Jak sobie radzicie z rozczarowaniem
-
WIADOMOŚĆ
-
Maciejowa a jaki ja od wczoraj ma wkur* - masakra. chodzę jak bombowiec!
rano pojechalam służbowo do innego miasta. miasto małe jakies takie. zaparkowałam gdzies na odludziu. i co ukazało się mym oczom???? brzuchatka!!! paradowała z wielgaśnym brzuchem ....
potem jak odebrałam wyniki krwi to juz frustracja całkowita. okrzyczałąm starego dziadka na pasach. tzn ja bylam na pasach dla pieszych. jedną nogę już miałam na chodniku a widzę ze do drugiej mojej nogi jeszcze na drodze zbliza się zderzak auta prowadzonego przez dziadka... chciał mnie podgonić zebym szybciej poszła... dostałam furii i go zrugałam... a co! co to za praktyki zeby pieszych podganiac autem??
potem wypłakałam się w rękaw męzowi (który chyba totalnie nie odczuwa tego jak ja i po prostu udawał ze mnie rozumie a tak naprawdę to tylko chyba przytulił i za bardzo sie nie odzywał bo przeciez on nie widzi problemu)
wypiłam prawie całą butelkę wina - rano wstałam trochę na kacu i z bólem głowy po wczorajszym płaczu
a dzisiaj rano mialam ochotę nakrzyczeć na obsługującą mnie panią w banku bo robiła to nieudolnie. ale pomyslalam "spokojnie - to nie jej wina ze nie jestem w ciąży"
i tak mijają mi pierwsze lipcowe dni - w miesiącu, w którym mialam rodzicMama Aniołka [*] 15.12.2015r.
-
nick nieaktualny
-
Miałam dzisiaj sen że siedziałam na łóżku z moim zmarłym przed paru laty przyjacielem i on trzymał mojego bobasa na rękach i się z nim bawił i oboje byli tacy weseli a ja mu jeszcze mówiłam że nigdy nie wierzyłam w to że zginął. Nie wiem jak to interpretować. Pewnie nijak, jego nie ma, dziecka też, a sen taki pozytywny był tylko teraz mi smutno.
W pn widziałam się z tą ciężarną przyjaciółką. Ona opowiadała o ciąży a ja nerwowo gryzlam słomkę od mrożonej kawy. Daktylku, łatwiej jest oglądać na mieście obce ciężarne niż się tylko takimi lub dzieciatymi otaczać. -
nick nieaktualnyA ja dla odmiany widziałam się z przyjaciółką w miedzielę, której synek właśnie skończył 3 miesiące i powiem Wam, że taka pozytywna ta wizyta była, jak widziałam ile radości sprawia im to, że mały się śmieje i jak sami stwierdzili "człowiek przy takim malym dziecko robi z siebie idiotę - te wszystkie agugu i głupie miny i wcale się tego nie wstydzi). Nawet się nie spodziewałam, że będzie mi tak radośnie po tym spotkaniu
A co do serduszek, to u nas jakiś celibat ostatnio zapanował chyba ja zaczęłam w ubiegłym cyklu i teraz przeszło na dziewczyny -
nick nieaktualny
-
Ja też ciągle spotykam brzuchatki..jakiś letni wysyp:/ ale jestem już tak przewrazliwiona ze ostatnio jak mnie pani z Rossmanna zapytała czy posiadam kartę Rossne (dla dzieciatych) to myślałam że jej coś palnę głupiego w ramach odpowiedzi. Widziała przecież ze kupuję testy owu to po co pyta??
Wiadomo że musi spytać ale nawet takie rzeczy wyprowadzają mnie z rownowagi:( -
Ja pracuję z ludźmi i codziennie natykam się na ciężarne i matki na obce kobiety jestem uodporniona gorzej z koleżankami. Obca kobieta przynajmniej nie opowiada mi o ciąży czy dzieciach tylko załatwi co ma załatwić i odchodzi a koleżanki nie. Nie mam im tego za złe tylko przykro jest Ale nie jestem jeszcze gotowa żeby otwarcie mówić o kłopotach z zajściem w ciążę.
Buko zazdroszczę podejścia do tego spotkania z koleżanka z dzidziusiem takie optymistyczne i wesołe, tak jak powinno byćBuko lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyTo mi ostatnio się zmieniło i mogę mówić o tym że mamy problemy, bez tego uczucia że chyba będę plakac, ale to może dlatego, że mój mąż z tego co zauważyłam bez skrępowania opowiada o swoich badaniach i zachęca swoich bezdzietnych kolegów do badań jak to usłyszałam ostatnio to w szoku byłam, ale on jest chyba dumny z siebie że się bada i walczy
A poza tym trzyma mnie to że jak już będę w ciąży to sobie odbije te wszystkie wysłuchane rozmowy o ciąży i dzieciach więc pamiętajcie o tym -
A ja miałam ostatnio taka sytuację że tylko śmiechem parsknelam. Spotkalam stara koleżankę z pracy A ona mnie zmierzyła od dołu do góry i strzeliła z pytaniem kiedy maleństwo? Powiedziałam jej że wiem że przytylam ale do maleństwa jeszcze dużo czasu
-
nick nieaktualny
-
To myślałam, że tylko ja widzę jakieś stada kobiet w ciąży. Najlepsze, że odebrałam dramatyczne wyniki męża (pewnie naturalnie nie poczniemy dziecka) i wsiadam do windy, a tam ciężarna!! No ledwo się powstrzymałam i beczałam dopiero w samochodzie
Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 lipca 2016, 21:54
⚡ PCOS, Celiakia, Oligozoospermia⚡
🤱 Marta 30.04.2017 r. 💜 36+1 tc
🤱 Antosia 24.05.2020 r. 💜 38+1 tc
-
Kimka wrote:To teraz dla rozluźnienia opowiem sytuację sprzed 5 minut:
Ja do męża: "w przeciwieństwie do ciebie nie mam nałogów"
Mąż: "Masz trzy. Sprzątanie, białe wino i seks w dni płodne".
Ja: O_________o
Kimka oni chyba nie rozumieją o co nam chodzi w tych staraniach....a co do sprzątania to mój też narzeka "musisz tak hałasować tym odkurzaczem, czysto jest" a zdechłe robale leżą już tydzień pod oknem...szkoda nerwów.⚡ PCOS, Celiakia, Oligozoospermia⚡
🤱 Marta 30.04.2017 r. 💜 36+1 tc
🤱 Antosia 24.05.2020 r. 💜 38+1 tc
-
nick nieaktualnyTak, bo oni uważają, że seks powinien być wtedy kiedy mają natchnienie, czyli zazwyczaj w dni niepłodne, bo przecież dziecko powinno być "z miłości", ot takie ich rozumowanie.
Zieziulka przykro mi z powodu wyników, pamiętam jak sama przeżywałam pierwsze wyniki męża i słowa lekarza, z którym sama rozmawiałam, że mamy poważny problem i szybko powinniśmy iść do androloga, który się zna na tym...a mój mąż twierdził, że przesadzam i na pewno androlog powie mu, że najwyżej da mu jakieś witaminki i nie ma problemu. -
Mam to samo wyniki są tragiczne!!! a mój myśli, że jak poje warzywek to mu przejdzie i jak mu mówię, że urolog to mu nie pomoże (zapisał się na piątek na wizytę) tylko musi szukać androloga to na mnie patrzy jak na wariatkę. Nie wiem czy mężczyźni wypierają problem czy go nie widzą. I tak jak mówisz jak trzeba to mam wrażenie, że nie ma ochoty na seks, a jak nie trzeba to cały gotowy.⚡ PCOS, Celiakia, Oligozoospermia⚡
🤱 Marta 30.04.2017 r. 💜 36+1 tc
🤱 Antosia 24.05.2020 r. 💜 38+1 tc
-
nick nieaktualnyja z moim M. na początku starań to jak króliczki, chyba w 3 cyklu M. się rozchorował po takim maratonie więc później obraliśmy taktykę że co drugi dzień w dni płodne.
A jak nagle ja chcę dwa razy to M. mówi "przecież było wczoraj" xD.
W fazie lutealnej ciężej z , bo M. twierdzi że mam brudno (śluz kremowy) xD a przed rozpoczęciem starań to mu to nie przeszkadzało...a wtedy stosowałam npr na odłożenie starań, ehhh faceci...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 lipca 2016, 22:30