Łożysko przodujące
-
WIADOMOŚĆ
-
Bajaderko, jest ryzyko utraty krwi przez małą (nie mówiąc o tym, że nałyka się tej krwi razem z wodami) Zależy, jak szybko wyjmą łożysko, bo muszą to zrobić jak najprędzej. Jeśli będzie wrośnięte, po prostu wytną macicę. Oni mi o tym mówią, ale kompletnie ta sytuacja do mnie nie dociera.
U Ciebie jest szansa, że łożysko się uniesie a nawet jeśli nie, to Bogu dzięki, że jest na tylnej ścianie WWtedy w razie cc najpierw wyjmą maluchahttp://szogunowmatka.blogspot.com/ -
FeliceGatto oby w takim razie wszystko poszło jak z płatka i nie było żadnych komplikacji. Rozumiem, że to nie dociera do Ciebie- chyba każdej kobiecie byłoby trudno przyjąć takie wiadomości....
Trzymam kciuki!
No ja się nastawiam że się uniesie- podobno raczej się unosi a nie opada tylko nie wolno mi dźwigać. No i bardzo chcę rodzić naturalnie, tak rodziłam mojego synka i nie wyobrażam sobie cc- no ale wiadomo, że jak trzeba to trzeba...FeliceGatto lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyhej dziewczyny, i mnie dopadło to cholerstwo jakbym mało miała komplikacji. nie wiem czy w ogóle nadaje się do was czy nie założyć osobnego tematu. Wczoraj się dowiedziałam, że główka dziecka jest bardzo nisko, podczas badania gin mógł jej dotknąć. a jestem dopiero w 27 tyg. Łożysko zaczyna przodować Do tego ja mam nieprawidłowa budowę macicy (przegroda, dwurożność) i się cholerny organ kurczy i szykuje do porodu. Na szczęście rozwarcia jeszcze nie ma. Od wczoraj płaczę i nie wiem co ze sobą zrobić póki co zwiększył mi dawkę nospy, oczywiście zero wysiłku itp. Dopytywał tez o grupe krwi (oczywiście później jak poczytałam o ryzyku krwotoku to się jeszcze bardziej przeraziłam, jak skojarzyłam, ze o to tak usilnie dopytywał) Następna wizyta za 3 tyg. chyba żeby coś się działo... Jestem załamana i przerażona.Wiem, że nie powinnam zakładać najgorszego, pocieszam się, że mimo dotychczasowych komplikacji wszystko przebiega w miarę ok, ale nie mam już siły do tych problemów. Ciagle coś, przetrwaliśmy pierwszy trymest - bardzo ryzykowny dla mojej wady macicy, cieszyłam się, że teraz już z górki a tu to Trochę mnie podnosi na duchu to co tu wyczytałam, że może się podnieść. Myślicie że wtedy główka też się uniesie? może to głupie pytanie, ale wczoraj z tych nerwów nie zapytałam nawet o to gina.
Trzymam kciuki za wszystkie z was mające ten problem.Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 czerwca 2014, 13:06
-
Turkawko, a jakiej długości jest szyjka? Ja to jestem w szoku, że nie skierował Cię na obserwację do szpitala!
Postaraj się iść do kogoś prywatnie, na wszelki wypadek. Łożysko nie ma nic do tego, że dziecko ustawia się w kanale rodnym. A, i ważne, jakby te skurcze się powtarzały, to jedź na izbę przyjęć do szpitala. Lepiej, żeby się okazało, że przyjechałaś na darmo, niż żeby któregoś dnia było za późno. Cholera, co to za gin?http://szogunowmatka.blogspot.com/ -
nick nieaktualnydogina właśnie chodzę prywatnie i on jest ordynatorem powiedział, że nie powinno tak być, ale skoro nie mam rozwarcia to nie ma tragedii. Ja wiem, że łożysko nie jest związane z tym położeniem dziecka, tylko to jest kolejna sprawa nie tak, która mnie dobija. Dlatego napisałam tu z zaznaczeniem, że w sumie to powinnam osobny wątek założyć. Kurde jak tak dalej pójdzie to będę na wszystkich wątkach z komplikacjami. A co do łożyska to jak znam moje szczęście skoro już teraz zaczyna przodować to pewnie się to nie zmieni, chcę więc wiedzieć, czego mogę się spodziewać Aha szyjka według niego w porządku-on nigdy nie mówi jakiej jest długości tylko, że się nie skraca - bo dzięki Bogu chociaż ta szyjka się nie skraca. Swoją drogą to lekarzom tak ogólnie trudno się mnie bada bo miałam jeszcze tyłozgięcie,które nie chciało się naprostować i szyjka cały czas jest "zgięta ku tyłowi". Dziś brzuch się nie napina więc może ta zwiększona dawka nospy podziałała.
FeliceGatto a jak Wy się trzymacie? a własnie mam pytanie, czy Ty też miałaś te skurcze?prosiulek lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Turkawka, Ty to jesteś człowiek niefart
Ja skurcze mam już od 16tc, ale takie mocne mam dopiero od wczoraj. Dziś dostałam magnez dożylnie. Poza tym regularnie nospa i magnez w tabletkach.
Ogólnie czuję się dobrze, tylko jestem tykajacą bombą. Wszyscy czekają, kiedy będzie taki krwotok, że trzeba będzie ciąć na już od razu. Już na stałe mam wenflon, zabezpieczona jest też dla mnie krew do transfuzji. II tyle. Trzeba czekać.http://szogunowmatka.blogspot.com/ -
nick nieaktualnyno własnie wiem, chociaż pocieszam się, że choć zawsze mam pod górkę i z przeszkodami to finalnie jakos spadam na cztery łapy. W końcu Staśka po bólach i trudach jednak w brzuchu mam. nie zamierzam go wypuścić co najmniej przez jakiś miesiąc (a najlepiej trzy, no dobra bądźmy realistami-dwa i pół A Tobie życzę,żeby to czekanie też się przeciągnęło jak najdłużej się da no i oczywiście najlepiej to żeby obyło się jednak bez eksplozji
FeliceGatto lubi tę wiadomość
-
Kochane, po kolejnym krwotoku, 10 czerwca na świat przyszła Małgosia. CC w 34 tygodniu i 4 dniu ciąży. Waga małej 2750g, 49cm długości. Na intensywnej terapii, kontrolnie, spędziła nie całą dobę. Od wczoraj jesteśmy razem.
Samo cc - trauma do końca życia. Ale to trzeba mieć pecha, jak ja.
Ściskam Was mocno i przestrzegam - z łożyskiem przodujacym (a już szczególnie centralnie) leżymy plackiemturkawka lubi tę wiadomość
http://szogunowmatka.blogspot.com/ -
FeliceGaatto gratuluje córeczki najważniejsze, że jest zdrowa i już przy Tobie Ja byłam na wizycie równo w 28 tygodniu ciąży- łożysko bieżnie przodujące? Lekarz daje jeszcze szansę, że to się zmieni; nie wiem czy to możliwe?! odpukać nie mam żadnych krwawień...Myślisz, że to możliwe żeby się wszystko jeszcze odmieniło?! Następna wizyta 27 czerwca...Franuś 19.08.2014 👦🏻
Edytka 29.08.2017👧🏼
Przemuś 27.10.2021 👶
Aniołki: 15/16.10.2013💔, 14.09.2016 💔👼 -
Gosiaczku, jest jeszcze szansa łożysko brzeżnie przodujące dochodzi swoim brzegiem do szyjki, ale na nią nie nachodzi. Czyli jest ok i teraz są dwie opcje: albo zostanie i wtedy możliwe są krwotoki w miarę rozwoju ciąży, albo razem z rozciągającą się macicą podjdzie do góry Łożysko może migrować nawet do 36tc. Trzymam kciuki, żeby tak było. A masz je na przedniej czy tylnej ścianie macicy?http://szogunowmatka.blogspot.com/
-
Felice gratuluje zdrowej córeczki!
Piszę ponieważ rownież mam problem z lozyskiem juz od pożytku ciazy. Na początek delikatne brudzenie przy niskiej kosmowce. Na polowkowym lozysko centralnie przodujace. Teraz jestem w 26 tc i wczoraj miałam wizytę u lekarza. Lozysko znajduje sie 1,5 cm od ujścia na ścianie tylnej. Co to oznacza? Ze stresu oczywiście zapomniałam zapytać.
Pozdrawiam:) -
Oby tak było jak piszesz. Na przedniej ścianie....Mi i to się szykuje cesarka ze względów neurologicznych. Dlaczego piszesz iż twoja była trauma?Franuś 19.08.2014 👦🏻
Edytka 29.08.2017👧🏼
Przemuś 27.10.2021 👶
Aniołki: 15/16.10.2013💔, 14.09.2016 💔👼 -
Mamakaja, to dobrze i znaczy, że łożysko się podnosi
Postaram się opisać po krótce mój poród, choć nie chcę, żebyście się sugerowały lub zaczęły bać. Ja po prostu miałam pecha
No więc tak: do szpitala trafiłam 21 maja. Miałam krwotok, ale niewielki. Zatrzymali mnie już do porodu i podali sterydy, żeby się małej szybciej rozwinęły płuca. Już wtedy mi powiedzieli, że nie mam szans dociagnac do terminu, ale będziemy próbowali do końca 37tc. Miałam łożysko centralnie przodujące, dodatkowo na ścianie przedniej. Równo tydzień później kolejne krwawienie, tym razem mocniejsze. Kroplówka, czekanie i udało się wyciszyć. Kolejny tydzień później, o 4 rano po prostu się zalałam się krwią. Zbadal mnie gin na patologii i powiedział tylko: jedziemy na cięcie. Akurat byłam na czczo, więc super. Zawiezli mnie na przedporodową.Tam dostałam kroplówki, zdezynfekowali mi brzuch i postanowili jeszcze poczekac na ordynatora. Ten idiota przyszedł o 9:30 i stwierdził, że już nie krwawię (no od 4 rano jakbym krwawiła, to o 9:30 już bym nie żyła. ...) i mam wracać na patologię. Lekarzom tam opadły szczęki. Na patologii szok. No ale ordynator to ordynator. A o 12 kolejne krwawienie i biegiem znów kroplówki i na cięciePosadzili mnie na stole, dali znieczulenie i od razu zaczęli ciąć. Musieli się spieszyć, żeby nas ratować, więc zaczęli zanim zadziałało do końca znieczulenie. Zaczęłam się drzeć, że boli i zemdlałam. Ocknęłam się na pooperacyjnej. Potem mi powiedziała położna, że żaden lekarz nie chciał mnie ciąć, bo równo 3 lata temu zeszła im na stole dziewczyna w identycznej sytuacji. Dziecko przezylo, ona się wykrwawila. Nam się udało, bo lekarz operujacy złapał małą ma ślepo w fontannie krwi, wyciągnął i zajęli się tamowaniem krwotoku. A krwotok przez to łożysko na przedniej ścianie, bo normalnie się przecina macicę, wyjmuje dziecko i zajmuje resztą. A przy tym łożysku najpierw trzeba je rozciac i stąd krwotok. I tak straciłam niewiele, bo tylko 1,6l i udało się zachować macicę, którą chcieli wyciąć. Malutką zobaczyłam dopiero następnego dnia na oiomie. Ale jesteśmy już razem dostaję silne leki przeciwbólowe i normalnie ją obsługuję. Nie mam też anemii, której się bali. To wszystko, to był cud. To cięcie po prostu nie miało prawa tak dobrze się skończyć. Ten lekarz, który jako jedyny się podjął mojego cięcia uratował mi życie. Byłam pierwszym takim przypadkiem po tamtej dziewczynie. Generalnie pech. Ale też ogromne szczęście.http://szogunowmatka.blogspot.com/