Ciągły lęk o ciążę - jak sobie z tym radzić
-
WIADOMOŚĆ
-
Dziewczyny trzymam kciuki za Was. Nie da się nie stresować. Ja poroniłam w maju w 10 tc (puste jajo). Kilka dni temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Jestem przeszczęśliwa, ale mam tak samo ja Wy. Za każdym razem sprawdzam ten nieszczęsny papier...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 grudnia 2015, 09:27
-
Hej Dziewczyny.. mam do Was pytanie jestem w 7 tyg ciazy blizniaczej i od tygodnia mam taki brazowy sluz.. mieszkam w uk bylam u lekarza i pow ze wszystko jeat ok. Strasznie sie boje bo 2 lata temu poronilam.. mialyscie tak kiedys?? Prosze o odp.
-
Wiem, że w UK jest ciężko. Pomyśl nad odwiedzeniem innego lekarza, albo najlepiej lekarza polskiego. Nie powinnaś (moim zdaniem) lekceważyć żadnego plamienia.
Osobiście poczułabym się lepiej, jakby mi dał coś na podtrzymanie, zwłaszcza po wcześniejszym poronieniu.
Ja miałam taki śluz jednorazowo a dostałam zakaz seksu, kontynuację leków na podtrzymanie i nakaz oszczędzania się.
A ty dostałaś coś? -
Ja też bym nie lekceważyła. Żeby później nie żałować. Miałam tak przy pierwszej ciąży. Nawet zadzwoniłam do swojego lekarza. Powiedział, że tak może być ( Bo I MOŻE), tym bardziej, że wtedy przypadałaby mi mniej więcej kolejna miesiączka. wizytę miałam za 2 tygodnie. Po czym dowiedziałam się, że nic z niej nie będzie. Zawsze lepiej spawdzić.
-
No bylam w srode u lekarza i na usg bylo wszystko ok. Dzwonilam do lekarza w PL i pow zebym doraznie wziela luteine ale dostac tutaj ten lek to jak wygrac w lotka. Czelam na przyjazd tesciowej ona mi przywiezie ten lek. Dzisiaj jest o wiele mniej tego sluzu..
Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 grudnia 2015, 12:07
-
Jejku jak dobrze, że jest ten wątek. Myślałam, że tylko ja cały czas wszystko przeżywam i sobie wkręcam najczarniejsze scenariusze.
Dzisiaj obudziłam się z myślą, że nie wytrzymam do 13.01 do kolejnego usg, że ja muszę już natychmiast bo nie wiem co z moim dzieckiem, a co jeśli serduszko już nie bije?
Ciąża przebiega u mnie praktycznie bezobjawowo, ostatnio mam jedynie nieco bardziej wrażliwe sutki. No i oczywiście powód do zmartwień, bo się nasłuchałam w rodzinie że ja powinnam wymiotować, mdleć, mieć wielkie bolące piersi, że na pewno coś nie tak, że muszę iść do lekarza. Niezłe pocieszenie, co?
Ehh, życzę nam panikarom, wesołych, spokojnych świąt wolnych od czarnych myśli -
Muchaolucha, potwierdzeniem ciąży jest dzidziol w macicy a nie wymioty
Ja poza lekko zmienionymi piersiami (są wrażliwsze ale tylko wieczorami i odrobinę twardsze) nie mam absolutnie żadnych objawów. Lekarz kazał się cieszyć że dobrze znoszę ciążę. W głowie za to dużo czarnych myśli ale na to już lekarz nie poradzi Staram się bardzo wyluzować. Żyję od wizyty do wizyty i tym sposobem dotrwałam już do 17 tygodniaTadziulek 1.01.2013 (8/9 tydz)
Misiek 15.05.2014 (16/17 tydz)
KW
-
nick nieaktualnyTe myslenie, to chyba samo tak przychodzi. Ja sie smieje ze to juz instynkt maciezynski, karze nam kobietom sie o cos martwic, I troszczyc.
Ja na poczatku nie mialam mocnych obiawow, I tez zaczelam sie zastanawiac... teraz juz je mam, I ciezko z tym funkcjonowac. I nadal jak co ktorys dzien czuje sie lepiej to automatycznie, myslenie ... Czy wszystko ok.
Troche to smieszne, bo powinnysmy sie czeszyc, jak nie dokuczaja mdlosci, I cala te reszta.
A my kobietki wszystko na odwrot. Jak dobrze sie czujemy, to zle myslimy. A jak zle sie czujemy, to mysli pozytywne. Nie smieszne to? Hehe trzymam kciuki za kazda przyszla mame. -
nick nieaktualnyW mojej pierwszej ciąży to ja dosłownie fruwałam, skakałam przez płoty i przez myśl mi nie przeszło, że może być coś nie tak, druga ciąża rok temu pełna euforia i wielki szok na drugiej wizycie choć już co podejrzewałam. Trzecia ciąża to już tajemnica, wielki strach i ta świadomość, że jednak historia może się powtórzyć, co się niestety stało.
Teraz czwarta ciąża, może trochę spokojniejsza, taka "pogodzona" z ewentualnościami.
Nie chcę umniejszać pierworódkom ale aniołkowe mamy to dopiero mają pod górkę.
Dziewczyny trzymam kciuki za nas wszystkie.Martynka30, unbeldi, Moko lubią tę wiadomość
-
hej dziewczyny,
długo szukałam takiego tematu, aż w końcu znalazłam, ale widzę, że raczej rzadko tu rozmowy są..?
dołączam do panikar... obecnie jestem w 8t6d - koniec 9 tc... strach i przerażenie, czarnowróżenie, każdy ból brzucha od razu nasuwa jedną myśl... nie wiem jak sobie z tym radzić dziś zaczynam panikować bardziej..... od ok 3 dni mam bezbolesne i sflaczałe piersi (nieco większe tylko pod wieczór ale bez bolesności) a moje mdłości dziś jakby się rozpłynęły... tydz temu rzygałam 2 dni pod rząd, potem tylko okropne mdłości a dziś ni z tego ni z owego - nawet zapach kawy nie wywołuje torsji....
jestem w 5-tej ciąży, z czego mam tylko jedno - z pierwszej, bezstresowej - dzidziusia 3-letniego..
Po jego narodzinach postanowiliśmy nie czekać zbyt długo z rodzeństwem i starania rozpoczęliśmy, kiedy maluch miał około pół roku. Nic i nic i nic..... aż w końcu po roku - udało się. Ale szczęście trwało tydzień. W 5 tc koniec - czyli biochemiczna.... było ciężko ale stwierdziłam, że tak czasami bywa i trudno.
Potem znowu nic i nic ... badania.. kiepskie nasienie, decyzja IUI. Pierwsza i hurra udana .... znowu szczęście tygodniowe - kolejna biochemiczna... nie poddalismy się i dwa miesiące póżniej kolejna ciąża. Także z IUI. Trwała jakieś 7-8 tygodni ( w 6 tc szpital z powodu plamień, w 7tc akcja serca ale taka se 116rpm) , o zatrzymaniu akcji serduszka dowiedziałam się w okolicy 9 tc, na wizycie kontrolnej... Łyżeczkowanie....
3 mce póżniej zdecydowaliśmy się na kolejną próbę - i znowu udana. Na wizycie w 7 tc serduszko 138 rpm, zarodeczek był 10,3mm... lekarka mówiła że wygląda to bardzo ładnie, lepiej niz ostatnio.
Kolejna wizyta DOPIERO za 2 tygodnie, w koncówce 11tc... nie wiem jak ja to wytrzymam... zamartwiam się każdym pół dnia bez mdłości, faktem że piersi kompletnie nie reagują... lekkimi bólami podbrzusza, częstymi biegunkami... Jestem na clexane 40 od samego początku ciąży... poprzednią też miałam na clexanie, ale ponieważ nie potrafiłam sama sobie robić zastrzyków (bałam się) a mąż robił to boleśnie (tak, mnie to bardzo boli) - to odstawiłam je i bach... ciąża obumarła.... teraz wstrzykuję je sama... przyjemne nie jest ale daję radę...
dziś mam czarne myśli... martwi mnie to że do braku bólu piersi dołączają wyraźnie słabnące mdłości.... nikomu jeszcze nie mówiłam o ciąży (poza jedną kolezanką, która ma termin 5 dni po mnie..).. teraz się martwię, że nie będę miała o czym mówić... chyba zadzwonię i przełożę tę wizytę bo nie wytrzymam tyle czasu myśl, że mój dzidziuś może już ... nawet nie chcę tego po "imieniu" nazywać.... boję się
27.03.2013 - Bartuś - naturalny cud
2015 - 3 x poronienie
2016 - -
bartusiowa-mama wrote:hej dziewczyny,
długo szukałam takiego tematu, aż w końcu znalazłam, ale widzę, że raczej rzadko tu rozmowy są..?
dołączam do panikar... obecnie jestem w 8t6d - koniec 9 tc... strach i przerażenie, czarnowróżenie, każdy ból brzucha od razu nasuwa jedną myśl... nie wiem jak sobie z tym radzić dziś zaczynam panikować bardziej..... od ok 3 dni mam bezbolesne i sflaczałe piersi (nieco większe tylko pod wieczór ale bez bolesności) a moje mdłości dziś jakby się rozpłynęły... tydz temu rzygałam 2 dni pod rząd, potem tylko okropne mdłości a dziś ni z tego ni z owego - nawet zapach kawy nie wywołuje torsji....
jestem w 5-tej ciąży, z czego mam tylko jedno - z pierwszej, bezstresowej - dzidziusia 3-letniego..
Po jego narodzinach postanowiliśmy nie czekać zbyt długo z rodzeństwem i starania rozpoczęliśmy, kiedy maluch miał około pół roku. Nic i nic i nic..... aż w końcu po roku - udało się. Ale szczęście trwało tydzień. W 5 tc koniec - czyli biochemiczna.... było ciężko ale stwierdziłam, że tak czasami bywa i trudno.
Potem znowu nic i nic ... badania.. kiepskie nasienie, decyzja IUI. Pierwsza i hurra udana .... znowu szczęście tygodniowe - kolejna biochemiczna... nie poddalismy się i dwa miesiące póżniej kolejna ciąża. Także z IUI. Trwała jakieś 7-8 tygodni ( w 6 tc szpital z powodu plamień, w 7tc akcja serca ale taka se 116rpm) , o zatrzymaniu akcji serduszka dowiedziałam się w okolicy 9 tc, na wizycie kontrolnej... Łyżeczkowanie....
3 mce póżniej zdecydowaliśmy się na kolejną próbę - i znowu udana. Na wizycie w 7 tc serduszko 138 rpm, zarodeczek był 10,3mm... lekarka mówiła że wygląda to bardzo ładnie, lepiej niz ostatnio.
Kolejna wizyta DOPIERO za 2 tygodnie, w koncówce 11tc... nie wiem jak ja to wytrzymam... zamartwiam się każdym pół dnia bez mdłości, faktem że piersi kompletnie nie reagują... lekkimi bólami podbrzusza, częstymi biegunkami... Jestem na clexane 40 od samego początku ciąży... poprzednią też miałam na clexanie, ale ponieważ nie potrafiłam sama sobie robić zastrzyków (bałam się) a mąż robił to boleśnie (tak, mnie to bardzo boli) - to odstawiłam je i bach... ciąża obumarła.... teraz wstrzykuję je sama... przyjemne nie jest ale daję radę...
dziś mam czarne myśli... martwi mnie to że do braku bólu piersi dołączają wyraźnie słabnące mdłości.... nikomu jeszcze nie mówiłam o ciąży (poza jedną kolezanką, która ma termin 5 dni po mnie..).. teraz się martwię, że nie będę miała o czym mówić... chyba zadzwonię i przełożę tę wizytę bo nie wytrzymam tyle czasu myśl, że mój dzidziuś może już ... nawet nie chcę tego po "imieniu" nazywać.... boję się
Musisz byc wytrwała,nie wiem czy pracujesz? Ale mysle ze zajety czas na maxa pomaga? Nie ma czasu na takie myslenie. Ja teraz 2 dni miałam wolne wiec tylko w kazdym momencie czytam,czytam podobne objawy w necie i sie nakrecam a to najgorsze co moze byc... Sprobuj nie myslec,zajac sie czyms nie czytac internetu ,bo pozytywne myslenie to połowa sukcesu.Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 lutego 2016, 13:00
-
witajcie Kochane 25 lutego minie 8 miesiac od kiedy stracilam synka..poprzednia ciaza byla idealna i ksiazkowa..z dzieckiem tez bylo wszystko dobrze..rosl rozwijal sie wszystko w normie..23.06.2015 odeszly mi wody..mialy prawo 40 tydzien..wody byly zielono-zolto-brunatne..wiedzialam ze cos sie dzieje..migiem znalazlam sie w szpitalu..mialam cesarke..serduszko synka zaczynalo zanikac..urodzil sie w bardzo ciezkim stanie..zachlysniecie smolka co spowodowalo nieodwracalne zmiany w jego plucach..przyjmowaly dwutlenek nie wydalaly tlenu..nie natlenialy jego cialka..podtrzymywali go sztucznie..do tego mial wrodzone zapalenie pluc..po 24 godzinach 35 minutach ogromnej walki Male Cialko Szymonka poddalo sie.. sekcja wykazala niewydolnosc krazeniowo-oddechowa..niedotlenienie organizmu (mial pepowine owinieta wokol szyji) i jeszcze kilka rzeczy ale juz lzy naplywaja mi do oczu wiec...
Gdy wychodzilam ze szpitala po cc ordynator chwile ze mna rozmawial..po pol roku pozwolil probowac jesli bedzie wszystko ok i fizycznie i pschicznie..po wizytach u roznych lekarzy (bylam u 3 i kazdy powiedzial ze jestem zagojona) postanowilismy sprobowac..obecnie jestem w 6 tygodniu i 2 dniu ciazy..tak wychodzi wg urzadzen i wyliczen mojego lekarza..
na samym poczatku praktycznie po odbiorze pierwszego wyniku hcg trafilam na szpital..plamienia zagazajace wczesnej ciazy..plamilam z nadzerki nie z drog rodnych..na szczescie..
teraz siedze w domu..gdy tylko czuje ze cos mi nie gra latam jak glupia do toalety i sprawdzam czy plamienia nie wrocily..
Caly moj strach jest w glowie..ostatnio bylo dobrze praktycznie do ostatnich godzin..staram sie nie myslec o tym ze cos moze byc nie tak..czytam ksiazki chodze na spacery..siedze w domu bo juz z powodu plamien dostalam zwolnienie lekarskie..zreszta gdy tylko moja szefowa dowiedziala sie ze jestem w ciazy od razu zapowiedziala ze mam sie oszczedzac i reagowac na wszystko co mnie niepokoi..a niech lekarze maja mnie dosyc..wszyscy pamietaja jak bylo z Szymonkiem..i trzymaja za mnie kcuki..
obecnie poranki mam bardzo zajete..poranne (przeciagajace sie do godzin wieczornych) wymioty urozmaicaja mi dzien
Pamietajcie Kochane..wszystko jest w glowie..a jesli mamy w niej tylko czarne scenariusze one zaczna sie spelniac..ciaza to jednak szczesliwy czas..znajdzmy moze w sobie odrobine optymizmu w tym wszystkim..trzymam za siebie i za Was kciuki :*"Ważne, że jesteś..nie ważne gdzie!
I to się liczy, a reszta nie!
Szymon ur. 23.06.2015 / 23:57
zm. 25.06.2015 / 00:32
-
Dea - mam nadzieję, że się maluch pojawi. Ja w tej ciąży (która wg mnie już nie istnieje) poszłam późno - właśnie po to aby uniknąć takich dodatkowych stresów w postaci brak pęcherzyka brak akcji serduszka itp.
BlueBerry - ogromna strata strasznie współczuję, ja tracę tylko "zarodki", strata dziecka to prawdopodobnie najstraszniejsze przeżycie Oby Aniołek pilnował obecnego rodzeństwa....
kasiaa - nie, nie pracuję, jestem na L4 od samego początku... mam za dużo czasu na czytanie i myślenie, a z drugiej nikogo z kim szczerze mogę pogadać i się wypłakać...
zbliża się termin wizyty.. w środę... znowu ten zimny gabinet (jest duży, w starej kamienicy i przez to słabo ogrzewany), czuję, że jadę tam po wyrok. Z każdym dniem jestem tego coraz bardziej pewna, po prostu z dnia na dzień się coraz lepiej czuję.. dziś nawet ani razu żadna mdłość mnie nie złapała... a jeszcze we wtorek wymiotowałam....
27.03.2013 - Bartuś - naturalny cud
2015 - 3 x poronienie
2016 - -
Bartusiowa-mamo, wiem że trudno mieć nadzieje ale nie trać tej iskierki wiary że będzie ok. Pamiętaj że potwierdzeniem ciąży nie są mdłości, nadmierna senność czy cokolwiek innego tylko mały człowiek w macicy. Ja na każdą wizytę szłam z płaczem - od samego początku nie miałam żadnych objawów. Jak na razie brak objawów to dobry objaw Trzymam kciuki za Ciebie i Twojego Kropka.
Martynka30 lubi tę wiadomość
Tadziulek 1.01.2013 (8/9 tydz)
Misiek 15.05.2014 (16/17 tydz)
KW
-
Bartusiowa Mamo- ja do 8 tyg. miałam normalne objawy ciążowe: powiększone piersi, mdłości itp. po 8 tyg wszystko zniknęło...piersi nawet zmalały... dodatkowo zaczęło się brązowe plamienie..czasami odrobina różowego..wstyd się przynać..ale nie miałamj w sobie nadziji na dobre zakończenie:(.. dziś miałam wizytę.. i okazło się ,że wszystko w porządku.. maluszek rośnie, serce bije!!!! Teraz już wiem..Każda z Nas jest inna..
Wierzmy w Nasze CUDA!!
wierze,że u Ciebie tez będzie dobrze!! -
nick nieaktualnyTo druga ciąża, właściwie cud, po po 8 latach po pierwszej, kiedy nie liczyłam, że się jeszcze uda, po prostu zdaliśmy się na los i nie lataliśmy po lekarzach, jak się nie udawało, ani nie pilnowaliśmy dni płodnych, ani się nie zabezpieczaliśmy. Po prostu "jak będzie to fajnie, jak nie to cieszmy się, że mamy już jedno".
Teraz tak strasznie chcę tego malucha i boję się, że się nie uda. Mam plamienia (polip), a poza tym nie jestem już najmłodsza. Na drugim usg lekarz powiedział, że zarodek jest trochę za mały, następną wizytę wyznaczył za miesiąc (początek marca). Nie wiem, jak wytrzymam. Odpędzam czarne myśli, ale one skradają się niepostrzeżenie. Boję się poronienia, boję się, że urodzę chore.... Ehh.... Chcieliśmy zatrzymać wszystko w tajemnicy chociaż do końca I trymestru, ale wyszło inaczej i teraz nawet starsze dziecko wie, jak się nie uda, co jej powiemy? A dlaczego ma się nie udać? Sio te chore myśli! Musi się udać! Taka rozkmina.Szarlotka123 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyHej dziewczyny.
Jestem po jednym poronieniu 7 tc i dwa cykle temu po ciąży biochemicznej.
Właśnie dzisiaj zrobiłam test, blada kreska..
Dopiero co zobaczyłam drugą krechę a ja zamiast się cieszyć to zaczęłam panikować,ze jest blada, że lewo widoczna, że oprócz bolących piersi i podbrzusza nie mam żadnych objawów ciąży a powinny już być, że nawet nie boli mnie brzuch jak na miesiączkę.. Na betę idę w Poniedziałek, do tego czasu chyba zwariuje.. Mam taki wielki strach w sobie, ze jeśli krecha wyszła blada to znowu będzie biochemiczna albo najgorsze, że test wadliwy.. Nie umiem sobie z tym poradzić. -
Szarlotka witaj
Bardzo mi przykro z powodu straty Twoich Aniołków, ciąża po poronieniu jest "inna" dlatego jak najbardziej rozumiem Twój strach.
Wiesz pamiętam siebie z listopada, kiedy na teście widniały 2 kreski w tym jedna bladziuchna, ogromne szczęście, ale i przerażenie.
Jestem po 2óch ciążach obumarłych i jednej biochemicznej.
Pierwsza moja myśl była tak, że znów biochemiczna, potem wkręcałam sobie ciążę poza maciczną, brak serduszka, obumarcie.
To wszystko takie trudne jest gdy przeszło się stratę, ale musimy wierzyć, ten maluszek w nas jest, i musimy być dla niego silne, choć to jest trudne.
Na objawy jeszcze przyjdzie czas, ale znam osoby co cieszą się ciążą bez obajwów. Mnie piersi prawie nie bolały, może tylko na początku 2-4 dni i już nie bolą do tej pory.
Wiem, że Ci ciężko, i nie przejmuj się bladziutką kreską na teście. Zawsze na wczesnej ciąży taka jest. Przytulam Cię bardzo bardzo bardzo mocno i trzymam kciuki za poniedziałkową betę. Całym sercem wierzę, że będzie dobrzeMama 3 Aniołków- 2.06.14 Zuzia 10tc,12.09.14 Dominiś 10tc, 12.05.15 Kropusia
Synek 54cm, 2800- urodz 36/37tydz