Morfologia - 0%

Jasne, dawaj znać koniecznie co i jak 😁

Jesteśmy po wizycie, dr zalecił jeszcze około 6 cykli starań naturalnych. U męża morfologia jest 4% i na podstawie tego wg lekarza mamy szanse. Nie wiem co o tym myśleć. Czuję się zmęczona tym chodzeniem ciągle na usg i tymi nie udanymi próbami ale coz mam zrobić. Dr mówił że skoro u mnie przy stymulacji cyklu wszystko jest zawsze tak samo to moge zmniejszyć częstotliwość chodzenia na monitoring. Może to trochę odciąży głowę od ciągłego myślenia. Sama nie wiem. Jakoś mi tak dzisiaj byle jak... 😐

Kurcze. Po roku starań...te 6 cykli to sporo. A jakie masz AMH? Sprawdzałaś?
Nie pamiętam...ruch jaki był w tych wynikach nasienia? Ta morfologia to nie jest wszystko jednak...

AMH mam 2,39, mam 33 lata. U męża teraz morfologia wynik z września była 4%. A we wcześniejszych wynikach była 2% a potem 0% no i teraz ma 4%. Ruch szybki w marcu był 0, w czerwcu był 9,4 a we wrześniu 1,9.
Ogólnie wyniki z września są lepsze niż z marca, lekarz twierdzi że skoro zaszły takie zmiany w nasieniu to mamy realne szanse na ciążę. Ja już jestem tym tak zmęczona że już chyba nie widzę tego tak jak on. Ale nie jestem lekarzem i jedyne co mogę zrobić to cierpliwie czekać... 😔

Aaa i jeszcze lekarz powiedział że te pierwsze miesiące od stycznia kiedy wyniki męża były tak bardzo zle to można w ogóle nie liczyć tych cykli bo wtedy nie było żadnej szansy na zapłodnienie z takimi parametrami.

Mój poprzedni lekarz dawał mi ovitrelle na pęknięcie pęcherzyków i gdybym była u niego to miałabym zastrzyk we wtorek. Lekarz do którego chodzimy z mężem oboje (bo jest ginekologiem i andrologiem) zaproponował sprawdzenie czy faktycznie nie będzie owulacji bez zastrzyku. Miałam pobrana krew na LH i wyszło 7.21. Dzis zrobiłam test owulacyjny i wyszedł pozytywny to z ciekawości poszłam na krew i LH było 21. Wg norm to taka ilość to faza owulacyjna. Ale szczerze mówiąc mam dziś już kwadratowa głowę od myślenia i nie wiem kiedy powinniśmy coś robić 😐

To nie jest lekarz z kliniki, mam rozumieć?
Wiesz...ten ruch w ostatnich wynikach też szału nie robi. A to, że powiedział że tamtych cykli można nie liczyć, no to dla mnie przepraszam, ale jakaś głupota. Tamte cykle też się staraliscie, chcieliście to dziecko mieć. Także jak tego nie liczyć..bo wyniki były marne ? To u nas jak ciągle były kiepskie to mam nie liczyć.tych lat starań? Nie wiem... Dziwne to wszystko. A jak ogólna ilość, koncentracja?

Ten lekarz u którego byliśmy w klinice we wtorek to lekarz do którego mąż zaczął chodzić jak dowiedzieliśmy się o złych wynikach nasienia. Ja ogólnie na monitoring chodziłam cały ten czas do mojego ginekologa który prowadził pierwsza ciążę. W klinice razem bylismy w czerwcu i lekarz mówił że mamy dać sobie czas do końca roku. A teraz że jeszcze z 6 cykli. Stwierdził tak tłumacząc że jest poprawa w nasieniu, wcześniej tej poprawy prawie wcale nie było a teraz jest. Dla mnie ta poprawa jest słaba i wydaje mi się że szanse są prawie żadne. Ale co mam zrobić? Może podam konkretnie jak to wygląda z nasieniem.

W marcu: koncentracja 3.6mln /ml, ruch szybki 0, ruch wolny 45%, ruch nie postępowy 20%, morfologia 2%
W czerwcu : koncentracja 19,2mln/ml, ruch szybki 9.4%, ruch wolny 27,6, nie postępowy 14,9, morfologia 0%
We wrześniu : koncentracja 21,3, szybki 1,9, wolny 41,7, nie postępowy 23,6, morfologia 4%

Wytłumaczył że pierwszy wynik męża to musiała być jakaś anomalia, niestety z wywiadu nie dało się ustalić co mogło spowodować tak duży spadek i jak długo to trwało. Dlatego kazał nie liczyć pierwszych miesięcy starań, a właściwie uznać je za nieważne, ze względu na tak słabą koncentrację i słaby ruch.

Myśmy mieli koncentracje około 14-15mln. Zazwyczaj. 🤔
Od czerwca do września ruch Wam się obniżył. 🤔
Nie wiem, ale tłumaczenie tego lekarza do mnie nie trafia. Badania zawsze były robione po takiej samej abstynencji? A ilość całkowita?

Ilość całkowita była w marcu 14,6, w czerwcu 94, we wrześniu 66. Pierwsze badanie było po 3 dniach abstynencji a pozostałe po 4 chyba

Nie wiem co mam zrobić, pół roku to dużo dla mnie... Nie chce się kłócić z lekarzem. Nie mam też pojęcia co zaleca innym parom które mają podobną sytuację. We wtorek idę na wizytę do niego bo mam zrobić jeszcze raz LH żeby zobaczył jak to wygląda kiedy nie przyjęłam zastrzyku.
Mężowi nie zalecił nic oprócz suplementów które bierze od wielu miesięcy bo w jego sytuacji nie ma co zalecić. Czuję się bezradna 😭

Ja bym zmieniła lekarza...chyba, że naprawdę chcecie czekać. Te wyniki i tak nie da szałowe. Ewentualnie...powtórzyć badania za 3 miesiące i jeśli będą takie same to od razu działać. Wiesz.. no nie namawiam. Ale te wyniki nie wyglądają optymistycznie.

Wiem, też tak myślę. Ale głupio mi iść w klinice do innego lekarza gabinet obok tego naszego bo będzie nas widział...
Pogadam z mężem i coś musimy zrobimy bo czekać kolejne pół roku na jakiś cud to już ponad moje siły.

Rozumiem doskonale. U nas to wszystko przekładało się o kolejne miesiące z innych powodów jednak... Gdyby nie te powody, to też byśmy działali szybciej. Z perspektywy czas wiem, że na dzień dzisiejszy niczego bym nie odkładała bo to potem życie może spowodować i tak takie akcje, że to trzeba odłożyć na później.

Mój mąż się właśnie rozchorował, ma 38 gorączkę. A ja już spanikowana że wszystko się pogorszy przez infekcje 😭

A powiedz mi tak szczerze, co byś zrobiła na moim miejscu? Iść do innego lekarza w tej samej klinice? Czy czekać te 6 cykli?

Ja, jeśli finansowo mogłabym sobie pozwolić to już teraz zmieniała bym lekarza i próbowała... Pamiętaj, że od podjęcia decyzji też może minąć jakiś czas, bo różnie to bywa. U nas..odwlekaliśmy sami przez kupno domu i remont - i tego nie żałuję, chciałam większy metraż przed ciążą - ale jak już postanowiliśmy że idziemy w ivf, to hop - a to polip, histeroskopia, potem wypadek męża, później torbiel u mnie... I nie wiedzieć kiedy 2 i pół roku starań pyknęły.

Okazało się przedwczoraj że miałam owulacje bez podania zastrzyku. A dziś się okazało że wszyscy w domu mamy covid 😭