III trymestr
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyиιєиσямαℓиα wrote:hejka mamuśki.
Ja wczoraj spędziłam od 21.00 do 00.30 na SORze ginekologicznym.
Położyliśmy się spać o 1.00 dzisiaj i musiałam odespać , wstałam dziś o 9.00.
Stwierdzam, że mój syn musi się urodzić wcześniej bo inaczej to ja nie wytrzymam już po prostu.
Byłam zbadania wzdłuż i wszerz i to w dwóch szpitalach i w jednym babeczka stwierdziła w trakcie badania, że duży dzidziuś - 2700 ma już i stwierdziła, że jak tak dalej będzie rósł to przy porodzie będzie miał 5 kg
A dziś znowu apetyt dopisuje chociaż powinnam się po wczorajszym oszczędzać...иιєиσямαℓиα lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyjuicca wrote:hej dziewczyny , mam pytanie czy w czasie ciaży jak rozciagały się więzadła bo to podejrzewam miałyscie uczucie dyskomfortu po obu bokach do jajników bo ja odczuwam jakbym miała zakwasy , i też taki lekki ucisk na boku zle mi sie lezy zaraz miednica daje sie we znaki
tak to normalne, praktycznie każda kobieta tak ma. -
Lalita2710 wrote:Wiesz formalnie mamy do moich rodziców.
Ale co z meblami itd moja mama ma pokoje zagospodarowane ,a szkoda mi mebli od dziecka, mojej kanapy ze skóry ,pufy takiej wielkie,łóżka szawki pod tv... bo reszta to już stara...to tam nie żal
Nie wiem nie wiem co robić... mój mąż póki co jest tam wraca za jakieś 2 tygodnie. Ale pytanie co dalej robić. Żebym była na początku w połowie ciąży to by było inaczej... A ja jestem prawie na końcówce 10 tyg...
Nie wiem co będzie z pracą czy jak wróci. Wiadomo należy mu się zasiłek ,ale to tylko na opłaty i co dalej, czy znajdzie pracę i za jakie pieniądze...
Ciezka decyzja, ale musicie patrzec na przyszlosc.Nie wiem co robi twoj maz i czy sytuacja w Pl z praca moze ulec zmianie.Wiadomo szkoda zostawiac, sprzedawac czy oddawac meble bo tez musieliscie ciezko na nie pracowac.
A co twoj maz na to?иιєиσямαℓиα lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyaa to jednak z tym? Zrozumiałam, że po soku pomarańczowym dał o sobie znać, więc myślałam że coś innego jeszcze doszło.
Powiem Wam, że od wczoraj czuję się tragicznie, koło 17 ziewam już jak opętana, oczy mi się zamykają, kończyny ciężkie, grawitacja ciągnie mnie w dół i nie mam czym oddychać. Już jestem zmęczona i nie mogę się doczekać rozwiązania.иιєиσямαℓиα lubi tę wiadomość
-
Witajcie
Welurka ja zaczelam pranie teraz jedno juz zrobione drugie na suszarce wlasnie.uprasowane i poskladane.przykrylam przescieradlem i mysle ze bedzie ok.jak nie upiore raz jeszcze ;p
Paczka z Pl dotarla wczoraj.dostalismy ciuszki na szczescie wieksze rozmiary i mate edukacyjna :)dzis kupilismy uzywany fotelik maxi cosi od 9 kg za 20 ew sklepie 140 e
Lalita 3mam mocno kciuki zeby sie wszystko ulozylo po Waszej mysli.z wlasnego doswiiadczenia wiem ze jak sie zaczyna walic to wszystko po kolei..
Jesli chodzi o ruchy Maksa to ma on czasem dni mniej aktywne jak pisala Suzy po 30 tym tyg troche inaczej odczuwa sie ruchy..jak dla mnie to takie pelzaniei jak kopnie w pecherz to boliii :)woda dziala i mizianie.czasem nie dziala i zaczynam sie bardzo denerwowac.na szczescie takie dni zdarzaja sie rzadko.pomimo to mysle czy jest zdrowy czy wszystko wporzadku..
Pogoda piekna spedzilismy caly dzien na spacerowaniu i swiezym powietrzuhttps://www.maluchy.pl/li-70315.png
Moj Maly Aniolek [*] 8tc 18.02.15
-
vivien wrote:Ale macie fajne te szkoly rodzenia
Tutaj w DE chyba robia takie szkoly tylko po to zeby odpekac...
jak sie pytalam wlasnie o kapanie czy opieke nad maluszkiem to tylko byly odpowiedzi ze te informacje przekaze nam polozna ktora bedzie przychodzila do domu
Totalna lipa!!!
A wy jeszcze jakies prezenciki dostajecie
Jak nie smoczki,probki,butelki SUPER!!!
wiesz ja się nie spodziewałam że cos będziemy dostawać.... ale płacimy za 2 godziny 20zł... więc to jest mało mjąc na uwadze prezenty i wiedzę która nam serwują...... szkoda że tam tak nie macie... bo pierwiastki tak jak ja dużo potrzebnych rzeczy moga wynieść ...
vivien lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyLalita... nie wiem czym dokładnie zajmuje sie Twój mąż, jakie zna jęzki itp. żeby móc się rozejrzeć nawet za czymś, ale jeśli Cię pocieszy ta historia, że nawet beznadziejne sytuacje moga miec dobry koniec -> my nie mielismy domu przez dwa tygodnie (była poważna sprzeczka z moim ojcem i sie wyniosłam z hukiem, nie odzywaliśmy się z pół roku) z rocznym Jasiem. Tymczasowo zatrzymaliśmy się u mojego przyjaciela, M. miał miec prace ale po 3 dniach koleś stwierdził, że zamyka firme bo nei stac go na szkoelnia pracowników, a bez tego dalej nie miała sensu. Wiec bylismy w czarnej dupie z dzieckiem i całym prawie dobytkiem u kumpla na 50mkw. Dobrze ze go całymi dniami nie było, bo w pracy i na dodatkowych jakichś sztukach walki, albo z dziewczyną, to mu az tak nie przeszkadzaliśmy, ale kasa się kończyła zostało nam może ze 150 zł, mąż pracy nie mógł znaleźć, nasz deadline u kumpla tez zbliżał się niemiłosiernie (jego matka miała byc u niego na tydzien na rekonwalescencję po rekonstrukcji piersi) i jeszcze ja miałam bardzo wysoką gorączkę, traciłam głos, wegetowałam zasmarkana w łóżku i dosłownie na dwa dni przed dniem "W", gdy sytuacja wydawała się już tak beznadziejna, że szok... schowaliśmy dumę do kieszeni i zadzwonilismy do dużo starszych od nas znajomych rodziny, którzy pożyczyli nam na kaucję i pierwszy czynsz, a ja dzien później dostałam pracę, której w ogóle nie brałam pod uwagę, że jest dla mnie, że dam radę, nawet nie wiedziałam do końca o co chodzi- pracę za pieniądze, które pozwoliły utrzymywać nas wszystkich w wynajmowanym, fajnym mieszkaniu 50mkw. Po paru miesiacach dowiedziałam sie, że moja rekrutacja była najekspresowszą w historii firmy nie wiedzieć czemu i miałam najwyższą pensję spośród wszystkich, tym bardziej nie wiedzieć czemu i do dziś nie wiem, bo byłam wtedy zielona jak ogórek, nawet nie wiedziałam jak jest "rata", "dłużnik" czy "wierzyciel" po francusku, a szłam do windykacji. Nauczyłam się rzecz jasna bardzo szybko, ale jak ja dostałam tą pracę... z perespektywy czasu nie rozumiem do dziś. Nawet nie byłam ubrana jak na rozmowę, tylko w trampkach i sportowej bluzie, bo wiekszosc moich ciuchów była u rodziców męża (długa historia w ogole). Także w ciągu 1,5 dnia odmieniło się WSZYSTKO. Płakałam z 15 minut na podłodze z niedowierzania.
MADZIULA13, Rika, Ana27, Matylda36, иιєиσямαℓиα, michaela, m_f, vivien, ;oniqa, iśka, polska_dziewczyna, blueberry lubią tę wiadomość
-
Hmm... z językami angielskim tak zrozumieć ok ,ale nie jest to poziom komunikatywny żeby gadać jak z kolegą I u mnie i u niego.
Moi rodzice mieszkają w Holandii ,wyjechał najpierw ojczym ,który nie miał nawet angielskiego w szkole ,a teraz potrafi się dogadać. I holenderski rozumie ,ale ciężko mu mówić.
Ja skończyłam studia kosmetologie ,mąż ukończył liceum profilowane o profilu transport-spedycja ,przez ost 7 lat był kierowcą i pracował jako kierowca w różnych firmach ale przez ost 5 lat ciągle z tym samym z dokumentacja bankową. Ale bank (poczta... ) ktoś z poczty miał w tym interes mimo że kiedyś bank nie chciał się z nimi połączyć bo twierdził że za drogo im to wyjdzie. No ale... wiesz pozwalniali tyle ludzi.. i teraz mogli z nimi mieć umowę i nawet drożej zapłacić.
Mąż teraz ukończył też Technikum Górnicze. Bo ciężko jest znaleźć pracę ,normalnie płatną ... bo albo firmy padają ,albo chcą żeby mieć swoją działalność albo coś...umowa zlecenie. A jak to facet musi mieć normalną kasę ,a nie w telemarketingu 1200zł.. to dobre dla młodych ludzi mieszkających u rodziców z braku laku żeby sobie dorobić dla siebie...
Nie wiem dziewczyny co dalej. Vivien nie mogę ci odpowiedzieć co on może teraz robić ... nie czuję perspektyw w ogóle... nie wiem w co brnąć... nie wiem co myśleć. -
nick nieaktualnyA na budowach się zna? Mój mąż tez był wtedy po neiskończonym techinkum logistycznym - historię już opowiadałam, że dopiero w grudniu zeszłego roku uzyskał średnie wykształcenie, to szukał pracy na budowie i można zarabiać ponad 2000 zł. A w norwegii to już w ogóle... w przeliczeniu na polskie, gdybyscie byli na prawde pod bramką, to może by wyjechał na pół roku, jakoś przetrzymał zaciskając pasa tam, a do polski by szły ładne sumy i jeszce pewnie byś odkłądała na pierwsze miesiace po jego powrocie, żeby miał czas znaleźć pracę w kraju.
A może spróbujcie w innym mieście? Na południu wiem, że jest ciężko, niby wszędzie jest, ale jeśli chodzi o Wawę, to serio tu praca jest, ale ludzie chyba są tak nakręceni tym co się w mediach mówi o kryzysie, że jej nie widzą. -
Wiesz jakby to była połowa ciąży to bym pojechała z nim na 2-3 miesiące i wrócilibyśmy ,ale widzisz już wyjechał na prawie m-ce żeby dorobić coś bo ciężko by było znaleźć na szybko pracę i zanim wypłata by przyszła.
A trzeba za coś żyć. Więc ok 5 ma wrócić o ile nie przedłuży z braku laku.
Bo jakbym wyjechała ,ale wiesz końcówka teraz badanie usg... potem morfologia itd.. to wiesz.. co chwile coś... -
Kurcze Suzy, niesamowita historia... Naprawdę dużo przeszliscie na początku. Sama nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji "W" jak pisałas.. Super, że się tak to wszytsko później dobrze potoczyło, trochę szczęścia ale na pewno też dużo odwagi, siły i determinacji;) Lalita także jak widzisz nie ma co się poddawać bo za jakiś czas - za tydzień albo za pół roku stanie się coś co odwróci teraźniejszego "pecha", jestem pewna bo tak jest w życiu. Mój mąż pracuje jako przedstawiciel tech., fakt dobrze zarabia ale to wiele lat doświadczenia. Jeśli Twój M. ma takie doświadczenie jako kierowca to dobrze by było znaleźć pracę w tej branży bo od razu na pewno będzie większa pensja. Kolega pracuje w Laysach - rozwozi je po sklepach, układa na półkach i zarabia naprawdę sporo. Inni pracują np. w Lidlu jako kierownicy i też sobie chwalą. Może wiecie coś, ze w waszym mieście otwierać się będzie jakiś nowy market, wtedy już dobrze wysyłać CV. Wiem, że z pracą jest ciężko teraz ale nie mozna sie poddawać, tylko wysyłać, wysyłać i jeszcze raz wysyłać CV! Ja jestem nauczycielką w przedszkolu i uwierzcie wiele znajomych, koleżanek nie może znależć pracy w oświecie, powtyazają, ze ciężko, nie ma szans.. A ja się z tym nie zgodzę. Ciężko jest dla tych cichych myszek, mało przebojowych, takich, którzy wyślą jedną CV i myślą, że praca sama się znajdzie. Trzeba próbować i nie poddawać się a na pewno w końcu wszystko się poukłada!
Suzy Lee, polska_dziewczyna lubią tę wiadomość
-
Dzięki dziewczyny za wsparcie i rady ,wiem Suzy że czasem fatalna sytuacja po czasie się poprawia.
Jeszcze te twardnienie brzucha...;/Pani dr pow że szyjka wszystko pozamykane i prawidłowe (18 września) i że mam brać nos-pe i magnez...
a dalej twardnieje ehh martwi nie to już... -
Suzy Lee wrote:A czemu byłas na SORze? Co się działo?
maskara myślałam że już po mnie....do tego doszło rozwolnienie. Brzuch mi twardniał .... i ogólnie bóle były tak masakryczne że myślałam że zaliczę zgon. Ze stresu zapomniałam że Kamieńskiego nie czynny we wrześniu i w tym amoku pojechaliśmy niestety tam. Tam mnie zbadali ale niestety nie mogli zrobić ktg przez to że oddział zamknięty ani nawet nie mogli by ewentualnie przyjąć mnie na patologię ciąży w razie W. Odesłali mnie do innego szpitala na ktg. Pojechaliśmy na Borowską i tam znowu mnie dokładnie przebadali i zrobili to ktg. Na szczęście wszystko z małym ok, tylko ja w dalszym ciągu nie wiem co z moimi jelitami....zaczynam się już zastanawiać czy przypadkiem to nie jakiś nowotwór się zaczyna.... kurcze regularnie co miesiąc jednorazowo takie bóle...szok!
Mały wagą odpowiada podobno 35 tygodniowiWiadomość wyedytowana przez autora: 22 września 2013, 22:12
-
vivien wrote:Nienormalna to piwiem ci ze będziesz chyba miala sporego synka
A co do wcześniejszego urodzenia to chyba kazda z nas sobie tego zyczy na koncowce?
troszkę mnie to zaczyna martwić
myślałam że troszkę przystopuje z wagą .... -
Suzy Lee wrote:aa to jednak z tym? Zrozumiałam, że po soku pomarańczowym dał o sobie znać, więc myślałam że coś innego jeszcze doszło.
Powiem Wam, że od wczoraj czuję się tragicznie, koło 17 ziewam już jak opętana, oczy mi się zamykają, kończyny ciężkie, grawitacja ciągnie mnie w dół i nie mam czym oddychać. Już jestem zmęczona i nie mogę się doczekać rozwiązania.
no jeszcze tylko 3 tygodnie
;oniqa lubi tę wiadomość
-
Lalita głowa do góry, nawet z najgorszej sytuacji jest jakieś wyjście - propozycja Suzy Lee wydaje sie być bardzo rozsądna, żeby twój mąż tam trochę popracował. Na spokojnie musicie sobie to wszystko z mężem przedyskutować i obgadać.
Suzy Lee twoja historia jest rzeczywiście przejmująca. Ciężkie mieliście początki. Nawet cięższe niż ja z mężem na początku, bo my na szczęście byliśmy w tej komfortowej sytuacji, że nie mieliśmy dziecka....
Silni ludzie z was.
Suzy Lee lubi tę wiadomość