Fajne babeczki zobaczą dwie kreseczki :D
-
WIADOMOŚĆ
-
Mysza, oczywiście cieszymy się razem z Tobą!
Strach to nieodłączny towarzysz, który towarzyszy szczególnie po przykrych przeżyciach. Teraz ważne jest, abyś zmieniła myślenie, bo inaczej oszalejesz, a to jest niewskazane! -
Wiem jak łatwo się mówi, bo sama miałam przerażenie w oczach za każdym razem będąc w wc... Mój terapeuta dał mi radę, jeśli zajdę w ciążę mam myśleć cały czas o czymś pozytywnym, najlepiej nie związanym z ciążą. Np. coś co Cię interesuje, czym się zajmujesz. W jednym z pamiętników przeczytałam, że dziewczyna wmawiała sobie: będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze. Nie dopuszczała do siebie innych myśli. I w ten sposób przetrwała prawie 2 trymestry:)
Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 marca 2015, 11:56
-
Dopiero po 3 poronieniu, jak zmieniłam lekarza to zrobiłam antykoagulant toczniowy, TPO przeciwciała przeciwtarczycowe, TSH,T4F,T3F,FSH,LH,PRL,HSC, a teraz robiłam tog 75g + test insulinowy. W ciąży jeszcze HCV i toksoplazmoza- wszystkie badania OK! I dostałam skierowanie na badania genetyczne i badania nasienia męża.
-
Karmelek211 wrote:Dopiero po 3 poronieniu, jak zmieniłam lekarza to zrobiłam antykoagulant toczniowy, TPO przeciwciała przeciwtarczycowe, TSH,T4F,T3F,FSH,LH,PRL,HSC, a teraz robiłam tog 75g + test insulinowy. W ciąży jeszcze HCV i toksoplazmoza- wszystkie badania OK! I dostałam skierowanie na badania genetyczne i badania nasienia męża.
Rozumiem, ja po drugim stwierdziłam, że chcę zrobić badania. Poszłam do lekarza i powiedziała, że chcę i nie spóbuję kolejny raz bez badań. No i w sumie wszystkie badania zrobiłam prywatnie, bo jak się okazało, że ma karioptypy trzeba czekać 1,5 roku, i prosić się jakiegoś lekarza na NFZ o skierowanie, to wolałam zapłacić. Mi wyszły przeciwciała antykardiolipinowe i dodatnie MTHFR, dlatego biorę acard i potem dostanę heparynę. -
We Wrocławiu wolny termin na kariotypy dopiero na kwiecień 2016...Zastanawiam się z mężem czy nie zrobić prywatnie, choć już bardzo dużo wydaliśmy na wizyty (dojeżdżam na prywatnie wizyty nawet 2-3 razy w miesiącu), na tabletki, musimy jakoś żyć, a ja na razie jestem na zwolnieniu lekarskim. Tak mnie 3 poronienie zniszczyło! Dosłownie! Byłam wrakiem człowieka:(Na szczęście mam super psychiatrę i psychoterapeutkę, które wyciągnęły mnie z dołka i wreszcie czuję, że wracam do żywych:)To nieoceniona pomoc! Teraz myślę pozytywnie co by się nie działo!
Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 marca 2015, 12:22
-
Mój gin mówi, że nie obejdzie się właśnie bez acardu i heparyny. Tak na wszelki wypadek. Będziemy obserwować co się dzieje, może nawet będę leżeć w szpitalu przez jakiś czas, żeby spr jak organizm reaguje na ciążę. U mnie w rodzinie mama i wujek chorują na zakrzepice, dlatego lekarz chce dać mi te lekarstwa, pomimo że wyniki są ok.
-
Karmelek211 wrote:We Wrocławiu wolny termin na kariotypy dopiero na kwiecień 2016...Zastanawiam się z mężem czy nie zrobić prywatnie, choć już bardzo dużo wydaliśmy na wizyty (dojeżdżam na prywatnie wizyty nawet 2-3 razy w miesiącu), na tabletki, a musimy jakoś żyć, a ja na razie jestem na zwolnieniu lekarskim. Tak mnie 3 poronienie zniszczyło! Dosłownie! Byłam wrakiem człowieka:(Na szczęście mam super psychiatrę i psychoterapeutkę, które wyciągnęły mnie z dołka i wreszcie czuję, że wracam do żywych:)To nieoceniona pomoc! Teraz myślę pozytywnie co by się nie działo!
Ja jestem właśnie z Wrocławia. A w zasadzie z okolic, ale lekarze, badania, praca i rodzice są we Wrocławiu.
Pogubiłam się przy wydatkach przy jakichś 3, albo 4 tysiącach. Sam luty, to 800 zł na samego ginekologa. Z mojej marnej wypłaty nigdy nie byłoby mnie na to stać. -
Mysz86 wrote:Ja jestem właśnie z Wrocławia. A w zasadzie z okolic, ale lekarze, badania, praca i rodzice są we Wrocławiu.
Pogubiłam się przy wydatkach przy jakichś 3, albo 4 tysiącach. Sam luty, to 800 zł na samego ginekologa. Z mojej marnej wypłaty nigdy nie byłoby mnie na to stać.Morisek28, aaagaaatka lubią tę wiadomość
-
Mysza ja jestem akurat z Jawora, do Wrocławia mam jakieś 60km, ale jeżdżę tam często jak widać. 2 lata studiowałam we Wrocku i dlatego też mam sentyment do tego miasta:)
Moja koleżanka z pracy, która straciła 2 ciąże, w tym w 6 m-cu urodziła martwe dziecko;( poleciła mi dr.Marcina Zborowskiego. On pomógł jej zajść ponownie w ciążę (a miała wtedy 35lat) i co najważniejsze pomógł jej donosić szczęśliwie ciążę:)Choć mówiła, że było ciężko. Były plamienia,lejąca się krew dosłownie, szpital 2 m-ce, ale się udało!!! Dlatego postanowiłam również się do niego zgłosić. Wiem, że i mi pomoże i się uda!
Zresztą każdej z nas się uda!!!Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 marca 2015, 12:42
kr0pka lubi tę wiadomość
-
Cześć dziewczyny!
Mysz, zostaw odkurzacz, odpoczywaj i leń się ile wlezie:)
U mnie dziś na szczęście po bólu. Wczoraj chyba usunęło się to, co miało się usunąć głównie i dziś już tylko lekkie krwawienie (trochę mnie martwi, że tak lekkie, ale może jeszcze się rozkręci - żeby wszystko samo się oczyściło). I te gigantyczne skurcze przeszły.
Jestem nieco przerażona kosztami, o których piszecie. To jest rzeczywiście przegięcie. Niby polityka prorodzinna, a jak przychodzi co do czego, to takie problemy robią z badaniami na nfz. Ja od wczoraj przyglądam się prywatnym ubezpieczeniom zdrowotnym. Nie bardzo mnie na to stać, ale to jednak spora wygoda jest. Tym bardziej, że moje zdrowie co jakiś czas szwankuje i muszę czasem chodzić do neurologa, kardiologa - terminy też kosmiczne.
Choć z tego, co czytam, to większość tych ubezpieczeń nie obejmuje leczenia trudności z zajściem w ciąże. Ale sporo badań finansują. Któraś z Was może korzysta/korzystała z czegoś takiego?Droga po pierwszego Potwora;):
2 poronienia
1 cb
3 inseminacje
Pół ciąży w szpitalu
Efekt: Zdrowa córka!!! ))
Droga po drugiego Potwora:
6 inseminacji
I ICSI - 5 zapłodnionych komórek,1 transfer (bardzo słabego zarodka), pozostałe nie przetrwały 3 doby
2 ICSI - 6 zapłodnionych komórek, wszystkie przestały się rozwijać w 3 dobie
3 ICSI - 18 zapłodnionych komórek. Mamy 4 blastocysty -
a bo ta polska to pozal sie boze jest tak naprawdfe, kocham moj kraj, ale czasami jest mi wstyd za to jak rzad traktuje ludzi. jak to jest mozliwe, zeby nie moc sie doprosic tutaj o pieniadze na dzieci a w belgii np moj tata dostaje na mnie pieniazki mimo ze jestem tutaj, wyobrazacie sobie zeby nasz rzad dal pieniadze na dzieci obcokrajowcowi bez wzgledu na to ile zarabia? nalezy sie i koniec a tutaj?
-
i tam nie ma wymigywania sie, mimo ze dostali papiery w grudniu wyplacili za wszystkie zalegle miesiace, juz widze jak w polsce dostaje zalegla kase i to w takim tempie.
-
Karmelek211 wrote:Mysza ja jestem akurat z Jawora, do Wrocławia mam jakieś 60km, ale jeżdżę tam często jak widać. 2 lata studiowałam we Wrocku i dlatego też mam sentyment do tego miasta:)
Moja koleżanka z pracy, która straciła 2 ciąże, w tym w 6 m-cu urodziła martwe dziecko;( poleciła mi dr.Marcina Zborowskiego. On pomógł jej zajść ponownie w ciążę (a miała wtedy 35lat) i co najważniejsze pomógł jej donosić szczęśliwie ciążę:)Choć mówiła, że było ciężko. Były plamienia,lejąca się krew dosłownie, szpital 2 m-ce, ale się udało!!! Dlatego postanowiłam również się do niego zgłosić. Wiem, że i mi pomoże i się uda!
Zresztą każdej z nas się uda!!!
Ja pochodzę z Wrocławia, ale po ślubie wyprowadziłam się 40 km od Wrocławia. Jednak codziennie dojeżdżam do pracy do Wrocławia. DO pracy, której nawiasem mówiąc nie lubię i w której mało zarabiam. -
Mysz86 wrote:Ja pochodzę z Wrocławia, ale po ślubie wyprowadziłam się 40 km od Wrocławia. Jednak codziennie dojeżdżam do pracy do Wrocławia. DO pracy, której nawiasem mówiąc nie lubię i w której mało zarabiam.
zmien ją! -
Też dojeżdżam do pracy(40km w dwie str) i również jej nie lubię! Nienawidzę wręcz! I do tego mam przykre wspomnienia, bo właśnie w pracy zaczęły się moje dwa poronienia:(Jak zaszłam w ciążę i powiedziałam szefowej to od razu zapytała: Ale będziesz chodzić jeszcze do pracy? A jak leżałam już w szpitalu to dostałam od niej sms'a: Wracaj szybko do pracy! Nie siedź w domu i tak to Ci nic nie da...Tak też zrobiłam, po tygodniu wróciłam i żałowałam, bo zamiast dać mi spokój to mnie zasypała robotą i jeszcze bezczelnie krzyczała jak coś mi nie szło jak trzeba:(Szkoda słów! Teraz wiem, że praca to nie wszystko! Bo i tak Cię ludzie w niej nie szanują, liczą tylko zyski jakie im przyniesiesz ( pracuję w banku, więc plany co miesiąc muszą być, inaczej się tłumaczysz, a nawet wylatujesz!) Owszem praca daje pieniądze i jakiś byt, ale jeśli w pracy jesteś tylko numerkiem i słupkiem, który ma się piąć wysoko ponad inne numerki to wolę mieć normalną posadę za najniższą krajową, gdzie ludzie są ludźmi. Teraz mocno zastanawiam się nad zmianą pracy, bo i tak tam kokosów nie zarabiam, do tego dojazdy i ten qurewski stres! Dodam, że jak chodziłam do pracy to moja prolaktyna sięgała 30-35 ng/ml, a jak jestem na wolnym mam 12!!! Lekarz mówił, że to przez stres, że nie powinnam myśleć wciąż o ciąży, ale jedynym powodem do stresu była praca i jak widać teraz jest ok;)
Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 marca 2015, 13:40
-
Nie jest łatwo zmienić pracy, jak się jest humanistą. Pensję mam skonstruowaną tak, że mam podstawę i premię. Premia jest zawsze. Podstawa to jakieś 50 zł więcej niż minimalna krajowa. A premia to 20%. Z tym, że na macierzyńskim wypłacane jest tylko to, co wychodzi z podstawy... Wiec marne grosze. Ale jak wszystko się uda, to mam zamiar iść na pół roku macierzyńskiego, pół roku rodzicielskiego, ze dwa lata wychowawczego, a potem i tak nie chcę tam wracać. Być może w międzyczasie pomyślimy o jeszcze większej rodzinie.
-
oj biedne jestescie z tymi pracami, ja bardzo lubie moja prace dobrze zarabiam (jeszcze nie az tak duzo bo studia mnie ograniczaja ale godzinowo dobrze wychodzi) a do tego wszystko mam na miejscu max 3 km. zaczelam sie zastanawiac, czy jak kiedys moze nam sie uda wybudowac dom, czy nie otworzyc kwiaciarni, super pracka:D