LIPCOWE niespodzianki:)
-
WIADOMOŚĆ
-
Dziewczyny walczcie o karmienie. To naprawdę piękna sprawa. U mnie też było bardzo ciężko. Zaraz po kangurowaniu małego zabrali do inkubatora na oddziale noworodków, obok oddziału położnictwa, dla mnie jednak na położnictwie nie było miejsc więc wylądowałam 2 oddziały dalej. Na sali 4 osoby, w tym 3 po porodach ze swoimi dzidziusiami przy piersi i ja z pustym brzuchem a bez dziecka. To było straszne doświadczenie. Przez 2 dni łaziłam jak błędna, rycząc na korytarzu, i zmuszając się co 3 h do katowania swoich piersi laktatorem. Jedyne co z nich leciało to nie było mleko to był karmel, którego ledwie 2-3 kropelki udawało się zebrać do kubeczka. Miłe Panie na neonatologii mieszały to z MM i podawały dzidziusiowi żeby zapoznał się ze smakiem mamy i żeby nabrał odporności. Po 2 dobach przenieśli mnie wreszcie na położnictwo, więc byłam bliżej dzidziusia, mogłam go pogłaskać czy zmienić mu w inkubatorze pieluszkę. Laktator w końcu zaczął wyciągać ze mnie jakieś mleko, najpierw 10 ml potem troszkę więcej. Dzidziuś też zdrowiał więc mógł leżeć już poza inkubatorem i jeść pierś. Kolejne 2 dni były jeszcze bardziej męczące bo ok 1h karmienia, cykl 7-7-5-5-3-3 odciągania laktatorem i stymulacji piersi do laktacji, i trochę snu. I tak w cyklach co równe 3h z budzikiem w telefonie. Dzidziusia w końcu dostałam na salę, więc nasze karmienia się troszkę unormowały, jedną dzień faktycznie jeszcze nastawiałam budzik co 3 h i budziłam dziecko na jedzenie, ale było to stresujące dla mnie i dla dziecka. W końcu odpuściałam budziki, zaczęłam karmić na żądanie, jak co 2 h to co 2 a jak chciał wyspać się ponad 3 to też pozwalałam. Laktacja się super unormowała, laktator poszedł w kąt. Dziecko pięknie przybiera na wadze. W domu teraz robimy tak samo, czasem je co 2 h a czasem ma przerwę 4h i obydwoje jesteśmy spokojniejsi. Wam również tego życzę i trzymam kciuki.
Tripi, Tysia11, CiociaJola lubią tę wiadomość
Starszak 04.01.2014
Dzidziuś 06.07.2018 -
Magia ułoży się jakoś
Ja też miałam ciężką noc, od wieczora do 3 w nocy płakał, nie chciał piersi a jak go przystawiałam to się rzucał, ciągnął i wypluwał nie wiem co mogło być przyczyna.
Dziś trochę lepiej ale ciężko to widzę jak tak będzie dalej
Czuję że zaniedbuję drugiego synka i to jest jeszcze bardziej bolesne
Do tego zaraz pewnie dojdzie baby blues i już w ogóle będzie wesoło
-
Kochane Mamuśki!
U nas okres ochronny się skończył i zaczyna się prawdziwe rodzicielstwo. Syn złapał rotawirusa, na szczęście przechodzi łagodnie (zasługa szczepienia?), ale w tym samym czasie mała zaczęła mieć kłopoty z brzuchem. Pręży się, wygina, puszcza gazy, ale kupy brak. Trochę brudzi pieluszkę, ale to jakby przy gazach coś wylatywało. Moczy się na szczęście normalnie. Całą noc czuwaliśmy na zmianę z mężem, bo wydawało nam się, że ma odruch wymiotny. Żarłok je normalnie i dlatego nie panikuję, ale pierwsze wymioty i jedziemy do szpitala.
Co do karmienia piersią, to popieram M&M'K całą sobą. Tzn. Jeśli któraś chce karmić, niech walczy! Ale wg mnie determinacja to podstawa. Wiele kobiet mówi, że mleko i karmienie jest w głowie i powiem Wam, że w to wierzę. W sensie laktator nie jest wyznacznikiem ile mamy mleka w cyckach, ale pomaga w stymulacji. A dziecko jest najlepszym napędzaczem. Samo leżenie skóra do skóry daje niebywałe efekty (testowane na sobie). Jeśli tego jednak nie czujesz, nie masz siły, przerasta Cię rozważ czy większa ilość snu i brak dodatkowego stresu pozytywniej nie wpłynie na Ciebie i dziecko. Takie jest moje zdanie. Nigdy nie pogodziłam się, że syna nie karmiłam, ale to też dlatego że walczyłam nerwowo i na oślep. Akceptacja każdego rozwiązania jest potrzebna!I musimy dać sobie takie prawo, że nie zawsze wychodzi.
Ściskam Mamuśki!
P.S. czy któraś ma do czynienia z tereningiem "Połóg" Angeliki Pióro??M&M'K lubi tę wiadomość
Adam (21.09.2011)
Aniołek (17.06.2016) - 12 tc. Moje kochane Maleństwo ...
Alicja (09.07.2018)
-
Cześć Magia
U mnie też podobnie. W sumie Jasiu daje dość spać w nocy i jest cudowny ale moja psychika jest w średnim stanie.
Denerwują mnie ludzie w domu, odwiedzający, sama siebie denerwuję. Gdy nie umiem uśpić dziecka to się załamuje i płacze. Myślę że to normalne i każda to przechodzi w mniejszym lub większym stopniu. Takie pomieszanie szczęścia że smutkiem.
A z pozytywnych rzeczy to wczoraj byliśmy na pierwszym spacerze i z wizytą samochodem u moich rodziców. Mamy już ustalona date chrztu a wczoraj odpadł Jasiowi kikut pępowiny
Jak u Was?
-
Oj tak podpisuje się pod tym wszystkim, też się szybko załamuje i wszystko mnie wkurza
Dziś mi jeszcze zaczęło coś wyciekac z rany.. tzn ropa z lewej strony na końcu.. Nie boli jakoś specjalnie i nie mam gorączki, miała z was któras taki wyciek? Bo nie wiem czy panikowac czy poczekać do wtorku na położna? -
Dziewczęta życzę szybkiego powrotu do dobrego nastroju! mnie pewnie też to czeka,ale nieświadoma trudów porodu i rodzicielstwa szczerze Wam zazdroszczę, że juz się rozpakowałyscie i macie maluszki koło siebie. Dobre samopoczucie wróci, tylko trzeba podobno na to trochę czasu, wiec bądźcie dla siebie teraz łaskawe ja w oczekiwaniu, że coś się zadzieje. Tripi jak coś Ci się babra to może warto podejść jutro do przychodni i niech obejrzą.
-
Kapelusik czekamy razem z Tobą na maleństwo
U mnie i tak jest dobrze w porównaniu do tego co przechodzilam za pierwszym razem ale też z bezsilnosci płacze ale ogólnie jestem dużo "szczęśliwsza" niż wtedy
Co do rany to wymyłam dokładnie szarym mydłem, octenisept, wietrzenie i zobaczę do rana narazie nic nie leci . Dzis cały dzień w spodniach byłam może dlategoCzerwony Kapelusz lubi tę wiadomość
-
Tripi jak tam Twoja rana, ok? Jak po wizycie położnej? Kochana czy u Ciebie przed terminem były jakieś oznaki porodu w sensie było widać np. po szyjce? Ja jeśli nie urodze do następnego poniedziałku to dostanę skierowanie do szpitala :0 narazie oznak porodu brak
-
Położna powiedziała że ok, jutro idę do gina na ściągnięcie szwów to zapytam jeszcze jej bo coś tej położnej średnio ufam(jakies 80 lat ma).
Szyjke miałam tylko skrocona i rozwarcie na opuszek czyli nic. W badaniu tydzień wcześniej nic nie zapowiadało porodu. Ale ja zaczęłam bardzo dużo chodzić, przestałam brać magnez. Miałam bardzo dużo śluzu białego raz był gęsty raz wodnisty.
A u Ciebie nic się nie zapowiada?
Bierzesz wiesiolek? Mi położna na porodowce mówiła że pomaga przy porodzie, a i rób sobie ćwiczenia żeby pomóc dziecku się wstawić. Żałuję że nie wiedziałam tego wcześniej:( -
Dzieki Tripi za radę, wiesiołek stosuje do masażu, bo czytałam że tak lepiej działa niby. Po szyjce narazie nie widać żeby miało się coś dziać właśnie, nadal zamknięta śluz mam, raz więcej raz mniej, chodzę sporo też, już się nie oszczędzam, męża pomeczyłam trochę ale i tak to wszystko narazie na nic. Pocieszam się że jeszcze kilka dni mam do terminu, bo strasznie się boję wywołania
-
Tripi wrote:Oj tak podpisuje się pod tym wszystkim, też się szybko załamuje i wszystko mnie wkurza
Dziś mi jeszcze zaczęło coś wyciekac z rany.. tzn ropa z lewej strony na końcu.. Nie boli jakoś specjalnie i nie mam gorączki, miała z was któras taki wyciek? Bo nie wiem czy panikowac czy poczekać do wtorku na położna?
Mialam wyciek jeszcze w szpitalu z rany po cesarce, ale lekarka kazala duzo pryskac oktaniseptem i wietrzyc tylko... i przeszlo
Magia -
Magia tak, póki pepuszek brudzi (krwawi) trzeba oczyszczać. U nas też już odpadł w 12 dniu mała to zarloczne stworzenie przegonila już masę urodzeniowa i ważyla wczoraj 3440;P
Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 lipca 2018, 18:47
M&M'K lubi tę wiadomość
Hana 10.07.2018. 3300 gram, 53 cm , godz. 8:42 ❤
Czekałam na Ciebie całe życie! ❤
Porod bliźniaczek ja dniach-wrzesien 2023