do którego miesiąca pracowałyście ? ;)
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
miauuu uwielbiam taki hejt ! utwierdzam sie wtedy w przekonaniu ze jestem tu na najwyzszym poziomie intelektualnym. szkoda troche ze zadna inna na moim poziomie i z elity nie marnuje czasu na forum, tylko same sprzataczki i kasjerki, ktorym sie uczyc w szkole nie chciało a teraz sie martwia o swoj socjal
-
ja tu nikogo nie obrazałam, ale po tym jak poczytałam same obelgi i osądy na mój temat stwierdzam, ze poziom debilizmu, jadu, nieuctwa i prostactwa jest na tym topicu wyjatkowo wysoki. Żegnając sie zatem zawołam do wszystkich roszczeniowych i leniwych głupich bab: DO ROBOTY LENIE, bo was pracodawcy tacy jak ja wyrzuca na zbity …. i nie bedzie do czego wracac po ciążowych wakacjach.
-
Mapciunia troll czy co?
No fakt, że dla pracodawcy to jest niepocieszające jak kobieta zachodzi w ciąże. L4 przez 33 dni płaci jej za leżenie. Potem traci kobietę na 12 miesięcy na okres macierzyńskiego. A szkolił ją i uczył- to też kosztuje.
Więc przykre że pracodawca po dupie dostaje. U mnie w pracy sporo dziewczyn zatrudniało się, żeby zajść w ciążę. A to jest nie fair. Ale co zrobimy. Państwo powinno więcej wkładać w nas, kobiety a nie obciążać pracodawców.
Kobieta też po takim wybryku nie ma powrotu do pracy. I też jest załatwiona... Więc kicha dla każdego -
Mapciunia wrote:miauuu uwielbiam taki hejt ! utwierdzam sie wtedy w przekonaniu ze jestem tu na najwyzszym poziomie intelektualnym. szkoda troche ze zadna inna na moim poziomie i z elity nie marnuje czasu na forum, tylko same sprzataczki i kasjerki, ktorym sie uczyc w szkole nie chciało a teraz sie martwia o swoj socjal
Tja...chyba mrauuu, a nie miauu - jak chciałaś błysnąć, to trzeba było się brokatem posypać
Jeżeli jesteś na takim poziomie intelektualnym, na jakim jest Twoja interpunkcja, to współczuję i dziwne, że udało Ci się podstawówkę skończyć...
W sumie szkoda strzępić języka, a raczek nadwyrężąć palca, ale napiszę, bo czuję się niejako wywołana do tablicy...otóż mylisz się, ja o swój socjal się nie martwię, wróciłam po ciąży do pracy ( i mylisz się na nie kasie, nie na "szmacie", jak to określasz, tylko w dużej firmie, która jest tylko jedna taka w Polsce...) i teraz jestem w drugiej, ale jestem na tyle cennym pracownikiem, że mój szef, drugi raz również zaczeka na mój powrót z urlopu macierzyńskiego i akurat o to nie musiałam się martwić...chciałam Ci tylko unaocznić, że nie każda wykształcona osoba musi od razu ubliżać innym, którzy wykonują mniej "prestiżowe" zawody....a tak w ogóle to wyobraź sobie, że czasami na kasach i jako "sprzątaczki" pracują kobiety, które skończyły studia, tylko akurat miały mniej szczęścia, znajomości, etc. i nie znalazły innej pracy, więc współczuję ciasnoty umysłowej i jakże wąskich horyzontów!Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 września 2015, 13:30
Viki, kwiatakacji, uska31, miolka, baassiia, Foto_Anna, darra991, Łodyszka, Sybir11, karmar, Ola929 lubią tę wiadomość
-
Fascynują mnie takie dyskusje o L4 Każda z nas ma inną historię i inne powody, dla których decyduje się pracować lub nie. Nie rozumiem, jak można mieć na tyle mało wyobraźni by wydawać tu jednoznaczne sądy? A już uważanie siebie za niezastąpioną uważam za szczyt niedojrzałości emocjonalnej i zawodowej - nie ma ludzi niezastąpionych (są za to różne koszty ich zastąpienia i zmieniająca się w czasie skłonność do ponoszenia takich kosztów…
Ale przechodząc do sedna…jest kilka pytań nad którymi warto się zastanowić oceniając decyzje innych:
- czy praca "na pierwszej linii frontu" (przysłowiowa walka z czołgami) to faktycznie zawsze optymalne rozwiązanie dla każdej kobiety w ciąży? mam tu na myśli zarówno lekarzy wybranych specjalności, dyrektorów odpowiedzialnych za wyniki firm w których pracują, Panie zmuszone do dźwigania ciężarów lub kontaktów ze sfrustrowanymi i chamskimi Klientami, jak i wiele, wiele innych.. ciąża to czas w którym zmienia się nie tylko samopoczucie ale i zdolność radzenia sobie ze stresem. Nie wszystkim udaje się ograniczyć czas pracy z 16 godzin do 8, które fizycznie są w stanie znieść, nie mówiąc już o utrzymaniu wyników swojej pracy
- potrzeba zaopiekowania się kimś bliskim, na co w normalnych warunkach nie ma czasu (rodzicami, dziećmi, chorym mężem…)
- poprzednie ciąże, poronienia i ciągła obawa o to, że "coś" (dla każdej pewnie coś innego) zaszkodzi ciąży i dziecku
- zupełnie prozaiczna potrzeba zastanowienia się co zmienić w życiu, żeby było lepiej
Może się okazać, że takich "czarno-białych" leniów jest naprawdę niewiele, a te z Was które najbardziej krzyczą niewiele jeszcze wiedzą o życiu.Moniaa, miolka, madu, Babu, Ola929 lubią tę wiadomość
-
Mapciunia wrote:Ja nie mam innej opcji, muszę pracować bo podobnie jak Scarlett i inne osoby mam dg, w której jestem nie do zastąpienia. Boje sie myślec co będzie jak już nie będę w stanie albo po porodzie, dziękuje Bogu ze póki co ciąża jest bez powikłań….
to chyba jednak bardzo nieodpowiedzialne nie sądzisz?
jeżeli tak wierzysz w swoją unikalność (o naiwności!) to chyba w pierwszej kolejności powinnaś zadbać o to co się stanie jeśli przez przypadek nie będziesz mogła wywiązać się ze zobowiązań? W końcu w ciąży nie możesz przewidzieć co będzie jutro, już na pewno nie da się tego kontrolować tak jak pracy zawodowej.Moniaa, binka76 lubią tę wiadomość
-
Zgadzam sie z dd, co wiecej, to brak profesjonalizmu, nie miec alternatywy przy powaznej pracy. Choc bardziej wydaja mi sie te komentarze narcystycznymi przechwalkami.
Jestem inzynierem z niezlym stazem zawodowym. Swoje projekty doprowadzilam do takiej fazy, ze wymagaja tylko mojego podpisu w odpowiednim czasie i wycofalam sie. Bez prowizorki. A leniem sie nie czuje. A panie sprzatajace, czy na kasie? Nie wiem, moze chodza na l4, ale ja nie wiem dlaczego. Watpie, zeby uwazaly, ze im sie nalezy, raczej sa zmeczone trudna praca. Sama w domu sprzatam tylko raz w tygodniu, bo na wiecej nie mam sily.
Wkurzaja mnie takie komentarze. A najbardziej komentarze, ze ciaza to nie choroba. No - nie. Ale kto ten tekst wymyslil? Kobiety do lekarza przychodza z konkretnymi dolegliwosciami, maja prosic pracodawce, zeby ich traktowal ulgowo w chwilach, kiedy zle sie czuja? Albo klienta?
A co robic z praca, w ktorej lamane sa prawa ciezarnych? Zaskarzac do pip-u i co? Do takiej pracy jest powrot?
miolka, baassiia, Ola929 lubią tę wiadomość
-
Dziewczyny, chyba zadna z nas tu nie twierdziła, ze w ciazy zagrożonej lub tez w trudnych warunkach, pójście na l4 jest jakimś przestępstwem? Chyba wyraźnie to rozgraniczamy, wiec nie musicie nam tego uświadamiać, bo to normalne. Ale wybaczcie, pójście na l4 w ciazy, bo trzeba zając sie inna chora osoba, to chyba jest juz jakaś forma kombinowania?
Niech kazdy sam rozstrzyga w swoim sumieniu...jedni kombinują i zawsze bedą, inni nie i tyle w temacie...Scarlett2014, kot_bury lubią tę wiadomość
-
Ja teraz jestem w 15 tygodniu a planuje pracować do około 6.5 miesiąca - do Wigilii, akurat u mnie w pracy jest to dobry czas bo zamkniemy rok i od stycznia jest dużo mniej pacy, więc najkorzystniej dla mojego zespołu Ja mam pracę biurową i miła atmosferę, więc oprócz tego, że czasem jestem znudzona moimi obowiązkami to nie ma powodu od razu na L4 iść (ciąża książkowa)
Ad wyborów, to wg mnie teraz jest taki świat, że zmusza kobiety do pracy zawodowej - ciężko utrzymać się z 1 wypłaty + taka psychiczna presja, że jeśli się nie pracuje to się jest mniej wartościową osobą. Jeśli dla kobiety jest przede wszystkim ważna rodzina,a wychowanie dzieci daje jej radość, to dla mnie jest to jak najbardziej ok.
Ja lubię moją pracę, ale też nie jestem pracoholikiem. Nie wyobrażam sobie pracować do porodu, bo i po co. Prawda jest taka, że jak pracodawca jest złośliwy, to i jak by się pracowało ze szpitala, to tego nie doceni, a po macierzyńskim może zwolnić. Z drugiej strony jak jest w porządku, to mu jest naprawdę obojętne czy pójdzie się 5 miesięcy wcześniej czy później, bo i tak musi znaleźć zastępstwo, a wynagrodzenie pokrywa ZUS. Moja wcześniejsza kierowniczka mawiała, że nie ma osób niezastąpionych - złota prawda w korporacjach:)
Jak ktoś ma ciulową pracę np. na kasie, to ja rozumiem w 100% niechęć i uciekanie na L4. Sama bym pewnie tak zrobiła.Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 września 2015, 14:28
Summerka, She86, miolka lubią tę wiadomość
-
Ja po ciężkim miesiącu związanym z amniopunkcją i czekaniem na wyniki jestem teraz do końca listopada na L4, potem zobaczymy jak zorganizują w pracy zastępstwo, bo raczej juz nie wrócę.
Ale to ironia- w pierwszej ciąży zero komplikacji, a po info o ciąży w tamtej pracy zmiana nastawienia do mnie o 180 stopni i kazali iść na L4 z dnia na dzień i juz nie wracać, zero dobrego słowa i gratulacji, mimo, ze chciałam prawie do końca normalnie pracować.
Teraz w obecnej pracy mogłam do końca, miłe słowa i gratulacje, a tu złe USG, amnio i przymusowe L4.
Co ciąża to inny przypadek i nie ma co oceniać, choć czasem myśle, ze ciąża szybko mija i należy nam sie zwolnienie by nacieszyć sie tym stanem, spacerować, czytać książki, odetchnąć przed porodem, bo potem juz zero relaksu i tem nasz czas to tylko nasz czas- mamy i maluszka w brzuszku. -
Odpowiadająć na pytanie: Planuję pracować do końca stycznia, czyli do początku III trymestru. Jestem nauczycielką i wtedy kończy się pierwsze półrocze i z punktu widzenia organizacji pracy najwygodniej będzie odejść wtedy na zwolnienie. Gdybym wykonywała inny zawód pewnie próbowałabym pracować dłużej, chociażby do końća lutego.
Co do powyższej dyskusji, moje podejście jest następujące. Jeśli dobrze się czujesz i z ciążą jest ok. - powinno się pracować. Jednocześnie mieć na uwadze, że priorytetem jest teraz coś innego i bez skrupułów w razie czego iść na zwolnienie, ale również z niego wrócić (chyba że to rozwali organizację pracy). Przy czym nie uważam, by większe zmęczenie było powodem do zwolnienia, a jedynie przystopowania i w miarę możliwości zmniejszenia obowiazków w pracy i poza nią. Bardzo jest też ważne traktowanie szefa fair.
U mnie w praktyce wyglądało to tak, że od początku ciąży pracuję jak dotąd, nie odpuszczam sobie, ale jednoczesnie dużo odpoczywam, nie kryguje się, gdy ktoś mi ustępuje miejsca czy zwalnia z jakiegoś drobnego obowiązku, nie udowadniam, że jestem bohaterką. Pracodawcy o ciąży powiedziałam tuż po I trymestrze, przedstawiłam swoje plany - tak, by spokojnie mogła zaplanować zastępstwo i zlecić mi zakończenie jakichś spraw przed moim odejściem. Miałam jeden słaby tydzień w pracy, kiedy średnio zareagowano na moją ciążę - byłam wtedy bliska odejścia na zwolnienie,bo tak jak napisałam, piriorytetem jest dziecko. Dałam sobie chwile czasu, sytuacja się unormowała, co więcej, dzięki mojej postawie i solidnej pracy dostałam ofertę powrotu do pracy po macierzyńskim (mam umowę do końca lutego, więc nie musieli mi tego proponować) i mnóstwo pozytywnych opinii na temat mojej pracy. Uważam, że tak jest fair - dla mnie i dziecka, ale też dla pracodawcy.Scarlett2014, kot_bury, karmar, Ola929 lubią tę wiadomość
-
Ja mieszkam w Niemczech i tu (albo tylko w moim mieście, u mojego lekarza) nie jest tak łatwo isc na chorobowe na "własna zachciankę" jak to lekarz nazwał. Jesli sa jakies medyczne przeciwskazania dostaje sie wtedy takzwany zakaz pracy, albo całkowity albo częściowy (np tylko 4 godziny).
Ja jestem na zwolnieniu od 2 miesiąca a jestem w 4.
Zastanawiam sie wlasnie czy sie nie zwolnić bo te pieniadze co dostaje od pracodawcy nie sa mi do szczescia potrzebne a oni mogliby poszukać kogos na stałe na moje miejsce. -
Przeczytałam cały wątek i zastanawiam się jak to możliwie, że kobieta kobiecie potrafi takie złośliwości pisać..
Kocham swoją pracę (z wzajemnością), pracuje w szkole podstawowej w świetlicy. Jak tylko dowiedziałam się o ciąży myślałam o tym, że chcę pracować jak najdłużej- w końcu termin porodu mam na początek sierpnia, więc pewnie uda mi się do końca roku szkolnego dociągnąć. A tu guzik! 7 tydzień ciąży, szpital, poronienie zagrażające. Powód? Wirus, którego podłapałam od dzieciaków w szkole. I szybka decyzja- ryzykować życie mojego dziecka dalej, czy wbrew wszystkiemu pracować i narażać się na różne czynniki? Np. teraz ponoć w szkole ospa i krztusiec się panoszą. Nie wspomnę już o licznych sytuacjach kiedy dzieciaki biegną przez pół korytarza, rzucają się na szyję, wieszają w pasie- niechcący trącając w brzuch. Do tego ciągły hałas...
Moja Pani Ginekolog stwierdziła, że w sumie decyzja należy do mnie, ale ona na moim miejscu już by wyluzowała. Takiego samego zdania zresztą są wszystkie moje koleżanki w szkole.
I tak oto jestem na zwolnieniu lekarskim od pobytu w szpitalu. Leci mi już 14 tydzień ciąży. Nie żałuję. Mój syn jest dla mnie najważniejszy. Nikt mi pomnika za poświęcenia nie postawi. Tak jak nikt nie dał mi medalu za chodzenie do pracy z grypą i 40 st. gorączki...Agness27 lubi tę wiadomość
-
Muchaolucha wrote:Przeczytałam cały wątek i zastanawiam się jak to możliwie, że kobieta kobiecie potrafi takie złośliwości pisać..
Kocham swoją pracę (z wzajemnością), pracuje w szkole podstawowej w świetlicy. Jak tylko dowiedziałam się o ciąży myślałam o tym, że chcę pracować jak najdłużej- w końcu termin porodu mam na początek sierpnia, więc pewnie uda mi się do końca roku szkolnego dociągnąć. A tu guzik! 7 tydzień ciąży, szpital, poronienie zagrażające. Powód? Wirus, którego podłapałam od dzieciaków w szkole. I szybka decyzja- ryzykować życie mojego dziecka dalej, czy wbrew wszystkiemu pracować i narażać się na różne czynniki? Np. teraz ponoć w szkole ospa i krztusiec się panoszą. Nie wspomnę już o licznych sytuacjach kiedy dzieciaki biegną przez pół korytarza, rzucają się na szyję, wieszają w pasie- niechcący trącając w brzuch. Do tego ciągły hałas...
Moja Pani Ginekolog stwierdziła, że w sumie decyzja należy do mnie, ale ona na moim miejscu już by wyluzowała. Takiego samego zdania zresztą są wszystkie moje koleżanki w szkole.
I tak oto jestem na zwolnieniu lekarskim od pobytu w szpitalu. Leci mi już 14 tydzień ciąży. Nie żałuję. Mój syn jest dla mnie najważniejszy. Nikt mi pomnika za poświęcenia nie postawi. Tak jak nikt nie dał mi medalu za chodzenie do pracy z grypą i 40 st. gorączki...
I bardzo dobrze zrobilas ze poszlas na zwolnienie bo zycie maluszka najwazniejsze:) Ja pracowalam do 3 mies I tez wszyscy uznali mnie za wariatke bo nie poszlam od razu na zwolnienie a ja sie dobrze czulam i chcialam dopracowac do konca grudnia.Teraz tez wyszly komplikacje bo maluszek może byc chory i czekamy jeszcze 2 tyg na wynik amniopunkcji:(
Muchaolucha lubi tę wiadomość
-
nowatorka wrote:Ja jestem na koncowce 4 m-ca i zamierzam pracowac ile bede sie czula na silach. Zwlaszcza ze dopiero teraz zaczynam sie dobrze czuc.
Jak się dobrze czujesz to pewnie:)
Ja pracuje na stoisku mięsnym i juz troche bylo ciężko bo brzuszek zaczął rosnąć i sporo bylo schylania się w ladę.
-
Kobieta ktora pracuje w ciazy powinna miec ta prace w miare lekka i powinno sie jej isc troche na reke. Ja pracuje ale wiadomo nie pracuje tak jak rok temu w tych miesiacach bo wtedy latalam od rana do nocy i czesto ledwo zipialam. Poza tym musialam tez 2x w tygodniu jezdzic do innego miejsca i na szybkiego wracac czego teraz nie robie. Wiadomo ze 100% z siebie dac nie moge w pracy nawet jakbym chciala bo ciaza to nie choroba ale tez nie stan super energii i super samopoczucia caly czas.