test MAR IgG pozytywny
-
WIADOMOŚĆ
-
Ewa to nie zapalenie pęcherza, tylko jak to lekarz określił: "niepokoi mnie ta bolesność macicy, jakiś stan zapalny zaczyna się robić i nie możemy doprowadzić do większego".
Już się nie mogę doczekać zdjęcia królestwa Twojego Leosia .
Doncia a to racja, że dobry mąż to połowa szczęścia... u Nas ogólnie walka o dziecko sprawiła, że jesteśmy ze sobą bardzo, bardzo blisko... i fakt, że mój mąż w tym uczestniczy, że jest na każdej wizycie to sprawiło, że bardziej to wszystko ze mną przeżywa, i nawet ostatnio stwierdził, że mnie podziwia jak widzi ile się muszę nacierpieć...
ewa81 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Dzięki Dziewczyny
Doncia to trzymam za nas kciuki ja nie miałam zastrzyku. Brałam tylko Clo i robiłam testy owulacyjne, no i badałam estradiol. W 14 dniu cyklu miałam monitoring, w 15 dc pozytywny test owulacyjny i w niedziele sprawdzenie czy pękł pęcherzyk - na szczęście pękł i robiliśmy inseminacje.
Teraz mam tylko cały zestaw zaleceń do stosowania, a zamiast duphastonu żel crionone i 3 zastrzyki z pregnylu (ale połówki) w odpowiednie dni.
Dla nas to była druga inseminacja, stres był, ale lekarz jest tak delikatny, że zero bólu.Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 stycznia 2017, 07:38
-
nick nieaktualny
-
Kurczę, myślałam, że tu taka cisza, a tyle się stało odkąd ostatni raz do Was zaglądałam! Bardzo Was polubiłam, jesteście moją ulubioną ekipą staraczkową (z innych wątków bardzo szybko uciekałam), ale kurczę chyba nie rozumiem się ze strukturą tego forum
Opu - to dobry początek, dobrze, że piszesz, ja na razie jestem stanowczo na nie, jeśli chodzi o adopcje, może Twoja droga coś we mnie zmieni...
Asik - zdrówka kurczę
Dziewczyny trzymam kciuki za powodzenie inseminacji!
A mnie dziś szlag trafił i szukam kolejnego lekarza. Miałam wizytę na 11:15, wchodzę o 10:55 a tam 9 osób przede mną. Pytam pani w recepcji, a ona mi na to, że no, tak, jest dość duży poślizg. Dodałam do tego, że odczekam 2 godziny, a potem jak zawsze maksymalnie 15 minut i pacjent do domu, 150 złotych w kieszeni, stwierdziłam że dość tego dobrego.
Gdzie leczycie się na Śląsku? Możecie kogoś mi polecić? Najlepiej trochę bardziej ludzkiego. -
hmm, Sugarfree ja się leczę w gabinecie prywatnym, a nie w klinice leczenia niepłodności. Jakoś kliniki mi nie podeszły - byłam w 3, ale jak słyszę - nic Pani nie jest, ale proszę zastrzyki i zrobimy inseminacje to się człowiek zastanawia po co. żadna z klinik nie podjęła nawet tematu męża, dopiero lekarz do którego teraz chodzimy zalecił MAR.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 stycznia 2017, 12:04
-
nick nieaktualny
-
morganaa wrote:hmm, Sugarfree ja się leczę w gabinecie prywatnym, a nie w klinice leczenia niepłodności. Jakoś kliniki mi nie podeszły - byłam w 3, ale jak słyszę - nic Pani nie jest, ale proszę zastrzyki i zrobimy inseminacje to się człowiek zastanawia po co. żadna z klinik nie podjęła nawet tematu męża, dopiero lekarz do którego teraz chodzimy zalecił MAR.
A do kogo chodzicie?
Ewa - dziękuję, poszukam.
Tak naprawdę jestem na etapie, że chciałam odpuścić, odpocząć. Ale tak naprawdę nie wiem, czy nie bezpieczniej by było spróbować pójść gdzieś jednak indziej do lekarza. Sama nie wiem, czego chcę. -
Ja chodzę do lekarza 50 km od Katowic,także jeżeli takie odległości nie przeszkadzają mogę podać namiary w wiadomości prywatnej. Lekarz de facto specjalizuje się w leczeniu niepłodności,w tym czynnika męskiego.
Ja też nie raz myślałam,żeby od tego wszystkiego odpocząć,ale zawsze gdzieś myśl,a może jeszcze ten jeden cykl..Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 stycznia 2017, 14:33
-
nick nieaktualny
-
Ja przez cztery lata leczyłam się u różnych lekarzy i efektu w postaci dzidzi nie było...
W klinice zgodziłem się na laparoskopię, później miałam cykle stymulowane i jedną inseminacje zakończoną dwoma pięknymi kreskami na teście ciążowym. Jestem bardzo zadowolona z opieki, lekarza i leczenia... i nadal będę z nimi walczyć...