X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum I trymestr kolejna ciąża po poronieniu
Odpowiedz

kolejna ciąża po poronieniu

Oceń ten wątek:
  • alciak Autorytet
    Postów: 1073 441

    Wysłany: 24 stycznia 2020, 22:45

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Anetka32 wrote:
    Alciak , fajnie się czyta że masz tak fajna opiekę 😊😊
    Ja niestety od 13.01 nic nie wiem i nie dowiem się aż do czasu szpitala 🤷‍♀️. Nie kazała przyjeżdżać szybciej bo uznała że nie ma takiej potrzeby nie wiem też ile mała wazy. Ktg miałam zaledwie dwa razy robione na kolejne też nie ma potrzeby 🙄🙄. Dziwnie się z tym wszystkim czuje mam nadzieję że będzie u mnie ok
    Za to Ty napewno jesteś pod dobra opieka- napewno nic niespodziewanego się nie wydarzy . Już jesteśmy na wylocie 😁😁😁
    Ktg jest związane z tym, że mam cukrzycę, trzeba raz w tygodniu robić, takie są ogólne zalecenia lekarzy, a że ja zadaje 1000 pytań na wizycie to i propozycja padła, bo jeśli możliwe jest wielowodzie, do szpitala mam 2,5 tygodnia i nikt nie będzie mnie oglądał to się pytam jej skąd będę wiedziała, że dzieje się coś złego, dlatego powiedziała, że zerknie na usg, ale myślę, że gdyby nie cukrzyca to by tak nie było kolorowo. Ja dopiero raz miałam ktg :) z Julką ani jednego, wtedy urodziłam 19.12 termin miałam mieć na przełomie roku, i lekarz mi mówił żeby sobie chodziła na ktg po świętach czyli w 39 tygodniu.
    Z tym na pewno nic niespodziewanego się nie wydarzy to bym nie była taka pewna :D Pani Doktor się śmiała, że my sobie planujemy, a i wody przecież mogą mi odejść i z naszych planów nic nie będzie :P takie życie, wszystko może się zdarzyć i ja biorę taki wariant pod uwagę ;)
    Co prawda brzuch mi się nie opuścił jeszcze, ale skurczy to mam od cholerny, bywają momenty, że i co 15 minut, też tak masz? Szyjka zamknięta, leki odstawiam do poniedziałku i zobaczymy co czas pokaże :)

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 stycznia 2020, 22:48

    JULIA - godz. 7:27; 19.12.2016 r.
    57 cm, 3750 g szczęścia <3
    TYMON - godz. 9:16; 19.02.2020 r.
    57 cm, 3700 g szczęścia <3
  • alciak Autorytet
    Postów: 1073 441

    Wysłany: 24 stycznia 2020, 23:21

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Anetko jak skończyła się historia z Twoim zwolnieniem? Moja Pani Dr wczoraj wysłała, a dziś pracodawca nie otrzymał, w pn muszę jeszcze raz sprawdzić, u lekarza sprawdziłam, że na pewno je wystawił, mam nawet numer, jeśli w pn pracodawca nadal nie będzie go miał to chyba zostaje mi ZUS... Jak mi się nie podobają te elektroniczne zwolnienia...

    JULIA - godz. 7:27; 19.12.2016 r.
    57 cm, 3750 g szczęścia <3
    TYMON - godz. 9:16; 19.02.2020 r.
    57 cm, 3700 g szczęścia <3
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 25 stycznia 2020, 04:54

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dokładnie tak mam z tymi skurczami są czestsze i mocniejsze - przyznam szczerze że kilka razy brałam nospe bo się wystraszylam , ale ja też już mam nisko brzuch 🙄- jak siedzę to leży na łóżku 🙈
    A co do l4 , to wisi w systemie jako " wsteczne - do wyjasnienia " i jeszcze wczoraj mi pisali że dokumentacja medyczna nie dotarła do zus. Pisałam do lekarki napisała że wyslala A zus ma burdel w papierach. Oby tylko znalezli do końca miesiąca bo jak nie to znów mam pół wypłaty 🤬🤬. Jeśli chodzi o samo l4 to ono jak wisi w systemie i Ty je widzisz to do 3 dni będzie u pracodawcy . Jeśli nie widzisz to do 3 dni zobaczysz w zakladce " zwolnienia lekarskie " A do tego czasu będzie widnialo -->swoadczeniobiorcy--> wiadomości / komunikaty ---> odebrane
    Tak mi tłumaczono w ZUS

  • VR Koleżanka
    Postów: 165 12

    Wysłany: 27 stycznia 2020, 16:18

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Cześć dziewczyny,

    Chciałam Was zapytać, jak sobie radzicie w ciąży po wcześniejszych niepowodzeniach?

    Osobiście staram się być spokojna, zadowolona z życia i pozytywnie nastawiona, ale aby to osiągnąć, staram się nie myśleć za dużo o samej ciąży, nie doszukuję się w sobie niczego niepokojącego i skupiam się na tym, co sprawia mi przyjemność i relaksuje.

    Jednocześnie nie umiem cieszyć się z faktu, że ciąża przebiega dobrze. Jakbym obawiała się ucieszyć za mocno, by się przypadkiem za mocno potem nie zawieść.

    Póki co wszystko idzie dobrze, jutro idę na USG 3d/4d, mam ogromne nadzieje, że wszystko wyjdzie dobrze. Czekają mnie jeszcze wszystkie te zakupy dla dziecka. Najwyższy czas.

    Dajcie znać, jak sobie radzicie!

    52f668246f.png

    [*] 8tc 10.2016 łyżeczkowanie
    [*] 5tc 08.2017 cp
    Kraków

    MTHFR C6ttC-T hetero
    PAI-1 4G/5G homo
    hiperprolaktynemia czynnościowa
  • alciak Autorytet
    Postów: 1073 441

    Wysłany: 27 stycznia 2020, 19:52

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Witaj VR. Straciłam dwie ciąże tak jak Ty, w podobnych tygodniach, druga moja ciąża to też była pozamaciczna, byłam leczona metotreksatem. Po pół roku koniecznej przerwy przez kolejne 9 msc nie mogłam zajść w ciążę, brak powodu, kiedy straciłam nadzieję zaskoczyło, nie potrafiłam z nikim rozmawiać o ciąży, nawet nie chciałam, omijałam ten temat. Po magicznym 12 tygodniu z Julką poczułam po raz pierwszy, że może się jednak uda, byłam wielką pesymistką, każde dziwne odczucia w ciąży przypisywałam temu, że coś złego się dzieje i że za chwilę się skończy. U lekarza podczas usg trzęsły mi się nogi że strachu... Kiedy zaczęłam czuć ruchy zrobiło się lepiej, do 20 tyg nie chciałam mieć żadnych rzeczy związanych z dzieckiem, dopiero potem pozwoliłam przynieść do siebie do domu prezenty, które ktoś podarował mi wcześniej... Kiedy uwierzyłam, że wszystko jest ok i będzie dobrze okazało się, że los spłatał mi kolejnego figla... Krwotok w 38 tygodniu podczas snu, odklejenie łożyska, nagłe cc, na szczęście zdążyliśmy... Mała ok, bez żadnego uszczerbku na zdrowiu i ja też, poza przerażeniem, że mogłoby jej nie być... I mnie... Jestem typem pesymisty chociaż ja to nazywam realizmem :) świadomość o tym co się może jeszcze stać jest straszna, do końca nie będę spokojna... U Ciebie widzę dużo optymizmu, to super, że te sytuacje tak mocno na Ciebie nie wpłynęły, bo ja to chyba przesadzam w drugą stronę.
    Miałam podobnie bałam się uwierzyć, że będzie dobrze jakbym się bała, że potem będzie tak bardzo bolało i nie poradzę sobie z kolejną stratą. To strasznie brzmi, wiem... U Ciebie 28 tydzień ja jutro zaczynam 36, jest prawie dobrze :) spróbujmy uwierzyć, że będzie ok do końca. Życzę Ci dużo optymizmu :) bo u mnie to już się chyba nie pojawi ;)

    VR lubi tę wiadomość

    JULIA - godz. 7:27; 19.12.2016 r.
    57 cm, 3750 g szczęścia <3
    TYMON - godz. 9:16; 19.02.2020 r.
    57 cm, 3700 g szczęścia <3
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 28 stycznia 2020, 09:03

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    HEJ VR,
    Miałam podobne odczucia, ale w tej 3ciazy po dwóch poronieniach zrobiłam na odwrót i powiedziałam o niej najbliższym bardzo wcześnie, o tamtych nawet nie mieli pojęcia, oprócz mojego męża i przyjaciółki, o poronieniach nie wiedział wtedy nikt. Wierzyłam, że będzie dobrze bo non stop tak powtarzał mi mąż, ale przed każdą wizyta byłam bardzo zestresowana i przerażona co zaraz usłyszę. O zgrozo, kupiłam detektor tętna płodu, uspokajało, ale i jakże stresowalo gdy okazywało się ze dziecię się przemieściło i nie mogłam znaleźć bicia serduszka. Później gdy pojawiły się ruchy, które zaczęłam czuć byłam już całkowicie spokojna. Wszystko skończyło się dobrze, moja Jule wręcz musieli wyganiać, miałam wywoływany poród 2tyg po terminie. (swoją drogą w tych Julkach to chyba jakaś moc) :)

    Teraz jestem w kolejnej ciąży i mimo wszesniejszego udanego porodu, kiedy pojawiło się plamienie byłam roztrzęsiona, i stresuje się przed kolejna wizyta. Chociaż na co dzień nie myślę o tym, wierzę że będzie dobrze. A jeśli nie to jeszcze będzie szansa.

    Swoją drogą miałam nadzieję że po narodzinach będę już spokojna, ale jak się już ma dziecko to chyba już zawsze będą z nami różne troski i zmartwienia.

    VR lubi tę wiadomość

  • VR Koleżanka
    Postów: 165 12

    Wysłany: 28 stycznia 2020, 10:37

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ważne, że udało Wam się doczekać pozytywnego zakończenia i będą kolejne :) To daje dużo pozytywnej energii. Życzę Wam powodzenia!

    Gdybym dała się ponieść nerwom i obawom, to chyba bym zwariowała. I pewnie mąż by ze mną nie wytrzymał. XD Dlatego staram się być jak buddyjski mnich. Martwić się zacznę tylko, jeśli coś się złego wydarzy. I dbam o siebie 10x bardziej niż standardowa kobieta w ciąży.

    Najbardziej męczy mnie podejście społeczeństwa generalnie do tematu ciąży. Czasem mam wrażenie, że w mediach i filmach tematem top 1 są ciąże. (ileż razy można mówić o Lewandowskich...) Wydaje mi się, że dawniej ludzie nie mówili aż tyle na te tematy, bo też mieli większą świadomość, że ciąża to czas dużego ryzyka. W sumie wśród moich koleżanek mam 4 osoby, które również przeszły poronienie. Są to więc stosunkowo częste przypadki i bardzo bolesne dla kobiet. W mediach nie mówi się o tym właściwie nic. Jakby tematu nie było...

    Jeszcze gorsze jest niezrozumienie otoczenia. W moim przypadku ze strony najbliższej rodziny. Teściowa zamęcza mnie tematem małych dzieci wśród znajomych i rodziny. A mój brat po narodzinach swojego dziecka zerwał ze mną kontakt, bo nie wspierałam ich wystarczająco w czasie ciąży bratowej i nie wyraziłam wystarczającego podziwu dla dziecka. Nikomu źle nie życzę, wręcz przeciwnie, ale po prostu przykrość sprawia kontakt z małymi dziećmi. Na pewno mam coś w rodzaju zespołu stresu pourazowego. Mam nadzieję, że to się zmieni po porodzie.

    Chyba tylko osoby o podobnych przejściach są w stanie to zrozumieć.

    52f668246f.png

    [*] 8tc 10.2016 łyżeczkowanie
    [*] 5tc 08.2017 cp
    Kraków

    MTHFR C6ttC-T hetero
    PAI-1 4G/5G homo
    hiperprolaktynemia czynnościowa
  • Kinga13 Autorytet
    Postów: 1888 1709

    Wysłany: 28 stycznia 2020, 12:30

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja z kolei nie jestem typem panikary, do wszystkiego podchodzę bardzo metodycznie. Mimo obciążeń założyłam sobie, że przecież nowa ciąża to nowa historia. Najbardziej stresujący był początek, bo podejrzewałam u siebie problemy, które odpowiadałyby za poronienia wczesne i takie było to poprzednie. Także miałam ciągle tą niepewność czy rzeczywiście jestem już na to skazana czy tamta strata to po prostu zbieg okoliczności. Ale szybko zleciało kilka tych pierwszych tygodni i już kompletnie przestałam się zamartwiać tamtym poronieniem w kontekście obecnej ciąży. Generalnie dzieje się u mnie sporo złego, ale jakoś staram się trzymać. Myślę zadaniowo, czyli gdzie muszę teraz się zapisać, gdzie zbadać, czego dopilnować i tak żyję od wizyty do wizyty, dopóki mam cel to się jakoś trzymam. Jak jest jakieś zawirowanie to mam napady paniki pt. co dalej, ale za kilka dni udaje się ustalić jakiś plan działania i znowu się uspokajam i skupiam na celu.

    VR lubi tę wiadomość

    08.09.2017 - Staś <3
    24.02.2019 - Aniołek [*] 7tc
    18.05.2020 - Lilka i Nelka <3 <3

    konflikt serologiczny w układzie białek zgodności tkankowej
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 29 stycznia 2020, 09:54

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    VR, Bardzo ciekawe co piszesz. Ja jednak jestem teraz z tej drugiej strony, nie ukrywam było mi trudno patrzeć na inne dzieci po stratach, wówczas często zostawała z nami chrześnica męża, ale oni o niczym nie wiedzieli więc nie powiem ze mnie tym katowali, było mi trudno ale z tym walczyłam i dlatego się nie poddałam. Przyszedł czas ze i mi w końcu się udało i to moja siostra, której się nie udało i się poddała odsunęła się ode mnie. Powiedziała wprost że jest to dla niej zbyt trudne. I szczerze nie potrafię się z tym pogodzić, bo to moja siostra, a z drugiej strony nie chce już walczyć o nią bo za każdym razem mnie atakuje bo mi się udało. Tak jakby mnie za to karała. Widziałam że się odsunęła, dotychczas miałyśmy bardzo zżyta relacje, a po moim dwóch stratach i jej stratach to już w ogóle, kiedy mój brzuch zaczął być widoczny zaczęła mnie trochę unikać. Po narodzinach przyszła parę razy do szpitala, ale później już tylko pojawiła się na rodzinnych uroczystościach. Wiele razy zapraszalam ja do nas, ale twierdziła że nie ma czasu. W końcu w listopadzie napisała mi wiadomość z pretensjami głównie o to że teraz tylko o mężu i córce pamiętam... No ogólnie poczułam się jak najgorsza, mimo że niczemu nie zawiniłam. Próbowałam 3razy z nią się spotkać bez świadków żeby ją zrozumieć, ale odmawiała. Teraz, odpuscilam, walczę z krwiakiem i to nie jest na moje nerwy. ja walczyłam, ona się poddała i zamknęła w sobie. Myślę że trzeba pamiętać ze żadne dziecko ani jego mama czy tata nie jest winne tego że my ponosimy stratę. Takie sytuacje są wpisane w naturę i na szczęście mamy tyle wspaniałych lekarzy, którzy pomogą przejść ta droge tylko trzeba się do takich zgłosić.

  • VR Koleżanka
    Postów: 165 12

    Wysłany: 29 stycznia 2020, 17:03

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Doskonale rozumiem twoją siostrę, andziaq. Ja zrobiłam dokładnie to samo, co ona. Unikałam jak ognia wszystkich ludzi z małymi dziećmi. Powiedziałam bratu otwarcie, że życzę im wszystkiego dobrego, ale nie mogę uczestniczyć w ich życiu teraz, bo to nie na moje siły i bardzo go prosiłam o wyrozumiałość (którego się niestety nie doczekałam). I taka była prawda. Sądzę, że gdybym ich odwiedzała, to pewnie rozpłakałabym się przy wszystkich albo zachowywałabym się na tyle dziwnie, że zostałby tylko niesmak.
    Tak było, gdy pojechaliśmy z mężem na chrzciny u jego kolegi. Krótko po pierwszej naszej stracie. Wytrzymałam przy stoliku tylko może maksymalnie dwie godziny wśród innych ludzi z małymi dziećmi. I biegałam co chwilę do toalety się uspokoić. W końcu musiałam wyjść i się rozpłakałam. Na szczęście kolega męża też stracił jedno dziecko, więc z pełnym zrozumieniem odesłał nas do domu.
    Później zaczęłam zastanawiać się, dlaczego mam aż tak... histeryczne reakcje na małe dzieci. I doszłam do wniosku, że mam zespół stresu pourazowego, bo jak trzeźwo i spokojnie nie próbowałabym się zachować, nic mi to nie dawało. To było jak bodziec->reakcja. Małe dzieci->uczucie bólu, strachu... Byłam na jednej wizycie u psychoterapeuty. Miałam zdecydować się na terapię, żeby sobie z tym problemem zacząć radzić. Ale krótko przed wizytą zobaczyłam 2 kreski na teście, więc zrezygnowałam z wizyty.

    Myślę, że twoja siostra boryka się z tym samym, co ja.

    52f668246f.png

    [*] 8tc 10.2016 łyżeczkowanie
    [*] 5tc 08.2017 cp
    Kraków

    MTHFR C6ttC-T hetero
    PAI-1 4G/5G homo
    hiperprolaktynemia czynnościowa
  • alciak Autorytet
    Postów: 1073 441

    Wysłany: 29 stycznia 2020, 18:42

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Wiecie co, ja po wszystkim uciekłam w pracę, kompletnie się poświęciłam, akurat tak się złożyło, że była taka potrzeba. Co prawda jak zobaczyłam w pracy koleżankę w ciąży to się rozpłakałam, ale czas wyleczył rany, na łzy pozwalałam sobie tylko w domu przy mężu czy czasem przy mamie. Dzieci siostry nigdy nie unikałam, można powiedzieć, że nawet częściowo przelałam na nie swoje uczucia macierzyńskie. Od kiedy jest jednak Julka to jej poświęcam więcej uwagi, one też już wyrosły i trochę się oddaliłyśmy od siebie, zastanawiam się czy tak po prostu stało się przez to, że one wyrosły czy to moja wina, że "je wykorzystałam" do czasu kiedy nie pojawiła się moja córka.

    JULIA - godz. 7:27; 19.12.2016 r.
    57 cm, 3750 g szczęścia <3
    TYMON - godz. 9:16; 19.02.2020 r.
    57 cm, 3700 g szczęścia <3
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 29 stycznia 2020, 19:52

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    VR, po części ja rozumiem, dla mnie też było to trudne, ale nigdy na tyle żeby odsunąć się od bliskich, albo mieć do nich pretensje. Widzisz Ty też walczysz mimo wszystko, poszłaś do specjalisty bo chciałaś to zmienić, ona kiedy zaproponowałam jej to wybuchła ze robię z niej wariatkę. Z jednej strony chciałabym jej pomóc, a z drugiej mam już niechęć, za każdym razem mnie odtrąca w bardzo przykry sposób.
    Najważniejsze to się nie poddawać i walczyć że swoimi lękami.

  • Kinga13 Autorytet
    Postów: 1888 1709

    Wysłany: 30 stycznia 2020, 00:41

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja jak zwykle zadaniowo xD nie wiedziałam czy pierwsza strata to przypadek czy wynik naszego konfliktu, także miałam ułożone w głowie, że jeszcze jedna próba naturalnie, jeśli nie to do lekarza immunologa na konsultację, jak nie to wtedy zobaczymy... Miałam już jedno dziecko, ponad rok starań i też było ciężko dosyć, ale pod koniec jak już miałam ustalone, że idę do gina szukać przyczyny to było mi łatwiej i akurat wtedy zaszłam. Mi jest najciężej jak ktoś zachodzi w otoczeniu przez wpadkę. Jakoś zawsze tak gniewam się wtedy na los, że ktoś nie chce, a jest w ciąży, a ktoś inny tyle musi przejść...

    08.09.2017 - Staś <3
    24.02.2019 - Aniołek [*] 7tc
    18.05.2020 - Lilka i Nelka <3 <3

    konflikt serologiczny w układzie białek zgodności tkankowej
  • Baletnica Przyjaciółka
    Postów: 118 100

    Wysłany: 30 stycznia 2020, 13:31

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Hej dziewczyny.Jestem nowa na tym forum.Jestem w kolejnej ciazy po poronieniu.Mogę do was dołaczyc? Znajdzie sie tu dla mnie miejsce?

    VR lubi tę wiadomość

    13.01 - ||❤
    10.03 💖🙏prenatalne
    7v8rs65gc1o2128z.png
  • alciak Autorytet
    Postów: 1073 441

    Wysłany: 30 stycznia 2020, 13:59

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Witaj! Jasne, tu jest miejsce dla każdego... Niestety ten wątek przerobił już wiele historii, na szczęście też wiele z tych kobiet doczekało się również szczęśliwych rozwiązań :)

    JULIA - godz. 7:27; 19.12.2016 r.
    57 cm, 3750 g szczęścia <3
    TYMON - godz. 9:16; 19.02.2020 r.
    57 cm, 3700 g szczęścia <3
  • alciak Autorytet
    Postów: 1073 441

    Wysłany: 30 stycznia 2020, 14:05

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja dziś po ktg wszystko ok, wody też ok. Tylko, że mi spływa coś po gardle chyba z zatok, podobno to jakaś wirusówka, teraz jest tego dużo, męczy mnie już parę dni. Dziś rozmawiałam ze swoją lekarką i mówiła, że jakby jakiś lekarz zdecydował się przepisać mi antybiotyk to nawet lepiej się przeleczyć przed cc, bo planową mogą mi przesuwać przez infekcję, a ja bardziej myślę, że nie chciałabym małego zarazić, a prawda jest taka, że rozwiązanie może przyjść już w każdej chwili, chociaż oznak żadnych nie ma. Pójść stać w kolejkach do lekarzy to dziś gwarant, że wrócę z czymś nowym :) a obawiam się, że na wyrost nikt mi antybiotyku nie da ;) no cóż idę robić nebulizację i herbata z cytryną, przez cukrzycę nie mogę soku malinowego ani miodu, mam ograniczone możliwości :P
    I przesunęłam przyjęcie do szpitala na 11.02 bo 10.02 nie ma mi kto zostać z Julką :)

    JULIA - godz. 7:27; 19.12.2016 r.
    57 cm, 3750 g szczęścia <3
    TYMON - godz. 9:16; 19.02.2020 r.
    57 cm, 3700 g szczęścia <3
  • VR Koleżanka
    Postów: 165 12

    Wysłany: 30 stycznia 2020, 20:11

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Cześć Baletnica, zapraszam do wątku i trzymam kciuki!

    @andziaq a długo masz już takie relacje z siostrą? Może potrzeba jej czasu, by sama doszła do pewnych wniosków. Wiadomo, czemu jej się nie powiodło do tej pory?

    @alciak, może czosnek Ci pomoże i sól morska na katar, jeśli masz? Może obejdzie się bez antybiotyków? W ciąży chyba lepiej unikać?

    52f668246f.png

    [*] 8tc 10.2016 łyżeczkowanie
    [*] 5tc 08.2017 cp
    Kraków

    MTHFR C6ttC-T hetero
    PAI-1 4G/5G homo
    hiperprolaktynemia czynnościowa
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 30 stycznia 2020, 23:20

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Witaj baletnico.powodzenia!:)

    Alciak ale sok malinowy bez cukru możesz? Czosnek polecam mnie też coś dopadło. Ale mi zawsze pomaga pelafen na szybko i leniwie z tym że niewskazany przy cukrzycy.

    VR, no trwa od urodzenia mojej Julii czyli 1.5roku. Miała robione badania genetyczne, wyszła translokacja i genetyk że ma 50%szans że dziecko będzie zdrowe i się tym przeraziła, nie wiem ale chyba zawsze jest 50%szans.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 stycznia 2020, 23:33

  • alciak Autorytet
    Postów: 1073 441

    Wysłany: 30 stycznia 2020, 23:41

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Robię nebulizację z soli fizjologicznej, tak jak dzieciom zaleca się przy katarach :) sok malinowy bez cukru... Hm... W sklepie chyba nie możliwe, najbardziej zdrowotny jest ten domowej roboty niestety pędzi się go na dużej ilości cukru :) i taki mam, czosnku kurde nie cierpię, pamiętam raz próbowałam w ciąży syropu z cebuli, dopóki siedział w słoiku było ok, jak otworzyłam słoik wspomnienia z dzieciństwa wróciły feeeee :P z zatokami nie jest łatwo, domowe sposoby mogą średnio pomóc, niestety często zaleca się antybiotyk... Jeszcze walczę, mam wrażenie, że dziś jest trochę lepiej niż było wczoraj, zobaczę jak jutro będzie. Jest jeden antybiotyk, który można w ciąży i przy karmieniu, brałam przy zapaleniu piersi. Teraz mały już duży, więc chyba mu nie zaszkodzi. Pani Doktor mówiła, że jak lekarz przepisze, żebym się nie przejmowała...zobaczę jeszcze parę dni :)

    JULIA - godz. 7:27; 19.12.2016 r.
    57 cm, 3750 g szczęścia <3
    TYMON - godz. 9:16; 19.02.2020 r.
    57 cm, 3700 g szczęścia <3
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 1 lutego 2020, 11:01

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Hej :-)
    Ja co prawda druga ciążę przechodziłam ze strachem natomiast pierwsza ( stracona ) przeszłam o dziwo " nie zbyt drastycznie " ale to może dlatego że bardzo długo to trwało i miałam czas przygotować się psychicznie. Bo tak naprawdę od początku było Wiaodmo ze coś jest nie tak i Wkoncu jak po 3 tygodniach doszło do zabiegu okazało się że zabieg nie dokonca był poprawnie wykonany i musiałam mieć ponowną abrazje... wręcz wkurzala mnie teksty typu " nic się nie martw zajdziesz w k9lejna ciążę " myślałam wtedy bardzo drastycznie- jeszcze jedna się nie skończyła. Miałam już naprawdę dość- chciałam żeby to się skończyło. Nie wylalam zbyt wielu łez. Natomiast w tej od początku wszystko mnie martwiło miałam same czarne myśli od szpitala do szpitala ciągła panika ze ciążę stracę... modlilam się aby dotrwać do grudnia :-) I tak za niedługo poród 🎉🎉

    Alciak ja od dwóch miesięcy mam katar - mąż ucieka odemnie z łóżka tak potwornie chrapie , czasem nawet moje chra9anie i mnie wzbudza 🙄🙄. Biorę sinupret i psikam prenatalenem. Oczywiście nie wiele to daje . Nos zapchany 🤷‍♀️.
    Jak samopoczucie dziewczyny?

‹‹ 530 531 532 533 534 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Torbiel na jajniku - przyczyny, objawy i leczenie

Torbiel na jajniku od czasu do czasu pojawia się u większości kobiet. Są to cysty lub pęcherzyki, które zazwyczaj wypełnione są płynem i które najczęściej samoistnie znikają. Dowiedz się jakie są objawy torbieli i czy mogą być przeszkodą w zajściu w ciążę? Kiedy należy je leczyć i z jakimi chorobami mogą współwystępować. 

CZYTAJ WIĘCEJ

8 rzeczy, które warto wiedzieć o diagnostyce endometriozy

Diagnoza endometriozy niekiedy trwa latami... Wszystko za sprawą niespecyficznych objawów, które daje to schorzenie. A jak wiadomo - im szybsza diagnoza, tym większa szansa na podjęcie efektywnego leczenia. Przeczytaj najważniejsze i najbardziej kluczowe rzeczy o diagnostyce endometriozy. 

CZYTAJ WIĘCEJ

Insulinooporność - zasady żywieniowe, dieta i objawy.

Czym jest insulinooporność? Insulinooporność a dieta - na czym polega zależność? Jak odżywiać się przy insulinooporności? Które produkty spożywcze warto włączyć do diety, a z których warto zrezygnować? Artykuł napisany przez Zosię i Anię z Akademii Płodności. 

CZYTAJ WIĘCEJ