Testujemy na koniec stycznia :)
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Sylwus trzymam kciuki za Twojego groszka
Tyle czekał zeby moc sie u Ciebie rozgoscic wiec wierze ze sie nie podda:)
Madziulek mam nadzieje jednak ze wrozbita jedbak sie myli i zajde szybciej:)sylwiaśta159 lubi tę wiadomość
-
A ja nie polece bo 1. nie raz dzien przed okresem mialam wysoka temp, rzadko kiedy spada 2. obiecalam sobie nie latac na bete poki nie zobacze chociaz cienia:)
tylko spokoj moze nas uratowac! -
no nadzieje mam zawsze, ale staram sie nie zwariowac:)
ciezarowki (i te rozpakowane;)) powiedzcie mi, czy Wy tak mialyscie na poczatku ze was cos ciagnelo albo czulyscie ukłucia jakby w macicy przy kaszleniu i kichaniu? -
Sylwia modlę się za Ciebie i Twojego walecznego kropka Wiadomo po kim charakter odziedziczy.
Klaudia wykres obiecujący i pięści zaciśnięte & & &
Sowka nawet nie wiesz jak się cieszę że wiara wróciła i chęci do walki :*
Klaudia nie pamiętam czy mnie coś kuło początkowo Ale szczerze Ci powiem że każdy drobny fakt co mogłoby się dziać w moim ciele napawał mnie nadziejąKlaudia N. lubi tę wiadomość
[/link]
-
Sylwia jak tam u Ciebie? Leżysz i odpoczywasz? Mam nadzieję, że już się wszystko uspokoiło i Ty również
Maniu u mnie owszem jest jakaś nowa siła walki ale nie wiem na jak długo W piątek idę do lekarza i liczę na to, że do tego czasu okres całkiem mi się skończy i będę miała pobrane posiewy już pod badanie sono-hsg Jestem zdeterminowana na jego wykonanie w tym cyklu. No chyba, że lekarz mnie od tego odwiedzie
Klaudia czekam i czekam na jakie pozytywne wiadomości. Wiesz, ze jak Ci się udało to dasz i mi wiarę w to, że będzie dobrze
-
nick nieaktualnySorka dziewczyny, że tak późno ale jakoś ostatnio nie miałam głowy do internetu. Serdeczne dzięki za gratulacje. To może zacznę od dnia porodu...
W piątek mieliśmy 2 fałszywe alarmy. Bardzo bolesne skurcze, wyłam z bólu, ale po prysznicu lub kąpieli się wyciszały. Ostatecznie stawiliśmy się w klinice zgodnie z planem. Bardzo się stresowałam jak to będzie. Podczas znieczulania mnie na sali operacyjnej przez moją skoliozę anestezjolog 2 razy wkłuł (czy tam podrażnił) mi się nerw i przeszły mnie mocne prądy w prawej nodze. Momentalnie zalałam się łzami. Ale dodatkowo mnie to zestresowało i w trakcie poczułam się słabo. Czułam duszności i ucisk w klatce piersiowej, trochę przez to zestresowałam personel na sali i mi coś podali. Nieźle mnie naćpali bo czułam, że odleciałam i lewituję nad stołem operacyjnym. Kiedy usłyszałam pierwszy płacz poryczałam się. Potem zabrali małą na mierzenie itp. Wtedy była z tatą. Wszystko mąż nagrał na kamerze. Potem przynieśli mi małą i mogłam ją jeszcze na sali operacyjnej trochę poprzytulać. Cały czas ryczałam. Wszystko to była szybka akcja. Potem pamiętam, że na sali pooperacyjnej szybko przystawili mi ją do piersi. Byłam w innym świecie przez to co mi podali, ale mimo zmęczenia trzymałam się twardo. Na drugi dzień pionizacja. Nie bolała mnie wcale ale to przez leki przeciwbólowe. I to był błąd bo przez to się przeforsowałam i kolejne dni to była tragedia. Do tej pory ledwo chodzę Wypisali nas w niedzielę. Mąż zrobił nam niespodziankę (dodaję fotkę) kupił kosz z pysznościami w podziękowaniu za urodzenie cudownej córki, kwiaty, kubek "jej wysokość mama" i kartkę z gratulacjami. Cały czas mi powtarzał, że taką cudowną córę mu urodziłam, że brakuje mu słów wdzięczności. Z samego cc jestem bardzo zadowolona. Opieka w klinice super, nie miałam na co narzekać, wszyscy przy Tobie skaczą, nawet jedzenie jak z restauracji. W sobotę odwiedziły nas mamy w klinice. Oczywiście są zakochane w Kornelii. Mała jest cudowna, absolutnie kochana. Od początku mała ładnie chwytała cyca. Jednak przez to, że dziamgała cyca śpiąc okropnie mi poraniła i powyciągała brodawki. Do tego stopnia, że nie byłam w stanie karmić. Zaczęłam ściągać pokarm w niedzielę rano, jednak było tego parę kropel i zdecydowałam, że małą trzeba dokarmić bo widać było, że jest głodna i sfrustrowana. Dokarmiałam ją do tej pory, ze względu na wielki ból brodawek (rana po cięciu to przy nim pikuś). Niestety przyszedł nawał, a ja przez nieregularne przystawianie małej nabawiłam się zatkania przewodu mlekowego. Mała pokarmu zje tyle ile się jej da. To niezły głodomorek. Dziś zadzwoniłam w końcu po konsultantkę laktacyjną, która dojeżdża do pacjenta. Dowiedziałam się duuuużo ciekawych rzeczy. Mimo, że w klinice byliśmy objęte poradami laktacyjnymi większości rzeczy nie wiedziałam. Pokazała jak mam przystawiać małą do piersi, jak działać itp. Podobno mój koszmar potrwa jeszcze 2 dni i muszę karmić na siłę a potem będzie już dobrze. Liczę na to bo zrobię dla małej wszystko. Ogólnie Kornelia to niezły śpioch. Potrafi spać po 5 godzin bez przerwy i ciężko ją wybudzić. Nie działa na nią nic, jak śpi to śpi i już. Nie wiem jak mi się uda ją wybudzać na karmienie. Ogólnie udzielił mi się baby blues. Boli mnie rana po cięciu, plecy, mięśnie, mam zakwasy od noszenia małej, ciężkość w klatce piersiowej, o bólu piersi nie wspomnę. W dodatku dziś doszedł ból cewki moczowej. Ledwo żyję. Hormony buzują, płaczę co kilka godzin. Z bezsilności i ze strachu. Kocham małą nad życie, to moja iskierka ale psychicznie bardzo podupadłam. Baaaaardzo pomaga mi mąż. Robi dosłownie wszystko. Opiekuje się małą, gotuje, sprząta, dogadza mi jak może. Gdyby nie on dawno bym się załamała. W dodatku ta okropna pogoda mnie dobija. Dzień jest krótki i dołuje ehh... Marzę by się odnaleźć w nowej sytuacji ale na razie jest trudno. Mąż za to odnalazł się super, jest szczęśliwy, tryska energią i jeszcze musi mnie pocieszać. Z takim zaangażowaniem zajmuje się małą, że aż miło patrzeć. Jest na każde zakwilenie małej. Teraz jeszcze bardziej doceniam każdą matkę. Dziewczyny jesteście WIELKIE !!! Ja ciągle mam wrażenie, że przez te problemy z KP i przez to, że nie jestem w stanie z bólu nic robić jestem do dupy matką. Nawet teraz ryczę gdy to piszę. Nigdy nie czułam się tak dziwnie bo jestem bardzo szczęśliwa i spełniona, a jednocześnie, wystraszona, przerażona i bezradna.
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/30f3b6467e4d.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/4b0d1bea16ca.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/babc18649dbe.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/6d98a388d478.jpgMania1718, Rafaello lubią tę wiadomość
-
Aniu Kornelia śliczna i widać, że zadowolona Mąż na medal
A Ty Kochana nie denerwuj się i nie rób sobie żadnych wyrzutów sumienia! Od porodu minęło zaledwie parę dni, zmęczenie robi swoje z czasem nabierzesz wprawę we wszystkich mamusiowych specjalnościach
Ja dwie godzinki temu dowiedziałam się, że w przyszłym roku urodzi się kolejne dzieciątko w najbliższym otoczeniu. Już jest czworo Zapewne to jeszcze nie koniec.
Oczywiście troszkę żal mi się siebie i męża zrobiło i łezka poleciała
-
Ania przede wszystkim chciałam Ci pogratulować pięknej córci Kornelia na zdjęciach wygląda jakby miała co najmniej 3 miesiące Tak świadomie spogląda ze nie mogę się nadziwić.
Opisujesz pierwsze dni po porodzie i powiem Ci ze przechodziłam to podobnie. Towarzyszyły mi podobne emocje strach miłość do małej, obawy ze se nie poradzę, że może robie coś źle. Płakałam przez miesiąc, robiłam wszystko przy małej i ciągle płakałam. 3 tygodnie nie mogłam usiąść na tylek bo nacięcie było ogromne i zszyte nie odpowiednim rozmiarem nici. Dopiero położna ulzyla mi w cierpieniu i w domu zdjęła mi je. Mąż też stawał na wysokości zadania i robił wszystko żeby mi pomóc.
Tak więc doskonale Cię rozumiem. Hormony opadną i dojdziesz do siebie. Kiedy? Mam nadzieję że że wsparciem szybciej niż ja
PS córcia tez poranila mi sutki bo źle ją dostawiałam. Kapturki były zbawieniem. A Wiki była niejadkiem i spiochem i nie było potrzeby dokarmiania mm. Też nie odciagnelam pokarmu w porę i był zator. .. masakra. Okład z kapusty pomógł no i oczywiście laktator.[/link]
-
Aniu jeszcze raz gratulacje:) córcia i mąż wspaniali:) co do Twoich emocji myślę, że to jest normalne, co innego ciąża a co innego już po porodzie, jesteś zmęczona i sytuacja jest calkowicie nowa, mimo że wiedziałaś ze to nastąpi nie da się do tego przygotowac tak do konca:)
u mnie zaczyna sie okres. -
Klaudia przykro mi
U mnie już końcówka okresu, w piątek do lekarza. Jestem zdecydowana na zrobienie hsg i pełnego monitoringu w tym cyklu. Zastanawiam się również czy nie zrezygnować z mierzenia temp, kusi mnie to bardzo i pewnie tak uczynię. Będę jeszcze robić testy owulacyjne. A okres ovu wyznacza mi w Sylwestra
Może jakieś cuda wigilijne nas czekają
-
no własnie sówka ja podejrzewam, ze znowu bede testowac w sylwestra, w tamtym roku pierwszy raz wlasnie w sylw testowalam z nadzieja ze sie udalo. zalezy wszystko kiedy bedzie owu. moze kupie troche testow owu jeszcze nie wiem ale temp bede mierzyc az mi owu wyznaczy a potem ja olewam bo widzisz co sie dzieje:/
-
Klaudia jesteś przykładem idealnego wykresu, tylko bez zielonego kropka. To też jakieś osiągnięcie, wiesz że nie ma najgorzej
Ja jestem trochę podłamana wynikami męża, że po 4 miesiącach poprawy nie ma. Ale próbujemy dalej. Tym razem zero alkoholu,dużo wody, witamina C i syrop w odpowiednim czasie. Pytanie tylko czy zdąży przyjechać na owulke. Ma byc ze mna 13 dc i od tego momentu działamy. I tym razem częściej i konsekwentnie