicielstwo.blogspot.com/2018/11/lista-wyprawkowa.html?m=1 -
Cccierpliwa, podziwiam, że dałaś radę! Naprawdę wykonalas kawał roboty
-
By7mistake, co za cudowne wieści!! Rozkleiłam się… Taki wyczekany cud! Pisz do nas regularnie, co u Ciebie i dzidziusia!
Agulineczko, będę trzymała kciuki za szybką i bezproblemową akcję porodową!
Pilik, naprawdę podziwiam, że dajesz radę z tak wymagającymi maluchami i dodatkowo pracą. Jesteś z tytanu! I dobrze, że o siebie zadbałaś, psychika potrafi być naszym największym wrogiem, znam to aż za dobrze.
Justyno, super, że trzymasz rękę na pulsie i dbasz o córę, na tym etapie wszystko jest do poprawienia w stopniu idealnym, bo to jeszcze nie jest tak całkowicie utrwalone. Będzie dobrze!
Cierpliwa, gratulacje!!
Co u nas? Zrezygnowaliśmy z przedszkola na ten rok – to była bardzo trudna decyzja, okupiona wieloma dyskusjami i konsultacjami, w tym z lekarzem. Spróbujemy z nianią, może przetrwamy jeszcze rok w ten sposób. A z ciekawych informacji to dziecko mi się odpieluchowało. Samo. Po prostu oświadczyło, że chce majtki. Po 2 nocach zrezygnował też z pieluszek nocnych i tak sobie funkcjonujemy – trochę jestem w szoku, że tak gładko poszło, bo u nas to nie był żaden trening czystości, łapanie sików, pilnowanie, namawianie, latanie ze ścierką czy coś w tym stylu. Po prostu mały był gotowy i od tej pory kontrola jest pełna. Wprawdzie czytałam, że jeśli się dziecku da dużo czasu i uszanuje jego decyzje, to może to tak wyglądać, ale prawdę powiedziawszy kompletnie się nie spodziewałam, że to wszystko może przebiec aż tak totalnie bezproblemowo i błyskawicznie, zwłaszcza że moje dziecko nie jest łatwe w obsłudze i nad wieloma rzeczami musimy pracować miesiącami. Ci psychologowie to jednak mądre ludzie są
agulineczka, summer86, Rucola, Lusesita lubią tę wiadomość
-
W piątek przyszedł na świat nasz kochany synus Franuś 🥰 3300g i 55cm, 10/10 pkt.
Jesteśmy nadal w szpitalu i już nie mogę się doczekać wyjścia 🥰 I pierwszego spotkania z mężem i dziećmi.summer86, Suszarka, Cccierpliwa, JustynaG, Lusesita, pilik, Yoselyn82, Flowwer lubią tę wiadomość
Synek 2016 💚
Córka 2018 💖
Synek 2021 💚 -
Agulineczka, gratulacje! Piekny synek!
agulineczka lubi tę wiadomość
Instagram
@invitro.mama
Rozpakowane mamusie
https://walkaorodzicielstwo.blogspot.de
Starania start -> 2013
[*] 10tc (2015)
[*]8tc (2018)
3xIUI
1 ICSI
->23.11 punkcja (24-27.11 hiperstymulacja/hospitalizacja)
->27.11 transfer 🐣🐣
->14dpt beta 1700
->21dpt beta 10275
->31dpt biją
-> 39dpt bije
-> 18.08.2018 (40+0) córeczka
-> 25.08.2020 termin w klinice leczenia niepłodności
-> 25.08 start Cyclo Progynova
-> 14.09 💉
-> 25.09 Punkcja
-> 29.09 Transfer 🐣
-> 14dpt beta 1700
-> 23dpt
-> 16.06.2021 (39+5) synek
⬇️ moja lista wyprawkowa ⬇️
http://walkaorodzicielstwo.blogspot.com/2018/11/lista-wyprawkowa.html?m=1 -
Agulineczka, gratulacje!
agulineczka lubi tę wiadomość
-
Hej, mogę prosić o dopisanie just in case? 31 sierpnia w planie mam @, także w razie co testowano 01 września.
Szczerze, sama nie wiem czy to może być ciążą. 2x było , raz w środku, raz przerywany, ale dziwny ten cykl jakiś... dzis jest 16dc, czuję, że mi mokro jakbym miała okres lub się zsikała, ale na zewnątrz sucho. Szyjka wysoka, rozpulchniona, średnio otwarta, śluzu kremowego mnóstwo! Czuję zapachy jak pies gończy i trochę mnie mdli (a możeto moja głowa?)...
Zazwyczaj mam cykle 28dni, ale tutaj bylo dziwnie, bo:
1. Okres tylko 3 dni i ten 3 to tak ledwo ledwo...
2. Mega chec nasex od 4 do 11dc
3. Nie widziałam śluzu płodnego ani przez chwilę. -
agulineczka wrote:W piątek przyszedł na świat nasz kochany synus Franuś 🥰 3300g i 55cm, 10/10 pkt.
Jesteśmy nadal w szpitalu i już nie mogę się doczekać wyjścia 🥰 I pierwszego spotkania z mężem i dziećmi.
Wielkie gratulacje ♥️ zdrówka dla was .
Ale super że już maluszka przy sobie. Tulcie się i napisz jak rodzeństwo zareagowało na braciszkaMój pierwszy cud - kochany Michałek ❤️❤️❤️
Mój drugi cud - kochany Juluś♥️♥️♥️
Nigdy się nie poddawaj chociaż byłoby to trudne! - Kiedy śmieje się dziecko - śmieje się cały świat
❤️❤️❤️ -
sliweczka92 wrote:Hej dziewczyny, moja historia wygląda następująco. Do szpitala zostałam przyjęta wczoraj rano. Najpierw miałam test oxytocynowy, wcześniej USG, Milion KTG, około 14 badanie na fotelu i decyzja o założeniu balonika. Przez noc miałam skurcze takie co 8-10minut, nie były źle, ale za bardzo nie dało się spać niestety. Balonik wypadł jakoś koło 2, zgłosiłam o 4 xD późniejcprzygotowanie do porodu: lewatywka, prysznic i Ktg. Od tamtej pory dalej miałam. Jakoś koło 6 podłączyli mnie pod ktg, wtedy miałam już skurcze co 5-8minut, mocne, ale nie pisały się na ktg 😂 ba szczęście położna uwierzyła mi na słowo 😃 powiedziała, zebym dała sobie jeszcze jakieś pół godziny i policzyła skurcze dokładnie, bo wcześnie tego za bardzo nie robiłem, więc uruchomiliśmy aplikację, skurcze co 5-6minut. Wtedy decyzja o przejściu na porodowke, tam od razu dostałam znieczulenie i kolejna rzeczą jaką poczułam były parte. Znieczulenie przestawalo działać około 8, a o 8:20 Mała była już z nami. Mąż dojechał na 7, jak już byłam znieczulona, więc widział 10-15minut mojego bólu. serio nie podejrzewałam że to już i tak krótko. Tym razem obeszło się bez oxy. Na oxy skurcze miałam bardzo mocne i częste, te były rownie mocne, ale ostatnie jakie mailem to coc5-6 minut, więc był czas odpocząć między nimi. I bez nacięcia 💪💪💪
Gabi ma 3690 i 53cm. Jest kochana 🥰
Wielkie gratulacje ♥️ zdrówka dla Was , a jak tam rodzeństwo zareagowało na maluszka ?Mój pierwszy cud - kochany Michałek ❤️❤️❤️
Mój drugi cud - kochany Juluś♥️♥️♥️
Nigdy się nie poddawaj chociaż byłoby to trudne! - Kiedy śmieje się dziecko - śmieje się cały świat
❤️❤️❤️ -
by7mistake wrote:Dzien dobry dziewczyny!
Przede wszystkim Sliweczka, gratuluje malej krolewny! Oraz Agulineczka, trzymam kciuki za szczesliwe rozwiazanie
Nawet nie wiem od czego zaczac...
Poprzednim razem bylam tu w grudniu z pozytywnym testem ciążowym, wtedy beta od poczatku bardzo slabo przyrastała i w 8 tc doszlo do poronienia.
Teraz wracam znowu...
Obecnie jest to juz 20tc, a ja dalej nie wierzę, ze ten cud sie dokonuje
ostatnie dinozaury wymierają!
Teraz nie pozostaje mi nic innego jak przewertowac ponownie prawie 4 tys. stron z Waszymi cennymi wskazowkami i poradami
Pięknie wyglądasz 🥰 rośnijcie zdrowo 👍Mój pierwszy cud - kochany Michałek ❤️❤️❤️
Mój drugi cud - kochany Juluś♥️♥️♥️
Nigdy się nie poddawaj chociaż byłoby to trudne! - Kiedy śmieje się dziecko - śmieje się cały świat
❤️❤️❤️ -
Cccierpliwa wrote:I ja wpadlam zameldowac z opoznieniem, ze 16.06.2021 po mega dlugim i ciezkim porodzie, zostalam po raz drugi mama💙
Wielkie gratulacje ♥️ zdrówka dla Was ♥️
Same cudowne wiadomości 👍Cccierpliwa lubi tę wiadomość
Mój pierwszy cud - kochany Michałek ❤️❤️❤️
Mój drugi cud - kochany Juluś♥️♥️♥️
Nigdy się nie poddawaj chociaż byłoby to trudne! - Kiedy śmieje się dziecko - śmieje się cały świat
❤️❤️❤️